tryptaminowa wizja subiektywnego świata zmysłów
detale
N2O, Pseudoefedryna, Dimenhydrynat, Kodeina
raporty dreghor
tryptaminowa wizja subiektywnego świata zmysłów
podobne
Bohaterowie: Ja(K.), moja dziewczyna (A.), nasz znajomy (Krz.)
Start godzina 18:
00:00 - Ja i A. wrzucamy po 35mg w kapsułce żelatynowej na jakiejś polnej ścieżce w drodze do mojego domu.
00:15 - Wchodzimy do mieszkania i nerwowo oczekujemy pierwszych efektów. Siadam na łóżku a A. otwiera facebook'a.
00:25 - Zaczynam sie śmiać, A. pyta dlaczego ale sam nie znam odpowiedzi na to pytanie. Po kilku minutach zaczynamy śmiać sie do rozpuku. Czuje znajomy uścisk w żołądku, a głowa zaczyna pulsować.
00:40 - Czat facebook'a odzywa sie, zanosząc się śmiechem patrzymy w monitor aby sprawdzić kto napisał. Okazuje się że to Krz. chce dołączyć do naszego świata. Nie zastanawiając się długo jednomyślnie podejmujemy decyzje o udaniu się na drugi koniec miasta aby zanieść magiczne pigułki prosto do mieszkania Krz. Po wyjściu do przedpokoju świat wyglada już zupełnie inaczej, dostrzegłem lekkie falowanie krawędzi oraz intensyfikacje kolorów. Sam mam problemy z założeniem butów, gdy patrze w lusto zastanawiam się czy to moje odbicie. Cały czas zanosimy się śmiechem.
00:50 - Udało nam się ubrać, schodzimy po schodach, na dole zastanawiamy się czy jechać rowerami czy może pójść na piechotę. Wybraliśmy opcje bez rowerów. Świat na zewnątrz wydaje się bardzo abstrakcyjny, moje pierwsze wrażenie było takie aby wyjść na środek ulicy i podążać za jadącymi samochodami. A. szybko ustawia mnie do porządku. Idziemy chodnikiem, a świat wydaje sie dużo mniejszy.
01:10 - Idziemy juz prawie pół godziny śmiejąć sie głośno, ludzie zwracają na nas uwagę i dziwnie sie patrzą. Czuję do nich niechęć i odraze ich twarze powyginane są w dziwnych grymasach. Chcemy dodzwonić się do Krz. ale mamy problem z przepisaniem numeru z komórki A. na moją komórkę. Czuję, że z każdą minutą pogrążamy się coraz bardziej w psychodelicznym klimiacie grzybów. Świat wydaje się piękny, zieleń jest jaskrawa i cudowna. Jest wspaniale, mam ochotę rzucić się na trawe i leżeć. W pewnym momencie A. odwraca się i woła mnie. Przekręcam głowę a tam w odległości kilkuset metrów bardzo nisko nad ziemią leci balon. Poczułem się jak w bajce.
01:20 - Teraz nastąpił moment w którym przestraszyłem się na chwile. Popatrzyłem w lewo w stronę parku i zobaczyłem piękny krajobraz, zawiesiłem wzrok, a potem spojrzałem w prawo na ulice po której sunie autobus. Jechal wolno jakby ciągnęła go niewidzialna lina. Nie mogłem wierzyć własnym oczom wszystko wyglądało jak w bajce, miałem zaburzenia trójwymiaru, poczułem że pierwszy raz w życiu zdałem sobie sprawie że wyszstko jest trójwymiarowe. Totalne zaburzenie percepcji zmysłów do których dołączyły halucynacje słuchowe. Chwile zajęło mi zanim doszedłem do siebie. Gdy przechodziliśmy obok starych budynków miałem ochotę zatrzymać się i podziwiać architekturę. Świat wydawał się wspaniały.
01:30 - Spotkaliśmy Krz. z psem i dwoma kumplami M. i I. nie bylismy w stanie normalnie się z nimi porozumieć. Szliśmy do przodu śmiejąc się i nie do konća wiedząc gdzie idziemy. Zanim doszliśmy do mieszkania moim oczom ukazał się plac zabaw z przepiekną roślinnością. Cały czas mówilem Krz. że mieszka w pięknym miejscu.
01:35 - Krz. otowrzył drzwi i weszliśmy do środka. Mieszkanie skąpane było w wieczornym słońcu i zalane odcieniami żóltej farby. Dom wydawał sie duży. Usiedliśmy na kanapie i nie za bardzo wiedzieliśmy jak sie tutaj dostaliśmy. Zanim się zorientowałem tarzaliśmy się z A. na dywanie. Krz. dał nam picie a my poczęstowaliśmy go pigułą.
01:45 - Wyszliśmy na balkon, to było 3-cie piętro. Świat wydawał się kulą, sięgałem wzrokiem po horyzont, wszędzie drzewa i piękne domy. Nigdy nie widziałem piękniejszego krajobrazu. Czułem sie jak druid pośród drzew, lub jak elf mieszkający wśród leśnych koron. A. i Krz. zapalili papierosa a ja położyłem się na balkonie i obserwowałem tynk który kręcił się i falował jak prastare runy. Wszystko wydawało się magiczne. Wróciliśmy do środka a Krz. włączył X360. Bezmyślnie uderzaliśmy w przyciski. Świat wydawał się rozpływać przed moimi oczami, czułem wielką euforię.
02:00 - Jak leżeliśmy na dywanie zaczeliśmy pytać Krz. gdzie zamknął psa i wtem z pokoju obok wyszedł pies-pół-bóg, wielki, biały. Niczym mistyczna bestia ruszył w naszą stronę i usiadł obok nas. Poczułem z nim wielką więź. Jakby wiedział w jakim stanie się znajdujemy i nas rozumiał. Jednak mistyczna bestia nie została z nami długo i Krz. zabrał ja i zamknął w "budzie".
02:10 - Siedziałem na kanapie a A. kręciła się w kółko po pokoju. Wyglądała jak elfka z długimi blond włosami. W tym obrazie było coś poruszjącego i pieknego, nie mogłem oderwać od niej wzroku. Byłem bardzo szczęśliwy. Krz. zaczynał wkręcać sie a nasz świat. Włączyliśmy jakąs grę od grzybach z dziwną muzyką.
03:00 - Bardzo mało pamiętam co się wtedy działo, czułem że moc zaczyna słabnąć wraz z zachodzącym słońcem. Nie mogłem sobie przypomnieć jaki jest dzień tygodnia. Czułem jakby upłyneły dni odkąd zażylismy 4-aco-dmt, a minęło dopiero kilka godzin. Jak przez mgłę widzę Krz. tarzającego się po ziemi, A. siedzącą na kanapie i siebie próbującego zdjąć krzyż ze ściany.
03:10 - Wyszliśmy na balkon i naszym oczom ukazał się piękny widok czerwonej kuli zachodzącego słońca.
03:30 - Powoli ogarniał nas mrok, siedzieliśmy na balkonie gdy nagle zauważulismy płonące punkty na niebie pojawiające się jeden za drugim. Pierwsze co przyszło mi do głowy to UFO. Lecz od razu odrzuciłem tą głupią koncepcje. Wyglądały jak płonące krzyże na ciemnym niebie, były bardzo blisko i nagle przypomniałem sobie o tym balonie który widzieliśmy z A. jak szliśmy do Krz. do teraz nie wiem czy to były balony czy cokolwiek innego.
04:00 - Wraz ze słabnięciem mocy substancji nachodza mnie przemyślenia, że natura jest piękna, że boga nie ma, że czuję się jak w bajce i jestem szczęśliwy. Czas zaczął przyspieszać i powoli zaczeliśmy z A. przysypiać ale nie Krz. który był w środku tripa. 1.5h później byliśmy już w domu, nie wiem jak tam doszliśmy, mało pamiętam z tej drogi. Wiem jedno, że tą podróż zapamiętam do końca życia.
Wnioski:
Czy było warto?
- Tak było warto, był to najpiękniejszy trip w moim życiu. Zrozumiałem wiele rzeczy. Wiem że świat nie jest ani piękny ani brzydki jest zupełnie inny, a widzimy go takim jakim chcemy my - nasze zmysły. Bo wszystko jest subiektywną wizją odbieraną przez nasze zmysły. Jak wziąłem 4-aco-dmt świat nagle nie stał się piękny, to ja widziałem go inaczej, to ja widziałem go piękniejszym niż kiedykolwiek.
Dlaczego to wzieliśmy?
- Chyba dlatego aby otworzyć drzwi. Drzwi percepcji.
- 8544 odsłony