wesoła wieś czyli dxm na łonie natury
detale
wesoła wieś czyli dxm na łonie natury
podobne
Wyjechałyśmy na tydzień za miasto. Postanowiłyśmy uczczić wakacje krótkim wypoczynkiem w spokojnej okolicy, i w ciągu jednego z letnich wieczorów urozmaiciłyśmy sobie pobyt tam słynnym Acodinem.
Godzina 17:00, cały dzień przeleżany w łóżku. Czas na konkrety - jedna z nas sprawdza w internecie czy apteka, do której zamierzamy się wybrać jest czynna. Jest, w takim razie ubieramy się i wyruszamy w drogę. Kupujemy 3 paczki słynnego leku na kaszel - wiedziałyśmy czego się po nim spodziewać dlatego humor dalej nam dopisywał. Wróciłyśmy do domu i postanowiłyśmy zaczekać do 19:00 a następnie zarzucić owe tabletki i czekać na efekty.
19:00, zaczynamy. Jako, że jestem najniższa a co za tym idzie najlżejsza z towarzystwa decyduje się na sprawdzoną już dawkę 15 tabletek. Dziewczyny biorą trochę więcej zarzucając najpierw po 20 a po jakichś 15 minutach kolejne 5. Produkt skonsumowany, leżymy w łóżkach słuchając muzyki i czekając na pierwsze efekty.
Ok 19:30 czuję swędzenie głowy - nie robi to na mnie wrażenia, ten efekt jest mi dobrze znany, mówię o tym koleżankom i tym samym dowiaduje się, że one czują to samo więc wspieramy się nawzajem w postanowieniu nie drapania się, śmiejąc się co jakiś czas. Mija czas, R. wstaje żeby napić się wody i w pewnej chwili krzyczy, że ma wielką ochotę na ćwiczenia fizyczne, po czym zaczyna robić brzuszki ciesząc się z faktu, że nie odczuwa zmęczenia. Decydujemy się na spacer, co prawda nie jest jeszcze tak ciemno jakbyśmy tego chciały ale powoli ogarniamy się do wyjścia; bierzemy ciepłe bluzy, wodę, telefony, papierosy. Wyszłyśmy z domu i pierwsze na co zwróciłysmy uwage to to, że chodzi nam się niezwykle lekko i w tym stanie mogłybyśmy dojść nawet do miasta z którego przyjechałyśmy chociaż to dobre 50 km. Idziemy więc do lasu pooddychać świeżym powietrzem, po drodze palimy papierosy nawet nie czując ich smaku, aż w końcu siadamy na skraju jakiejś polany i poddajemy się działaniu DXM. Rozmawiamy o wszystkim - nagły przypływ szczerości zbliża nas do siebie. Każda z nas opowiada o problemach z którymi kiedyś musiała się zmagać, o facetach którzy okazali się pomyłką, o swoich zaletach i wadach, krótko mówiąc o wszystkim co jest istotne dla 18 letnich dziewczyn. P. sprawdza godzinę, już po 21 i zaczyna się ściemniać, więc póki jeszcze mamy kontrolę nad swoimi ruchami udajemy się na przypadkową ulice. Siadamy na krawężniku, znów palimy i znów rozmawiamy o wszystkim chociaż tym razem skupiamy się na samych pozytywach co skutkuje salwami śmiechu które raz na jakiś czas przerywamy nieśmiesznym żartem aby roześmiać się na nowo - ktoś, kto zobaczyłby nas w tamtej chwili z pewnością stwierdziłby że coś z nami nie tak. Upajamy się nieograniczoną wyobraźnią, skaczemy nie czując wysiłku i mówimy jeszcze szybciej, chyba nawet niezrozumiale co jest kolejnym z dobrze znanych nam efektów DXM. Czas mija, jest już ciemno, dwie z nas leżą na chodniku patrząc w niebo, ciężko jest nam rozmawiać bo język mówi to na co ma ochotę a my nie rozumiemy co chce nam przekazać. Zrobiło się nieco nostalgicznie, którejś z nas przypominają się przykre momenty z życia i zaczyna płakać, opowiadając nam o tym co przeżyła. Dziwnym trafem rozumiemy co chce nam przekazać, wszystkie zaczynamy mówić o negatywach a po krótkim czasie jesteśmy tak zdołowane, że prawie płaczemy. DXM wyostrza nastroje i odczucia, łatwiej jest wczuć się w czyjąś sytuacje i okazać współczucie drugiej osobie więc współczujemy sobie nawzajem, nerwowo ruszając nogą czy ręką, która w dalszym ciągu jest lekka jak piórko. P. zaczyna mdlić. Znana jest z tego, że mdli ją po każdym środku który spożywa więc nie robi to na nas wrażenia, chociaż widok koleżanki wymiotującej pod latarnią jakieś 20 minut późnij rozbawił nas do łez. Jest blada, ciągle mówi coś o pójściu do łóżka i o tym jak bardzo chciałaby spać, my wciąż się śmiejemy i uspokajamy ją na tyle ile to możliwe - pójście do domu w takim stanie nie jest najlepszym wyjściem. Objawy nie osłabiają się ale pora jest już na tyle późna, że decydujemy się przejść jeszcze raz przez las i kierować się w stronę miejsca zamieszkania. Idąc, zauważamy że świat jest piękny. Czuć zapach natury, dźwięki które słyszymy działają kojąco, wszystko jest niezwykłe a zwykłe rzeczy które na co dzień omijamy teraz wydają się wyjątkowe i warte uwagi, więc co jakiś czas zatrzymujemy się żeby podziwiać drzewo, krajobraz, kwitnące krzewy. Mamy wspaniałe humory, lekkim krokiem zmierzamy do celu, wchodzimy do domu, w lustrze wita nas kilka uśmiechniętych, bladych twarzy z okrągłymi czarnymi oczami. Nie wyglądamy ładnie jednak to ostatnia rzecz na którą zwracamy uwagę. To był wspaniały wieczór, czas iść spać i pożegnać substancję, która pokazuje to co niewidoczne.
W gwoli podsumowania, opis naszych przeżyć nie jest typowy - być może na pozytywizm tego tripa złożyło się wiele czynników, które dały taki efekt. Był to pierwszy raz kiedy nasze organizmy zareagowały z takim entuzjazmem na ten środek, mimo to po tym doświadczeniu zakończyłyśmy znajomość z DXM - myślę, że to była dobra decyzja.
- 13778 odsłon
Odpowiedzi
Cóż, puszczam raport, bo
Cóż, puszczam raport, bo przynajmniej setting był w miarę oryginalny (ale sam trip, czyli swędzenie głowy - już mniej). A w duchu marzy mi się, że to ostatni raport o DXM, który zostanie nadełsany do NG...
Typowy trip
Dość typowe efekty, nic odkrywczego. Na mnie DXM działa bardziej w taki sposób, że zamieniam się w robota :D
Nie każdy raport musi być
Nie każdy raport musi być odkrywczy. To była jedyna aż tak pozytywna "faza" jaką przeszłam po tym środku, więc zdecydowałam się to opisać. :)