mxe - totalne zgwałcenie mózgu
detale
raporty dolek1488
mxe - totalne zgwałcenie mózgu
podobne
Wrzesień
12:30 Wraz z kolegą, jest nas dwóch czekamy na listonoszkę z paczką. W końcu niska krępa pani pojawia się pod blokiem. Niestety nie dam jej nawet dojść do skrzynki w bloku i podchodząc do niej udając, że spotkaliśmy się przypadkiem losu pytam, czy nic nie ma pod mój adres. Szukając w listach znalazła moją paczuszkę. Podziękowałem i zabrałem:). Wróciliśmy do auta. Tam rozpakowujemy paczkę i naszym oczom ukazuje się pełniutki gramik MXE po promocji kupiony :). Pomyśleliśmy.... hmmm gdzież by to skonsumować. Koleżka wpadł na pomysł - zjemy ją w wiecej osób. Przydał by nam się też kierowca, żeby w razie w. ogarniał. (to był dobry pomysł). Pojechaliśmy na wieś. Tam spotkaliśmy ziomeczka i koleżankę, którzy zgodzili się tripować z nami. Lecz najpierw doszliśmy do wniosku, że powinien ktoś przed nami to spróbować. BINGO! mieliśmy takiego szczurka.
13:30 Wpadamy na melinę. Tam lekko podstawiony typek troszkę wyjedzony przez speeda ucieszony, że mu coś dajemy za darmoszkę pyta: To wład? My na to coś w tym stylu :) on - dziwny nie wali szczurem. W końcu usypaliśmy mu kreskę, która miała grubo ponad 50mg.
13:40
Wciągnął to tak mocno jak odkurzacz budowlany. Patrzymy na efekty.
14:00 Chłopak zaczyna się dziwnie zachowywać, pytamy się go co jest? A on "Dziwny ten wład ale mocny... Ja pytam - czyli okej? ... on - Noooo, łeb ściska. Po kilku minutach nie chciał zbytnio z nami rozmawiać. Wyglądało to tak jakby był sobie w jakimś innym świecie. To nas podkręciło. I wpadliśmy na pomysł - jedziemy na stok. Tam na pewno będzie świetne miejsce na podróż z mexą. Może zdążymy obejrzeć zachód słońca :) Każdy się zgodził. Po drodze namoczyliśmy zaślinionego palucha (każdy prócz kierowcy) w worku w mexie i daliśmy pod jęzor (w moim przypadku było to na oko 15-20mg) Po 15 minutach czułem się troche tak, jakbym wypił ze 3 piwka. Pomyślałem - to za mało.
14:50 Wjechaliśmy autem na stok. Widok przepiękny. Niebo czyściutkie. Żadnych ludzi dookoła. Tozkładamy tabliczkę ogłoszeniową jako stół. Dzielimy grama na 9 równych części. Zostawiamy 4 na stole, resztę wsypuję z powrotem do wora.
15:00 Do dzieła - widelec, nóż (banknot, dowód). Każdy z nas wciągnął po ok 100mg. Czekamy na efekty. Włączamy trance. Pierwszą nutę którą daliśmy pamiętam jak dziś była "Serge Devant feat. Emma Hewitt - Take Me With You " Poszedłem się odlać. Za chwilę coś zaczynam czuć na granicy placebo. Skończyłem się odlewac i zaczynają mi przychodzić myśli do głowy typu "po co ja sikam" "co to są siki" "po co mi to" Potrząsnąłem głową i uświadomiłem, że chyba wchodzi. Wszedłem do samochodu. Siedziałem po stronie pasażera z przodu.
15:15 Nuta leci nieco podgłośniona. Utwory jakie leciały (Tomcraft-loneliness, Marcel woods-evrything, MarcoV - Heinekeen green space) ( Muzyka sprawia mi dużo euforii a zarazem wydaje mi się zbyt prosta. Czegoś mi w niej brakuje. Po chwili myślę. Kur... Ja przypadkiem nie miałem iść się odlać? w tym momencie wydawało mi się, że jednocześnie jestem w aucie i na zewnątrz załatwiam potrzebę. Zaczęło mnie to przerażać. Pomyślałem, że to chyba szczyt fazy i mocniej nie będzie. Popatrzyłem na kolegę i pytam:
Ja: ej
kolega: ja?
ja:też ty to?
kolega: tak, a też, ja?, kto?
ja:no ty?
kolega:no (te słowa zapamiętał nasz kierowca. Ponoć miał niezły ubaw z nas) ok
16:00 Z pendriva leci "Popof - 1000 lords". Pomyślałem - o matko to za mocne na tą banię. Wcisnąłem w radiu NEXT i nuta zmieniła się na "Infected Mushroom - Heavyweight". Miałem wrażenie, że pójdzie coś delikatniejszego. Niestety to mnie zmiażdżyło. Nie miałem siły już przełączyć. Złapałem duży oddech. Poczułem taki dziwny efekt w gardle, ni to suchy, ni to taki świszczący (jak się na anginę choruje). Co wdech to czułem co innego. W końcu zatrzymało się na tym, że czułem smak mydła w gardle. Normalnie tak jakbym zeżarł kostkę mydła :) Co dziwne, po chwili z obrzydzenia zaczynało mi się to podobać. I pomyślałem - ludzie mogą jeść mydło. To takie wspaniałe. Muzyka przyprawiała mi w głowie coraz więcej myśli. Wziąłem kolejny głęboki wdech: Patrzę i znalazłem się na dachu samochodu. Zamurowało mnie. Robię wydech i znajduję się znów w środku. I tak kilka razy. Gonitwa myśli nie pozwalała mi ogarnąć wszystkiego do kupy. Wszystko na tym świecie wydawało mi się proste i jasne. Im bardziej psychodeliczna nuta, tym wszystko było prostsze do zrozumienia. Na wszystko co w życiu mnie nurtowało, nagle znałem odpowiedź. Niestety nie da się myśleć o tysiącach rzeczy na raz. Popatrzyłem jedynie przed siebie - zobaczyłem, że jest ciemno na dworze. Jak to możliwe? Zaczynam się zastanawiać. W końcu wpadłem w wir. Identyczny wir, jak nie raz na stronach internetowych widzieliście na złudzeniach optycznych biało czarny wir kręcący się patrząc w jego środek. Zacząłem płynąć tym wirem i wracałem się w przeszłość, od wojny, aż do dinozaurów (walczyłem w Normandii, Pokazywałem 100 złotówkę Kazimierzowi Jagiełło - tą którą trykałem mxe, karmiłem małe pterodaktyle) Co chwilę jednak z tego wiru mnie wyrzucało i wracałem do rzeczywistości, (jak później się okazało gdy byłem w tym wirze, opowiadałem jakieś dziwne historie bez ładu i składu, co widziałem nie dokańczając zdań). Naglę patrzę na słup wysokiego napięcia. Czuję ten prąd płynący przez niego. Myślę ile on szczęścia ludziom daje. Ze prąd to czysta euforia. Że w kablach płynie szczęście. Po chwili czuję, że w żołądku mam telefon. Chyba niechcący go połknąłem. Myślę sobie - kur... mać jak ja teraz odbiorę, bo akurat dzwonił. Wpadłem w panikę. Krzyczę: Jak pozwoliliście mi połknąć telefon !!! W końcu nasz trzeźwy kolega wyciągnął mi go z kieszeni bluzy, która była zapinana na zamek :). Niestety połączenia już nie było. Po chwili znów dzwoni - patrzę na ekran pisze na nim (skarbuś:*) Myślę sobie co to jest skarbuś? Moze to jakis skarb, może to jakiś znak, że tu coś jest ukryte. A może to pułapka. Ktoś wodzi nas za nos, chce pokazać drogę do skarbu, a tak na prawdę chce nas okraść z reszty MXE? I tak myślałem o tym. I znów tak wracałem do tego wiru i się z niego uwalniałem.
20:00 Muzyka - bania troszkę ustępuję. Mam w miarę normalny kontakt z otoczeniem. Moi znajomi podróżnicy również się troszkę ogarnęli. Ale to nie był koniec. Czułem się jakbym się konkretnie upił alkoholem zmieszanym jednocześnie z pigułami (kto jadł to wie jakie to uczucie) Jednocześnie każdy z nas się pytał każdego "co to kur... było", "kur.... co to jest" itp. :). Gdy wracaliśmy do domu przez drogę leśną, miałem dziwne wrażenie, że ktoś czai się za drzewami. Zrobiło się tak dziwnie bajkowo. Nie bałem się niczego. Nawet tego czegoś co się na nas czaiło.
21:00 Jestem pod domem. Zegnamy się. Myślałem, że bania już jest w miarę opanowana, bo mogłem normalnie rozmawiać. Niestety gdy wyszedłem z auta, nie było tak ciekawie. Ledwo się trzymałem na nogach, jak po zdrowej libacji. Ale jakoś znalazłem się w domu.
Zasnąłem dopiero gdzieś o 4 nad ranem. Obudziłem się około 14:00. I co dziwne nie miałem żadnej zwały.
Trip uznaję za udany i zaliczony :)
- 43119 odsłon
Odpowiedzi
Jestes kretynem, a
Jestes kretynem, a przynajmniej takie odnosze wrazenie czytajac Twoj TR. Raz - czestujesz nieswiadomego, przerytego spidem goscia metoksetamina i nie raczysz go poinformowac o fakcie, ze to nie jest amfetamina. Jesli czestujesz kogos narkotykami wypadaloby przekazac mu elementarna wiedze o efektach i ew. dzialaniach niepozadanych. To nieodpowiedzialne. Dwa, przemyslenia jak u piecialatka, wnioskow w przekazie zadnych. Gratuluje wartosciowego doswiadczenia.
W 100% zgodzę sie z Tobą co
W 100% zgodzę sie z Tobą co do czestowania metoksetaminą kolesia który myśli ze dostaje amfetaminę, ale co do samego TR, to jak dla mnie w porzadku. Opis dzałania jest, a co do przemyśleń to może substancja nic głebszego u niego nie wywołała.