sylwester z dxm ;)
detale
raporty k4rg00l
sylwester z dxm ;)
podobne
Wiek : 18
Doświadczenie : marihuana, haszysz, kodeina, tramadol, diazepam
Set&Settings : Na początku chciałem w sylwestra zwyczajnie zapalić zioło, jednak niestety było niedostępne, więc poszedłem do apteki po Acodin. Zacząłem jeść tabletki w domu. Nastawienie było chyba niezbyt dobre, gdyż trochę się bałem, z uwagi na możliwość przedawkowania (prawdopodobnie wpłynęło to znacząco na tripa)
Dawka : 450mg / waga 75kg czyli równo 6mg/kg masy ciała
Start - 20.00 : Czytałem że przy pierwszym braniu DXM należy przyjąć ok. 100-200mg i sprawdzić czy nie działa za mocno. Dlatego też zacząłem od dawki 10 tabletek (150mg.), które łykałem na pełny żołądek co 5 min. po 2.
Godz. 21.00 : Poszedłem na chwile do kumpla i ustaliliśmy że o 22 idziemy na rynek. Czułem tylko lekkie podniecenie, lecz na pewno nie przez DXM. Po powrocie do domu stwierdziłem że wziąłem za mało i tak do 22 łykając systematycznie po 2 tabsy zjadłem całą paczkę.
Godz. 22.00 : Wychodzimy z kumplem na autobus, okazuje się że nie jeździ w sylwestra więc idziemy na nogach. Czuje się świetnie, kręci mi się w głowie jak po paru piwach, lekka euforia i przyjemne chodzenie. Bardzo pozytywnie
Ok. 22.30 : Idę spokojnie ulicą i nagle czuje potężne uderzenie bad tripa. Wkręciłem sobie depresję układu oddechowego i skakałem dookoła po chodniku, zupełnie nie wiedząc co się dzieje. Wydawało mi się że umieram, do czego w sumie przyzwyczajony jestem, gdyż po zielsku dość często mi się to zdarzało. Jednak tym razem odczuwałem to jakieś 100 razy mocniej. Odlałem się pod drzewem i przeszło, znów czułem się świetnie, w niesamowitej euforii, kochając cały świat, a przede wszystkim Acodin. Jednak już nie było lekkich zawrotów głowy, tylko pole widzenia ograniczone mniej więcej do 5 metrów przede mną. Dalej po prostu nie mogłem sięgnąć wzrokiem. Poza tym czułem się w 95% oderwany od swojej świadomości, bez żadnych problemów.
Godz. 23.30 : W końcu dotarliśmy na ten rynek. Zwykle zajmuje mi to ok. pół godziny, nawet nie pamiętam dlaczego tak długo szedłem. Na rynku bałem się wejść w tłum ludzi, dlatego stałem na uboczu, nie ogarniając co się dzieje dookoła. W końcu przemogłem się i nim się spostrzegłem byłem w samym środku tłumu. Niestety wkręciłem sobie że na pewno dostanę butelką w głowę. Byłem tego prawie pewny.
Godz. 0.00 : W końcu północ i fajerwerki, coś czego nie zapomnę do końca życia, bo widziałem je tak że nie sposób tego opisać. Czułem się jakbym był z nimi i w nich. Od tego czasu nie złapała mnie już na szczęście żadna negatywna faza.
Godz. 0.15 : Muzyka, nie pamiętam kto grał, jednak na pewno nie w moim guście, lecz i tak podobała mi się jak nigdy wcześniej. Po prosu nieświadomie sam skakałem i tańczyłem.
Godz. 1.00 : Powrót do domu, zaczynało się schodzenie, znów czułem się jak na początku.
Godz. 2.00 : Znów w domu, siadamy z kumplem przed kompem z projektorem i łazimy po necie. Śmiałem z wszystkiego. Potem wróciła młodsza siostra z koleżankami i kumpel zaczął opowiadać zbereźne historie xD Cały czas leżałem ze śmiechu.
Godz. 4.00 : Położyłem się, faza zeszła, ale zasnąć nie mogłem więc siedziałem do rana przed kompem.
Podsumowanie : Ogólnie bardzo mi się podobało, w sumie chyba taka najbardziej zryta faza, bo nie najlepsza, gdyż i tak zdecydowanie wolę euforię po opioidach. Z żołądkiem żadnych problemów, czego też się obawiałem po przeczytaniu o DXMie na necie. Tylko następny dzień jak na kacu ;/
- 8928 odsłon