zmieciony przez kolei i gaworzącą babcie
zmieciony przez kolei i gaworzącą babcie
podobne
Mówiłem coś ostatnio miesiąc temu o spełnieniu psychodelicznym? Heheh... cóż, to nie ma granic.
Set & Setting : Park leśny, samochód, torowisko
Substancja : ~25mg 2C-E oralnie
Wiek/waga : 20/80kg
Doświadczenie : Alkohol, Avio, Efedryna, Kodeina, DXM (maks. 900mg), THC, nikotyna, dragonfly, LSD, LSA, Salvia Divinorum, Psylocybina, 4-HO-MET, 2C-E
Zaczęło się niewinnie, jak na leniwą sobote przystało. Wyspany podjechałem pod znajomego R. Pojechaliśmy do parku. 25mg 2c-e poszło na pusty żołądek.
Spacer w lesie, wyciszenie, lekki chłód, później ogólny dyskomfort psychofizyczny.
Po troche ponad godzinę samopoczucie w pełni już się unormowało i rozpoczęła się psychodela.
Stwierdziłem obecnie, że Ci co nie przeżyli porządnej psychodeli z pomieszaniem i zapętleniem zmysłów i tak nie zrozumieją, a Ci drudzy, szczęściarze którym było dane przeżyć owe doświadczenia, będą zadowoleni z okrojonego opisu...
Drogi czytelniku, wyobraź sobie, że siedzisz w słoneczny dzień, po dniach ulewnych, na przewróconym drzewie pośrodku polany. Skąpana w słońcu roślinność ożywa, rześka po sowitym nawilżeniu. Wraz z nią ożywamy my, spleceni w nią w jedno. Melodia szumu drzew, setki rodzajów ptaków, strumyk, rozmowy ludzi, żul spluwający flegme, zamykanie zamka błyskawicznego w torebce, psy, ich szczekanie, bieganie, sapanie, odchrząkiwanie i mruczenie specyficzne, kaczka kąpiąca sie w stawie, żaba jakaś też, rowery zgrzytające, samochody gdzieś daleko, wycie syren na cześć Kaczyńskiego, samoloty i helikoptery. Wszystko to przesiąknięte do cna psychodelą. I my, zawieszeni w przestrzeni której nie ma. Nieopodal babcia z niemowlakiem, swoim zachrypniętym głosem gaworzy do małego... cudowne, zaprawde cudowne. Shpongle z swoim zapleczem muzycznym może się skryć – z całym szacunkiem, świetnie grają.
W samochodzie chwilka, kierowane poprzez Shponngle... ogólnie zmiażdżenie na wszystkich poziomach
W późniejszym czasie zawiecha przy lesnym torowisku... strzelanie torów rozszerzających się pod wpływem ciepła, owady wszelakie, nieletnie napalone dziewczyny i punkt kulminacyjny... pociąg. To zdarzenie zaryło mnie w psychike jak nic innego (pomijając babcie z niemowlakiem). Ta głucha cisza w oczekianiu...w oddali ON. Zbliża się, tory zgrzypią, gną się, szum, tarcie kół, dźwiek silników... huk niesamowity i w tem... przez delikatne zakrzywienie przy zmianie torów, TEN dźwięk wyłoniwszy się z huku absolutu... strzał, zgięcie, umysłu pogięcie. Potem replay... siedzimy jakieś 4m od pociągu kolejnego... zbliżył się, zahuczał... i zatrąbił. Oh!!!!
Mnóstwo rzeczy się działo, jak zwykle dopada mnie słowna ubogość – nie opisze tego, nie potrafie wszytskiego :( Po puszczeniu odpowiedniej muzyki cały świat się zmieniał, przechodząca babcia w meksykanina w kapeluszu. Widziałem kreacje własnych znajomych, dostrzgłem jak umysł na każdym kroku wybiera, kreuje, dostosowuje się, mogłem zobaczyć policjantów w dwóch dziadkach. Umysł podchwytuje doskonałe motywy złapane w otoczeniu i powiela je. Oset, i mój zachwyt nad jego strukturą przyczynił się do uformowania w owe kształty wszystkiego co było, gałęzi lasów, łąk, kałuż. Poza tym, przy zawieszeniu motyw z punktu skupienia rozszczepiał się i dwoił i troił na cały zasięg widzenia.
A potem jeden wielki wir istnienia pochłaniał. Wszystko podsycane niesamowitym poczuciem humoru i pięknymi trafnymi hasłami :D nie da się opisać wszystkich efektów. Wszystkie sytuacje się idealnie zgrywały. Końcówka hihotu z hamowaniem roweru na nierównej powierzchni, słowa wypowiedziane z ust naszych i innych... chwilowa zawiecha podyktowana widzi mi sie i bach, słońce wychodzi zza chmury nadając inną perspektywę światu.
Jak się powoli wkręcało z początku, dziwił nas pewien dres, który spacerował przez gąszcz lasu, przecierając włąsne ścieżki, dziwnie szedł...
Następnie nasz spacer, dużo później, przez dzicz i próba przejścia przez błoto które sie dwoi i troi by znikać i pojawiac sie pod butami...ah! xD zabawa świetna. Ale morko xD i w tym momencie uswiadomiliśmy sobie, że dres pewnie też tego doświadczał, stąd ta jego „dziwność ruchów”.
Dresa jeszcze jednego spotkaliśmy... w wieku 40-50lat, na rowerze. W miare jak kreowaliśmy sobie wizje jak to zaraz schodzi z rowera i wyciąga basebola rzeczytwistość do przesady kierowała się ku naszym wizjom... człowiek zszedł z rowera, spojrzał na zębatki poczym dźwigał rower i uderzał nim o ziemie xD agresja rosła.
Tak oto objawione nam zostały tajniki świadomości zbiorowej.
Dziwne efekty wyprzedzonych myśli na temat faktów zaistniałych później. Rozmowy dzieciaków z rodzicami jak i z rówieśnikami, i to beztroskie spojrzenie brunatno okiego dzieciaka, pełne radości i ciekawości wypływającej z odkrywania świata... bezcenne.
Dane nam było spotkać wiele niezwykłych istot. W pewnym momencie przechodząc obok człowieka w umyśle powtała przestrzenna kopuła, wykraczająca poza ciało na jakieś 5-7m w której zaistniały zobrazowane i ucieleśnione stosunki mnie wobec danej osoby – przeżycie iście mistyczne.
Widziałem pewnego dziadka, który maszerował jak ołowiany żołnierzyk i z cała pewnością, nie była to halucynacja. Nastepnie mijaliśmy starszego człowieka z dorosłym synem dziwnie upośledzonym psychicznie, nie bardzo wiem czy to wynikło z postrzegania zmysłowego czy nie.
Siedząc i obserwując ruch w parku, moją uwage przyciągnął dźwięk motocykla, poczym wyłonił się rower, a na nim osoba „bucząca” buzią. Nabrała obrotów, spojrzała się na nas, „zmieniła dźwiękowo bieg” i ruszyła dalej dając doskonałą halucynacje Hoffmana na rowerze.
Rozbawiła nas sytuacja, gdy w pewnym momencie za drzewem zniknął na dłużej pies co wprawiło nas w zakłopotanie – „ej!!! Dawać tego psa spowrotem! To nie jest śmieszne! Przecież aż tak mnie nieporyło żeby znikały psy! EEEj!” – tworzyliśmy wizje buntu wobec ludzi zgromadzonych ^^ zapłakani ze śmiechu.
Specyficzne uczucia rodziły się wobec dziewczyn. Nie dało się określić czy są ładne. W jednym momencie cudowna pokahontaz, szczuplutka, potem w mgnieniu oka a nawet szybciej – otyła czarownica. Bo liczy się wnętrze?
Używamy dźwięków by opisać dźwięki. Czyż to nie absurdalne? Słowa słowa słowa... zamykają rzeczywistość w malutkie kapsułki i są nam podawane następnie.
Przypomina to zakochaną pare, która po latach rozłąki i pisemnego/listowego związku w końcu się spotyka, a jedna ze stron wyciąga listy i zaczyna drugiej czytać...
Idź do kościoła mój drogi, słuchaj się księży, przecież nie masz bezpośredniego dostępu do Boga ... hahaha ^^
Moi drodzy, nie zdajecie sobie sprawy jak wam mogę teraz szkodzić. Przyjmujecie obecnie pewien opis, schemat. Spektrum efektów jest nie do ogarnięcia. A wy sie możecie przypadkiem zamknąć w ten schemat powyższy. Bądźcie ostrożni.
Na szczycie nie ma się czego złapać. Świat się gnie, myśli rozpadają, lekka panika. Kto panikuje?
Twoje ego jest ogromne. Osiąga ono przywilej bytu w milionach aspektach. To nie tylko TY siedzący tutaj. To również Twoje istnienie w szkole w pracy w rodzinie na łonie natury, itd. Itp... jest tego mnóstwo, wszędzie jesteś inny, każda sytuacja Cie kreuje. Jest nas wielu.
Do tego dochodzi ciekawy efekt, idąc uliczką mogłem okrążyć swe ciało...ciekawe? kolega zaś, wtopił sie we mnie i patrzył na siebie.
Obmyślając fakt "określania" rzeczywistości rozbiłem swój umysł, dostrzegłem schematy porównawcze w wspomnieniach, nieustannie porównujemy, argumentujemy, utwierdzamy sie w realności pojedynczych kawałków rzeczywistości.
Dostrzeż to i uświadom w pełni. Tylko tyle....
Ego boi się rozproszenia. Ego które jest scalone z naszym istnieniem. Ono jest podstawą naszego życia w tym świecie. Dostrzeż je, zauważ, uświadom i baw się, kreuj.
Możesz je rozbić, możesz je zniszczyć... niszcząc samego siebie. Zatopisz się w absolucie, racja. Ale Twoje ciało zbiorą z krzesła, podetrą Ci śline kapiącą z wargi, ubiorą pieluchę, powiążą kaftan, dają kroplówkę i podtrzymają Twoje ciało w istnieniu. Obudź się
Póki lawirujemy na terytorium umysłu, nasze szaleństwo nigdy nie będzie większe ani mniejsze. Jedynie INNE. INNE po prostu, nie gorsze, nie lepsze. Cały czas podpięte pod umysł. Jedynie owe POZA, owa GŁĘBIA na powierzchni, to Coś nieokreślonego, a którego określanie stwarza iluzje którą się zadowalamy a która jest znów na powrót częścią umysłu... ah... obawiam się że moje próby pisania idą na marne
Teraz co nieco o substancji.
DUUUUŻY plus za małe źrenice. W miare normalne. Momentami troche większe. Ale w granicach normy. To mi się cholernie podobało. Obawiałem się zawsze potripowych kompilacji z rodzicami.
Ciężki bodyload. Obecnie 10h po zarzuceniu, zmęczenie delikatne i ból z tyłu głowy – do zniesienia.
Dostrzegam ogromne podobieństwo w psychodelikach. Działanie w tym hologramie osobowości... Cóż, o tym kiedy indziej.
Do tego wiru istnienia brakło mi kompozycji smaku i zapachu. Niestety te zmysły zostały w normie.
Fakt faktem, psychika – to główne pole działania.
Zwiększenie dawki przyczyniło by sie jedynie do zwielokrotnienia zawiech a co z tym idzie - pogięcia rzeczywistości. Pomijając szczyt, mogliśmy odpłynąć tylko jesli zechcieliśmy.
Rzeczywistość sama w sobie, w każdym calu jest psychodeliczna. W niezakłóconym tu i teraz, dźwięk pustki rosnącego kamienia, równa się fanatyzmowi kolei maszynowej.
(conieco mojego gaworzenia ;-] t90mek.blogspot.com)
Aloha
- 9917 odsłon