nie ma ograniczeń, a ludzie piękni i kochani jeśli nie są zwierzakami w klatce.
detale
eMka/talerze (:D) około 24.00
nie ma ograniczeń, a ludzie piękni i kochani jeśli nie są zwierzakami w klatce.
podobne
Hej ludzie, Uwielbiam Was.
Zacznę od czwartku. Mroźny styczniowy poranek. Nie mogłem spać więc umówiłem się z O i S na piwo na mieście o 6 rano. Było fajnie, lepsze to niż położyć się spać o tej 6 i nie dać rady wstać do szkoły dokładając cosik do moich 300 opuszczonych godzin w szkole. Piwo było trochę niedobre na pusty żołądek, oddawało pełno zimna w dłonie ze zgubionymi rękawiczkami. Ale wypiłem bo co ja tego. Stówa na kieszeni bo była robota, za kamerą stoję. Ja to taki Twórczy chłopak raczej. Potem była jakaś wódka w kubku z Maca jeszcze, na godzine do szkoły oddać jakieś papiery ale głód wrażeń ciągnie do S który wrócił pijany z kolosa na studiach, i u niego wydzierając się, pijemy nalewkę z piwnicy. Byle utrzymać stan, na chwilę uciec. Czułem się zirytowany. około 17 trzy przystanki dalej kupujemy karton od dziewczyny poznanej przypadkiem. Jest trochę smutna. Mówi że nie wie czy na pierwszy raz bierze się pół czy cały bo ona na start brała [coś] i nic nie widziała przez 2 dni. Oke, i tak co ja tego... ten. Jest ekscytacja z kartonami w dupnej kieszeni spodni. Chyba znacie to ciśnienie. Piątek opuszczamy, w sql, nie robi nam to różnicy przy naszej słabej frekwencji. Specjalnie kładę się spać o 21 żeby być wypoczętym, dziękuję mojej kochanej Matuli że wyszła z psem pomimo że to mój obowiązek. Widziała że jestem padnięty.
8 rano. Wstaje. Piszę z O. Wszyscy domownicy już wyruszyli do swoich zajęć w serce miasta. On będzie za 30min, po co marnować czas na bodyload. Zując karton pod językiem, robię sobie jajeczniczkę z 5 jaj i bułeczki z masłem i pomidorem. Dziwię się że zajeło mi to jedyne 10 min więc jedzenie stygnie żebym jeszcze chwilę sobie poobracał językiem ten kartonik wielkości połowy paznokcia. W końcu połykam czując jakiś niezapamiętany i nieidentyfikowany smak. Łapię się na tym że po 20 min zaczynam myśleć co jest placebo a co jest prawda. Nie róbcie tego. W razie L dajcie się ponieść.
O już jest. Napierdala -pardon my french- dzwonkiem a jak otwieram ekscytuje się że to tak fajnie brzmi. No coś w tym jest. Teraz to już pełnia słów brzmiących "nie ma słów żeby to opisać". Muzyka jest doskonała. Każda, wiele gatunków, czasem bardzo głośno - sorrki sąsiedzi! Jeden z utworów złapał moją duszę a następnie rzucił nią o podłogę. Razem z duszą poleciałem ja, naprawdę czując fizyczną siłę która wyrwała mnie z fotela!! tanio duszy nie sprzedam, o nie. O uciekł do kuchni (w tym samym momencie w którym wylądowałem na podłodze). Rozbłyski światła, litery robią ósemki, na parapecie całe państwa-miasta, za oknem dźwig który może się obraca a może nie, wszystko takie ekscytujące i lekkie, byliśmy jak komputer z 512mb ramu który nie jest w stanie obsłużyć całego świata a jedynie chwytać się wesoło myśli typu ładna dziewczyna, doskonały motyw przewodni w muzyce, coś co może się zdarzyć jeśli nie nawet musi. A Las Vegas Parano to doskonały film. W końcu go zrozumieliśmy. Ta jest. Palimy chyba ze 20 skręcanych papierosków. Dym pachnie jak kwiaty albo jakaś czekolada. Papierosy chociażby dają cel i są naprawdę dobre, doskonale pasują do wielu sytuacji. Nie mam zamiaru z nimi kończyć bo to element mnie a nie nałóg. Potrzebujemy celu. Jest 13 choć równie dobrze mogła by i 19 i 25. Piszę z T i S że co na wieczór, z S umówiony na piwo o 15 z T który wiedział o kartonie i któremu odmówiłem palenia marii bo dla mnie to by było za dużo umawiamy się na później i prawdopodobnie na słynną warszawską imprezę raveową wieczorkiem. Z O bardzo się boimy że ludzie nas nie zrozumieją, że tak wiele nie rozumieją i że jeśli spotkamy kogoś na ulicy z np klasy to dostaniemy łatkę ćpuna. Ale trzeba się ewakuować, bo familia powoli może wracać do domu do czego nie jestem gotów.
Ani On. Trzeba to trzeba. Myśli są szybkie, trafne, szerokie, po za szablonowe. Ale jak je wytłumaczyć komuś kto nie wie?? Na dworze chodzę trochę niepewnie a oczy to dwa wielkie czarne koła z białym szerokim obwodem. Miejsca było może na milimetr tęczówki. Dla mnie zielonej, dla O chyba takiej niebieskawej. I też na tym dworze jakieś losowe dzieciaki mówiły po angielsku a może po finlandzku, nie wiedziałem dokładnie jak zachować się wobec ludzi. Gapiłem się na ich twarze. Byli jacyś obcy, bałem się że będą mnie oceniać. Ktoś mi krzyczał nad uchem. Kiedy podnosiłem lewą stopę, prawa noga wydłużała się do 100 m by w miarę opadanie lewej zmniejszała się do standardowej długości. Tak to czułem. W metrze nie mogliśmy rozmawiać, co było ciężkie. Wysiedliśmy 2 stacje wcześniej, poszliśmy na dość ciężki spacer. Narastało jakieś ciśnienie, ssanie w brzuchu, nie byłem w stanie tego określić. Potem na szczęście się udało i poszliśmy na kebaba. Tam też był S z którym gadało się ok o dziwo, wiele mogliśmy mu opisać i mówi że nie jesteśmy złymi rozmówcami i ciekawie mu się nas słucha. Mieliśmy wątpliwości bo S kocha alkohol, no niemalże nad życie ale mimo że to jeden z inteligentniejszych ludzi jakich znam, nie rozumie że alkohol to najgorszy narkotyk, i jest wiele piękniejszych przed którymi strach uwarunkowany jest społecznie. Po zjedzeniu tego kebaba całkowicie znikają zalążki bad tripa które może i były kiedy kręciliśmy się zdezorientowani światem po mieście bez celu na życie i następne pare godzin. Naszczęście parę godzin zapełniło się kiedy T dał znać że kończy powoli pracę i może nas w 3 zawieźć na swoje miejsce. Super, jest mi lekko, mijają już w zupełności wszelakie wizuale, jestem trochę rozkojarzony. Wiem że wszystko bedzie dobrze. Jedziemy niebieską strzałą do mieszkania T i P - czyli jego superekstrakochanopięknej dziewczyny. Nie to żebym mu zazdrościł, ja mu jej gratuluje. Mam nadzieję że ślubu nie będą odkładać bardzo długo bo są piękni.
Dowiadujemy się że S ma imieniny. super. To trzeba to opić. litr smakowej 40% z monsterem. Chce mi się rzygać jak na to patrzę ale polali drina to sączyłem. S był napity już wcześniej, bo widział że my we 2 mamy dobrze to on też musi coś ten. Teraz pijąc najwięcej z nas wszystkich będąc ode mnie 20cm wyższym i 10kg chudszym robi się straszliwie czerwony na twarzy. Przerażająco. Nigdy nie widziałem człowieka w takim kolorze. wg hypka to może być uszkodzony enzym wątrobowy. S krzyczy, zaczepia trochę, chce więcej alkoholu mimo że mu zabraniamy. Nie podoba mi się to, ale nie jest w stanie zabrać mi tej niesamowitej euforii jaką czuję. Już bez wizuali, myśli mi się już dobrze, nie mam problemów z konstruowaniem zdań. S jest jak zwierze w klatce. Ja po mocnym wypiciu też taki jestem. W głowie kiełkuje myśl. Czuję wewnętrzną siłę. Wychodzimy na autobus do centrum, eSowi wlewamy do piersiówki wode zamiast wódy. I tak się nie zorientował dopóki mu nie powiedzieliśmy. A jak już powiedzieliśmy to strasznie się wydzierał w autobusie a ja z 1.5 m czułem odór wódki z jego ust. Było to złe.
Ekipa na chwile się rozdzieliła bo jedni musieli jechać po więcej ekipy a ja O i T poszliśmy już w stronę klubu. weszliśmy, dokumenty tożsamości nas nie ograniczały, wszędzie byli super ludzie. Czekaliśmy do 24 bo wtedy miała się pojawić smutna dziewczyna. Zamówiliśmy u niej 3 tabletki M. Czułem cały czas euforię. Wyruszaliśmy mając już na odwrocie nadgarstków jakby stemple. Do bankomatu. Długo go szukaliśmy ale nic nam to nie przeszkadzało, rozmawialiśmy. Wracając już właściwie na ostatniej prostej jakiś wędrownik spytał nas gdzie pewien klub, a my że podążaj z nami i napij się wódeczki. Ja podziękowałem, on wziął na dwie nóżki bo było bardzo ślisko. Odwdzięczył się papieroskiem dla każdego. Rozmowa jakoś tak zeszła i że ja i O po kartonie i jeden z piękniejszych dni. On mówi że najs i że on dzisiaj tylko talerze. Talerze :DDD my też mamy zamówione na dzisiaj. Wróciliśmy, już był czas, znaleźliśmy dziewczynę, on do chłopaka a on do toalety gdzie zapłaciliśmy i połknęliśmy zapijając piwem za 10zł i wymieniliśmy dialog
- ta tabletka jest z dinozaurem?
- z pieskiem!!
I papierosek na zatłoczonej palarni. Kiedy wróciliśmy już było dobrze. Zaczęliśmy napierdalać do jakiegoś fajnego gabbera. Bolały kolana od brakeless fixed gear yolo i łydki od życia. Spytaliśmy W czy by nie chciał też tego co my mamy. Chciał. Znowu szukanie chłopaka/dziewczyny, oni może są parą. Połknął, nas to zaczęło przytłaczać czuliśmy głód świata, nie tylko tej piwnicy. Do tego T może mieć atak epilepsji, choć nigdy go nie miał. A te lasery, światła! Good Job T!
To wychodzimy, zostawiliśmy napierdolonego S z nim był G, L i W. My szliśmy. stfu! My sunęliśmy 30 cm ponad chodnikami! A myśleliśmy z siłą jak dynamit. Mówiliśmy szybciej niż 500 myśli na sekundę. Rozumieliśmy się bez słów. Myślenie nigdy nie było łatwiejsze. Nie gubiliśmy wątków. Toczyliśmy 4 debaty naraz przeplatając je umiejętnie i harmonijnie. Mieliśmy gumy cały czas. Bez nich ciężko. Powiedziałem T ze 20 razy że P to piękna kobieta, i nie musiałem tłumaczyć że nie mam na myśli jej aparycji, czy czegokolwiek tego rodzaju a jakby hmm, całość? Bardziej nawet duszę, choć nie jestem fanem tego rodzaju mistycznoezoterycznych rzeczy. Zgadzamy się też że moja była kobieta nie była warta tego co dla niej robiłem, że to tylko epizod. Nareszczie czuję że w 100% się od niej uwolniłem. Było nam ciepło. Wystarczy się dowiedzieć że jest upał od nas nawzajem i już było! Śmialiśmy się trochę z S bo jest taki pijany że no ten. Ze spotykanych w podróży ludzi w alkoholwej klatce też. Ale S trzeba tylko pomóc. Trzeba. Poprzysięgliśmy sobie nie pić mocnego alkoholu. Tylko dla smaku jak np zimna perła latem nad wisłą. Było pięknie. Szliśmy piechotą, bo autobus to ograniczenie. Oglądaliśmy budynki w centrum które były częścią naszego dzieciństwa a teraz zamieniają się w gruz. Well. The years start coming and they don't stop coming. Znaleźliśmy 10zł na ulicy. Wyznawaliśmy sobie w trójkę nohomo miłość z 50 razy. Bo tak jest, nie bójmy się słów i uczuć. Po powrocie który trwał 3.5 godziny bolały nas nogi więc długo nie dając rady położyliśmy się spać. Muzyka była mało harmonijna.
O 11 budzi mnie O. Trochę boli mnie głowa, chyba jestem rozkojarzony ale czuje się cudownie. Palimy papierosy, lubię te poranne. Pomimo doskonałych chemicznych doznań wiemy że teraz damy sobie spokój na minimalnie miesiąc z czymkolwiek. I skończą się akcje typu o, pudełko Aviomarinu, wezmę se bo nudy. Skończy się klatka a zacznie imprezowanie na trzeźwo lub w stanie wolniejszym np po blancie. Kielonek wuteczki nie będzie pretekstem do poznawania nowych osób, bo my pretekst mamy zawsze bo jesteśmy ludźmi. Patrzę na świat bez lęku, wiem że jest lepiej, wiem że jest inaczej. Czuję się jak nowonarodzony, jak z zarzutów oczyszczony. Wstaje T i P sprzątamy mieszkanko, pijemy kawę, szybki wyskok do sklepu po ciemny chleb z żurawiną, cebulę i pomidorka. Świat nie ma ograniczeń, otworzył możliwości. Umawiamy się na 20 do naszego ukochanego Pubu, tylko na 1 maxymalnie 2 piwka. Jedziemy z O do metra, mało mówimy bo nie trzeba za wiele. Wiemy że będzie lepiej, że do szkoły uda nam się przyjść, że trzeba. Chyba już dużo rozumiemy. Muzyka na słuchawkach to cud. W domu siostra prosi mnie żebym wyszedł z psem, a ja zamiast kazać jej się bujać co zwykle czynię wykorzystując moją charyzmę mówię że jak mi zrobi kanapki to wyjdę. Deal. Do babci już dzwoniłem.
Czy polecam? Chyba tak, jeśli masz poukładane w głowie (jako tako, nie uważam żebym ja był wzorem zdrowia psychicznego). Jeśli wiesz co robisz i masz odpowiednie S&S. Ja się cieszę że to przeżyłem. Dodam anegdotkę. Teraz w szkole spodziewamy się dialogów typu
- Ty, jutro sprawdzian z podstaw fotografii
- Ale mi bad tripa dałes ty kurwo!
A to za sprawą W, tego pijanego który zapytany czy możemy tripować u niego w mieszkaniu stwierdził nie bo nie jest na tyle silny by powstrzymać nas przed skakaniem z okna. A my wspominaliśmy to z dusząc się ze śmiechu na podłodze podczas szczytowej fazy i zastanawialiśmy się jak człowiek po tej substancji może doznać czegokolwiek negatywnego. Może, ale wszystko w jego rękach. Stąd ten żarcik.
Cze, pytajcie o co chcecie i... no nie wiem, bądźcie super ludźmi. Ja tak się będę starał.
- 5876 odsłon