Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

koda - średnio na jeża

detale

Substancja wiodąca:
Apteka:
Dawkowanie:
2 opakowania Antidolu (300 mg)
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
większość dnia podekscytowanie, później, tuż przed, zaczęło się pieprzyć.
Doświadczenie:
DXM, gałka muszkatołowa, marihuana, kodeina

raporty filthyanimal

koda - średnio na jeża

Witam. Piszę przede wszystkim po to, by podzielić się tym, co mnie spotkało. Wiem, że jest tu gro wiele bardziej doświadczonych osób, być może ktoś zechce się na ten temat wypowiedzieć, co bardzo by mnie ucieszyło. Czytałam trochę TR-ów na temat kodeiny, większość wielce zachęcających. Nigdzie nie zauważyłam opisu czegoś, czego sama doświadczyłam. Dodam jeszcze, że kilka dni zastanawiałam się nad opublikowaniem tego, przygotowywałam się psychicznie na totalne zjechanie i zrównanie mnie z ziemią za moją tępotę. Ale od początku...

Bodajże piątek, wychodzę ze szkoły, apteka, tam bez problemu zakupiłam to o co poprosiłam. W wolnej chwili wałkowanie, i biały pyłek czekał sobie spokojnie do wieczora. Następnie około 21:40 zajęłam się ekstrakcją, wszystko tak jak wiele razy czytałam. Jednak cały filtr był tak mokry, że z czasem zamoczył odrobinę półkę w lodowce (o ile to ma w ogóle znaczenie). Zostawiłam kapiącą sobie kodę na blisko 20 min. Tak... 20. Równo o 22:00 chlusnęłam wszystko na raz. Smak nie był tak tragiczny, by woda nie wystarczyła do popicia. 

Od razu zrobiło mi się jakoś weselej, kłótnia z przyjaciółką wydawała się nie aż tak straszna, ale mógł być to efekt placebo. Chodziło się bardzo lekko i przyjemnie. Oczywiście po chwili nastąpiło charakterystyczne 'trzeszczenie' w brzuchu. Większe rozluźnienie, niż euforia, czy nawet radość... Ale było przyjemnie. Do czasu. Po około pół godzinie, może czterdziestu minutach, złapał mnie silny ból w mięśniach, przede wszystkim karku i ramionach. W nogach także, gdy próbowałam chodzić (co nadal było przyjemnością). Zaczęło zbierać mi się na wymioty. Cały humor legł w gruzach, został tylko ból i domniemywanie jego powodów... Przyszło mi to do głowy już wcześniej, że zlekceważyłam to, jak wyglądał roztwór. Choć tak naprawdę nadal piszę to wszystko bez świadomości, czy to co zrobiłam było dużym, ogromnym, gargantuicznym, czy wręcz przeciwnie, niewielkim błędem. Tak czy owak - stwierdziłam, ze stał za długo, nie był wystarczająco klarowny, ogólnie rzecz biorąc.. rozpuściło się zbyt wiele paracetamolu. Zaczęłam szukać w internecie, i dotąd nie wiem, czy po prostu nie umiem korzystać z Google, czy faktycznie nigdzie nie można zaleźć konkretnie, dobrze określonego czasu, w którym ma rozpuszczać się sama kodeina. Do końca wieczoru czułam się dokładnie tak jak w tytule - średnio na jeża. Myśli (w przeciwieństwie do wypitego roztworu) miałam całkiem klarowne, niemal niezmącone. Tak mi się przynajmniej wydawało. Naćpanie czułam jedynie chodząc - lekkie zataczanie się, no i oczywiście źrenice jak szpilki. Do końca wieczoru także miałam niezmierną ochotę wyrzucić wszystko z siebie, a.k.a. wymiotować.

Następnego dnia było (o dziwo) jeszcze gorzej. Próbując wstać miałam niesamowite problemy w postaci mroczków przed oczami, na tyle dużych, by naprawdę nic nie widzieć. Nic, tylko migoczące, jaskrawe kolory, szum w głowie, ból całego ciała, ogromne wycieńczenie fizyczne, pot lał się strumieniami. Usiadłam, żeby to wszystko opanować, udało się nie zemdleć. Jednak w łóżku spędziłam cały dzień, a źrenice wróciły do normy po dwóch. Rodzi się więc pytanie - czy wszystko było spowodowane moją gafą, czy może kodeina nie jest dla mnie? Tylko jeśli tak, to dlaczego? Jak widzicie, jestem naprawdę zielona. Być może nie powinnam umieszczać tego raporta, być może za mało tu przeżyć, za dużo pytań. Jeśli jednak dowiem się czegoś od was, będę bardzo ucieszona. I jeśli okaże się, że faktycznie, zbyt długo czekałam z chluśnięciem mixtury, pewnie zdecyduję się na kolejny, tym razem udany raz.

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Set and setting: 
większość dnia podekscytowanie, później, tuż przed, zaczęło się pieprzyć.
Ocena: 
Doświadczenie: 
DXM, gałka muszkatołowa, marihuana, kodeina
apteka: 
Dawkowanie: 
2 opakowania Antidolu (300 mg)

Odpowiedzi

Hej, poczytaj sobie, jak wyglądają objawy przedawkowania paracetamolu. To raczej nie to. Stawiam na reakcję histaminową, która występuje czasem, gdy organizm nie wie, z czym ma do czynienia. Więc: daruj sobie kolejne przygody, albo cierp do skutku ;)

sobie zarzuć Thiocodin, bo tam po prostu połykasz tabletki i do widzenia, a z antidolem się bawisz w ekstrakcje gdzie można coś spierdzielić

Ogromne dzięki, za rady. Spróbuje z Antidolem jeszcze raz, tylko niech ktoś, kto robił to często, powie, ile zwykle czeka z tym kapaniem :/

jeśli ktoś chce, znajdzie sposób. jeśli ktoś nie chce, znajdzie powód.

Oj dziewczyno, musisz akurat kodeine? Wiem, że to .. a z resztę, twój organizm, twoja sprawa. Źle zrobiłaś ekstrakcję, filtr trzeba było wycisnac i to tak, żeby nie było zmąconego roztworu. Robiłaś z 2 warstw mokrych chusteczek/ręczników papierowych?

Każdy inaczej reaguje na kodeinę, trzeba wytrenować receptory, a to różnie trwa. Koda jest ... ina , jedyna w swoim rodzaju, zastanów się czy aby na pewno chcesz się z nią spotykać, bo jak cięzłapie, to tak łatwo cię nie puści.

Dziwie się wam, dziewczyna pewnie była przestraszona jak cholera, co się z nią dzieje, wszystko boli, i ten lekko opiatowy stan umysłu. Powinnaś odpoczać jakiś czas przed następnymi tripami.

Filtr był z dwóch warstw ręcznika papierowego. Następnym razem może włożyć też watę? Choć nie wiem ile. No nie przesadzajmy, bardziej było mi szkoda że wtopiłam. Czeka się koło pięciu minut, tak? No i dzięki, ale nie sądzę żeby choćby sytuacja pozwoliła mi się w to wciągnąć.

jeśli ktoś chce, znajdzie sposób. jeśli ktoś nie chce, znajdzie powód.

"No i dzięki, ale nie sądzę żeby choćby sytuacja pozwoliła mi się w to wciągnąć."

Też tak myślałem, 2-3 lata temu. "Ja wciągnąć się? Nigdy! Tylko raz spróbuję żeby zobaczyć jak to jest". Pierwsza próba podobnie jak ty nieudana. "No nic to jeszcze raz". Za drugim razem było tak kosmicznie że powiedziałem sobie no przecież są ludzie którzy biorą to CODZIENNIE to tak raz bądź dwa razy na miesiąc kasę zbiorę to nie zaszkodzi przecież to nie jest nałóg. Mija pierwszy miesiąc, drugi, trzeci... szósty, w siódmym nie wiem czemu ale miałem ciąg. Potem zrozumiałem że przesadzam. Postanowiłem nie częściej niż 2 razy w miesiącu. Chociaż naprawdę czasami mi to przychodzi z wielkim trudem =\\. 

Teraz już są chyba 2-3 lata od pierwszego wzięcia. Cieszę się że mimo wszystko biorę to tak rzadko, ale jak czasami policzę ile na to kasy już wydałem to się w głowie nie mieści. Aż mi szkoda ludzi w nałogu którzy bardzo często mają ciągi.

Byłem i nadal jestem normalnym człowiekiem kodeina nie wpłynęła na moje znajomości na sytuację na uczelni bądź w życiu. Mógłbym nawet powiedzieć że pozwoliła mi "rozwinąć skrzydła" dzięki tym (znanym wszystkim kodeiniarzom) pozytywnym myślom o przyszłosci które bardzo często występują podczas "fazy". Bo pozwoliłem tym myślom się spełnić ;)).

Jedni od czasu do czasu piją alko, inni wydają kase na fajki, a ja lubię się wychilować po np. ciężkim dniu.

Dobra wracając :D. Kodeina to podstępna s*ka. Na początku wydaje ci się że nie jesteś w nałogu. Lecz po kilku miesiacach uswiadomisz sobie że się mylisz i też będziesz prawić takie mądrości jak ja innym ludziom, którzy i tak to spróbują :D

Pozdrówki dla śląskich kodeiniarzy i NG ;)

PS. Jak by cię wciągła to odezwij się po kilku miesiącach hah ;)

Nie omieszkam się wtedy odezwać. Więc, kolego z góry, co by już nie spieprzyć kolejnej akcji, gdyż nadal sądzę, że to ten ch*j paracetamol - 5 min w lodówce, filtr z dwóch kawałków papierowego ręcznika, i będzie gites?

jeśli ktoś chce, znajdzie sposób. jeśli ktoś nie chce, znajdzie powód.

5 min? ... Mojej kodeince to czasem i 40 minut potrzeba, żeby skapała ;)

Tak jak powiedziane było wcześniej, przy thiocodinie nie trzeba się bawić w ekstracje, po prostu łykasz. 300 mg mogło być trochę za dużo jak na pierwszy raz i organizm źle zareagował. Receptory trzeba najpierw odblokować i przyzwyczaić a dopiero potem ustalić odpowiednią dawkę.
PS. I uważaj z tym, też tylko chciałem spróbować a teraz już kolejny raz usiłuję rzucić 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media