"you have to unlearn what you have learned"
detale
MXE : 100mg sniff
Na początku nie byłam przekonana, ale jak zajarałam, to się wyluzowałam. Nawet nie byłam jakoś specjalnie podekscytowana. Po prostu wciągnęłam i dałam się ponieść.
Świeciło ciepłe, wieczorne światło, bardzo ciepło było. Czasem wręcz zbyt duszno, zwłaszcza jak towarzysze zaczęli jarać fajki.
grzybki, - 2 razy
gumijagoda, - 2 razy
amfetamina, - 6-7 razy po 0,5g
mefedron, - 2 razy
methedron, - 2 razy
MDMA, - 2 razy
2-CP - 2 razy
2-CE - 1 raz
4-HO-MET - 1 raz
pFPP - 1 raz
metoksetamina - 3 razy
DXM - 2 razy
raporty jamajka
"you have to unlearn what you have learned"
podobne
08.06.2011
Jak wciągaliśmy, to już byliśmy nieźle zbakani, nie byłam pewna czy brać, bo nie wiedziałam jak to zadziała. Ale jeden z współćpaczy już tego próbował i polecał, więc lusterko poszło w ruch.
Godz ok. 19, jasno jeszcze było. Może 18:30.
Chyba nie pamiętam jak wchodziło, oprócz tego, że było przyjemnie. Zaczęłam tańczyć i to mnie wprowadzało coraz głębiej. Muzyka była niesamowita, taniec nie był tańcem, a podróżą. Problem miałam tylko z nogami, bo bardzo mnie bolały (od zakwasów, nie od MXE), trzęsły się i bałam się, że się przewrócę. W sumie bólu nie czułam, ale wiedziałam, że mnie bolą. Ale mimo to tańczyłam. Zamknęłam oczy i podróżowałam nawet nie wiem dokąd. Muzyka tworzyła milutkie w dotyku tunele, którymi wędrowało moje ciało. A może była milutką w dotyku masą, wśród której moje ciało się przebijało bez najmniejszego trudu? To było dawno temu, nie pamiętam.
Otworzyłam w końcu oczy i zobaczyłam jak na podłodze, w promieniach słońca siedzi 3 czy 4 współćpaczy, wszyscy w kolorowych lenonkach, dwójka w kapeluszach. Uśmiechnięci. Było to dla mnie strasznie nierealne, wydawało mi się, że weszłam do jakiegoś mojego dawnego snu, że kiedyś mi się to śniło, a może tylko wyobraziło. W każdym razie było znajome. Późne słońce dawało piękne światło. Widziałam nas, to pomieszczenie jako żółtą bańkę (miałam na sobie żółte lenonki) miłości i radości, w której zawsze świeci poranne słońce. Bo byłam przekonana, że to nie są wieczorne promienie, a poranne. Było tak jasno i żółto.
Położyłam się na podłodze, zamknęłam oczy i zaczełam odpływać. Moje ciało zaczęło się defragmentować i nim się spostrzegłam, ręce miałam powyginane na górze, a moje dłonie dosięgały jakiejś strasznie odległej rzeczy. Nóg to chyba w ogóle nie miałam. Odpływałam coraz dalej takim tunelem stworzonym z muzyki i głosów współćpaczy, aż pojawiła się przy mnie Pani Wróżka, która zapytała mnie gdzie chcę iść. Na początku chciałam iść do moich traum z dzieciństwa, moich największych strachów i je rozplątać. Ale byłyśmy tam i to wszystko jakoś nie było ciekawe ani ważne, więc zaprowadziła mnie na sam kraniec i spytała gdzie teraz chcę iść. Mogłam wybrać każde miejsce, co tylko zechcę, ale nie mogłam się zdecydować. Egipskie piramidy? Kwiecista łąka? Góry? Ocean? Byłam tak niezdecydowana, że nigdzie nie poszłyśmy, a Wróżka powiedziała mi, że każde miejsce do którego mogłabym zechcieć pójść byłoby i tak tylko moim wyobrażeniem, bo nie znam świata poza moimi wyobrażeniami, więc jak mogłabym go zobaczyć?
Wydawało mi się, że udało mi się w końcu wyjść z mojej bańki samopostrzegania, a Ona zaciągnęła mnie na sam jej kraniec, pokazała jak tam jest pięknie i powiedziała, że dalej nie mogę, że zbyt osadzona jestem w tym świecie. Jak okrutnie. (Może jeszcze większą dawkę?)
Zniechęcona tym nieco, otworzyłam oczy, aby znowu znaleźc się w żółtej bańce, która już nie była tak wesoła i przyjazna jak wcześniej. Ale to nic, poprzekręcałam się trochę na podłodze, wstałam powoli, założyłam słuchawki i znów oddałam się najlepszemu tańcowi w moim życiu. Shpongle, Prodigy, Radikal Guru, tańczyłam do wszystkiego, wszystko było fantastyczne.
Tak się skończył mój peak, potem już nie było to jakieś mistyczne przeżycie, a zwykłe, przyjemne naćpanie. Ściągnęłam słuchawki i zaczęłam brać udział w tym, co się działo w pokoju. Ale nie wiem już co się działo, jakieś rozmowy, jakieś pomysły. Za oknem mojego pokoju jest drugi blok i zobaczyłam tam murzyna (uwielbiam murzynów), wiec cała wesoła i naćpana zaczęłam mu machać, inni podłapali temat i jakoś tak, zaczęliśmy z tym murzynem dukać po angielsku. Nieźle mi idzie mówienie po angielsku, ale Metoksetamina w ogóle jakoś zaburza zdolność mówienia na czas tripu. Wydobyliśmy od niego nr apartamentu i czym prędzej wszyscy tam pognaliśmy. On ze swoimi znajomymi akurat szli do kina, więc spotkaliśmy się pod blokiem, wymieniliśmy uprzejmości, on poszedł do kina (żałowaliśmy, że nie poszedł z nami), a my stwierdziliśmy, że idziemy na Wyspę. Dziwnie się szło, bałam się większośći ludzi (bo ja ogólnie boję się ludzi w ciemności - nigdy nie wiadomo czy to nie pijany psychopata z młotkiem w ręku), ale na szczęście nie byłam sama, więc bardzo łatwo było stłumić strach, a może nawet bać się i czerpać z tego jakąś chorą przyjemność. Usiedliśmy na ławce przed Odrą i rozpływaliśmy się w pięknie oświetlonego Uniwersytetu, mostów, odbić w wodzie i generalnie wszystkiego. Temperatura była idealna. Siedzieliśmy tak jakiś czas, aż stwierdziłam, że ide do domu. Część poszła ze mną, inna część do siebie. U mnie trochę posiedzieliśmy i się rozeszliśmy. To było już jakoś o 23.30. Z jednej strony wydawało się, że wszystko co się zdażyło to był sen, a z drugiej, że to trwało kilka lat naszego życia.
Najbardziej zachwycił mnie taniec, dlatego nie będę się wahać, żeby w mniejszych dawkach wziąć MXE do klubu. Odpływanie w dalekie światy, introspekcje też mnie kuszą, spróbuję kiedyś większych dawek, żeby Wróżka zaprowadziła mnie do świata poza moim postrzeganiem.
Oczywiście, mój opis jest jałowy w porównaniu z przeżyciami, ale przecież Wy to wiecie.
- 7469 odsłon