maryśka + dxm z piwem
detale
raporty hyperpaluch
- dxm super trip
- Mefedron + DXM + THC ciąg dalszy
- Mefedron + Piwo + DXM
- Pseudoefedryna to wróżka
- Jak się wyleczyłem z lęków - DXM + THC
- Maryśka + DXM z piwem
- Kodeina - błoga samotność z sensacjami żołądkowymi
- Drugie podejście do metamfetaminy
- Mieszanina THX, DXM, kody i alko.
- Mefedron czyli lek na stres
maryśka + dxm z piwem
podobne
Sobota, 6:45.
Bez sensu, zamiast się wyspać, wstałem. Organizm przyzwyczaił się do wstawania o 6:30. Napiłem się piwa. Zacząłem oglądać strony internetowe. Czas mijał powoli. Pomyślałem, że może się nawalę piwem i maryśką. Piwo miałem. Zadzwoniłem do dilera o 10.00. Nie odbiera. Nie odpowiada na SMSy. Masakra.
10.00
Nudzi mi się picie piwa. Jest niedobre, gorzkie. Paskudne. Wypiłem może ze 4 butelki i mam dosyć. To nie jest dobry sposób na spędzenie soboty.
Poszedłem do apteki po Tussidex. Czysty DXM w tabsach po 30 mg. W opakowaniu 15 tabsów. Wystarczy. Po drodze wstąpiłem do sąsiadki, która ma mi załatwić maryśkę.
10:30
Połknąłem 300mg DXM. Ważę 90 kg. Ogólnie jest OK. Czekam na wejście obijając się tu i ówdzie...
12:00
Sąsiadka powiedziała mi, że cośtam załatwi. Dałem kasę. Czekam...
13:45
Zapaliłem jointa. Faza trwała godzinę. Mocny towar, wart swojej ceny. Dawno nie miałem takiego kopa po maryśce...
14:30 Jazda się zaczęła...
Zapaliłem jointa, zawirowało w głowie. Standard. Natomiast DXM wszedł niezauważalnie. Dyskretnie, podstępnie. Zawsze mnie atakuje wzrostem bicia serca a tu nic. Ot, natura bestii... Moje myśli zaczęły być coraz bardziej rozmyte, dalekie, rozkojarzone, mgliste.
Godzina 15:00
Płynnie wszedłem w bezkresne morze myśli. Słabo przytomny ale skupiający się na potoku elektronów w głowie staram się napisać ten TR.
OBE - wydaje mi się, że czuję ten stan od kilkunastu dni. Dziś zdałem obie sprawę z tego, że cały czas mam OBE. Nie jestem pewny jak stawiam nogi, czy na pewno schody mają 8 stopni itd... Widzę ręce na klawiaturze ale to nie są moje ręce. Ja tylko nimi steruję. Ogólnie to już od paru dni steruję jakimś człowiekiem. Na pewno nie mną. Dziś zdałem sobie z tego sprawę.
Myśli rozbiegują się, każda w swoją stronę, jak ptaki. Nie sposób ich złapać. Analizuję dźwięki z otoczenia. Ktoś odjechał z parkingu, ktoś stuka w coś, pies od czasu do czasu szczeka. Muszę sie mocno skupić aby zebrać myśli do kupy.
15:50
Połknąłem 150mg DXM.
16:20
Idę na jointa.
Wypaliłem. Faza jak diabli. Dobry towar... Wróciłem do ciała.
16:30
Połknąłem 150mg DXM.
16:45
W głowie przelatują mi głosy moich kolegów. Co powiedzieli w minionym tygodniu. Jak w pustej szafie. Odbijają się niczym piłka i znikają. Mam schizoferenię? Słyszę głosy, psiamać...
Od czasu do czasu nuci mi się w głowie muzyka. Zanika, później następna i tak do zajebania. Zmiania się w ćwierkanie świerszczy. Tak, to odpowiednie określenie. Czuję niezłą zamułę. DXM + THC + piwo dały ze mnie dzisiaj maksa. Wszystkie przedmioty mają swoją rolę. Awizo od listonosza, ładowarka do akumulatorków itd... Każdy przedmiot jest ważny. Ich zadanie - muszą mnie przekonać do tego aby ich użyć. Tylko po co mam łyknąć całe opakowanie witamin? Leżą na biurku przede mną. Tak, to schizy, nad którymi muszę zapanować, oczyścić umysł ze śmieci. Skupić się nad rzeczami istotnymi.
Klawiatura wydaje się być wypukła. Dziwne. Monitor chce się przekręcić. Wiem o tym. Wykrzywia się ale nie może zmienić swojej pozycji. Ja też się zniekształcam. Mam wrażenie, że skręca mnie wielka skręcarka. W lewo. DXM dał o sobie znać. Jest dobrze :)
17:15
Przerwa na papierosa (mentolowego) przyniosła nowe przemyślenia. OBE jest naturalnym stanem. Żyjemy w czymś w rodzaju więzienia. Ktoś dostał 76 lat odsiadki to żyje tu 76 lat. Ktoś dostał rok, żyje tylko rok. Itd. Jestem zszokowany tym odkryciem.
17:30
DXM z THC robią mi w głowie niezły bałagan. Dorzucone do tej mieszanki piwo to już istna masakra. Burczy mi w brzuchu i mam problemy z trafieniem w klawiaturę. Cały czas mam wrażenie, że steruję tym człowiekiem, który pisze na klawiaturze. Brakuje mi tylko oderwania się od ciała całkowitego. Wiem, że jestem bytem samym w sobie, zesłanym tu za karę. Mam przeżyć X lat, umrę i wrócę wtedy do naszego prawdziwego świata. Chyba jestem rewolucjonistą albo co...
17:39
Zaczęło się. Deksowa jazda...monitor mi się wypaczył. Spuchł. Później okazało się, że to tylko haluny :) Cały czas widzę krzywo okno do pisania TR a litery krzywo się układają. Dziwne...
Monitor mi obrósł w takie fajne kolce. Miękkie. Gapiłem się na niego strasznie długo. 2 h...
19:30 Joint
20:30 Papieros
20:50 Joint. Wypalony jak zwykle 1/3 papierosa.
Nic się nie dzieje. Nadal są haluny z monitorem, które są wspaniałe:)
Dzięki za dotarcie aż tutaj :)
- 9022 odsłony