widziałem se różne wzorki różne kolorki
detale
raporty filipjd134
widziałem se różne wzorki różne kolorki
podobne
Ogólne pierwsza styczność z lsd była na nocce u kolegi w piwnicy, wtedy mój przyjaciel na którego mówimy rudy wziął pierwszy raz lsd, kupił kwaha 250ug z czego okolice 50ug dał mi a sam wziął 200, z tych 50ug mi nic nie weszło. Drugi raz gdy brałem lsd była to już większa dawka 140ug a zaczęło się od pomysłu mojego i przyjaciela na którego mówimy banan, by na zbliżającej się osiemnastce kolegi zażyć tą substancje.
okolice godziny 16/17
Jedziemy z bananem do gościa który miał nam sprzedać karton, gościu dał mi karton prosto do reki bez żadnej samarki nic. Sam karton miał podobno 300ug
Godzina 20 30
Wbijamy z bananem na działkę gdzie początkowo zaczynała się osiemnastka, zaczęliśmy od bucha ja zajebałem jedno wiaderko a banan z 5 chyba, wtedy pojawił się lekki strach przed braniem kwasa bo nie wiadomo co będzie, tu z jednej strony rudy o którym pisałem wcześniej, wziął on 200ug i nie było aż tak "wow" a z drugiej strony internet w którym pisało że 100 potrafi rozjebać.
Godzina 23 00/ 23 30
O tej godzinie postanowiliśmy wziąć kwasa ponieważ zaraz osiemnastka miała się przenieść na aparta więc idealnie by weszło jagbysmy doszli na aparta. Mówię do banana żebyśmy poszli do kuchni, tam miałem zamiar przeciąć lsdka na pół o dziwo nie było to takie łatwe nie było nożyczek ani żadnego ostrego noża, ale jakoś się udało tyle że te 2 części nie były równe jedna miała około 140ug a druga z 160ug ja postanowiłem wziąć tą mniejsza część.
Godzina ~24
Doszliśmy na aparta szybciej niż myślałem, na aparacie miało być o wiele więcej osób lecz połowa z nich wszystkich zaliczyła falstarta na działce rzygając pod siebie, na początku na tym aparcie było 7 osób bez samego jubilata sam niewiem gdzie był XD. po czasie jubilat się pojawił z jeszcze 2 dodatkowymi kolegami nie znałem ich.
W między czasie pokręciłem trochę blantów, trochę sobie popaliliśmy i czas sobie mijał pytam się banana czy cos czuje mówi, że coś czuje ale nic takiego, we dwójkę stwierdziliśmy że jednak to strata hajsu była i że chyba przereklamowany jest ten kwas, usłyszał to jeden z 2 kolegów których przyniósł jubilat, na tego kolegę mówiono Wojtas i się spytal czy cos braliśmy, my mówimy że ta kwaha na pół ale nic nie siadlo, i pyta się kiedy go braliśmy, odpowiadamy że jakoś z godzinę moze półtorej temu, on odpowiada że też brał kiedyś pół kwasa i mu siadło w chuj jakoś po 2/3 godzinach.
Powoli czułem co raz większy przypływ energii i ciągłej chęci rozmowy z kimś jak i również dużej chęci przyswajania nikotyny, jubilat wyszedł na blanta z kolegą nie było go z 40minut, co około 5 minut się pytalem gdzie on jest bo ciągle zapominałem. Zacząłem dostrzegać wzorki w podłodze jagby panele zaczęły lekko pływać a tapeta w roślinność jak się przyblizalem to się ruszala, widziałem.czasami falowanie w różnych miejscach, w między czasie przyszedł jubilat i poszło tych 2 kolegów jubilata na chatę.
Można powiedzieć że zostałem tam tylko ja rudy i banan bo reszta leżała/spała, a ja czułem co raz mocniej efekty, poszedłem się wyszczac i wtedy na kafelkach dostrzegłem różne wzorki i lekko zmieniające się krzsztalty wszystkiego, stałem tak sobie na środku tego kibla po czym wyszedłem i niewiedzialem co mam robić zupełnie niewiedzialem, czułem się strasznie pobudzony i piłem dość sporo wody co chwilę, moje pewne czynnosci się zapętlały np właśnie picie wody z kranu co 2 minuty podchodziłem do kranu i nalewalem do kubka wodę siadałem na kanapie, wypijałem wodę i znów szłem ją nalać a do tego narastające visualse i co raz bardziej intensywne kolory później moje czynności zapętlały się do wchodzenia do pokoju gdzie spal jubilat i se leżał kolega, podchodzenia tam do okna patrzenie się przez chwilę co się dzieje na zewnątrz, później kładłem się na łóżku i leżałem, przepełniały mnie wtedy ogromne visualse +w tym pokoju było ciemno, widziałem jeszcze z milion twarzy na zasłonie i cały czas słyszałem rozmowy z drugiego pokoju gdzie gadali banan i rudy, ciekawość o czym gadali mi nie pozwalała tam leżeć, co chwilę do nich wstawałem zamieniałem z nimi kilka słów, trochę o fazie, trochę o zamawianiu jedzenia bo przez pół nocy próbowaliśmy zamiawiac jedzienie gdzie finalnie się nie udało XD
Wracając byłem z rudym i z bananem w pokoju lecz cały czas ciało mi kazało leżeć więc znów poszedłem do pokoju jubilata popatrzalem się przez okno i się położyłem, i nagle znów rozmowy z za ściany nie pozwalały mi tam leżeć i znowu wyszedłem.
Ogólnie tak się zapetlilem na jakiś czas robiłem to bo jak byłem w pokoju z bananem i rudym to chciało mi się leżeć a jak leżałem, to słuchałem z za ścian ich rozmow i chciało mi się z nimi gadać.
Przez pewien czas też jak leżałem w pokoju z jubilatem to drugi kolega tam oglądał jakieś reelsy na ig czy inne gowno tiktoki i patrzalem sobie na to jak on ogląda i przemierzały mnie myśli: kurwa ale te tiktoki są pojebane całe kolorowe, wszystkie wyglądały jagby miały milion efektów na sobie jakieś kręcące się fraktale falowanie i tego typu rzeczy i myślałem że to edity tylko jakieś aż zdałem sobie sprawę że to jest faza z kwaha, zamknąłem na chwilę oczy to przeniosłem się do nieskończonego tunelu z twarzami, otworzyłem oczy wszystko mi falowało i bujało, słyszałem znowu rozmowy z za ściany więc po raz chuj wie który wychodzę z pokoju do tego drugiego, podczas wychodzenia miałem taką fazę że myślałem że wychodzę z pradawnej piramidy która była cała biała i wyszlifowana jak i również strasznie jasna (chodź ten pokój był ciemny) jagby ktoś jebnal flasha w csie wyjście z tej piramidy to były drzwi do drugiego pokoju.
Wwychodzę i widzę zmieniające się kolory wszystko wychodzi z swoich tekstur dosłownie wszystko jagby ożywa, żyje swoim życiem widze za wszystkim żółte smugi, kolory nie z tej ziemi, cała kanapa mi tak falowała razem z bananem i rudym którzy na niej siedzieli, widziałem zniekształcone twarze, wszystko było nie na swoim miejscu a ja dalej nie wiedziałem co miałem robić bo chciałem wszystko i nic, przez to miałem lekkiego badtripa przez to że niewiem co chcem, wszystko było strasznie przytłaczające, slyszlem krzsztalty a jak wyglądałem za okno chodniki się ruszały jak i wsm wszystko, wtedy tapeta w roślinność już sama rosła do góry cały czas i promieniowała na żółto, żeby rozwiązać mój problem chęci leżenia w zaciszu a z 2 strony gadania z bananem i rudym postanowiliśmy rozłożyć kanapę i włączyć tv, XDDDDD
Patrzenie w telewizor to była inna rzeczywistość wtedy, wszystko nagle było jagby ktoś krzywo coś namalował pastelami nigdy nie widziałem nic tak popierdolonego jak ta telewizja, niby reklama z ludźmi a się zamieniali w pastelowych ludków z powyginanymi ciałami wtedy była jazda bez trzymanki, chyba wyłączyłem telewizor nie pamiętam już dokładnie ale pamiętam że zajebiście mi się patrzyło na koc bo widziałem go w 4k tak jak wsm wszystko ale na tym kocu miałem kręcące się trójkąty z azteckimi wzorkami w środku tych trójkątów, i jak zjeb łaziłem z tym kocem po chacie cały czas się na niego patrząc i go dotykając. Odległość straciła znaczenie raz była mała raz wielka, na srodku salonu stał mały stolik jak ja byłem po jednej stronie stołu a banan po drugiej myślałem że jesteśmy oddaleni od sobie z 20metrow bo ten stolik wydawał się wielki jak rondo. Miałem koszulkę w grzybki, pomiędzy tymi grzybkami płynęły żółte rzeki banan też to widział.
Godzina nwm może z 1 00/2 00 ciężko określić bo czas przestał istnieć
Padł pomysł żeby pójść do sklepu, na początku pomyślałem że spoko, później że nie, zupełnie niewiedzialem co mam robić bo z jednej strony chciało mi się chodzic ale myślałem że mam za duza fazę na chodzenie XDD chyba z 2/3 razy ściągałem buty i je zakładałem bo niewiedzialem co robić, finalnie poszedłem, na klatce ściany mi się zamieniały w przeróżne wzory i fraktale a rzeczywistosc się wyginała a ja czułem że jagby jestem sam ze sobą w moim mózgu jagbym był teoretyczny ja na białej kartce papieru, wyszliśmy na dwór co 5 minut się pytalem to gdzie my idziemy?
Po co wyszliśmy? Albo cały czas się pytalem: a może idziemy se tu?
Spoglądając na jakąś nieznana ścieżkę cały czas zapominając o tym że idziemy do sklepu, nagle znaleźliśmy się w monopolu ja kupiłem sobie loda i 2 zupki chińskie, wyszliśmy z sklepu i sobie wracaliśmy w stronę aparta i ja z bananem stwierdziłem że jednak zbyt zajebiście się chodzi w nocy po mieście będąc na kwachu a więc odprowadziliśmy kolegę a my we 2 poszliśmy ta samą drogą co do sklepu, każda ściana zamieniała się w pojebane wzory i każda ściana ożywała, ruszala się jak pojebana, patrzenie się na chodniki to też ciekawa sprawa, zamieniały mi się w 2 kręcące się koła z popierdolonymi wzorkami, spotkaliśmy z bananem też jeża, na początku myślałem że to haluny jakieś XDDD ale po kwasie sie nie ma halunow więc ja i banan pogadaliśmy sobie trochę z jeżem który cały mi się zmieniał w krzsztaltach, budynki były pojebane, okna jagby pływały na budynkach a same budynki się budowały na nowo, wszystko było 10 razy śmieszniejsze niż zwykle, śmialiśmy się ze wszystkiego pamiętam ,że z kilka minut (przynajmniej mi się tak wydawało pewnie trwało to z 2sekindy) staliśmy przy lampie z której mielismy straszna bekę bo wyglądała jak nie z tej ziemi, później pokrecilismy się trochę bez celu pomiędzy blokami dalej ze wszystkiego cisnąc bekę.
Godzina jakoś w okolicach 4 bo się jasno powoli robiło
Z bananem przyszliśmy na aparta, dalej mi wszystko falowało, patrzalem się w lustro na którym się odbijało drzewo z dworu, drzewo zaczęło się robić fioletowe i przemieniać w fraktal. Z bananem stwierdziliśmy że pierdolimy tego aparta i idziemy se dalej pochodzić, bloki dalej były pojebane wyglądały jak z plasteliny i wszystko na tych blokach się ruszało i falowało miałem też czasami zakrzywienie obrazu dość spore, było już w miarę jasno byliśmy w otwartym co przed chwilą sklepie była to jakaś cukiernia, wsm to jedna z lepszych chwil w tej cukierni nwm czemu ale było tam strasznie przytulnie nie chciało mi się zupełnie z tamtad wychodzić każdy paczek mi falował jak pojebany. W końcu trafiliśmy na tory czyli na taką miejscówkę gdzie codziennie spędzamy czas wtedy wydawały się giga wąskie na torach wszystko zmieniało kolory od fioletowego po czerwony i niebieski, pokrzywy mi się wydawało że mają miętowy kolor a każdy kwiatek czy roślina rosła w oczach, kolory wszędzie wybuchały i się zmieniały, wzorki dalej były mocno zauważalne, cała dzielnica była w moim mózgu jak jeden nie za wielki pokoik z którego przemieszczenie się z 1 na 2 koniec trwa z 5 minut, poszliśmy do Lidla i postanowiliśmy wrócić na aparta bo nogi były zmęczone choć dalej chciało mi się chodzic.
Godzina jakoś z 6 30
Wróciliśmy na aparta dalej jak się na coś przypatrzalem widziałem wzorki które się po chwili zamieniają w kręcące fraktale i wszystko dalej lekko falowało. Od tamtego momentu czas szybko minął wszyscy się rozeszli po domach a ja z bananem poszliśmy na tory
Godzina 12
Pytam się banana czy mam zauważalnie duże źrenice, odpowiada ze nie, dziwne było to że dalej miałem visualse po tak długim czasie, wrocilem na chatę chillout w pokoju z pulsująca ścianą. Zasnąłem jakoś o 14 i obudziłem się o 19 później zasnąłem o 24 i wstałem o 12 czułem się w miarę jagby ktoś mi wypłukał mózg, czułem zmęczenie w głowie lecz pewnego rodzaju odświeżenie, dalej zwracałem uwagę na różne szczegóły miałem tak do końca dnia.
Ogólnie tripa oceniam dobrze, pierwszy raz miałem tak dużo energii w tamtą noc zrobiłem z bananem jakieś 25tys kroków chodząc bez celu a dodam że ja raczej nie mam tak ,że nie przesypiam nocek czy cos tylko idę spać o 1/2 z konkretnego zmęczenia. Napisałem w tym tr wiekszasc co pamietam bo sporo gdzieś mi umknęło tak napisałem może z 60%tripa całego a niektórych rzeczy nie dało się tak łatwo opisać żeby napisać to w TR a jeżeli chujowo napisany TR to kumam bo to mój pierwszy TR a więc pozdrawiam ja lecę spać.
- 2486 odsłon