odcięty od rzeczywistości
detale
raporty ayahuaska
odcięty od rzeczywistości
podobne
Set & Setting - własne podwórko przed domem.
Dawkowanie - 50 łysiczek lancetowatych + ~0,5g marihuany + 50 tabletek Acodinu.
Wiek i doświadczenie - 25 lat. Marihuana (7 lat), MDMA (ok 10 razy), łysiczki lancetowate (2 razy).
Od dłuższego czasu chciałem się podzielić swoimi przeżyciami po najbardziej intensywnym tripie, jakiego doświadczyłem. Swego czasu paliłem niemal codziennie trawkę, która pozwalała mi myśleć i widzieć rzeczy bardziej mistycznie i znacząco. Jednak czułem, że można zobaczyć i poczuć więcej. Trawka pozwalała mi zanurzyć się w świecie fantazji do pewnego stopnia, była odczuwalna granica.
Kiedyś kupiłem od znajomego 50 suszonych grzybków, które miały mnie przenieść tam, dokąd zawsze chciałem się dostać, do psychodelicznego świata.
Był słoneczny, lipcowy dzień. Obudziłem się z przekonaniem, że dzisiaj się coś wyjątkowego wydarzy. Chata wolna przez 2 dni i zasadnicze pytanie; dzwonić po chłopaków i standardowo spalić się i upić na maksa, a może spróbować czegoś innego? Z racji tej, że ekipa zjawiłaby się dopiero wieczorem, więc wpadłem na pomysł że po śniadaniu wezmę Acodin, który od tygodnia zalegał w szufladzie. O działaniu tego leku dowiedziałem się z neurogroove, jednak byłem nieco sceptyczny do zażywania jakichkolwiek leków w nadmiernej ilości. Wyżej wspomniane grzybki leżały głęboko w szafie od ponad 6 miesięcy, jednak jeszcze na ten moment o nich nawet nie pomyślałem.
11:00 - Start
Po dobrym śniadaniu zacząłem połykać tabletki Acodinu po 5 sztuk. Naszło mnie dziwne uczucie, że trochę tego dużo jest, więc zatrzymałem się na 50 tabletce (Miałem chyba 2 pełne opakowania).
11:30
Lekkie poddenerwowanie, spocone dłonie, jednak brak większych zmian w odczuwaniu świata. Wtedy siedząc na tarasie i spoglądając na równo skoszoną trawkę pomyślałem o grzybkach, które leżą gdzieś tam schowane w szafie. Po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że ich efekt może być słaby, bo przecież minęło już ponad pół roku. Jak się później okaże grubo się myliłem :)
11:45
Wrzucam grzybki do jogurtu truskawkowego i wypijam wszystko na raz. Myślę sobie; jak ma mnie wystrzelić w inny wymiar to raz a dobrze:) Nie wiem czy to był efekt Acodinu, czy placebo, ale zaczęło mnie bardzo nosić i nie mogłem usiedzieć w domu.
12:30
Czuje duży niepokój i mdłości. Mam spore podwórko, więc chodzę sobie z myślą, że nieprzyjemny stan minie.
12:40
Poczułem się na tyle źle, że wylądowałem na leżaku przed domkiem. Wtedy po raz pierwszy poczułem, że tracę czucie w całym ciele. Stan umysłu był już mocno zachwiany; uśmiechałem się do siebie i miałem wrażenie, że zaczynam wchodzić w nieznany mi dotąd świat psychodelii.
13:00 - Podróż
Tutaj zaczyna się jazda bez trzymanki :) Wszelkie mdłości przeszły, zrobiło się o wiele przyjemniej psychicznie, jak i fizycznie. Nie czułem już swojego ciała, jednak jakoś trudem udawało mi się przekręcić głowę w lewo, potem w prawo. Widziałem ostre, żywe kolory. Trawa zielona jak nigdy, wydawała się falować, była gęsta i bujna. Przechodzący kot wydawał się wielkim, puszystym, grubym kotem. Wziąłem go na ręce i zacząłem głaskać. Moje ręce zatapiały się w jego miękkim i gęstym futerku - bardzo przyjemne uczucie :) Wtedy poczułem, jak uderza we mnie strumień doznań płynący z każdej strony. Słyszałem za plecami bawiące się dzieci, które w rzeczywistości były 400 metrów ode mnie. Szum gęstej roślinności za ogrodzeniem, kołysał moimi emocjami - czułem, że dostrajam się do otaczającego świata. Słońce, które później odegrało najważniejszą część mojej podróży, pieściło przyjemnie moją twarz i ciało.
Udawało mi się poruszać, jednak było to dosyć dziwne uczucie, bardzo nierealne. Czułem się jakbym był w świadomym śnie. Czułem niepokój, w momencie jak uświadamiałem sobie, że to wszystko dzieje się naprawdę. Postanowiłem wstać. Zrobiłem to umysłem, jak we śnie. Wtedy poczułem, jak wszystko w około się zmienia. Zamknąłem oczy i znalazłem się na innej planecie. Poczułem przeogromną radość i ekstazę z tego powodu. Grawitacja była kilka razy mniejsza, chodziłem jak astronauta na księżycu. Stawiałem powoli duże kroki, unosząc się w powietrzu, bałem się że się przewrócę pod wpływem podmuchów wiatru. Było to bardzo przyjemne doznanie. Obraz falował pod wpływem kosmicznej energii, kolory były jak w bajce, nasycone milionami barw i świateł.
14:00-15:00
W pewnym momencie tripu bardzo zachciało mi się pić. Droga do domu, a dokładnie do kranu znajdującego się 15 metrów od leżaka trwała w nieskończoność. Czułem niepokój, że jednak zawiesiłem się gdzieś w jakimś śnie i się nie obudzę. Jednak zaraz to uczucie przeszło bo przeniosłem się do domu (trip pamiętam w pewnych sekwencjach, tak jakbym tracił zupełnie świadomość). Wyciągana ręka do kranu z wodą zapadła mi głęboko w pamięci. Wyglądała jak nie moja, nie czułem jej fizycznie, tylko widziałem oczami nienaturalnie długą rękę, która sięgała daleko do pokrętła z zimną wodą. Odczuwanie dystansu było bardzo zaburzone.
16:00
Nie tracę świadomości, tak jakbym już złapał odpowiedni pułap. Zajmuje leżaczek i oddaje się niebiańskim promieniom ciepłego słońca. Zamykam oczy i mój świat zaczyna się wyginać we wszystkie strony. Czuje jak ziemia i wszystko dookoła zaczyna jednoczyć się razem ze mną w powolny wir, który wdziera się w matkę ziemię. Czułem, że zostałem wybrany, żeby doświadczyć tego mistycznego momentu, który trwał dla mnie wieki. Czułem, że jestem najważniejszy na ziemi, że cała planeta Ziemia i słońce skierowane są na mnie - są mną. Miałem ochotę płakać ze szczęścia, że jako jedyny dotykam ciałem i umysłem esencję istnienia naszej planety.
18:00-19:00
Tego dnia doświadczyłem jeszcze wiele innych ciekawych doznań psychodelicznych. Jednak z czasem działanie grzybków malało pozwalając mi gładko wylądować na ziemię. Działanie Acodinu wciąż było odczuwalne i był to chyba odpowiedni moment, żeby zapalić ziółko :) Przyjemne odczucia powróciły jednak już nie tak intensywnie jak wcześniej. Zaburzenia motoryki po spożyciu Acodinu pozostało do późnych godzin wieczornych.
Aha.. Tej nocy doświadczyłem najdłuższego świadomego snu jaki miałem.. ale to już inna historia :)
Pozdrawiam
- 21243 odsłony
Odpowiedzi
hoop cola
Dla mnie mieszanie łysiczek z akodajnem to trochę jak drink z czarnego Johnny Walker'a i hoop coli. Rozumiem że "raz a dobrze", ale psilocibe to psilocibe, wymagają respektu. Ogólnie TR bardzo dobry, świetnie się czytało.:D
Bardzo duża dawka, dziwne że
Bardzo duża dawka, dziwne że jeszcze miałeś mało ( :) zapadałeś sobie THC)
Zdrowia życzę , głównie tego psychicznego :P