fraktalowy kontakt ze zmarłymi
detale
• Dekstrometorfan
• Benzydamina
• 4-ho-met
• Metoksetamina
• Morfina
• 5-meo-mipt
• 25c-nbome
• LSDB "Hoffman Dream"
• 25i-nbome
• 25i-nbmd
• LSD
• MDMA
• Szałwa wieszcza
• Grzyby halucynogenne
• Etizolam
- inne których nie pamiętam
fraktalowy kontakt ze zmarłymi
podobne
Moją pierwszą podróż z grzybami planowałem od kilku miesięcy. Razem z przyjaciółmi wybraliśmy się na wycieczkę za miasto. Początkowo podróż ze świętymi grzybami miała odbyć się w lesie, ale z racji tego, iż dom, w którym się zatrzymaliśmy (mieszkanie przy szkole podstawowej, w której nauczał ojciec kolegi) zawierał w sobie jakąś tajemnicę postanowiłem, że grzyby zjem tam. Około godziny 16 S. przyjął LSD, około 20 G. 25mg 4-HO-MET i o godzinie 22 spożyłem 3g Psilocybe Cubensis B+ zaś M. taką samą dawkę LSD co uprzednio S. Poza tym był z nami O. oraz moja dziewczyna i przyjaciółka.
Święte grzyby były dla mnie osnute tajemnicą. Byłem bardzo podekscytowany kontaktem z narzędziem, którego rytualne użycie przez szamanów, dawne ludy było kluczem do rozwoju spirytualnego, a także jak mniemam czysto psychicznego.
22:50
+0Grzyby zostały przeze mnie powolnie przeżute, bardzo mi smakowały.
~+ 30
Zacząłem odczuwać lekkie dolegliwości żołądkowe, aczkolwiek było to bardzo subtelne i nie przeszkadzało zupełnie w tym by dalej utrzymać dobry humor. Z każdą nadchodzącą minutą czułem działanie grzybów. Najlepszym sposobem na o kreślenie ich działania jest falowość. Powoli przychodzą, by za chwilę oddalić się do tyłu. Subtelny taniec.
+60
Już w tym jestem. Grzyby zaczęły działać. Pokój, w którym się znajdowałem zmienił swoje proporcje, sufit dosłownie „pływał”. Był niczym łóżko wodne, po którym nieustannie chodzą małe stworzenia. Na szafkach regału pojawiły się twarze przypominające Pompejańskie malarstwo. M. zaczął chodzić po pokoju i opowiadać dziwne rzeczy typu „wyglądasz jak typowy ojciec tylko piwa ci brakuje” w kontekście tamtej sytuacji było to strasznie śmieszne. Gdy zaczynałem się śmiać czułem, że mój śmiech absorbuje uwagę wszystkich w pomieszczeniu, był dziwny, demoniczny, pochodzący z głębi. Nie potrafię się w taki sposób śmiać normalnie. Zacząłem okropnie ziewać, byłem na to przygotowany, ale nie sądziłem, że aż tak! Kolejnym fizycznym aspektem było coś w rodzaju kataru, jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało, było przyjemne. Czułem, że spektrum mojego głosu się poszerzyło, gdy próbowałem śpiewać naprawdę wysoko różne „melodyjki” przychodziło mi to bez problemu. Najdziwniejszym momentem zabaw wokalnych było to, gdy przyszedłem do pokoju, w którym siedzieli S., M. oraz G. i powiedziałem coś naprawdę grubym głosem, co wprawiło wszystkich w zdziwienie, bo mój normalny głos nie jest na pewno gruby.
+90
Kolory przybrały na intensywności. Wszystko było w pewien sposób płynne. Rzeczy falowały, wykrzywiały się. Gdy spojrzałem na powiekę mojej dziewczyny, zanurzyłem się w tym obrazie i zobaczyłem z olbrzymią dokładnością nawet najmniejsze tkanki tworzące jej skórę. To było piękne.
+120
Wychodzimy na dwór! Było dosyć zimno, więc wracałem się 4 razy do mieszkania po wszystkie możliwe koce, bluzy, poduszki, ponieważ noc była cudowna i postanowiliśmy spać na dworze. Gdy znalazłem się sam w pokoju stołowym, ukradkiem oka zobaczyłem ciemną postać siedzącą na krześle, nie przestraszyłem się, to było inne uczucie. Czułem, że jakaś forma informacji przebiega tutaj w przestrzeni. Zacząłem wierzyć, że doznałem kontaktu z kimś zmarłym. Zastanawiałem się większość podróży czy szamani w dokładnie taki sposób odbierają zmarłych. Myślę, że kluczem jest także dawka, moja nie była zbyt wygórowana. Usiadłem na łóżku i zacząłem wcielać swoje myśli w przestrzeń wypełniającą pokój, czułem dziwne przepływy czegoś w rodzaju wibracji np. tych obecnych przy eksterioryzacji. Zacząłem słyszeć minimalnym szeptem jakieś imię na I. Izabela, Irena? Nie pamiętam dokładnie. Zrobiło się ogromnie dziwnie, a ja byłem sam, więc postanowiłem wrócić na dwór, niespodziewanie pojawił się S., który pomógł mi się ze wszystkim zabrać.
+150
Jedna z najpiękniejszych chwil mojego życia. Niebo, tego dnia oddało nam się w miłości. Nie było żadnej chmury. Patrząc w górę widziałem dokładnie wszystkie gwiazdy, zarysy galaktyk, a także gwiazdozbiory, które same zakreślały swoje kształty. Zacząłem rozmawiać z przyjaciółmi o tym, że wierzę, że w tak sposób przodkowie doszli do takich rzeczy jak nazwy gwiazdozbiorów itd. To było naprawdę widać! Czułem się ogromnie podekscytowany. Jedno z moich marzeń w postaci podróży ze świętymi grzybami było rzeczywiste, a ponadto natura obdarowała nas taką magiczną nocą, która dla wszystkich z nas była cudowna. Chciałbym pisać dalej, ale wspomnienia tej chwili wzbudzają we mnie ogromny zachwyt. O ile dzień odsłania życie i czyni wszystko widocznym, o tyle noc jest matką tajemnic i królową szaleńców. Byłem wtedy szalony. Ten moment był dla mnie kulminacyjnym działaniem grzybów. Niebo zmieniało kształty, falowało, przybliżało się jakby było przeze mnie przyciągane wzrokiem. S. przestraszył wszystkich, bo nagle zaczął się szamotać i odpędzać od czegoś krzycząc, że nietoperz wpadł mu w nogawkę od spodni (jak się potem okazało był to jego telefon). Wróciliśmy do domu.
+ 180
Dziewczyny poszły spać, O. także. Na nogach pozostali tylko ci, którzy tego dnia spożywali różne rzeczy. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach, o życiu, doświadczeniach, emocjach, powstaniu życia. Było naprawdę przyjemnie, wszyscy czuliśmy się jak prawdziwa paczka przyjaciół. Gdy zostałem z G. sam zapytałem jak miała na imię jego babcia, nie chciał o tym rozmawiać, poprosiłem tylko o pierwszą literę imienia. Powiedział „I”. Tyle mi wystarczyło. Czułem się naprawdę dziwnie. Pomyślałem, że oszalałem, jednak.. odpowiadało mi to.
+ 210
Poszedłem się położyć, sufit oblewały wciąż delikatne fraktale, których wcześniej nie wspomniałem. Objąłem moją dziewczynę i próbowałem pójść spać. Zasnąłem około 5 rano. Po wstaniu czułem się zmęczony, spaliśmy tylko około 2-3 godziny, by potem wrócić przed południem do domu.
Podsumowując. Grzyby dostarczyły mi jednego z najpiękniejszych przeżyć. Są bardzo mądre, skrywają w sobie pewnego rodzaju wiedzę przodków, przejście do innego wymiaru. W taki sposób to odbieram. Następnym razem zjem McKennowskie 5 g, by odkryć ich potencjał w, jak mam nadzieje, całości. Są one dla mnie jednym z najpiękniejszych darów natury dla człowieka.
- 22472 odsłony
Odpowiedzi
10 g LSD? Ciekawe. Taka dawka
10 g LSD? Ciekawe. Taka dawka powinna cię zabić
Mind shot into space!
Miało tam być 120ug :)
Miało tam być 120ug :)
pewnie mial na mysli
pewnie mial na mysli mikrogramy, ale wtedy to dla odmiany nic by nie poczul :)