międzyświatami, moc thc.
detale
raporty xsound
międzyświatami, moc thc.
podobne
Tak.. dziwnie to opisywać, coś na co brakuje słów. Dzień po znacznie mniej się pamięta, efekt pierwszy raz w zyciu powaliły, coś kompletnie niespodziewanego, innego, abstrakcyjnego. Postaram się podjąć wyzwania i skrobnąć co nie co, dzieląc się doświadczeniem. Lat 24, delikatne oderwane dwa drobne kawałeczki od zbitej trojki g. Wszystko w domowym zaciszu, posprzątane, brak obowiązków na głowie i spraw do nagłego rozwiazania - chwila dla siebie. Czas jest względny, nie będę go tutaj podawał, ale będzie się pojawiał dośc intuicyjnie, w słowach.
Startując, to nie pierwszy raz. Od lat lubię 'medytować', poszerzać wiedzę w tematyce astralnej, emocjonalnej, sferze niewidzialnej ale odczuwalnej. Pytania rodziły się w głowie, w gronie najbliższych nie było osoby z którą mógłbył porozmawiać, nie zostajac nazwany świrem. WIęc trzymałem pewne rzeczy tylko dla siebie.. W wieku 15 lat zainteresowałem się OOBE, tak jakoś wpadło czytając fora, i bardzo zaciekawiło. Czytałem bardzo dużo na ten temat, poznałem techniki relaksacyjne. Spróbowałem. To jedno doświadczenie było jak 'obudzenie świadomości'. Cięzko opisać, po udanym doświadczeniu wstałem z łóżka z niesamowitą 'energią' we mnie, wyczuwalną, promienistą. Kompletnie inna wizją świata. Objawienie? Nie jestem religijny, ale mam percepcję że istnieją energie i świat spiritualny. Kilka dni zajęło mi baaardzo powolne, świadome powrócenie do rzeczywistości w której przecież cały czas byłem - co było przyjemne - nie przeszkadzało w niczym, taka ot akceptacja. Po prostu duży impakt w życiu, gdzie efekt pozostawia za sobą spory ogon.
Dlaczego tyle wypocin nie na temat? Bo myśle że to miało znaczący efekt w życiu, pokazało coś nowego, nie doświadczalnego nigdy wcześniej - gdzie pojawia się 'to' uczucie poznania na nowo - jak dziecko robiące pierwsze kroki odkrywając świat.
Ostatnio w trakcie tygodnia, wieczorem ciut wcześniej wyszedłem z pracy, więc uznałem że to dobry wieczór na delikatny test. Już z początku coś przykuło moją uwagę, pierwszy raz ubite, wyglądało inaczej, ciemniej, było lepkie - polizałem - nie słone - podszedłem do tego dość sceptycznie ale i podstępnie... Po kilku chwilach googlowania, zbierania kilku informacji rozpocząłem seans, nabicie fajki, zdecydowanie starczyło na dłużej niż to co do tej pory dawało mi chwile relaksu. Już po 1, 2 minutach czułem napływającą, wolną fale, percepcja zaczynała stopniowo odjeżdzać od tej codziennej. Bardzo przyjemne uczucie, dokończyłem co roślina miała jeszcze do zaoferowania, przy lekkiej muzyce downtempo w tle.
No i zaczęło się. A przyszło dośc niespodziewanie, coś czego nigdy wcześniej nie byłbym w stanie sobie wyobrazić. Czas spowalniał, stopniowo, przy zamknietych oczach zobrazowalem siebie dookola wieeelka przestrzen, bylem na lozku ale wydawalo mi sie przezroczyste i unoszace (czesc wszechswiata?) w tej wielkiej przestrzeni dookoła - jasno niebieskiej, błękitnej. Czas spowalniał jeszcze bardziej, percepcja czucia 'granicy' ciała fizycznego zanikała coraz bardziej. I możecie wyśmiać, percepcja czasu ze spowalniania, była tak wolna że przestała obowiązywać moim umyśle. Do tego promieniste coś w okolicach klatki piersiowej, w środku, promieniowało jak w opisywanym na początku przeżyciu oobe. Szybko po tym zadałem sobie w myślach pytanie, gdzie ja jestem? Mój umysł przejął kontrole, kontrolował mną, ciałą fizycznego tu nie ma..lecz czucie tego procesu było tak spowolnione, że każdą 'komendę' która wydawałem - rusz ręką - czułem jakby trwała wieki, po czym ruch nastąpił. Ok, to co się działo, było tak dziwne, że nie potrafiłem tego na tamten moment wyjaśnić, gdzieś w jakiejś części mnie, byłem ja, ale utłumiony tym spowolnieniem, powtórze tu - percepcja przestała być postrzegana jak na codzień.. Po chwili, zdałem sobie sprawe, że wyszedłem ze swojego ciała. Chcąc coś powiedzieć, nie mogłem! W myślach byłem 'zablokowany'... Zdałem sobie z tego sprawe po chwili, kiedy byłem 'świadomy', wcześniej przez moment, wszystko jak przez mgłe, wszystko inne..(przy zamkniętych oczach). To był zupełnie inny poziom doświadczenia. Kiedy otworzyłem oczy, nie wiedziałem gdzie jestem przez chwile dochodziłem do siebie, poznałem pokój, fotel, ok to mój pokój, mój dom. Poczulem ulge, relaks, spokój, delikatny powrót to byl. Ale nie do konca. Czucie moich kończyn górnych to było coś, o czym nigdy wcześniej nie mógł bym pomyśleć, nie czytałem nic podobnego również. Otóż.. jak by to ująć w słowa - widziałem swoje dłonie, ręce, ale czucie... było jakby.. przesunięte - w powietrzu, zaraz obok rąk.. To tak jakby energia ciałą spiritualnego była 'detached'. Wcześniej kompletnie odczepiony od rzeczywistości, po czasie jak zdałem sobie z tego sprawe, co się właściwie przydażyło.. był lekki powrót, ale wciąż czucie nie było takie jak codzień, choć coraz 'bliżej'. Próbowałem się przebić, ściskając pięść, żeby odzyskać czucie, napić się wody, przecież zostalem kompletnie pozbawiony kontroli... ale czy my ją naprawdę posiadamy? Częśc ludzi wyjaśnia takie stany, reakcjami chemicznymi które zauchodzą, powodująć takie a nie inne 'czucia', tak powiedzą lekarze.. Okej ja się mogę z tym nawet zgodzić... Ale szukając sensu w całym, tu nie chodzi o naukowe wyjaśnienia, a bardziej spiritualne doświadczenie, poznanie tego, co na codzień jest abstrakcją. Ludzie opisują wiele doświadczeń, słyszą, czują coś czego nie ma, przeróżności mogą się dziać i zostać wyjaśnione. Ale zastanawiając się dłużej, można przejść do refleksji, zrozumiec naukowo to jedno, ale zrozumieć 'oświeceniowo' to drugie. Opisać coś, na co brak słów jest ciężko, można próbować przekazać to muzyką, czy obrazem, filmem. Jednak wciąż to nie to samo. Ja czułem połączenie, na innym poziomie, nie dokońca jestem w stanie opisać, bo to pierwszy raz co doświadczyłem, połączenie jedność, kontakt ze wszystkim na innym poziomie, rozpływanie się - w tym wszystkim, ale nie życiu fizycznym! Nie w tej realności która mamy na codzień. Dziś na drugi dzień, to jakby sen, którego nie pamiętasz na drugi poranek, który jednak częściowo się przypomina z momentem jak twój dzień wystartuje, lub później, jednak ten sen jest bardzo realny, zapada w pamięć znacznie mocniej.
Bardzo interesujące, zastanawiające. Nie spodziewałbym się tego przenigdy. Kolejny mit przełamany, życie i doświadczenia pozwala lepiej zrozumieć to wszystko dookola. Z drugiej strony możecie twierdzić, że to wszystko projekcja umysłu. No dobrze, ale mając połączenie, rozumiejąc się bez słów... czyste abstrakcje czy to projekcja Twojego umysłu idealnego świata? Skąd takie idee? Przecież nie z dotychczasowego życia? A może głeboka podświadomość posiada abstrakcyjne pomysły..
Temat bardzo ciekawy dający wiele do przemyśleń, warty odkrycia, poznania każdego psychonauty.
Z pozytywną energią!
- 13254 odsłony
Odpowiedzi
Rozumiem Cię koleżko :D
Raport napisales bardzo dobry w mojej ocenie ;) Mogłem się w niego wczuć, bo widzę, ze postrzegasz świat bardzo podobnie do mnie :D Rozumiem jak to jest być "świrem", jak to jest odkrywać, jak wiele można poczuć i jak wiele może dać zioło.
Dla mnie również nauka to za malo. Nauka nigdy nie sprawi, ze cos poczujesz, bo to tylko formułki teoretyczne. Ale cos poczuć w praktyce, to jest dopiero konkret :D Dla mnie używki ("narkotyk" to słowo o oddźwięku troszkę negatywnym, toteż nie nazywam MJ narkotykiem) są bramą percepcji i pozwalają zobaczyć więcej, poczuć, zrozumieć, doświadczyć tego, co się filozofom nie śniło. Wszystko, co dostałem od tej rośliny jest nie do opisania słowami. Rozumiem Ciebie doskonale, wiem jaką skalę ma takie doświadczenie. To jakby zostać na chwilę Bogiem. Albo inaczej- poczuć wreszcie dosadnie, że nim jesteś :D
Nic nie jest w stanie oddać siły dobreggo tripa i jego wpływu na postrzeganie.
Nagle człowiek dowiaduje się, ze żyje w klatce, poza którą jest jeszcze tyyyle do odkrycia... Marihuana przez wielu uważana jest za słabą, za imprezowy narkotyk albo delikatny rozweselacz... Ale to roślina z duchem, z mocą i możliwościami. To psychodelik. Dla MJ zawsze mam wielki szacunek, za to co mi pokazała. I fajnie, ze ktoś ma podobnie- rozumiemy się xsound :D pozdrawiam.
https://youtu.be/0_h4wFXMazk
Share is love
Hej! Myśle, że moglibyśmy uzbierać sporo osób o pobodnych poglądach... dobrze jest sie nimi dzielić, dyskutować - nawet z uzasadnioną negatywną opinią, która będzie miała dobre argumenty. Dzięki za komentarz, fajnie widzieć odzew i przyjemną w odczuciu opinie ')
Mój szacunek do rośliny wzrósł jeszcze bardziej, ale jak napisałeś - sporo zależy od indywidualnego podejścia. W moim przypadku, nie jest to coś 'dla zabawy' ale o wiele, wiele więcej, w innym kierunku, pomagające, poznawcze.
Kwestia jest chyba taka, że wiekszość ludzi nie dokształca się konkretniej na temat rośliny, nie pozna i poczyta, i jest jak jest. Ślad na psychice można sobie samemu zostawić, nie będąc czegoś świadomym tymbardziej, a co dopiero nie mając na coś wyjaśnienia - zrzuca się wine na rośline.
W moim spektrum, jest to psychedelik, ale unikam słowa o którym napisałeś. Przy niektórych "umysłach", może namieszać w głowie, a niektórzy ludzie mogą się przy tym zagubić, wystraszyć, raniąc własną psychikę. Zgadzam się, że to co mamy na codzień, to taka rzeczywistość sobie istniejąca mająca jako taki ład, który jest dość sztuczny, a inne podejście nadaje kolorów naszemu życiu.
Nie twierdze, że to źle życ w naszej rzeczywistości, ale przeżyć to będąc 'niewolnikiem', nie ciesząc się życiem, nie miałoby większego sensu.. Poznanie nasze osobiste powinno być najważniejsze.. Każdy człowiek powinien się samoudoskonalać, poznać, i wtedy jest szansa na ten ład naturalny.
Myśle, że warto spróbować poznać samego siebie na samym początku, później doświadczać - można odkryć znacznie więcej. A tylko doświadczenie pozwoli zrozumieć w pełni, choć nie można popadać w ekstrema - zachować balans - wyciągać wnioski, uczyć się z życia własnego... o nas samych.
Psychonauta