"narkotyki niszczą ludzi ale tworzą legendy."- ćpanie na smutno i moje przemyślenia.
detale
"narkotyki niszczą ludzi ale tworzą legendy."- ćpanie na smutno i moje przemyślenia.
podobne
Dużo czasu minęło, odkąd ostatnio pisałem. Dużo też się pozmieniało. W tej chwili leże na bombie. Porobiłem się przede wszystkim winem. Czerwonym Fresco, a dokładniej dwoma, właśnie kończę drugą butelkę. Fart, bo było na promocji w Biedronce. Dwa za pół ceny. Tylko głupiec by nie skorzystał. A jednak, jestem głupcem i skorzystałem. Zabawne prawda?
Ale wracając do tematu. Oprócz wina wrzuciłem też 2.5 mg jakiegoś benzo, nie pamiętam nazwy chyba Alprazolam albo coś na a, (Jednak Lorazepam) nie ważne, słabo to czuje. Do tego 450 mg kodeiny w formie 3 opakowań Thiocodinu. Musiałem wpierdalać 30 piguł na raz. Nie polecam nikomu. wrzucałem po dwa, zapijając winem. Wisienką na torcie jest mniej więcej 1/6 magicznego ciastka od cioci Marysi. Dość dużo zwarzywszy na to ze 1/8 zwykle wypierdala z papuci, ale ostatnio jem ich dość dużo i może nabrałem tolerki czy coś. Chuj wie. Czekam, może klepnie. Puki co leże i czekam. Sam nie wiem na co. Liczyłem na to, że poprawi mi się humor i problemy znikną. Ale przecież to tak nie działa i dobrze o tym wiem. Tak, ja to wiem. Ty to wiesz. A jeśli nie to jesteś idiota i dragi nie są dla ciebie. Może nie są też dla mnie. Nie wiem. Jebać.
Zapomniałem wyjaśnić skąd w ogóle wzięła się ta cała farsa. Otóż wywalili mnie z roboty. Tak, niestety. Jak do tego doszło, pytacie. Ah, aż wstyd się przyznać. zaspałem trzy godziny i po prostu mnie wylali. Jestem pierdolonym debilem. Nażarłem się kody i batów i zapiłem to wszystko kilkoma piwami. Do pracy miałem na 12.00, a obudziłem się o pierdolonej 15.00. To wszystko moja wina, a mimo to siedzę tutaj teraz porobiony i pisze to gówno bez sensu które być może nigdy nie wypłynie i którego nigdy nie przeczyta nikt z was. A jednak pisze to. Dlaczego? Bo kurwa wiem, że tą jedną rzecz potrafię robić dobrze. A jeśli mam to jeszcze połączyć z ćpaniem to czemu nie. Może przeczyta to parę osób i powie. Hmmm, no ja mam podobnie. Wtedy będę wiedział, że jednak moje istnienie ma jakiś sens, bo puki co nie mam żadnego celu w życiu. Nie mam dla kogo żyć. Rodzice, rodzina- hah, taa... Są jeszcze przyjaciele, których cenie ponad wszystko. Ale ile oni tak naprawdę są warci? Ilu z nich już zniszczyłem życie, a ilu dopiero zniszczę. Dlaczego właściwie mnie lubią? Dlaczego chcą żebym był częścią ich życia, skoro niszczę wszystko i wszystkich których się dotknę. Czy nie tak mnie widza? Czy są ślepi?
A te wszystkie kobiety, które widziały we mnie coś więcej. Szczególnie ta jedna która twierdziła, że mnie kocha. Że kocha mnie pomimo tego jaki jestem. Ba, twierdziła nawet że kocha mnie właśnie dlatego że taki jestem. Co te wszystkie kobiety we mnie widzą? Zerwałem z nią. Sam nie wiem, dlaczego. Tłumaczyłem to sobie, jej i wszystkim tym, że jej nie kocham i nie chce dłużej jej ranić. Ale może okłamywałem i ją i sam siebie. Może chciałem być sam, bo rzeczywiście jestem samolubem bez serca, dupkiem i skurwielem. Może ojciec miał racje, może rzeczywiście nie mam uczuć. Ale wiecie co? Mam na to wyjebane. Jutro znajdę lepszą, o wiele lepiej płatną prace. W weekend pójdę się najebać jak księciunio i nadal będę mieć wszystko w dupie. Bo tak naprawdę tylko ta jedna rzecz w życiu wychodzi mi bezbłędnie. Mieć wszystko w dupie.
Właśnie zapaliłem papierosa i przeczytałem co powyżej, i wiecie co? Dragi zaczynają działać wszystkie na raz. Czuję, że rozpływam się jak masełko na naleśnikach. Mam ochotę się przytulić.
W słuchawkach leci Lill Peep-”Live is beautiful”, a ja mam ochotę się przytulić. Nie do każdego, nie. Do niej, do tej przez którą słucham teraz tej pizdy. Tej która pokazała mi czym jest syntetyczne szczęście. Tej z którą dostałem mandat za nieobyczajne zachowanie w samochodzie. Dobrze wiem jaka jest. Jest zła, jest mistrzynią kłamstwa i manipulacji, i pomimo tego, że wszyscy mnie przed nią ostrzegają, a ja wiem to wszystko i zdaję sobie z tego sprawę. To jednak coś strasznie mnie do niej ciągnie. Nie potrafię tego wyjaśnić. Choć z całą pewnością nie jest to miłość. To uczucie bardziej jak pociąg księdza do 12 letniego ministranta. Chęć psychopaty do uprowadzenia, gwałtu i morderstwa.
Nie zrozumcie mnie źle. Ale coś jest między nami. Coś co nie daje mi spać po nocy. Wielokrotnie chciałem z nią o tym porozmawiać. Ale każda próba kończyła się fiaskiem. Nie wiem, dlaczego. W końcu nadal łączom nas głównie dragi. Chociaż to ona pisze do mnie częściej. Nie tylko w interesach. Kiedy ostatnio rozmawialiśmy miałem taką ochotę, żeby ją zerżnąć. Zamiast tego ożeniłem jej sztukę fety i ustaliłem, że nadal możemy być przyjaciółmi. To był kiepski pomysł. Ale nie wiem co innego mogłem zrobić. Nie chcę jej stracić. Chciałbym, żeby to ona wykonała ten pierwszy krok. Ale wiem, że to nie możliwe. Że skoro ja nie potrafię, to ona też tego nie zrobi. Jesteśmy zbyt podobni do siebie. Wiem to na pewno. Ostatnio ziomek zapytał mnie co mnie tak do niej ciągnie. Nie wiem- odpowiedziałem- chyba to, że jest taka zła. Czy to dowód na to, że i ja jestem złym człowiekiem?
Mija około godzina a może cała wieczność od kiedy wcześniej to pisałem. Mix wszedł w fazę apogeum. Czuje się jak pierdolony Willy Wonka w fabryce czekolady. Wcześniej kiedy leżałem na łóżku na płasko bez poduszki, słuchałem Piotra Cartman’a- “Black Belt”, a później “Bad Trip”. Swoją drogą ziomek wymiata, za pół roku zje scenę. Tak jak mówiłem leząc tak i słuchając doznałem wewnętrznego tripa wizualnego. Rozumiecie co mam na myśli? Miałem zamknięte oczy. Czułem się jak swego rodzaju byt. Byłem w małym kwadratowym pomieszczeniu. Wszystko widziałem od góry, jak w Simsach. Miałem do wyboru cztery drogi by opuścić pokój. Po kolei w rytm muzyki wlatywałem w bliżej nieokreślony tunel i wychodziłem w tym samy pokoju. Podejrzane pomyślicie. A i owszem, ale dodam, że wyglądało to mniej więcej tak. Nuta leci normalnym tempem. Ale moje myśli płyną niczym internet światłowodowy 600mb/s i zaliczam przejście w każdą stronę w ułamku sekundy. I to mnie bawi, fascynuje, i napędza. Być może jest to jakaś podświadoma rada co do której powinienem się odnieść w realnym życiu. Być może moja podświadomość chce mi dać wskazówkę i mi pomóc w dalszej drodze przez życie. ALBO. Jestem po prostu tak porobiony, że to tylko jakaś próba zwizualizowania tego jak mój mózg odbiera rzeczywistość w obliczu braku wzroku, ponieważ zapomniałem dodać, że w pokoju jest tak ciemno, że nie widać żadnych nawet tycich zarysów czegokolwiek. Jak by się odłączyło TV z prądu. Albo oślepło. Cokolwiek to było nie ma sensu bardziej się rozpisywać puki nie sprawdzę co mnie jeszcze czeka tej nocy. A chcę, żeby była legendarna. Problem w tym, że skończyły mi się dragi i ganja. No może poza troskliwa Anetką, która czuwa przy moim łóżku już od pięciu godzin. Zanim opisywana scena miała miejsce akurat ucałowała mnie do snu.
Nie pamiętam co było później. Nie pamiętałem nawet że to pisałem. Przypomniałem sobie, że w ogóle coś pisałem dopiero na drugi dzień wieczorem. Długo zastanawiałem się czy w ogóle pchać to w internet. W końcu postanowiłem, że jednak to wrzucę. No bo czemu nie?
Na koniec sam zadaj sobie pytanie. Czy było warto?
- 16962 odsłony
Odpowiedzi
Takie tam
Pomijając już awangardową ortografię w kilku miejscach to raport jest chujowy bo właściwie nic nie wnosi apropo działania substancji. Załóż sobie jakiegoś bloga na równie płaczliwe wynurzenia
Myslałem o blogu, ale wole
Myslałem o blogu, ale wole pisac tutaj bo wiem że przeczyta to więcej osób. A w raporcie chodzi o to żebyś, po przeczytaniu sam rozkminił jak wyglądało by twoje życie gdybyś nie walił dragów. Widzę, po twoim profilu wariacie żę jedziesz z tematem od dawna. Nie zastanawiałes sie nigdy jak by wyglądało twoje życie bez dragów? Ja tak. Sa plusy i są minusy. W tym tekście masz minusy.
Magistrawtemaciewariacie
Offtop całkowity jeśli chodzi
Offtop całkowity jeśli chodzi o raporty, ale wchłania się to miło i siada trochę na banie z innej perspektywy. Trzymaj się mordo, z czasem może być lepiej i klarowniej.
fuck them and their law
NiC niE wnOsI aProPo DziaDziaLanaai SuBZdanDzjI
Coś w stylu urodzinowe grzanie gówna, ładnie kurwa, ładnie, proszę dalej iść w taki styl narracji, czyta się bardzo milusio
Okropne
Dawno czegoś tak okropnego nie czytałem, już lepsze były ,,trip" raporty kinderćpunów po tjokodynie. Jak chcesz sobie płakać to załóż bloga na którego będzie wchodzić twoja babcia i dziadek a nie trujesz nam dupę. Chujowe i nic nie wnosi.
Wybierz siebie, znajdź światło w ciemności.