marijuana na mnie nie działa?
detale
Setting: ludzie, których dobrze znam (z wyjątkiem ostatniej "próby"), moje mieszkanie
raporty wieloscian01
marijuana na mnie nie działa?
podobne
Więc...w tej notatce opiszę moją przygodę z mj, która miała miejsce wczoraj i dzisiaj (18,19.04). Jakiś czas temu kupiłem zielsko, dobrej jakośći za 50zł :). Chowałem to w domu, czekając z niecierpliwością, aż zapalę z dziewczyną :). Setting - mój pokój w domu, set - pozytywny, bez problemów w głowie. Nabiłem lufki w czwartek (18.04) elegancko, o dziwo sobie bezproblemowo poradziłem. Dziewczyna w czwartek trochę się spóźniła, ale to bez znaczenia ;). Pogadaliśmy trochę, w tle jakaś playlista na Spotify, już nie pamiętam jaka, bez znaczenia. Zanim zapaliliśmy zapisałem potencjalne rzeczy, o których moglibyśmy zapomnieć, żeby na wszelki wypadek sobie je przypomnić...Zdjąłem firany, aby nie trzymały zapachu zielska, czy ogólnie dymu/palenia, przeniosłem do innego pokoju, otworzyłem okno. Biorę dwie zapalniczki z kuchni, zamykam drzwi od mieszkania, od pokoju też...Siadam przy niej na kanapie. Pytam się kto pierwszy..ona że ja (jakbym jeszcze miał jakieś doświadczenie w paleniu czegokolwiek to byłoby super xD), no to dobra podpalam od dolu i ciągnę dymek jak był widoczny w lufce (chociaż mogłem odrazu ciągnąć przy podgrzewaniu, ale o tym może później). Palimy sobie razem ja nic nie czuję, ona też, więc gdy ja skończyłem swoją, dała mi swoją bo idk czy jej nie smakowało czy po prostu nie widziała sensu, skoro z jakiegoś powodu nie działa, jak to się mówi, początki są trudne :P
Czy po czasie poczułem jakieś efekty? W zasadzie to chyba nie..czułem coś, ale z mojego punktu widzenia było to zbyt mało odczuwalne, aby to nie było placebo, gastro nie było, spragniony też nie byłem. Napiłem się tylko dlatego, że mnie w nosie szczypało, potem po prostu leniuchowaliśmy bez szczegółów bo nie o tym jest ta notatka ;). A skoro mówiłem o "efektach" to może do nich wrócę. Wydawało mi się, że subofer bije mocniej basem (jednocześnie mając w głowie, że to pewnie placebo). Patrząc na jej twarz wydawało mi się, że bardzo mocno się na niej skupiam, miałem poczucie czegoś w stylu jakbym patrzył na film na monitorze z kadrem którego nie da się zmienić...patrzyłem na nią i w pewnym sensie nie czułem nic poza tym (i w głowie też, że pewnie mi się wydaje) . Jadłem potem pizze, bo dostalem od babci taka do podgrzania w piekarniku bardzo dobra.. (pojawila sie mysl w glowie, ze wydaje mi sie byc bardzo dobra bo mj sprawia ze jedzenie smakuje lepiej myslac ze dalej to placebo), ogólnie w głowie mam w miarę dużo informacji o mj jak i o innych narko, ale tylko ze strony teoretycznej, więc może to mi przeszkodziło w po prostu odpusczeniu? Chociaż wydaje mi się, że dałem substancji wolną rekę idk nie działało..
PS: Zapomnialem dodać, że oczu czerwonych nie mialem i że patrząc w swoje oczy wydawały mi się piękne (chociaż tak właściwie to uważam tak bez brania czegokolwiek :P). Po prostu brak efektów psychicznych i fizycznych.
Jak Karolina pojechała do domu...ja postanowilem ze zapalę sobie jeszcze jedną lufkę na próbę, bo czemu nie..wcześniej btw rozmawiałem z kolegą i on mówił, że pierwsze razy mogą takie być i, że czasem potrzeba czasu na to, aby mózg jakby..hmm...mj miała prawo działać...W każdym bądź razie spróbowałem jeszcze raz rozmawiając z ziomkiem przez kamerkę i pokazał mi, że źle się zaciągam czy coś no i lepiej było teraz pod względem techniki, ale w sumie nic mi nie było..znowu :P
Kolejny dzień (19.04)
Ładna wiosenna pogoda, 21 stopni. Po tym jak tata pojechał do pracy przyjechał ziomek, z którym wcześniej się umówiłem, przyniósł 4 nowe lufki, na wszelki wypadek. Zapaliliśmy razem, jedna dla mnie i jedna dla niego. Go złapało oczy czerwone, uśmieszek i w ogóle..po prostu było to widać. Mial suszę w ustach, albo innymi słowy był po prostu spragniony, więc wypił 3 szklanki wody, dwie w miarę szybko, ostatnią wolniej. Więc miałem już dowód, że albo coś jest z moim organizmem, albo źle palę czy coś :P. Wyszedliśmy na miasto najpierw do biedronki, kupił sobie chipsy i pączka. Poszedliśmy posiedzieć na ławce na placu zabaw i jedliśmy chipsy (w drodze na plac zabaw on zjadł sobie pączka). Jak już zjedliśmy, posiedzieliśmy, pogadaliśmy postanowiliśmy, że pójdziemy sobie do Lidla po coś jeszcze do jedzenia bo czemu by nie, po drodze były jakieś garaże, więc postanowiłem, że zapalę sobie jeszcze jedną lufkę, bo może zadziała tym razem... Bez zmian idziemy do Lidla, w trakcie kolega dostał jakiegoś ataku paniki, że jego mama tu może być..zapytałem się spokojnie o co chodzi, a on, że chcę do wyjścia takim smutnym/bojącym się głosem, więc wyszliśmy szybko i się uspokoił, po przepraszał mnie i w ogóle..Potem taki spacerek pogaduszki, ale juz nic raczej wielkiego zwiazanego z mj....On pojechał do siebie do domu, ja do siebie, w między czasie pisząc na mesegerze ze znajomymi z klasy, że po raz kolejny nie działa i w ogóle zapytałem się kolegi czy nie zapali ze mną, bo w sumie i tak nie mam co z tym zrobić czy coś, napisał, że dzisiejszy dzień ma niestety zajęty, ale znalazł się inny znajomy ochotnik, który w plenerze ze znajomymi sobie siedział, pomyślałem sobie..pojechałem tam bo w sumie "why not?". Trochę pogadaliśmy, zapaliliśmy jedną lufę na trzech, dosyć szybko poszła ale whatever, mnie jak zwykle nic nie było. Jeden kolega poczuł delikatnie trzeci nic. Potem poszliśmy z powrotem do miejsca w którym byla reszta ekipy. Po jakimś czasie (jakieś 30 min po zajaraniu) jeden zaczął nas rozśmieszać prostymi rzeczmi (on też jarał) i no on i drugi kolega zaczęli się śmiać, a potem udało i mi dołączyć się do śmiechu..Czyli był jakiś efekt, ale bylo to i tak za mało, jakieś 10 minut euforii i w zasadzie tyle, posiedzialem pogadalem, potem robilo sie juz zimniej, więc pojechałem do domu czując się trochę inaczej, ale w pełni sprawny umysłowo itp, bez najmniejszego kłopotu prowadziłem rower..
I w zasadzie to po moich rozmyśleniach doszedłem do wniosku, że nie mam już na to ochoty, przynajmniej w najbliższym czasie bo to nie ma sensu. Wydałem 50zł i w zasadzie nic takiego nie poczułem, a jakiś pojedynczy stan euforii (jeśli w ogóle mogę ten stan nazwać euforią, za słaby na to określenie), a zdarza się że taki przyjemny typ euforii lub nawet lepszy pojawia się u mnie od czasu do czasu bez powodu, bez żadnych narko, więc no. Nie mam po prostu ochoty na mj. Pewnie jeszcze spróbóję, ale po prostu nie mam teraz ochoty, nie kupuje już, chyba że mnie ktoś poczęstuje, a ja będe pewny, ze to pewne zródło to wtedy może, jak będę chciał. Dobrze się teraz czuję..spokojnie i refleksyjnie, czuję jakby pomimo braku tych typowych efektów mj, wyciągnął dosyć dużo mentalnie z tego dwudniowego doświadczenia. Fajnie by bylo LSD spróbować , które by zadziałało na 100% i, z którego mógłbym wyciągnąć coś co bym chiał... ale obecnie przerwa, zresztą to nie na temat..szkoda pieniędzy i potrzebuje zrobic sobie dobry odpoczynek bez tego, nie ma pospiechu..Ciekawi mnie tylko jak będę się czuł jutro, czy nadal będę miał mood podobny do tego co jest teraz...umysł zajęty refleksjami czy coś w tym stylu ;D
Dopisek jakieś 3 tygodnie po...
Rozmawiałem z kilkoma osobami na temat tego i w ogóle i słyszałem różne rzeczy.. jedne mówiły o tym, że najlepiej by było jakbym sobie strzelił jointa, bo by lepiej "klepało", albo po prostu źle się zaciągam (w co wątpie, ale być może), bo w sumie to nie mam żadnego doświadczenia z paleniem czegokolowiek. Co do ceny towaru, można powiedzieć, że pewnie przepłaciłem..być może, ogarniał mi to kolega, więc pewnie sobie jakąś prowizę doliczył, ale no..to moje pięniądze. Mam nadzieję, że udało mi się to wtedy złożyć w logiczną całość i będzie się wam w miarę dobrze to czytało ;). Czekam na wasze komentarze :)
- 8262 odsłony
Odpowiedzi
7 miesięcy po
Minęło 7 miesięcy przez które trochę rzeczy się działo. Paliłem kilka razy wodospadem, wiadrami i bylo bosko, próbowałem nawet lufe raz czysto z ciekawości ale nie działała, albo jest za słaba, albo jej obsługa jest dla mnie za trudna :P