iv kokainowy młyn.
detale
raporty dorocki
iv kokainowy młyn.
podobne
Kokaina to prawdopodobnie najsłabszy narkotyk jaki znam, biorąc pod uwagę lot i cenę detaliczną - bardzo słabo sie to kalkuluje. O tyle ze jeszcze mam b.dobry kontakt i czystośc jest zawsze wysoka, inaczej jest tostrata czasu, pieniedzy i zatok na bóg wie co tam jest w worze. Zejście potrafi być szmaciarskie, na sczescie nie trwa za długo.
Jedyna zaletą i przewaga nad białkiem jest krótszy czas działania, co pozwala na bardziej elastyczne dawkowanie. Tak czy siak, zawsze sobie mowie ze słabe to swiństwo i szkoda hajsu. Ale jak trzeba coś zamowic to i tak wezmę przy okazji, bo 'się nie zmarnuje' hehe.
Zazwyczaj wyglada to tak :
2-3 kreseczki w odstepie 40min i browary w miedzy czasie gwarantuja dobry humor i lekki raush. Potem juz kreseczki lecą co 30-20 min, nabijam sie igubie lot z alko, no a potem jus zazwyczaj w dół i do bazy na samym alko. Na koniec sesji zawsze sobie mówie ze to jest bez sensu i słabe,i tak do następnego razu....
Z racji tego że wziałem sporo materiału dla ziomka i troszke przy okazji dla siebie, a ziomek sie ociągał z odbiorem, pokusa rosła z czasem.
Wyniuchałem 1g przez 2 dni i stwierdziłem ze starczy, wieje nudą. Nos też ma dość. Ale, tym razem ciekawość wzieła górę, a gdyby tak IV...
Na poczatku nie wiedziałem czy jest w ogóle taka opcja, ale szybkie wyszukiwanie potwierdziło że wszystko da sie zatankowac dożylnie. Miałem zestaw po cyklu SSA - igły, alko do dezynfekcji i wodę bakteriostatyczną nawet. Ciekawość jest pierwszym krokiem do piekła, mawiają....
Z racji że materiał byl wysokiej jakości, ostrożnie odwazyłem 30mg. Woda rozpusciła bryłkę w kilka sekund i igła była gotowa. NIgdy wcześniej nie brałem drogą dożylną niczego wiec podhodziłem do tego z dużą dozą niepewnosci. A wiec poszło....
Nie wiem czy jest sens porównywać kokaine podawaną dozylnie i drogą donosową. Jedyne co łaczy przezycia to fakt ze przyjmuję stymulant, reszta to 2 rózne swiaty.
Mógłbym to porownac do gwałtownego wejscia pixy albo bombki z MDMA, w przeciagu pierwszej minuty narasta wszechogarniajaca euforia, wręcz paralizująca. Potem szum w uszach i totalny odpływ na 5-10 min - całkowicie inny charakter i siła. Teraz, wiem ze to nie są przelewki, to nie jest narkotyk rekreacyjny. W tej formie, swiństwo ma duzy potencjał i ryzyko wpadki w ciag jest wysokie.
Całość trwa ok 30 - 40 min. Zejście jest moim zdaniem o dziwo łagodniejsze niz przy aplikacji donosowej i efekt stumulacyjny jest wyrazniejszy. Z racji drogi aplikacji, oczywiśie tylko zacisze domowe, albo plener ma sens jako s&s.
Jak przy kazdym stymulancie, lubie mieć pod reką benzo w razie totalnej padaki na zjezdzie. Zazwyczaj 2 piwka i chill out nuta wystarczają, a ze zjazd był łagodny, bez benzo się obyło.
Odczucia:
Nie, nie, nie i jescze raz nie. Zrujnowałem sobie substancje na dobre tym przezyciem, a raczej ciagiem przeżyć. Jedna aplikacja prosi o kolejną, i kolejną, itd. Standard, w pewnym momencie loty zaczynają słabnąc i zaczyna się pościg za zachodzącym słońcem, az do końca woreczka.... Może to i dobrze, bo narkotyk sam w sobie mi i tak nie lezał, a teraz wiem czego sie bać. Swoje za uszami mam i wiem ze to jest koniec zabawy,nie ma mowy o rekreacyjnym uzytkowaniu, nie dla mnie.
Tyle.
Pzdr.
- 19374 odsłony
Odpowiedzi
kontynuując...
Tak nawiasem...
poleciałem po całosci. Ok 1,2g bardzo czystego materiału poszło IV w przeciagu 12h, plus ok .6 w klamot w 7h kac po takiej dawce jest porzadny. Przynalmniej klamot nie bedzie boła przez 3 dni jak zazwyczaj heh.
Problem z tym gównem jest taki ze tego sie nie da odstawic i zostawic na pozniej. Ciag był nieunikniony, szczegolnie przy takim raushu z IV. Takze jak ktoś chce sie w jeden wieczor przeminic z IV dziewicy w ćpuna z podziurawionymi łapami, to jest idealny srodek. Zyły pozapadane, w zasadzie tylko rece z racli że koks obkurcza naczynia krionosne i w nic innegonie da sie wbić. Masakra. Długi rekaw w pracy od jutra....
Najgorsze jest to, ze jeszcze sporo zostało. Zaraz po strzale wyrzuty sumienia, 15min pozniej padaka i dylemat, jeszce moze jedna na do widzenia. Przeciez rozstajemy sie na dobre. Kac bedzie niemiłosierny, zasłużony.
Powiedziałem najlepszemu kumplowi co odstawiłem, nie zjechał mnie aczkolwiek nie wyraził aprobaty. Troche wsparcia sie tu przyda.
Nie polecam.
Pzdr.
Stay safe
Skąd ta pewność, że masz dobry towar i nie wstrzykujesz sobie domieszek levamisolu?
Dzięki.
Szczerze - nie mampewnosci że towar jest wolny od levasimolu, ale jest wysoko steżony wiec ewentualna domieszka nie może byc zbyt duża. Teoretycznie 70 - 80 procent towaru exportowanego na europe ma domieszke tego świństwa jeszcze zanim ruszy z portu w ameryce płd. Jestem świadomy ryzyka, jednak przy doraźnym stosowaniu i umiarkowanych dawkach jest ono minimalne. Nie jestem koneserem i nie uzywam 'kozackich dawek' - przy 50mg miałem potężny dzwon w uszach i to było już jak dla mnie za dużo, jak zapewne wiesz, to dawka czyni trucizne.
BTW z twojej odpowiedzi domniemam ( być może błędnie) że podawanie kokainy zanieczyszczonej levasomolem drogą dożylną jest bardziej szkodliwe niż przez klamot? Ryzykiem najwiekszym jest chyba raczej regularnosc stosowania i powolna akumulacja substancji w organizmie, ktora prowadzi do stłumienia układu odpornosciowego organizmu. Droga administracji raczej nie ma na to żadnego wpływu?