mirystycyna zrob to jeszcze raz!
detale
mirystycyna zrob to jeszcze raz!
Set & Setting: Mała ciemna piwnica. Pokój w mieszkaniu na 2 pietrze. Ciemna, chlodna pazdziernikowa noc.
Substancja/ilość: 178 cm / 65 kg:
25 g Mirystycyny + 0.5 l zimnej wody.
0.5 g Mirystycyny spalone z odrobina tytoniu, sposobem przez wiadro.
Exp: To i owo.
Godzina 9:00:
Sobotni poranek. Za oknem zimno, w glowie mysl co by tu dzisiaj zrobic. . .
Leze spogladam na sufit i mowie mam! "Mirystycyna" hy hy hy.
Godzina 13:30
Siedze w autobusie, siedze niecierpliwie czekajac na przystanek. Kilka minut pozniej jestem juz przy kasie trzymajac w reku gałke muszkatolowa. Powoli wracam do domu z nadzieja w sercu, ze to bedzie to . . .
Godzina 17:00
Nadszedl czas zaspokoic glod przed doznaniem. Po zjedzonym obiedzie zabieram z mieszkania potrzebne przybory i schodze do piwnicy. Pstryk swiatlo juz sie pali.
Koktajl juz gotowy, jeszcze wiadro trzeba przygotowac, powoli robie cybuch, ktory dziurkuje i nakladam na butelke zanurzona w wodzie.
Godzina 17:30
Zaczynamy!
Jeden, drugi, trzeci luk, chwila przerwy nastepny i nastepny, dawka porusza sie w moim ciele trafiajac wprost do zoładka. Kufel pusty, smak byl trudny do zniesienia.
Juz zbieram sie do wyjscia, a tu nagle przypominam sobie o resztkach ktore mialem wypalic. Nabijam butle pelna szarego jak popiol dymy, wciagam go predko do pluc po czym nabijam nastepne i nastepne wiadro. . . Nie ma juz nic, piwnice lekko posprzatalem, po czym wrocilem do domu dochodzila 18:00.
Godzina 19:30
Palac papierosa na balkonie dostrzegam pierwsze efekty. Spogladam za barkierke na ulicach pustka, zaciagam sie papierosem po czym wybucham smiechem. Trwa to kilka minut
po czym wypalonego papierosa rzucam przez balkon i wracam rozluzniony do pokoju.
Muzyka leci czuje ja calym soba jest przepiekna, lezac na lozku wraca jej obraz, poddenerwowany wracam na balkon z nadzieja ze w dymie odnajde odpowiedz.
Ku memu rozczarowaniu odpowiedz nie nadeszla. Wsluchujac sie w rytm muzyki polozylem sie na lozku starajac sie nie myslec o niczym.
Godzina 20:10
Stuk puk, stuk puk, drzwi sie otwieraja rozlega sie glos: Wrocilismy z zakupow. Siedzac przed komputerem mialem dziwne uczucie leku,ktory zamilkl jak by usnąl gdzies wewnatrz mnie. Sprawdzilem kilka rzeczy w internecie, zmienilem psychodeliczna muzyke na nastepny kawalek. Polozylem sie, w tym momencie do pokoju weszla siostra. Popatrzyla na mnie, jej oczy mowily wszystko podirytowana opuscila pokoj.
Godzina 20:50
Poczulem chec obcowania z przyroda, ubralem cos na siebie i wyszedlem z domu.
Włóczylem sie jakis czas po dzielnicy do momentu gdy natknąlem sie na brata.
Ktory siedzial na placu zabaw, kompletnie nie mialem pojecia jak sie tu znalazlem usiadlem na lawce, chwile sie posmialismy i zaczelismy isc. . .
W czasie drogi mialem nieodparta ochote na piwo. Trasa ktora szlismy nagle zmienila sie w droge do pobliskiego monopola.
Godzina 21:00
W drodze do sklepu stalo sie cos frapujacego. Nie bylem do konca pewien co wiec spytalem brata czemu jest taki zdenerwowany jak jest tak cudownie i blogo.
Dowiedzialem sie wtedy, ze wysmiewalem jakiegos pajaca, ktory zawolal sobie do pomocy dwóch znajomych i . . . Tak dostalem jak sie okazalo.
Nasmiewajac sie w najlepsze z trzech zdenerwowanych tym faktem panow bylo chyba zlym pomyslem. Reasumujac dostalem w szczeke, mimo tego z usmiechem na twarzy dalej szedlem w strone sklepu, nie zwracajac uwagi na owych panow.
Godzina 21:15
Docieram do sklepu, otwieram drzwi, pelen entuzjazmu prosze o butelke piwa. Staram sie zaplacic, co sprawia mi lekka trudnosc przez krotka chwile. Wraz z bratem usiedlismy na lawce obok starego przedszkola. Wypilem piwo, wypalilem kilka papierosow. Postanowilem wrocic do domu, mialem wrazenie ze cos tam na mnie czeka.
Schody na klatce wydawaly sie tak strome, wiedzialem, ze musze isc do gory. Otwieram drzwi, wchodze do domu niepewnym krokiem zeby nie wzbodzic jakichkolwiek podejrzen...
Godzina 21 30
Klade sie i niecierpilwie czekam co sie wydarzy.
Godzina 22:00
Wstaje z lozka, ide w strone kuchni, zapalam swiatlo nagle w moich oczas staje bialo zolty odddcien swiatla zarowki, przez chwile jestem oslepiony.
Dostrzegam lodowke wyciagam z niej cos co po chwili zjadam, popijam czyms. Wracam do pokoju zglasniam muzyke i klade sie na lzko. Znowu to samo, notatnik z myslami jest juz otwarty, klade sie i dalej, przegladam kartke po kartce... Za duzo na raz! moja glowa tego nie wytrzyma mysli ogarniaja caly moj umysl. Czuje sie bardzo zmeczony, nie mam sily wstac.
Godzina 22 30 - 23 30
Jestem bardzo senny mimo tego nie moge zasnac. Zamykam oczy widze subtelne obrazy, ktore znikaja zaraz po otwarciu oczu. Muzyka, ktora leciala prosto z glosnikow
nagle znika slysze dziwne dzwieki, szumienia, drapania, mam wrazenie ze ktos porusza sie po ciemnym przedpokoju. . . W jednej chwili wszystko wraca do normy,
muzyka znow zaczyna grac. Podobne triki sluchowe powtorzyly sie kilka razy. Lezac tak w ciemnosci zasypiam. . .
Godzina 00 00
Otwieram oczy, mam wrazenie ze jestem w innym swiecie. Chwytam za telefon, wiedzialem ze bede tego zalowal mimo to zrobilem to. Napisalem wiadomosc, mialem nie odparta chec napisania jej jak sie teraz czuje. Czekajac na odpowiedz zadawalem sobie pytanie Dlaczego? Odpowiedz nie nadeszla, wstalem z lozka, w mojej glowie byl jeden wielki wir, ktory wciagal mnie coraz to glebiej na samo dno. Chwiejnym krokiem poszedlem do ubikacji w celu oddania moczu. Musialem usiasc, zeby sie zalatwic. Krecilo mi sie w glowie, przed oczami mialem czarne plamy, bylem kompletnie oslepiony, z wielkim trudem wrocilem do lozka. Polozylem sie, odrazu poczulem ulge brak zawrotow glowy. Jeszcze bylem pol przytomny, i nagle znajduje sie na podlodze. . . tak spadlem z lozka, na podlodze lezalem dlozsza chwile po ktorej wrocilem do lozka. Powieki byly takie ciezkie, zasypiam. . .
Godzina 03 00
Czuje nieodparta chec skorzystania z toalety, wiem ze bedzie to bardzo trudne w tym stanie mimo tego wstaje i ruszam w strone drzwi.Jest jeszcze gorzej niz przed kilkoma godzinami, musze trzymac sie wszystkiego co wpadnie mi pod reke z braku jakich kolwiek sil, czuje pulsujaca krew, czuje jak by w mojej glowie byla wielka pompa ktora powoli przestaja dzialac, dudni niesamowicie glosno nic nie slysze.
Dalem rade, teraz zostala mi tylko droga powrotna. Nagle stoje juz w pokoju trzymajac sie biurka, znowy gasnie swiatlo w mojej glowie, czuje jak wszystko zaczyna wirowac, czarna proznia wirujaca jak tornado. . . . . . . . .
Slysze glos brata, jego dlon na twarzy. Oprzytomnialem, zorientowalem sie, ze w drodze powrotnej z toalety zemdlalem wprosc na spiacego brata. Przeprosilem go i wrocilem do lozka. Moja uwage przyciagnal lezacy telefon, sprawidzilem byla wiadomosc! po chwili zastanowienia odlozylem go mowiac sam do siebie "jutro".
Zasypiam...
Niedziela godzina 11 00
Budze sie. Probuje wstac i cos ze soba zrobic, niestety proba ta okazala sie fiaskiem, jestem wyczerpany, czuje lekkie zawroty glowy. Prosze brata o wlaczenei muzyki. Klade sie zamykam oczy, lycham, zasypiam, budze sie. Trwalo to do godziny 22 00. Zawroty glowy minely. Reszta ciala dalej nie byla zdolna do funkcjonowania.
Poniedzialem godzina 6 00
Try Try Try. . . otwieram oczy spogladam na zegarek widze 6. . . z moich ust dalo sie uslyszec tylko "kurwa znowu" po czym zamykam oczy. Musialem przysnac, po kolejnym zerknieciu na budzik byla juz 7. Sprawdzilem wiadomosci w telefonie. Odpisala. Nagle w mojej glowie slyszalem tylko DXM. Przygotowalem sie, wyszedlem do szkoly, z usmiechem na ustach wiedzialem co czeka mnie w przyszly piatek.
- 13517 odsłon