szatańskie zioło.
detale
raporty loniu
szatańskie zioło.
podobne
Być może ciężko będzie wam w to uwierzyć i pewnie, gdy widzicie jako substancję wiodącą marihuanę, to z góry skazuje raport na dno, ale jednak wydarzyło się coś.. coś niezwykłego..
Piątek, siedzimy w barze pijemy piwko po chwili wpada do nas pijany kolega (jak zwykle, taki odpowiednik Dekabrysty z książki "Mistycy i Narkomani") Jest nas czterech, to był zwykły spontan kolega wyciaga lufe i idziemy na przystanek przypalić. Marihuanę paliłem w życiu wiele razy, ale czegoś taiego jeszcze nigdy nie przeżyłem. Jedna lufa - wychodzi po 2 buchy na głowę.
Początek świetny.. Mocne, to strasznie, obraz cały faluje i skacze, bardzo ciężko się ogarną, a przez pierwsze 3 minuty ciągły śmiech. Weszło, to bardzo szybko, bardzo. Praktycznie od razu. Teraz przyjeżdza kolega samochodem i patrzy na nas jak na bande debili. Ogólnie spore problemy z koordynacją, wydaje mi sie, ze wyglądaliśmy wtedy jak po pigułach. Ostatnie co pamiętam z przystanku, to ciągły powtarząjący się monolog mojego pijanego kolegi [D] :
- Co to jest?
-Co on nam dał?
-O kurwa, to jest mocne, zbyt mocne.
Siedzie z nim na ławce, a tamtych dwóch kolegów histerycznie się śmieją.
Teraz otwieram oczy i widzę, że jedziemy samochodem, ktoś mówi coś o ataku padaczi, kompletnie nie wiedziałem co się dzieje i te ich ciągłe pytania:
- Jak się nazywasz? jaka data? czaisz bazę?
Starałem się odpowiadać na pytania, ale cięzko mi, to szło wyglądało, to mniej więcej tak:
- Jak się nazwasz?
- Jan Kowalski
-Który dziś jest?
-27.01.2012r
-Czaisz bazę?
- Nie czaje
I tak od początku. Powozili mnie chwile w aucie i już się tak nie telepałem, drgawki ustały, ale nadal stanie sprawiało mi spore trudności. Pojechaliśmy pod blok. Ubzdurałem sobie, że kolegi matka nam pomoże i wtedy byłem pewien, że mam atak padaczki. W sumie, to był jakiś atak, ale nie sądzę żeby, to odbiło się w jakimś stopniu na moim zdrowiu. Straszne uczucie, w głowie po prostu sieczka, nie mogę ustać wizja spierdolonego życia, bardzo ciężko mi było w to uwierzyć, że spotkało, to mnie, gdyż na mnie z reguły takie rzeczy nie działają, aż tak skrajnie .
Dekabrysta leży z głową wbitą w śnieg koło samochodu, a nikomu nie chce się mu pomóc. Z czasem powoli mi przechodziło. Nie chce już nawet pisać o jego rzyganiu, które u mnie wywołało dokładnie, to samo. W ustach miałem tak sucho, że nie mogłem ruszać językiem, ale picie wody było dla mnie wyczynem. Nadal się telepałem, czułem się jakbym był w pudełku, które jest w kształcie mojego ciała, ale częściowo blokuje moje ruchy. W sumie pod blokim pomimo tej telepawki i myśli o dożywotnim regularnym braniu tabletek mnie trochę dołowała, to faza była super. Później poszliśmy na ten sam przystanek i o 20 poszliśmy do domu. Jedyne o czym wtedy marzyłem, to łóżko, a nie rozwalona ławka nad rzygowinami schlanego dekabrysty.
Hymm.. Co to było nie mam pojęcia, ale wydaje mi się, że jakaś chemia.
Czy żałuję? nie, nie żałuję. Nabrałem trochę respektu i doświadczenia. Gdy wracaliśmy z dekabrystą do domu, to mówiliśmy, że nigdy więcej żadnych narkotyków. Na drugi dzień o tej porze wciągaliśmy u mnie białe jak śnieg i bardzo nie zdrowe kreseczki.
Pozdrawiam.
- 17443 odsłony
Odpowiedzi
To wygląda na namoczenie
To wygląda na namoczenie jakiejś siejki syntetycznym kanna i zapewne będzie to AM-2201..
Pewnie jakiś syntetyczny
Pewnie jakiś syntetyczny kanabinoid. Też raz paliłem AM i dostałem podobnej trzepaczki. Jak przedawkujesz to pojawiają się problemy z oddychaniem, tak więc trzeba bardzo uważać. Dawka aktywna to parę mg. W ogóle syntetyczne kanabinoidy są do dupy.