Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

grzybowe swieta 2003 :)

grzybowe swieta 2003 :)

Od czego by tu zaczac, hehe... moze od tego, ze wszystko dzialo sie 2’go dnia swiat (26.12.2003). na ten dzien zaplanowane bylo grzybobranie z moim kumplem Ivanem. Wedlug informacji zawartych na shroomery.org fazy grzybowe mozna podzilic na 5 poziomow. 3 level jest juz stosunkowo mocny (1,8g suszonych grzybow z gatunku CUBENSIS). Przez caly dzien myslalem na ktory poziom wskoczymy dzis w nocy, hehe... doszedlem do wniosku, ze najlepszy bedzie poziom dokladnie pomiedzy 3 a 4 levelem... takie tez dzialki suszonych PSILOCIBE CUBEBSIS ECUADOR odmierzylem, bylo to po 2,3g na glowe! A wiec dawka juz calkiem ladna! :D o 21 przyjechal kumpel i razem postanowilismy, ze te 2,3g bedzie za malo wiec dolozylismy jeszcze grzybow az do 2,5g (4 level zaczyna sie od 2,8g), wiec bylismy na prawde blisko tego poziomu, hehe... ok 22 zarzucilismy grzyby zapijajac je cola. W smaku byly takie sobie ale do przelkniecia... nastapil moment oczekiwania! Faze zamierzalismy w wiekszosci spedzic na dworzu, dlatego przygotowalismy sobie cieple ubrania aby za czasu zdazyc sie ubrac (na fazie ciezko juz by bylo, hehe). Po pol godzinie (22.30) cos zaczelo sie dziac... kolory zrobily sie jasniejsze i czuc bylo, ze cos jest nie tak! Grzyby zaczely sie ladowac na dobre! Szybka wizyta w lazience i spojrzenie na glazure potwierdzily to (zaczely sie z niej wylaniac jakies rozne wzroki, jak malowidla w jaskiniach)... ok 22.45 postanowilismy, ze czas juz wyjsc na dwor i zaczac prawdziwa przygode! Ubralismy sie, wzielismy 5 metrowa line (w razie czego zeby sie przywiazc i nie zgubic, hehe ;) i w koncu wyszlismy na dwor... na zewnatrz bylo jeszcze calkiem normalnie aczkolwiek zmienila sie lekko grawitacja, czulem sie jak na ksiezycu (co prawda tam nie bylem ale tak jakos wydaje mi, ze to podobne uczucie :)! Udalismy sie strone duze placu, na ktorym lezaly deski i materilay budowlane (firma mojego ojca :), za nami szly moje psy (sztuk 3), chcialem je zamknac ale ivan stwierdzil, ze faza z nimi bedzie fajna wiec zostaly, tak czy siak nie wiem czy udalo by mi sie je wtedy zamknac, hehe... szlismy miedzy dwoma szklarniami, czulem sie wtedy jak w szklanym tunelu, grzyby wchodzily coraz mocniej... wyszlismy zza tych szklarni, zatrzymalismy sie przy plantacji choinek (sa miedzy moim domem a placem) i wtedy poczulem wielkie BOOOOOOOOM! W 1 sekundzie swiat zmienil sie tak niesamowicie, to bylo tak jakby faza przeskoczyla o 1 poziom do przodu, bez srodkowego swobodnego przejscia! Bylem w szoku! Przez cala glowe przeszlo dziwne uczucie zamotania, niemniej bylo to przyjemne! :D popatrzylismy troche na choinki (po raz kolejny wygladaly jak stado czarodzieji szykujacych sie do lotu, pieeeeeeeeeeekny widok, taka harmonia, wszystkie gotowe, czekaja tylko na sygnal do startu, hehe ;) i poslzismy w strone tego placu... normalnie w srodku tej drogi jest lekka gorka ale teraz z kazdym krokiem stawala sie coraz wieksza, fantastycznie to wygladalo! Po drodze zrobilismy test z zamknietymi oczami (jesli masz juz wyrazne i 3D CEV to znaczy, ze grzyby zaladowaly sie juz do konca, zwykle nastepuje to po 1,5 – 2h)... ja mialem juz lekkie wizuale ale daleko im jeszcze brakowalo do pelnego bajkowego wymiaru, iwan mial troche mniejsze... w koncu doszlismy do placu... caly teren byl pokryty zuzlem i oswietlony 4 duzymi lampami (HPS)... gdy patrzylismy na ziemie, ukladaly sie na niej niesamowite wzorki, mozna bylo zobaczyc kazdy slad pozostawiony przez jakies pojazdy, byly tak wyrazne! Pokrecilismy sie troche po placu i postanowilismy wrocic w otoczenie domu, zobaczyc co tam sie dzieje... po jakims tam czasie dotarlismy do ogrodu... wchodzac na trawe mialo sie uczucie wchodzenia na olbrzymi dywan, wygladalo to fantastycznie, tak jakby cala trawa byla syntetyczna i w jednolitym kolorze! Uczucie „dywanowosci” ;) bylo zarowno fizyczne (dotyk) jak i wizualne! Normalnie trzeba tak pochodzic, zeby wiedziec o czym mowie, heheheh! Yeeee! Nastepnie udalismy sie przed 1 drzewko na ktorym byly zawieszone lampki, popatrzylismy troche na nie, jak to pieknie wygladalo, zaroweczki wytwarzaly wokol siebie niesamowita poswiate swietlna! Bylismy zachwyceni! Nastepnie poszlismy w strone lasu, iwan chcial juz isc do niego ale ja powiedzialem, ze pojdziemy tam jak faza bedzie najwieksza (najlepszy efekt :), tak wiec zawrocilismy w strone placu... szlismy tak sobie i rozmawialismy o roznych rzeczach, swiat robil sie coraz bardziej wykrecony! Wszystko nabieralo kolorow, mimo, ze bylo ciemno! Zaczynalo zyc wlasnym zyciem! :D po dojscu na plac, pokrecilismy sie troche na nim, wykonalem telefon do kolezanki (pozdro 4 zlosnica!), mialem lekkie trudnosci z formulowaniem zdan (standard), hehe.... iwan bawil sie w tym czasie z psami... z tego co pamietam byla ok 23.40... na ziemi znalezlismy jakies biale sznurki i wkrecalismy sobie, ze to policja odrysowala na ziemi czyjes zwloki, niezle smiechy byly z tego, zwlascza, ze psy zachowaywaly sie jak suki (czy. Policja ;)! Pokrecilismy sie tam jescze troche, podziwiajac okolice i to, ze mamy duzo bardziej zwiekszony kat widzenia (mozna bylo wszystko ogranac, hehe)... poprobowalismy troche roslin, jakies iglaki czy cos, hehe ( po grzybach na prawde dziwnie smakuja ;)... tuz przed 12 postanowilismy udac sie do lasu... faza byla juz na prawde mocna! W pewnym momencie zatrzymalismy sie i zaczelismy zastanawiac skad sie wzial taki jeden cien na drodze ale bylo to zadanie zbyt skomplikowane wiec udalismy sie dalej... wtedy bylo jzu na prawde mocno! Nie moglem sie nadziwic temu,z e wszystko sie tak bardzo rusza, pojawialy sie niesamowite wzory, trudno to opisac! Wyszlismy z terenu placu i wtedy zobaczylem jaka ta faza na prawde jest! Swoje prawdziwe oblicze pokazala dopiero w ciemnosci! Wszedzei zaczely pokazywac sie jakies ogrodzenia, przerozne konstrukcje, drzewa normalnie tanczyly, wszystko bylo totalnie wyjebane! SZOK! Nigdy w zyciiu nie widzialem czegos tak wywalonego w kosmos! Przez chwile dopadalo mnie uczucie przerazenia, po prostu musialem sie oswoic z tym widokiem... wtedy zaczela sie najgorsza czesc jazdy, zachcialo mi sie rzygac... probowalem to jakas przetrzymac ale nic z tego... w koncu pochylilem sie nad ziemia i probowalem to z siebei wywalic... im bardziej sie staralem tym bardziej wyjebane wzroki (kola, kwadraty, trojkaty, wszystko :) zaczely mi sie pojawiac przed oczami! To bylo nie do opisania! Z rzygania w koncy wyszlo nici (i dobrze, grzyby zaladowaly sie do konca)... w sumie to sie cieszylem, ze udalo mi sie obejsc bez tego... :) nie wiem dlaczego zachcialo mi sie wrocic do oswietlonego terenu na placu, moze dlatego, ze do ciemnej strony magicznego swiata jeszcze nie bylem przyzwyczajony... tak tez zrobilismy! Wchodzac ponownie na teren placu dostalem sms’a od QRY (pozdro, pozdro :), ktory to probowal nas wkrecic, ze jestesmy chyba gdzies w krakowie, heheh... szybka reakcja: iwan: ale nie jestesmy przeciez w krakowie, co? Ja: nie, nie jestesmy, hehehe! Na pewno nie jestesmy! ;) dobila wtedy 12, faza w pelni! Ciezko bylo ogarnac to co sie dookola nas dzialo! Teren zmienil sie kolosalnie! Male zaglebienie w ziemi teraz wygladalo na wiekla dziure! Droga, ktora normlanie jest rowna, teraz byla pelna wyboi i nierownosci, tak ze ciezko sie po niej szlo! Troche sie tam pokrecilismy, w miedzyczsie odpisalem QRZE, hehe, ciezko bylo, lapy sie trzesly, obraz sie rozmywal ale dalem rade! Wtedy podjelismy decyzje, ze czas ruszyc do lasu, odkryc mroczna strone grzybow (mielismy sobie wkrecic, ze za lasem jest morze, hehe po ziole sie udalo wiec trzeba sprobowac i po grzybach :) ! Wiec udalismy sie w droge! Szlo sie dlugo ale przyjemnie, caly czas rozmawialismy o jakis glupotach i podziwialismy teren... zatrzymalismy sie na chwile w ogrodzie, tam zobaczylismy na ziemi jakies kwatki, ktore teraz strasznie fosforyzowaly na seledynowy! Wygladaly jak gwiazdy, czy meduzy, extra widok! przechodzac kolo domow (sztuk 3) zachowlaismy cisze (przynajmniej tak nam sie wydawalo, prawda jest taka, ze caly czas sie smialismy z niczego, hehe)... w koncu doszlismy do lasu! Tutaj moge powiedziec tylko 1: O KURWA! :) jescze nigdy nie widzialem takiego lasu! Normalnie wiedze przez niego droga lekkim lukiem, drzewa stoja w miare porosto a teraz droga wila sie jak waz, falowala, byla tak powykrecana a drzewa fantastycznie na nia opadaly tak samo jak nasze szczeki gdy to ujrzelismy! :D ruszylismy dalej! Czulem sie jak czarodziej poruszajacy sie po wlasnym magicznym ogordzie! Jej, ten swiat byl taki cudowny! W srodku lasu, bardzo zdziwieni natknelismy sie na „piasek”... morze mialo byc za lasem a tu prosze plaza wyrosla nam w samym srodku, hehe! :D po krotkich ogedzinach i chodzeniu po nim okazalo sie, ze byl to popiol z ogniska! Po grzybach byl na prawde super, taki mieciutki, gladki, jak piasek! Przeszlismy przez las i wyslzismy na laki caly czas idac droga... wtedy zadzwonilem do kolegi, ktory byl wlasnie spalony (pozdor 4 paszczak :), w tym czasie iwan zgubil sie w choinkach, hehe! Te terereny takrze wygladaly niesamowicie, wszdzei ukazywaly sie jakies sciezki, zabudowania, ogrodzenia... szlismy tak sobie dalej az wyszlismy poza moj teren, na panstwowa droge... to bylo cos! Adrenalina podskoczyla jeszcze bardziej, gdyz tu grozilo nam juz niebezpieczenstwo! ;) na rozwidleniu drog skrecilismy w prawo, przelismy ze 200m ale musielismy sie wrocic ze wzgledu na psa ktory nieoczekiwanie z nami poszedl, hehe... tak wiec zawrocilismy i udalismy sie w lewa strone rozwidlenia na mostek... rzeczka skuta lodem wygladala jak strumien mleka, taki dlugi, bialy i lsniaco wijacy sie poprzez laki! Nagle uslyszelismy jakies krzykI! Probowalismy zobaczyc kto sie wydziera ale bylo to bardzo trudne z powodu natloku wszystkich bodzcow! Postanowilismy wracac na wlasny teren, zeby uniknac konfrontacji z ludzmi, hehehe... powoli sie wycofywalismy, gdy nagle z naprzeciwka zobaczylismy nadjerzdzajacy samochod... przyspieszylismy wiec i po paru chwilach bylismy „bezpieczni” ;). Stanelismy w miejscu i rozgladalismy sie troche... bylo slychac kazdy szelest, szmet a w oddali bylo widac niesamowite budowle, ktorych w ogole nie ma, hehe! CUDO! Jednak mimo wszystko bylismy troche zawiedzeni tym, ze zadne drzewa do nas nic nie mowia... wygladaly tak jakby chcilay cos powiedziec ale nie mogly... zlapalismy jednego za „rece” i mowimy do niego zeby cos powiedzial a on glupi nic, hehe! :) wtedy zrozumielismy, ze zabraklo nam 0,3g grzybow (4 level – 2,8g, my 2,5g) do tego zeby cos z siebie wydusilo to drzewo, hehe! Zarzadzilismy powrot do lasu, tam bylo najlepiej! W lesie usiedlismy sobie na lawce w celu odpoczynku i przeanalizowania sytuacji.. analiza byla prosta: bylismy totalnie ujebani! :) posiedzielismy troche i ruszylismy w strone domu... droga byla caly czas tak samo wykrecona jak na poczatku! :D wracajac zatrzymalismy sie przy kurniku mojeg dziadka i nagle kogut zaczal piac! Hehe, mielismy z tego takie polewki i z dziadka tez, zastanawialismy sie czy spi z kurami, heheheheheh! Yeeee! ;) w konuc doszlismy do domu, popatrzylismy troche przez szyby (dziwne uczucie)... w srodku siedzial kot, ktory sie na nas bardzo dziwnie patrzyl, mial wyjebane oczy i caly sie wywijal... najfajniej wygladala choinka... patrzac tak do wnetrza domu mialo sie uczucie jakby sie w nim bylo! :) po chwili przyszedl nam do glowy fajny pomysl a mianowicie postanowilismy,z e pojdziemy troche pochodzic po plantachi choinek! To byl dobry pomysl! Weszlismy na plantacje i probowalismy sie w niej zgubic, biegajac i krzyczac jak glupi ale niestety nic to nie dalo gdyz za dobrze ja znalismy.. :( w koncu wyszlismy na droge i udalismy sie znowu na plac... tam znalezlismy jakas wycieta choinke (znikt jej nie kupil wiec zostala sobie, hehe) i postanowilismy ja ubrac, tak wiec wzielismy ja i zanieslismy na srodek placu... nieslismy ja tak gdy nagle na szosie zobaczylismy jakis hamujacy samochod! Slyszalem przerazliwy pisk hamowania (aale pewnie sam go sobie wkrecilem, hehe)... lekko przetraszeni postanowilismy wracac w okolice domu... mijajc szklarnie w drodze powrotnej weszlismy do jednej z nich... w srodku panowal fajny klimat, bylo sucho, troche cieplej i bardzo bardzo cicho! Troche sie tam pokrecilismy robiac jakies dziury w ziemi i wyszlismy... wtedy wpadlem na pomysl zeby troche przypalic ziola w celu wzmocnienia fazy... szybko udalem sie do domu, na gore po fifke, siuwax i zapalnicze i spowrotem wyszedlem na dwor! Iwan gdzies mi sie schowal, wiec musialem go szukac, hehe... po odnalezieniu zbiega udalismy sie do lasu na lawke, na ktorej wczesniej juz siedzielismy, gdyz bylo to wg. Nas najlepsze miejsce na spalenie kilku lufek ziola... wchodzac w las nasza uwage przykula trawa... fosforyzowala dokaldnei tak samo jak te kwaitki w ogrodzie, wygladala jak jakies dlugie wlosy wijace sie po lesie! Niesamowite! :D po dotarciu na lawke, bylo juz okolo 2, tak wiec zaczelismy palic... po 2 lufkach faza wzmocnila sie tak niemilosiernie, ze z ledwoscia mozna bylo nad nia zapanowac! Z otoczenia zaczely sie wylaniac krajobrazy jakich dotad w zyciu nie widzielismy! Woooooooow! To zrobilo na nas duze wrazenie! Caly czas siedzac na tej lawce czulismy sie jak na przelsuchaniu, gdyz z pobliskiego terenu oswietlay nas mocne lampy! Po jakims czasi odwrocilismy sie plecami do nich i naszym oczom ukazaly sie znowu inne krajobrazy! Na prawde ciezko bylo to ogarnac! Cos wspanialego! Probowalem skupic wzrok na 1 punkcie ale bylo to niemozliwe! Wygladalo to tak jakbym patrzyl na wszystko jednoczesnie! :) wtedy na tej lawce wygladalimy jak 2 balwanki ze sniegu, hehe! Niezla wkretka! Posiedzielismy tam jeszcze troche rozmawiajac o roznych rzeczch i w koncu udalismy sie do domu... w moim pokoju odpalilismy muze, jak ona sie wkrecala, kawalki ktore znam na wylot teraz byly diametralnie inne! Po pewnym czasie znalezlismy fajan zabawe a mianowicie palenie papierosow! Ale ale palilismy je nie po to zeby sie zaciagac a po to zeby „puszczac” nimi dymki, gdyz niesamowicie wygladaly! Taka mega harmonia jak z czarodziejami! Zastanawialismy sie przez pewnien czas czy dalibysmy rade ogarnac taka faze na imprezie ale doslzismy do wniosku, ze byloby ciezko, hehe... pokoj byl tak wywalony w kosmos! Wszystko porozciagane, zywe kolory, zlewajace sie ksztalty, trudno to wszystko opisac! :D w koncu udalismy sie spac... to byl koniec fazy... :( rano obudzlismy sie w miare wypoczeczi, wypilismy herbate i poszlismy zagrabic ziemie w szklarni, w ktorej zrobilismy dziury w nocy, hehe... potem udalismy sie odniesc choinke w jeje dawne miejsce... i to juz koniec!



Co do fazy to byla to najlepsza i najmocniejsza grzybowa jazda w moim zyciu! To co udalo mi sie tutaj opisac to na prawde tylko namistka tego co wydazylo sie tamtej nocy! Nastepnym razem atakujemy 4 level! :D do nastepnego przeczytania! Jedzcie grzyby! :D ps. na koniec jeszcze big thx dla iwana za dzielne towarzyszenie mi podczas podorzy, hehe! Nastepna jazda koniecznie w tym samym skladzie! :] pozdro!

Ocena: 
natura: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media