raczej za dużo kawy
detale
raporty merdixon ix
raczej za dużo kawy
podobne
W ramach świadomości czytelnika napomnę że to mój pierwszy trip-raport w życiu.
Tego tripa nie nazwał bym badtripem, choć to co opiszę nie było przyjemne. Miewałem kilka razy już podobny stan umysłu (w moim odczuciu nie trwały jakoś długo bo ok. 40 min. Max) zawsze był on po amfetaminie, raczej po 3-4 kreskach.
To Był zwykły dzień (piątek) w którym nic specjalnego się nie wydarzyło, rano wyspany wstałem do pracy i po 8h wróciłem na chatę. Nie byłem jakoś specjalnie zmęczony.
20:00
Jestem na chacie i sie nudzę. Jutro mam wolne, to bym se coś porobił. W pewnym momencie zachciało mi się szurać- chwilowa analiza czy jutro mam coś ważniejszego do zrobienia... Nie. Dzwonię do typka po fete (1 gram) i za jakiś czas wracam.
21:00
Wróciłem. Na chacie jest tylko mój współlokator ze swoją dupą. Zamykam się w swoim pokoju, otwieram piwko, włączam lil peep'a i sypię pierwszą i największą linię bo lubię jak dobrze wchodzi (ok. 200 mg).
22:00
Fazka sie rozkręca, pierwsze piwko spite, drugie napoczęte, muzyczka cały czas leci i ogólnie jest fajnie. Sypie drugą linię, mniejszą niż pierwsza (ok. 150 mg). Po wzięciu gram sobie w gierkę na telefonie słuchając muzyki.
23:30
Jest szczękościsk (to i guma) no i fajna bania przedewszystkim. Drugie piwko wypite. Przerywam gierkę na następną linie (taka sama jak poprzednia). Włączam spowrotem gierkę na jakieś 15 min. Gdy nagle nachodzi mnie ochota aby się przejść. Bez dłuższego zastanawiania, ubieram się i wychodzę popałętać po Mieście... Tak o... Pewnie sami wiecie o co mi chodzi hahaha.
01:00
Jestem w parku na fajnej miejscówie w której się właśnie rozkręci to o czym chciałem napisać.
Na telefonie robię kreskę (ok. 150 mg) i ją wyciągam.
Jako że jestem raczej samotnym typem człowieka, zacząłem się zastanawiać dlaczego w sumie tak jest? Dlaczego nie mam dużo znajomych mimo tego że jak coś o mnie ktoś mówi to słyszę w większości dobre słowa. Łapie mnie nostalgia, równocześnie euforia maleje, zaczynam wpadać w natłok myśli o tym że ze mną jest coś nie tak. Pojawiają się wyrzuty typu "w sumie po co biorę to gówno?", zaczynam czuć swoisty lęk, ale nie taki typowy przy bad tripie, on był inny, taki jakbym komus zrobił nieodwracalną krzywdę i bał się konsekwencji... Cały czas słuchając muzyki zaczynam płakać i wtedy ten stan ze wszystkimi objawami co opisałem powyżej, trwa jeszcze jakieś 30 minut.
01:45
Cały czas jestem w tym samym miejscu... Zły Nastrój powoli mija i wtedy postanawiam już wracać do domu.
02:30
Po drodze euforia wróciła.
Jestem w domu już raczej ogarnięty, odpalam piwo (trzecie) i sypie kreskę (ok. 150 mg)
02:45
Chujowy nastrój zaczyna wracać spowrotem, ale tym razem czuję że chyba naprawdę coś mi jest (pod względem fizycznym, czyli obawa zawału, ciężki oddech) . Zaczynają się myśli typu "o kurwa, chyba przegiołem, co teraz?"
Zalękniony dzwonię do Brata (starszego) budząc go, opisuje w skrócie co i jak.
Ten odpowiada mi na to że jak faktycznie czuje że jest coś nie halo, mam dzwonić po karetkę. Nie robię tego. Chwilę jeszcze gadamy gdy w między czasie się uspokajam gdzie widocznie to słyszy i radzi bym resztę prochu wyjebał do kibla z obawy bym niczego nie odjebał.
Rozmowa się po czasie kończy. Ostatecznie reszte prochów wyjebałem, mówiąc sobie że nie będę tak leciał jak do tej pory.
Resztę nocy spędziłem w chacie grając w gierkę z myślami "na chuj budziłem brata? Po co mi to było?"... Od tamtego czasu jak już wciągam to ostrożniej.
- 8672 odsłony
Odpowiedzi
Nieźle haha
Nieźle haha
:)
Szkoda, że wyrzuciłeś resztę
Mogłeś mi oddać :D
Podróże astralne to moje hobby.