najlepsza lekcja w moim życiu
detale
Kwas walproinowy - 9 g,
marihuana - 2 lufy,
klonazepam - 10g
raporty wrak
najlepsza lekcja w moim życiu
podobne
Ogólnie mało pamiętam z tego dnia, ale zaczynając od początku. Przyszedł do mnie kolega, było to dwa dni przed sylwestrem, który miał kończyć rok 2020 a zaczynać 2021. Wpadliśmy na pomysł, żeby zajarać trochę zioła. Poszliśmy do parku obok mnie, spaliliśmy dwie albo trzy lufki. Wróciliśmy do mnie do domu. Siedzimy, słuchamy muzyki. Wszystko leci nam powoli.
Po chwili mój kolega idzie do toalety. Uznałem to za idealny moment, aby ojebać pięć klonów, które trzymałem schowane w drukarce. Wyciągnąłem je z blistra i wsadziłem sobie pod jeżyk. Czekam aż klony zaczną działać, ale na próżno. Wpierdalałem tego za dużo, żebym coś poczuł.
Przypomniało mi się, że mam przepisane leki na padaczkę, której dostałem po jednym niefortunnym tripie na LSD. Patrzę na całe opakowanie tych tabletek i w głowie mam to, co mówił mi mój neurolog: "Jak weźmiesz ich za dużo, możesz czuć się śmiesznie". Potraktowałem to trochę jak radę i bez zawahania zjadłem całe opakowanie tabletek. Jedna z nich miała 300 mg, a było ich w opakowaniu trzydzieści.
Chwile po tym zrobiliśmy z kolegą 8 g kryształu (4-cmc – przyp. red.), po 4 g na głowę. Od tego momentu słabo pamiętam, co się działo, wiec, w miarę możliwości, postaram się wytłumaczyć całe zdarzenie, zlepiając moje wspomnienia z tym, co mówili mi później rodzice.
Mój tata wrócił do domu, kiedy wszystko zaczęło działać. Podobno rzuciłem się na niego i próbowałem spierdolić z domu pod pretekstem tego, że wychodzę z kolegą. Kiedy moja mama wróciła do domu, widziała, że jest ze mną coś nie tak. Podobno mdlałem i wstawałem co chwile, i bylem strasznie agresywny. Rzucałem się i do matki, i do ojca.
Pojechaliśmy do tego neurologa, który przepisał mi te leki i poleciałem sobie z nim w chuja, że mi się pomyliło i zjadłem cztery tabletki zamiast trzech, które miałem podane jako dawkę dzienną. Później nie wiem, co się działo.
Następnym przebłyskiem jaki mam jest to, że byłem u mojego psychologa. Zapamiętałem z tej wizyty tylko to, że powiedziała moim rodzicom, że już kiedyś przyszedłem do niej naćpany (co było prawdą).
Później trafiłem na SOR za poleceniem mojego psychologa. Na SORze rzucałem się do pielęgniarek i wyrwałem sobie parę razy wenflon.
Później trafiłem do psychiatryka. Czekając aż mnie przyjmą na oddział, pamiętam, że wyzywałem w poczekalni jakiegoś mężczyznę, który był chory psychicznie. Zadzwoniłem też do mojego kolegi: "Kurwa, wbijał do mnie na chatę, bo zaraz w niej będę i robimy sylwa". Chwile później, idąc przez korytarz psychiatryka, straciłem przytomność.
Wyszedłem jakiś czas później z izolatki i będąc ciągle naćpany uderzyłem jakąś dziewczynę. Po tym wsadzili mnie w pasy. Na następny dzień obudziłem się w pasach, nie wiedząc, gdzie jestem, co tu robię i jak się tu znalazłem. Wszystko wytłumaczyła mi pani pielęgniarka.
To koniec tej historii. Dodam jeszcze tylko to, że nikomu nie życzyłbym, żeby przeżył to samo, co ja wtedy przeżyłem. Błagam was! Bawcie się używkami z głową. Wszystko jest dla ludzi, ale bardzo łatwo można przedobrzyć.
- 13244 odsłony
Odpowiedzi
Szkoda że jeszcze 16 kwasów i
Szkoda że jeszcze 16 kwasów i 18g fety nie opierdoliłeś. Nie miałem styczności z 4cmc ale nie wyobrażam sobie wjebać 4 gram jakiegokolwiek "kryształu" ma głowę. To musi być naprawdę jakieś gówno dla dzieci.
Zgadzam się
Zgadzam się z tym ze to gowno dla dzieci na szczęście od 7 miesięcy jestem czysty od wszystkiego i nie wracam już do tego
leki na padaczke to zly pomysl
Beka
XDDDD
Więcej miksuj. Współczuję, ale z drugiej strony nieźle trzeba być pokręconym, żeby ojebać cały blister tabsów na padakę, lol
Miłość ma tyle form, a tak trudno je rozwinąć.
Umierała stokroć, wciąż nie może zginąć.