kodeina - pierwszy raz, całkiem fajnie
detale
raporty mrmagnificent
kodeina - pierwszy raz, całkiem fajnie
podobne
Kilka dni wcześniej myślałem już o spróbowaniu kodeiny. Tego dnia kończyłem zajęcia dużo szybciej niż zwykle i postanowiłem zaopatrzyć się w paczuszkę antidolu. Pani w aptece bardzo miła, wymownie uśmiechnęła się gdy poprosiłem o lek. Zapłaciłem, wyszedłem i udałem sie prosto do domu.
11.20
Wchodzę do domu, nikogo nie ma - idelanie, biorę się za ekstrakcję. Byłem mocno podekscytowany.
Kartka, 10 tabletek, ładnie zawijam, łapię za pustą butelkę od wódki i wałkuję. Wyszedł mi ładny, bialy proszek, wyglądający jak mąka. Zrobiłem sobie herbatę, w międzyczasie - czekając na ugotowanie wody - przygotowałem filtr z ręczników papierowych i waty. Nałożyłem na szklankę, zawiązałem gumką do włosów, którą znalazłem gdzieś w kosmetyczce rodzicielki. Do osobnej szklanki wsypałem rozdrobniony antidol, zalałem zimną wodą, wymieszałem, a gotową miksturę wlałem do przygotowanego filtra. Całość wsadziłem do lodówki. Idelanie, idę zapalić.
11.40
Zaglądam do lodówki. Widzę odrobinę idealnie klarownego płynu na dnie szklanki. Pomyślałem że pewnie resztę trzeba wycisnąć z filtra, tak też zrobiłem. Wyszło mi jakieś 25 ml kodeiny (płyn troszkę zmętniał gdy wyciskałem filtr).
11.45
Chlup, zapijam szybko colą, bo podobno smak obrzydliwy. Nawet go za bardzo nie poczułem dzięki temu że od razu popiłem. Jestem podekscytowany. Biorę herbatę, jogurcik z lodówki i idę na górę do swojego pokoju.
12.06
Puściłem muzykę, leżę na łózku. Zjadłem sobie jogurt żeby zmniejszyć podrażnienie żołądka no i ogólnie po to by coś zjeść, bo nie jadłem nic od rana. Już czuję taki dziwny stan w głowie (wiecie o co chodzi, jak się coś bierze to od razu czuć najpierw w głowie). Oprócz tego czuję delikatne swędzenie całego ciała, ale nie wiem przypadkiem czy to nie placebo.
12.26
Zasłoniłem rolety bo światło wydawało się drażniące. Gdy wstalem z łóżka by to zrobić od razu poczułem że jest inaczej. Miałem delikatne zawroty głowy, lekko słaniałem się na nogach. Kładę się spowrotem na łóżku. Jest mi przyjemnie i wygodnie, niezależnie w jakiej pozycji się ułożę. Mimo to nie jest to coś, na co czekam, więc czekam dalej.
12.45
Minęła równo godzina od zarzucenia. To chyba peak. Czuję się zadowolony z życia, mimo że wcale nie mam z czego być dumnym. Piszę sms do koleżanki, która też była zainteresowana spróbowaniem kodeiny, opisuję jej jak się czuję. Jest mi miło, ciepło, wygodnie i ogólnie super się czuję. Podgłaśniam muzykę, mimo że normalnie nie lubię słuchać muzyki głośno. Tym razem jest inaczej, dzwięki brzmią przyjemniej, delikatniej i milej dla ucha. Nawet cięższe rytmy wydają się nie walić po uszach. Leżę tak następne pół godziny, po czym zasypiam.
15.15
Budzi mnie mama, która wróciła już z pracy. Sen był bardzo psychodeliczny, sceny ciągle się zmieniały, obrazy wyglądały dziwnie, ogólnie źle mi się spało. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Schodzę na dół i w międzyczasie staram się ogarnąć czy coś jeszcze czuję. Dochodzę do wniosku że kodeina przestała działać, jedyne co odczuwam to ogólne rozluźnienie i wewnętrzny spokój. Musiałem posprzątać, trwało to jakieś pół godziny i dalej chyba nie ma już nic ciekawego co mógłbym opisać. Reszta dnia minęła normalnie, zjadłem, pooglądałem telewizję, posiedziałem na kompie, poszedłem spać o około 24.
Następnego dnia wstałem rano do szkoły. W łazience zoorientowałem się że skóra na całej klatce piersiowej i brzuchu jest zaczerwieniona i lekko piecze (przypomina to oparzenie słoneczne). To chyba reakcja alergiczna.
Teraz jest godzina 18.40. Skóra dalej piecze, zaczerwienienie lekko zeszło. Nie żaluję wydanych pieniędzy, ale chyba wolałbym zapalić MJ. Jedyne co mnie dalej skałania do wzięcia kody to ciekawość tego, jak będzie na mnie działałać po wyrobieniu receptorów.
- 68730 odsłon