moje duchowe przebudzenie
detale
Drugie lekko ponad 1,5g benzydaminy, 100g dxm
moje duchowe przebudzenie
podobne
Doznałem całkowitej przemiany osobowości i odkryłem swoje przeznaczenie
Chciałbym połączyć w moim raporcie moje dwa pierwsze doświadczenia z innymi substancjami niż marihuana oraz moje wcześniejsze postrzeganie świata i zachowanie, które sprawiły, że właśnie narodziłem się na nowo i z nowym przeznaczeniem.
Zacznę wszystko od początku i opisze najdokładniej jak potrafie w słowach moje przeżycia i zmiany które nastąpiły.
Mam 18 lat mieszkam na małej wsi niedaleko słynnego Radomia wokół którego krąży tyle legend i memów :D. Zawsze fascynowala mnie natura i zjawiska takie jak widzenie aury OOBE świadomy sen i inne. Podczas gdy naukowcy twierdzili że OOBE da się wyjaśnić czysto naukowo ja widziałem w tym podłoże i dowód na istnienie duszy. Pierwszą substancją psychoaktywną, której spróbowałem była klasycznie marihuana. Zawsze czułem że z tym światem coś jest nie tak, że religie to stek bzdur ale istnieje życie po śmierci i tajemnicza siła, której nie jesteśmy w stanie pojąć. Obecnie pisząc to jestem po totalnej przemianie, która sprawiła że w dużej mierze wszystko zrozumiałem ale o tym wszystkim dowiecie się z całego raportu.
Zdarzało się że z kolegami składaliśmy się na trawke, wiadomo nie była najlepszej jakości ale jakoś trzeba zacząć.
Moje wakacje 2017 były bardzo burzliwe, znalazłem dziewczyne, na której bardzo mi zależało i przez ślepe zapatrzenie w nią narobiłem sobie wrogów. Rozpoczeliśmy związek na początku listopada a zakończylismy w połowie października. Po wszystkim chciałem uregulować zatargi ze wszystkimi, których uraziłem przez moje głupie zapatrzenie się w osobe i tak też zrobiłem.
Rozpoczne od momentu w którym wszystko się zaczęło. 20 grudzień. Pierwszy raz wziąłem coś poza zielonym kiedy pamiętam jak mówiłem że nigdy nie wezme nic innego. Natrafiłem na strony hyperreal i neurogroove żeby dowiedzieć się o rekreacyjnym działaniu tego słynnego acodinu na kaszel. Zgłębiłem temat dxm, zalecenia i po krótce zasade działania. Postawiłem sobie wysoką poprzeczke i musze przyznać że zachowałem się troche niedojrzale nie robiąc próby uczuleniowej na pierwszy raz. 40 tabletek co w przeliczeniu na moją mase ciała daje 9,5mg/kg. Celowałem odrazu w trzecie plateu bo chciałem doznać czegoś więcej. Dobrze się przygotowałem. Jak zgłodniałem zjadłem coś lekkiego, potem grejpfruta, który podobno miał wspomóc działanie dxm. Do popijania i ogólnego picia jakby mi się zachciało przygotowałem kufel od piwa z wodą i całą wyciśniętą cytryną. Łykałem po 5 tabletek w odstępach 15 min (naprawdę nie chciałem mieć żadnych mdłości). W międzyczasie jak dokładałem powoli tabletek do żołądka pisałem na bieżąco odczucia mojemu zaufanemu kumplowi Filipowi, który mimo, że jest katolikiem i nie rozumie idei brania jakichkolwiek narkotyków a nawet palenia papierosów, to w stosunku do mnie zawsze był w porządku, nieraz ogarniał mnie pijanego żeby nic mi się nie stało i tym razem też był przy mnie ze wsparciem telefonicznym. Po zażyciu 20 tabsów poczułem że jest inaczej. Z czasem brania aż do 40 poczułem że jestem jakby pijany i już wiedziałem że mocno wejdzie. Odpaliłem sobie na spotify playliste vaporwave-najbardziej klimatyczna dla mnie muzyka przy której zawsze chillowalem po zielonym. Poczułem że jest mi zimno. Wskoczyłem do polozylem sie wygodnie i przykryłem się zeby było mi ciepło. Zamknąłem oczy i dałem muzyce mnie poprowadzić. Zaczęły się cevy. Pierwsze co ujrzałem to małpa polak- nosacz sundajski xD. Strasznie podniecony faktem że coś takiego się dzieje napisałem do Filipa co widze a on jakby zadawał pytania z niedowierzaniem. Wciąż nie mogłem uwierzyć jakie to niesamowite że nic nie robie a po prostu wszystko płynie razem ze mną. Nagle zrobiło się nieprzyjemnie. Czułem że coś się zbliża i nagle uderza. Ostry atak swędzenia. Zaczalem sie wić w łóżku i drapać zeby jakoś to przetrzymać i po chwili odeszło. Leżałem dalej wpatrując się w wizje z którymi płynąłem razem z muzyką. Zrobiło się dosyć niespodziewanie. Nadchodziło kolejne swędzenie a cevy wizualizowaly mi je jako jakiś mały niebieski wredny byt. Czułem że da się to jakoś obejść ale nie przeczytałem wcześniej że takie coś w ogóle może wystąpić. Uderzyło a ja intuicyjnie nie poruszalem się i szybko minęło. Potem już nie wystąpiło ani razu. Zagłębiałem się coraz dalej w świat mojej nieskończonej wyobraźni i nawet nie wiem kiedy ale otworzylem odruchowo oczy i nie byłem już człowiekiem. Nie mogłem nazwać się bytem. Czułem się jak nieskończona świadomość i czułem jedność z całym wszechświatem. Uczucie w którym pragnąłem pozostać już na zawsze. Mój zamknięty półmroczny pokój wydawał się być moim całym obszarem jaki w ogóle istnieje. Zadzwoniłem do Filipa i zacząłem gadać jakieś rzeczy które dla niego pewnie zdawały się kompletną głupotą. Gadałem o jedności całej energii i innych niezrozumialych dla niego rzeczach, które ja dokladnie rozumiałem. Nagle doznałem czegoś naprawde niezwykłego i swoją drogą wtedy dla mnie przerażającego i niepojmowalnego. Wiedziałem że już kiedyś się tak czułem-zanim przyszedłem na ten świat i wszystko stało się takie nudne. Potem doznałem strasznego uczucia. Poczułem że umieram. Wiedziałem że po śmierci znowu będzie mi przyjemnie ale zrobiło mi się tak niesamowicie przykro że opuszcze moją rodzine i wszystko co do tej pory przeżyłem a gdy umre przyczyną zgonu będzie ćpanie jakiegoś leku na kaszel.(O jak się myliłem)Kiedy już się poddałem nagle to straszne uczucie oddzielania się duszy od ciała ustało. Znowu czułem jedność i dałem ponieść się wizjom, przez które prowadziła mnie muzyka. Kiedy otwierałem oczy, były one zupełnie niezsynchronizowane, widziałem wszystko dziwnie na ukos oraz tak jakby cała przestrzeń przed oczami glitchowała się jak grafika w grze. Nie podobało mi się to. Było to jakoś specyficznie niewygodne i powróciłem do zamkniętych oczu. Reszta tripa zleciała mi tak błogo i przyjemnie. Cevy zaczęły się o 18. Nie wiem czy dobrze pamiętam ale to była chyba 22 kiedy odzyskalem poczucie czlowieczeństwa i zmęczony chciałem iść spać. Na co pan dxm powiedział stanowcze NIE. Moja świadomość rozdzieliła się na 3 części, które kłóciły się o jakieś pierdoły a ja tym wszystkim nieudolnie sterowalem próbując dojść do zgody między nimi. Chciałem żeby to już zeszło. Przeżyłem coś niezwykłego i niezapomnianego ale chciałem być trzeźwy i zacząć to na spokojnie przemyślać. Zasnąłem o 1 w nocy a na drugi dzień obudziłem się i życie toczyło się dalej. Po tym doświadczeniu nabrałem ogromnej pokory i szacunku do tej substancji nie będąc jeszcze świadomym czego dane mi było być świadkiem...
Dni mijały czasem się coś zajarało, starałem się z dnia na dzień być jakiś lepszy dla wszystkich i w końcu dzień wczorajszy, który całkowicie mnie zmienił nadszedł. Benzydamina. Środek do pochwy. Niektórzy kumple się śmiali, że będę coś takiego brał ale trzeba było ruszyć naprzód z nowym doświadczeniem i zacząć odkrywać więcej rzeczy. W tripie towarzyszył mi mój stary znajomy Kuba który wcześniej przypadkiem się do mnie odezwał i po dłuższej rozmowie powiedziałem co zamierzam robić a on zadeklarował się że robi to ze mną. Nie znałem go od takiej strony ale okej. Zrobilem ekstrakcje i wszystko przygotowałem w kapsułkach. 3 saszetki środku na głowe. Razem wyszło po 6 kapsułek dla każdego i w plecaku miałem awaryjną saszetke czystego środku tantum rosa. Spotkaliśmy się wczoraj 5 grudnia o godzinie 9 i zaczęliśmy całą magię. Połknelismy po 6 kapsułek i wypiliśmy po butelce oshee. Usiedliśmy na 30 min. Potem wpadliśmy na pomysł żeby trochę wspomóc efekt i połknęlismy po 7 tabletek acodinu. Ruszyliśmy dalej. Znaleźliśmy ciemne miejsce, usiedlismy i wyluzowalismy się. Po kilku minutach zaczęły wyraźnie pojawiać się pierwsze optyczne efekty tak zwane "piorunki" ja byłem nastawiony duchowo i bardziej skupiony. Obrałem sobie jeden punkt za kierunek wzroku i wpatrywałem sie w niego. Po chwili z miejsca wyemanowała energia i zamieniła się w białego motyla który leciał w moją stronę. Bardzo podekscytowany odrazu chciałem wejść z nim w interakcje i po prostu strąciłem go ręką po czym zniknął. Kuba nic nie poczuł ale powiedziałem mu żeby zrobił tak jak ja i obu nam zaczęły tworzyć się pomału różne wizje. Chwile pochodziliśmy i uznałem że powinniśmy lekko spotęgować efekt. Połknęliśmy po połowie wcześniej wspomnianej saszetki a następnie wciągnęliśmy po jednym symbolicznym buchu z pozostałej nam lufki. Po pół godzinnym okresie zaproponowałem żeby zejść schodami na parking siłowni. Było tam dosyć ciemno co sprzyjało halucynacjom. Po wcześniejszym przeczytaniu kilku wpisów o benzydaminie każda osoba widziała swoje lęki a halucynacje same się tworzyły. Ze mną na początku też tak było ale doznałem jakiegoś oświecenia i w pełni zrozumiałem działanie substancji. Wszelkie halucynacje tworzyły się z jakiejś dziwnej przezroczystej energii. Odkryłem że to musi być energia z wymiaru astralnego do którego możemy wejść poprzez odpowiednie ćwiczenia tzw. OOBE. Energia emanowała ze mnie i z mojego kolegi. Nazwałem to energią duchową i potrafiłem w pełni kontrolować benzydamine i sam tworzyć z niej wizje jakie chciałem. Po około 2 godzinnej zabawie siedzenia przy odpowiedniej muzyce i doznawania halucynacji (kolega nie z własnej woli lecz ja potrafiłem tworzyć to co zobacze) po prostu wyszliśmy. Opisze teraz moje widzenia. Stworzyłem kota który podszedł do mnie. Zacząłem go głaskać i bawić się z nim. Następnie stworzyłem człowieka który podszedł i się ze mną przywitał. Mogłbym opisywać wiele innych wizji. Jedno jest pewne coś było nie tak. Nie działało na mnie tak jak na wszystkich. Zrozumiałem tę substancję. Wszelkie halucynacje tworzyły się z emanowanej przez nasze ciała energii wymiaru astralnego. Po całym tripie i powrocie do domu natrafiłem na ten raport https://neurogroove.info/trip/ponowne-narodziny-pierwszy-raz-z-lsd
Kiedy przeczytałem zawartość coś we mnie wybuchło. Tak jakby narodziło się na nowo. Zrozumiałem cały nieskończony cykl życia. Jedność ze wszystkim, narodziny i uwięzienie w ciele materialnym połaczonym z wymiarem niematerialnym tzw. astralnym potem nasza śmierć i na nowo stanie się jednością. Szybko wszystko samo się ułożyło tak jakbym miał przeznaczenie by w końcu odkryć tę tajemnicę. To było coś niezwykłego, najpiękniejsza chwila w moim życiu. Wszystko połączyło się w jedno a materiał o chłopcu który pamiętał kilka szczegółów ze swojego poprzedniego życia stał się niezbitym dowodem na to że doznałem duchowego przebudzenia i odkryłem wielką tajemnicę. Wspomniany wcześniej post po prostu zebrał w słowa to czego nie potrafiłem zebrać sam po doświadczeniu z dxm. Wszystko stało się tak piękne. Wpisałem w wyszukiwarce termin szamanizm. Wszystko co przeczytałem pod tym adresem było już dla mnie oczywiste. Czuję teraz jedność z naturą ale także niepokój. Nie boję się już śmierci bo wiem jak działa wszechświat ale czuje ogromny który niepokój. Mam potrzebe dalej rozwijać się duchowo i mentalnie ale zupełnie nie wiem od czego zacząć. Muszę koniecznie nawiązać kontakt z kimś przebudzonym i bardziej doświadczonym ze wszystkim żeby dalej mnie pokierował.
- 28002 odsłony
Odpowiedzi
Ogarnięty chłopak.
Nie spodziewałbym się tak dojrzałego człowieka po kimś, kto sięga po tak gówniane rzeczy, jak DXM. Myślę, że śmiało możesz przywitać się z Ayahuascą, albo Changą (sumarycznie to w zasadzie to samo). Polecić mogę Ci również Grybki, ale jesteś gotowy na wyższe stany. Generalnie lepiej sięgać po naturę, a nie wyekstrahowane substancje, bo rośliny mają ducha. Masz moc. Dobrze nią kieruj.
To tylko sen samoświadomości.
Jeszcze nie czas
Chce przeżywać moje doświadczenia pokolei. Od słabszych do najmocniejszych. Ayahuasca zażyje dopiero na końcu. Do tego czasu potrzebuje więcej duchowego rozwoju nawet bez psychodelików.
Podróże to moja pasja
Benzydamina nie jest taka
Benzydamina nie jest taka "słabsza", ale decyzja, co do rozwoju, ze wszech miar słuszna. Tym nie mniej moc jest już z Tobą. Niech rośnie;-)
To tylko sen samoświadomości.
Kontakt
PanSzaman jest jakaś możliwość pogadania na pw? Bo w sumie nie ma z kim gadać o transcendencji bo patrzą jak na debila
Podróże to moja pasja
Oczywiście.
Jak klikniesz w mój nick, to tam masz kontakt i możesz mi wysłać mail'a.
To tylko sen samoświadomości.
Co to za wróżenie z fusów ?
Co to za wróżenie z fusów ? ehhh... chłopie
Nie do tego komentzrza
Nie do tego komentzrza
Hehehe
Nie musisz nawiązywać kontaktu z nikim "oświeconym" czy "przebudzonym". Najlepiej iść własną ścieżką. Słuchając innych, doświadczasz życia z ich perspektywy, a chodzi właśnie o to, by wyrabiać własną, unikalną. Słuchaj rad ludzi bardziej doświadczonych, ale bierz je z przymrużeniem oka. I nie kopiuj ich poglądów. Łatwo trafić na kogoś z pierdolcem, kto Ci namiesza. Dlatego duży dystans wskazany.
Miłość ma tyle form, a tak trudno je rozwinąć.
Umierała stokroć, wciąż nie może zginąć.