where is my mind? we lost.
detale
raporty dead can dance
where is my mind? we lost.
podobne
Na wstępie zaznaczam że to mój pierwszy TR.
Dzień przed sylwestrem. Pakuje się, na rozruch pożądna kreska fety, wsiadam w pociąg i jadę prawie cały dzień do moich przyjaciół spędzić 3 wspaniałe dni w tym noc sylwestrową. Taka 3 dniowa psychodela. Nazwijmy ich Z i R, dodam że wtedy jeszcze byli parą. W oczekiwaniu na Z palimy blanta z R. Gdy ten przyjeżdża wpadają na pomysł że jedziemy do ziomka na noc, którego znałem wcześniej ze zlotów.
Zajeżdżany na miejsce. Trochę pogawędki, gospodarz J częstuje nas kakałkiem z mj, gadamy i wpadamy na pomysł żeby coś zjeść. Ja stwierdzam że sobie umile czas dwoma kartonikami(ale coś mi mówi żeby oderwać kawałek od drugiego i tak tez robię) a Z i R zjedzą po pixie na emce (wcześniej testowane). No więc jemy. Okazuję się tez ze gospodarz J zamierza iść spać, no ale trudno, zjedzone już.
T + 30
Leżę sobie wyczilowany na łóżku, wspominamy trochę wcześniejsze wypady, w tle leci Punda Dub, powoli barwy się wyostrzają, pokój zaczyna 'oddychać'. Zaczyna się te cholerne body load, przez chwilę fajnie się leży, zaraz fajnie się stoi, w sumie nie wiadomo co zrobić z ciałem, na suficie pewnie było by też wygodnie.
T + 60
Gospodarz idzie spać, a co za tym idzie telewizor oraz komputer również, co mnie trochę smuci, bo chciałem się pogapić na obrazy. Ale ok. Humor mam i tak dobry, halucynacje zaczynają się nasilać, zaczyna mi być dobrze. Kolory są wyraźiste a niektóre kształty zaczynają się ruszać. W głowie same dobre myśli.
Przenosimy się do pokoju obok.
Im zaczęły wchodzić pixy, położyliśmy się. Cieszyliśmy się sobą bo rzadko się widujemy. Taka trochę miłosna faza. Czułem się bardzo dobrze, zaczęliśmy sobie marzyć, wymyślaliśmy plany na przyszłość. Jak taka rodzinka. Ja zaczynam też czuć jakby przemnie przepływała jakaś energia, jakbym był przekaźnikiem, stwierdzam że jesteśmy jednością, razem z matką naturą i powinnismy ją bardziej szanować.
T + 100
Nagle drzwi się otwierają i wpada kuzyn Z nazwijmy go Big Z którego wcześniej zapraszaliśmy ale był z dupą.
I tu się zaczyna robić nie ciekawie. Halucynacje się potęgują, wszystko zaczyna się ruszać oddychać, patrzę na podłogę a tam na panelach pełno kropek które się unoszą i gonią się. Myślę sobie ok fajnie jest, ale wtedy zaczynają się pojawiać myśli że nie mogę się wyzwolić przy nowej osobie. Zaczynam się zamykać.
T + i tu dochodzimy do momentu w którym coś takiego jak czas przestaje istnieć.
Z i R weszła pixa, patrząc na nich, słyszę jakby ciągle sapali, jakby się męczyli, całe otoczenie staje się nagle takie jakby spieszące się. Nagle Z robi się nieco blady a R zaczyna panikować ze jak chce to ma się wyzygac i zaczyna wmawiać mu ze jest mu źle. Natychmiast protestuje i mówię ze wszystko jest ok i ze to tylko gruby wjazd ( w głowie myśli ze karetka ze policja i ze JA na kwasie winny bo podał znajomym narkotyki, bez kitu widziałem już te nagłówki w gazecie) ale w końcu idą do łazienki gdzie R leje wodą Z po twarzy, Big Z również jest w łazience a na pale szluge w pokoju ale widzę wszystko. Po chwili zaczynamy się z siebie śmiać. Uf chwila rozluźnienia. I wtem Big Z zamyka drzwi od łazienki i zaczynają rozmawiać w środku.
Momentalnie w głowie myśli ze to o mnie że ze mną jest coś nie tak. Ale zaraz zaraz, przecież oni chyba tez mają pizde cnie? I tu się pojawia problem bo straciłem możliwość odbioru emocji od innych. Kompletnie nie potrafiłem ocenić zachowań. Czułem się jakbym zapomniał jak się odbiera innych. Co więcej, powoli zdawało mi się ze przestaje myśleć. Trochę się przestraszyłem ale wtedy szybko w telefon i jakieś obrazy psychodeliczne i zacząłem cieszyć się na sile do telefonu. W końcu wyszedł Big Z i próbowałem nawiązać kontakt ale wszystko zdawało się być DZIWNE, nie miałem pojęcia co chce mi przekazać. Usiadłem patrzę a nagle gość wchodzi na stół otwiera okno (pierwsza myśl chce się zabić co teraz!) ale on zwyczajnie zaczyna sikać z 4 piętra, WTF O CO CHO czy to rly się dzieje? Ale nic nie mówię patrzę tylko a framugi od okien zaczynają się ruszać tak wiecie jak wąż.
Gdy moja para wraca z łazienki próbuje ich uświadomić jaką mam pizde i co mi jest ale oni jakby nie słyszeli. Ja ciagle chodzę i powtarzam ZRÓBMY COŚ POMYŚLMY O CZYMŚ SPROBUJMY POROZMAWIAĆ, chyba się zgubiłem. Gdzie nie spojrzę wszystko się rusza przesuwa oddycha.
Big Z mówi do mnie ale dalej nie potrafię określić o co mu chodzi, nie rozumiem po polsku. Idę do łazienki. Z zasypia na podłodze a R leży obok niego i nic nie mówi.
Wtedy Big Z wyciąga piguły i się pyta czy chce. No oczywiście, nie potrafię skleić zdania ale pixe zjem. I wtedy halucynacje zaczęły mnie przerastać. Wyszliśmy na klatkę bo chciałem na świeże powietrze na dół na papierosa. Schodząc nagle stwierdziłem ze te schody są nieskończone, taka pułapka, usiadłem i zacząłem szlochać ale Big Z wtedy zajebal wieniec sąsiadom z drzwi i zaczął uciekać wiec ja za nim i jaka ulga gdy schody się jednak skończyły.
W głowie gonitwa myśli, O CO KURWA CHODZI, gdzie są moje emocje, JAK SIĘ MYŚLI? Pogubiłem się.
W końcu jednak Big Z padł, dosłownie padł na ryj na stół który wcześniej oszczal. Ja usiadłem i zauważyłem wtedy ze R nie śpi tylko gapi się w jeden punkt. Wtedy umiejętności komunikowania zaczęły powracać. Choć przez chwile prowadziłem monolog potem zaczęliśmy rozmowę o uzależnieniach i ona zaczęła mi opowiadać o swoim uzależnieniu od leków a ja o swoim zamiłowaniu do fety.
Zapaliliśmy blanta ona zasnęła a ja patrzyłem w jeden punkt. Big Z ocknął się i poszedł do gospodarza. Ja zasnąłem na krześle.
Po jakiejś chwili gospodarz przeniósł mnie do siebie na łóżko.
Spałem może z godzinę półtorej i wszyscy wstali wiec i ja. Od razu zapaliłem bongo, wypiłem kakao z mj i zjadłem ciastko mj co mnie w sumie uratowało bo zrobiło mi się ciepło na duszy i zacząłem rozmawiać.
Podsumowując, to było strasznie nie odpowiedzialne walić samemu kartony bez dostępu do żadnych multimediów bo telefony w środku nocy padły, oczywiście nikt nie wziął ładowarki do iPhona.. Set & Setting to klucz. Teraz już to wiem. Był to w sumie pierwszy mój bad trip, zawsze było pięknie i mega psychodelicznie.
Do końca dnia w sumie czułem się jakby mi ktoś duszę wyprał i miałem problemy z komunikacją, a czekała mnie noc sylwestrowa..... na grzybach pixach które zostały.. jeżeli ten zTR spotka się z aprobatą to opisze kolejną noc ;)
- 14521 odsłon
Odpowiedzi
Im dłużej przyglądam się
Im dłużej przyglądam się doświadczeniom psychodelicznym, zarówno tym cudownym, jak mniej, tym corazar bardziej skłaniam się ku stwierdzeniu, że bliżej stanowi rzekomej nadtrzeźwości, krystalicznej percepcji do delirycznej mgły niż można by przypuszczać.
Już tu mnie nie będzie. Perm log out.