Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

kodeina - co tu się dzieje?!?!

detale

Substancja wiodąca:
Apteka:
Dawkowanie:
300mg
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Dwór, później dom i wystawa (myślałem, że do tego momentu mi przejdzie już). Ogólnie raczej dobre, gdyby nie humorek kodeiny.
Wiek:
18 lat

kodeina - co tu się dzieje?!?!

Pierwszy raz z kodeiną był taki, że zabrałem 150mg i było bardzo fajnie. Lecz drugi, nawet nie wiem jak to opisać, albo mała tolerancja, albo nieszczęsny sulfogwajakol (20 * 300mg = 6 gram).
3:30 PM
Dobrze wiem, że nagminne stosowanie sulfogwajakolu jest złe, ale "przy pierwszym nic mi nie było, a dwa razy to wcale nie tak dużo, później już będzie tylko czysta" - mówię sobie, połykając 20 tabletek.Idę na dworze z koleżanką, nazwijmy ją M., po czym zaskakuje nas deszcz... idziemy pod altankę i kładę się u niej na kolana czekając na pierwsze efekty. Rozmawiamy sobie luźnie o wszystkim i o niczym.
4:30 PM
"Woow!" - niby deszcz, a jednak również jak za pierwszym razem kolory stają się bardzo wyraźne, niektóre aż "rażą" w oczy. Wszystko wygląda o wiele lepiej. Od środka czuje miłe ciepełko i świat staje się o wiele przyjemniejszy. Tylko ten ból brzucha, nie jest on duży, więc nie przywiązuję do tego wagi. Wszystko zaczyna mi się lekko kręcić, mowa lekko zaburzona - zawsze to mam, obojętnie czego bym nie brał. Czuje jednak pewien niedosyt, efekty nawet mniejsze niż za pierwszym chillout'owym razem. Ale cóż... Wstajemy i idziemy do domu, ja wybieram opcje autobus, ponieważ na nogach w lekkim deszczyku nie chce mi się iść. Jak idziemy lekko mi się kręci, wszystko wydaje się "głębsze", każda sytuacja życiowa, każde zachowanie ludzi na ulicach ma swój sens, wszystko jest idealnie poukładane, każdy człowiek wie dokładnie, co kiedy i jak ma zrobić. Z taką sentencją żegnam się z M. i idę na przystanek.Siedząc na przystanku, rozmyślam, czy to, że jest ciepło albo chłodno (jak teraz) zależy od tego jaką mam fazę. Zawsze, jak jest cieplej faza jakoś lepiej wchodzi, a jak chłodniej negatywne efekty górują.Patrząc na przejeżdżające auta, zauważam, że strasznie śmiesznie poruszam głową. Nie tak naturalnie, lecz sztywno, prawo, lewo - góra, dół. Musi to bardzo śmiesznie wyglądać. Wsiadam do autobusu.Pisze koledze sms'a, że faza dupy nie urywa, ale jest strasznie ciepło w autobusie i za chwilę mi może coś uderzyć. I dzieje się wg. podejrzeń. Po kilku minutach jazdy brzuch już naprawdę zaczyna się odzywać, a w głowie strasznie wiruje. Wysiadam ledwo z tego autobusu, czując się jak w jakiejś reklamie. Te kolory, światła, wszystko bajkowe i niewyobrażalne piękne, a z drugiej strony bolący brzuch i straszne przemęczenie, które nie wiem skąd się wzięło. Przychodzę do domu, pierwsze co robię to kładę się na łóżko, włączam muzykę i momentalnie usypiam. Strasznie źle się czuję, samopoczucie zerowe, ból brzucha i straszne zmęczenie nie wiadomo czym... 
7:20 PM
"Proszę przyjdź ;( Obiecałeś, że przyjdziesz na tą wystawę..." Taki miły sms budzi mnie 10 minut przed otwarciem wystawy, którą przygotowała koleżanka i na którą obiecałem, że przyjdę... Czuje się fatalnie, straszne zmęczenie, wichura w głowie i zamulenie jak po kilkugodzinnych nudnych wykładach. Ale cóż, mus to mus, idę się tylko szybko ogarnąć w toalecie i wychodzę bez namysłu. Na wystawę przychodzę w moich "artystycznie" potarganych spodniach i pogniecionej koszuli w której spałem z dodatkami łańcuszków, bandanek, bransoletek etc. Dobry stój na koncert punkowy, lecz wchodząc na wystawę gdzie większość jest w garniturach i spotykając na swojej drodze różnych ważnych ludzi, dyrektorów i panią Burmistrz czuję się trochę niezręcznie, lecz na szczęście wystawa poświęcona żołnierzom i mieszam się razem z ludźmi wystrojonymi specjalnie na tę okazję. 30 minut oglądam wstęp i krótkie przedstawienie, po czym spotykam się z koleżanką na wstępie otrzymując słowa: "Strasznie wyglądasz... Ale dziękuję, że przyszedłeś." I nie chodziło tutaj o mój strój, a raczej o czerwone, podkrążone oczy.. Cóż, młodzież musi się wyszaleć, lecz chyba nikt nie zwraca zbytnio na mnie uwagę, większość mnie zna od normalnej strony, więc nie przywiązuję do tego wagi jak akurat teraz wyglądam.
9:00 PM
Siedzę w domu. Czuję się fatalnie, zaczynając od naprawdę nieprzyjemnych zawrotów głowy, strasznego zmęczenia, oczywiście nieszczęsny brzuch - to wszystko ukradło ze mnie resztki życia.Idę spać....
10:00 AM - Następnego dnia...
Chyba daruje sobie dzisiaj szkołę... To samo fatalne uczucie. Tak jakby kac, czy coś. Dodatkowo jako gratis do wczorajszych efektów dostaję falujący obraz, czuję jakby każdy przedmiot żył własnym życiem, oddychał, lekko się poruszał, przesuwał, taki stan utrzymuje się kilka godzin. Idę znów spać z przemęczenia. Budzę się o 3 po południu i tym razem jest już o wiele lepiej.
Podsumowując, kompletnie nie wiem jak zaliczyć tą przygodę z Kodeiną, czego to była przyczyna, lecz do przyjemnych na pewno nie należała, ale zawsze mam jakieś doświadczenie, że chyba lepiej ekstrakcje przeprowadzić, niż później narzekać na problemy.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Dwór, później dom i wystawa (myślałem, że do tego momentu mi przejdzie już). Ogólnie raczej dobre, gdyby nie humorek kodeiny.
Ocena: 
apteka: 
Dawkowanie: 
300mg

Odpowiedzi

Strasznie dużo ćpiesz :D

Strasznie krótko również ... , po prostu próbóję wszystkiego, dopóki nie czuje uzależnienia wszystko pod kontrolą ^^

Tylko w euforii poszerzania dragowego CV latwo dostepnymi specyfikami nie skus sie na bielun :P

Wiem, wiem ^^ :D

Widzę ,że mnie powtarzasz, no po prostu identycznie :D

 

Powiem Ci co następne spróbujesz: zioło, mefedron potem będziesz mieć problemy finanstowe i wjebiesz się w kodę :) potem zaczniej używać metkata.

 

Z tą różnicą ,że ty masz w miarę równo pod sufitem i nie jesteś leniwy jak ja(4 raporty trafiły na główną gz) więc nie wiadomo jak się to potoczy. Pragę tylko przypomnieć ,że opio to ścierwo i stracisz po nim  ochotę na psychodeliki oraz ogólnie życie. Tylko siedzieć nic nie robić słuchać smętnej muzy... lepiej pilnuj szkoły bo będzie chujnia.

zioło było przed tą kodą...  A aktualnie mam kilka problemów na tle hmm (depresyjnym? - po prostu pare rzeczy mi nie wyszło) i zamierzam odstawić cokolwiek na pewien czas i najpierw sobie ponaprawiać wszystko, bo dragi mi w tym nie pomogą... :) Zresztą ucieczke mam też w muzyce (pianino, gitara, samo słuchanie bez  dragów jest przyjemnością..) a nie tylko w używkach ;) 

Ale mu przyszłość wróżysz :D A co potem? Hera? Krokodyl w miksie z domestosem żeby lepiej klepał? ;P Ale masz rację łatwo się wpierdolić. Poznałem jak to jest. Najlepiej zostać przy samym ziółku a jak już brać całą resztę to tylko w ramach nie za częstych eksperymentów ;)

Ale mu przyszlosc wrozysz :D Bedzie codziennie jaral ziolo, sluchal post alternative eksperimental doom rocka i jadl czipsy serowo-cebulowe. To juz lepiej raz w miesiacu zjesc tryptamine i byc oswiecencem. BTW. kodeina to nie jest dobry lek na depresje, wylacza na chwile, a pozniej masz wielka kumulacje jak zabraknie kasy. 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media