nocna wizja ;o
detale
raporty matt
nocna wizja ;o
podobne
S&S: zima, ponury wieczór jakoś koło 20, faza na przeżycie czegoś fajnegoo. Było to drugie zażycie dXm (po pierwszym tak średnio odczuwałem faze)
Dawka: 450mg (30 tabletek)
Wiek: 17
Exp: Alko, Nikotyna, MJ, DXM, N2O, pseudoefedryna
Godzina 20, sam w domu no to można zaczynać. Tabletki połykane oczywiście w odstępach czasowych.
21.05 poczucie lekkiego dyskomfortu, problemy z koordynacją ruchu, siadam na kompa, zaczynam coś robić żeby sie nie nudzić.
21.30 wooow chyba wchodzi, czuje że nie moge się wyprostować (ale chyba stałem prosto), pomyślałem że sie położe na łóżko i odpłyne, no to hops do łóżka i czekam. Leże, Leże, jestem luuuźny, baardzo luuźny, jakbym wtapiał się w to łóżko
22.00 chyba czas wstać z łóżka. Powoli wstaje, staje na nogach i nagle słysze przerażający HUK. Tak jakby pocisk wystrzelony z altyleri uderzył koło mnie. Całe ciało mnie kłuje i swędzi, jestem dość mocno spocony. Staram sie iść, ale ciężko mi to idzie
23.00 mam już ostrą faze, błędnik chyba wysiada bo nie moge chodzić, kurwa prawie sie czołgam po pokoju!, patrze na wieszak a tam moja bluza w czaszki wisi i sie kurwa dziwnie gapi na mnie, pokój nabiera nowego wymiaru, kształtów, kolorów. Ogólnie jest super, ale haloonów to nie mam ;(
23.30 leże rozjebany na łóżku i widze jakieś latające gówna na suficie. Nie wiem czemu zaczynam gadać sam do siebie "pyłek" i ręką tocze kółka nad sobą
00.00 fcuk jakoś mi niedobrze ale nie fizycznie tylko psychicznie, czuje uczucie pustki wewnętrznej (o co mi kurwa chodziło to do tej pory nie wiem ;D) patrze na okno- księżyc w pełni (najlepsze jest to że wtedy nie było pełni), świeci mi niemiłosiernie w pokoju światłem księzycowym, staram się usnąć bo uczucie pustki mi przeszkadza
godzina niewiadoma- chyba udało mi się usnąć ale na jakieś 20 minut, otwieram oczy, rozglądam się po pokoju a cały widok, obraz kręci się 360 stopni dookoła, kurwa cały świat wiruje, gdzie ja jestem?! nagle widze że jestem na poziomie sufitu, nawet całkiem fajne uczucie, patrze na ten cholerny księżyc, cały czas świeci, nagle słysze jakieś głosy w kuchni, troche zgaszony odwracam sie do kuchni i zdawało mi sie że widziałem jakieś czarne kształty uciekające przez zamknięte okno ;O, kurde patrze na okno a tam szok! nie ma księżyca! a cały czas świeci mi światłem w pokoju, wydało mi sie to normalnie więc zamykam oczy
chyba koło pierwszej (strzelam)- chyba śpie i w tym momencie doznałem jednej z najwspanialszej rzeczy w moim krótkim życiu. Mianowicie była to wizja, nie byle jaka wizja bo czułem jakbym tam był, ona mnie wciągała, ale sama treść tej wizji była przerażająca. Widziałem wojne, całkowicie zniszczoną Ziemie, pomorańczowo-krwiste niebo, zniszczone misto, byłem tam. Widziałem pełno żołnierzy z karabinami z zawieszonymi bagnetami na nich. Wydało mi sie to koszmarne ale jakoś nie mogłem wyrwać się z tej wizji. Nie pamiętam kiedy z niej wyszedłem.
7.00 Wstaje cały sflaczały, ręce lekko podrygują. Ogólnie tripa baardzo miło wspominam, i niczego nie żałuję, dxm skosztuje narazie nie prędko (wątroba musi odpocząć ;p)Narazie chcę spróbować benzydaminy i zrobie to jakoś niebawem. Raport postaram się zamieścić. Cya;]
- 7969 odsłon