spontaniczna podróż z benzydaminą
spontaniczna podróż z benzydaminą
podobne
Set & Setting : deszczowy smętny dzień, jakoś pierwsza niedziela Maja, zapowiadało się całkiem nudnie. Impreza rodzinna - tzw. komunia. Spontaniczne opuszczanie imprezy i powrót do nadciągającej, wiszącej w powietrzu benzy. Jako iż spacerowaliśmy podczas tripa i jeździliśmy autem miejscówek było sporo czyt. niżej
Dawkowanie: około 2 gramy czystej benzydaminy wytrąconej u kolegi w mieszkaniu na podstawie czystej filtracji. Pierwsza dawka wypita godz 18:05 - szklanka z wodą powiedzmy po gramie na głowie chodź nie ważyliśmy tego. Nasza waga jest zbliżona do około 55kg. Drugie dawkowanie koło godziny 19:30 na trzech - paliliśmy benze <1 lufka>
Wiek i doświadczenie: 19 lat, MJ, Haszyk, Salvia Divinorum, Benzydamina, Amfetamina, DXM, Metkat, Mefedron, Charge + i seria różnego rodzaju dopalaczy, 2c-c, MDMA, Grzyby Mexicany i cała masa innych pyłów i tablet których już nie pamiętam...
Zacznę już od południa po ranek to ogólnie zamułka. Tak więc będąc na imprezie - komunii siedziałem tak do jakieś godziny 16 gdzieś czasem wychodząc na fajkę spacerując i wracając aż kiedy to mój ziomek = Mr.P - tak go bedę nazywał w raporcie. Wpadł pogadać i powiedział że był kupić w jedynej otwartej aptece w ten dzień - (tj. niedziela święto 2maja) specyfik który znacie i z którego można wytrącić benze... Jako iż już wcześniej benze piłem i widziałem jak się ją przyrządza, zgłosiłem swoją chęć pomocy... I tak wracając na imprezę, wrzucając coś na ząb szybko wbiłem do miejscówki nr. JEDEN. - Gdzie nastąpiło sporządzenie naszego "cipacza" - nie będę opisywał jak. Ew. można pytać.
Koło godziny 17:00 Benza była już gotowa.
No więc po wszystkim szukaliśmy smacznego sposobu spożycia - wyczytaliśmy że palenie bardziej robi więc chcieliśmy sprawdzić jak ale niestety taki mieliśmy nie fart że akurat Neurogroove i inne pochodne 'portale' padły i cóż pech... - ten sam serv. Więc musieliśmy poradzić sobie sami. Poszliśmy do mnie miejscówka nr DWA Rozpuściliśmy w jednej pełnej szklance ciepłej wody z cukrem benze i zaczęliśmy pić. Mr. P obadał moją lodówkę i przyrządził całkiem smaczne kanapeczki na deser.
Zostawiliśmy troszkę naszego specyfiku jeszcze i zbiliśmy lufke z tytoniem - na test
Koło godz 18 zaraz po wypiciu przez Mr.P a Ja dałem rade dopiero 5min później. Smak nie możliwy latałem od łazienki do łazienki płukając usta wodą, zagryzałem czym mogłem zapijałem przesłodzoną herbatą ... Pierwsze 5min po wypiciu nagły tel od ziomka totalne zamieszenie się włączyło i tzw. szwędacz. Po krótkiej rozmowie z ziomkiem postanowiliśmy wyjść spotkać sie z innym kolegą, nie chcieliśmy zamulać w domu - szybkie sprzątanie miejscówki - w tym kuchni... i spacer na ustalone miejsce. Szło się nam już nieco INACZEJ - nie potrafiąc zdefiniować tego słowa. Czuliśmy że to dopiero wchodzi ale zastanawialiśmy całą drogą czy tak mała dawka odpowiednio nas porobi. Doszliśmy na miejsce dojechał kolega jakoś 1,5h po spożyciu wyjąłem lufke i zapaliłem z ziomkiem który przyjechał tzw. Mr. D.
Mr. D zaraz pod rozpaleniu i ściągnięciu kilku buchów zaczyna odczuwać że jest już inaczej...po czym zaczyna wkręcać że po mnie nie widać zrobienia "słodkiej" benzy ale po mr.P widać i to bardzo :P My mieliśmy w sumie tak samo - zbliżone samopoczucie. Po rozmowie z ziomkami dostałem kolejny tel. i okazało sie że muszę z powrotem wrócić na tą komunie - tak zrobiony i nieco zniechęcony ale cóż musiałem, więc podjechałem autem pod lokal z Mr. D który mnie podwiózł - a benza powolutku wchodziła... Spojrzałem w swoje oczy - w szybie auta i wbiłem na kolacje, zjadłem coś rozkminiając nad otoczeniem, patrzyłem na rodzinkę i w tym samym patrząc na koloryzacje ścian zastanawiałem się co ja tu w ogóle robie? Z wielką ironią patrzyłem na upitych ludzi w garniturach. Jako iż barmanka lokalu sprawiała wrażenie bardziej nawrzucanej kobiety niż ja, to wolałem sie ewakuować i wrócić do swojej podróży spontanicznej ale za to bardzo ciekawej z Mr. P.
Wracając z powrotem około godziny 20:00 postanowiliśmy coś robić... Obdzwoniliśmy ziomków ale wszyscy byli "away" więc poszliśmy nad rzeczkę opalić lufkę z benzy i nie tylko...
Po 1 buchu lufka wpadła Panu P do wody i zaczęliśmy czuć jakieś dziwne braki orientacji. Postanowiliśmy się przejść i wtedy zaczęło się coś dziwnego dziać. Realistyczne złudzenia optyczne. Wydawało mi się że drogą unosi się na wietrze liść, potem że to pająk śmigający po asfalcie a okazało się że to jakieś dwa owady większe jedzą jakiegoś mniejszego próbując się unosić przy tym w powietrzu. Przestraszyłem się tak niemiłosiernie bo w tym samym momencie coś zaczeło gryźć mnie w stopę - okazało się że to sznurowadło wlazło mi między stopą a podeszwą buta.
Wkręciłem sobie że to jakieś podobne do tych co widziałem owady wpełzły mi do buta...
Idąc dalej zaczeliśmy widzieć realistyczne zmazy - obracając głową w różnych kierunkach. Iskry i smugi światła wyglądające na ciemnym niebie (z racji wieczora) jak spadające gwiazdy. Poszliśmy kupić do pobliskiego
baru fajki na sztuki zbliżając sie do baru miałem złudzenie że widzę małego "menela" stojącego z reklamówką pod barem gdy byliśmy już bliżej zoorientowałem się że to tylko był cień... Poszliśmy siąść na ławkę, zapalić szlugę, rozmawiając o akcentach, gramatyce i językach paliliśmy przez chwilę. Wpadliśmy na pomysł pograć w kosza więc poszliśmy po piłkę do Pana P Poczekałem na Mr.P w korytarzu jego domu. Ciemność korytarza na tyle mnie przerażała że słyszałem swoje kroki w pogłosie jakby innych - nie moich... Wolałem poczekać na zewnątrz. Ziomek wyszedł i opowiadał mi jak to rozmazywał mu się obraz na monitorze... miałem to samo ale jak to sami stwierdziliśmy w dosyć ironiczny sposób - z dokładnie 5minutowym opóźnieniem. On opisywał co widzi a ja widziałem to samo dokładnie 5min później = ON WYPIŁ 5min SZYBCIEJ. :PP
Poszliśmy z piłką pograć w kosza... Idąc rozmawialiśmy całą drogą, opisując miedzy innymi to co widzieliśmy i słuchaliśmy całkiem przypadkowo na słuchawkach tej samej muzyki.
Czuliśmy magie świateł. Moim głównym prowodyrem wywołującym halucynacje było skupienie się przez jakiś czas na jednym miejscu.
Pod szkołą widziałem w trawie żabę która przeskoczyła mi obok buta - nie zostawiłem jej tak, szukaliśmy żabki świecąc telefonami po trawie, po krótkim czasie poszukiwań okazało się że w tej trawie nie ma żadnej żaby i cóż poszliśmy dalej...
Gdy pograliśmy troszkę - ciężko się rzucało do kosza - brak wyczucia z mojej strony, chodź wygrałem jakimś cudem. Koło godziny 22:00 doszła do nas kumpela Mrs. A pogadaliśmy i rozeszliśmy się do domów...sprawiając wrażenie całkiem trzeźwych heh.
W domu byłem koło 22:10 posiedziałem na kompie chwile i postanowiłem wrzucić swój pierwszy raport na neuro by ukazać że benzydamina wcale nie jest taka zła jak ją malują...nawet przy ilościach nieco niewielkich...
Najlepsza faza wieczoru to jakoś grubo miedzy 6 a 8 godziną po wypiciu benzy...
Czułem że muzyka którą słuchałem w nocy przyśpieszała lub też zwalniała, a co najlepsze sam mogłem w myślach kontrolować jej tempo. W pewnym momencie przy zamkniętych oczach widziałem całkiem realny film który zmieniał się wraz z moimi myślami...Pokaz slajdów - obrazów na ciemnym tle zamkniętych powiek na prawdę piękna sprawa.
W pewnym momencie poczułem jakby stan gorączkowy który mocno mnie porobił. Wstałem około 0:00 jakbym z koszmaru sie dopiero wybudził, napiłem się i znowu położyłem. Czułem w pewnym momencie znowu stan ogarniania ciemności pokoju inaczej...jakbym zapadał się w łóżku wgłębiał się do jego środka...później straciłem orientacje w czasie i moim teraz już trzeźwym zdaniem jakieś pół godziny od ostatniego złudnego wrażenia które było bardzo prawdziwe w końcu zasnąłem. Wstając dopiero koło 11 godziny. Wypoczęty i gotowy do kolejnej podróży...
Podsumowując
Ogólnie stan benzydaminy nazwaliśmy na początku mniej więcej tak : "Czuje się normalnie trzeźwo ale troszkę inaczej" - dosyć pozytywnie - lepiej niż się spodziewaliśmy po tak małej dawce na dwóch.
Palenie benzy robi efektownie ale na krócej niestety, - dużym plusem jest brak niesamowicie nie dobrego posmaku...
Polecam popijanie i zagryzanie bo smak może spowodować w niektórych podniebieniach nie przyjemny odruch wymiotny a tego byśmy nie chcieli :)
Następna dawka to czuje będzie jakieś 4-5 gram na głowę bo jak robić się to na maxa :)
Sorry że taki długi ale benza troszkę trzyma,chodź i tak poleciałem dosyć skrótowo.
- 14453 odsłony
Odpowiedzi
Nom, masz racje bylo
Nom, masz racje bylo zajebiscie :DD