internackie pizdy sezonu:p czyli miesiac z zycia w internacie na aco:o
detale
raporty szamany_z_tlb
internackie pizdy sezonu:p czyli miesiac z zycia w internacie na aco:o
podobne
Set & Settings - Nudne jesienno zimowe wieczory w internacie. Jesteśmy razem z 6 kumplami w małym pokoju. Melancholia i stagnacja. liczmy na naprawde niezła banie:P Mamy do dyspozycji 6 paczek acodinu, zakupiliśmy sprzęcik w aptece w Tesco:O
Dawkowanie - średnio po 20 małych białych komandosów z gorzkimi minami:D
Wiek i doświadczenie - wszyscy po 17 lat, łykaliśmy ładny miesiąć dzień w dzień. DXM,tytoń,alko,marihuana,space diamond(i inne dopalacze)
Wiec zaczynamy...
Pierwszy raz kumpel wpadł do pokoju i zarzucił pomysł żebyśmy jebneli aco:p Większość nawet o tym nie słyszała, ale szybko podchwyciliśmy pomysł. Po kilku 1 razach spodobało nam się i pewnego grudniowego popołudnia padło hasło " no to co, jebiemy??" :) I się zaczeło...
Bania nr 1
Pojechalismy wszyscy razem do apteki która mieściła sie w tesco. Wchodziliśmy pojedyńczo do apteki bo nie chciano nam sprzedawac tylu opakowań naraz. wszedłem pierwszy,kupiłem, nastepny wszedł kumpel Szymon. Nie wiedział co powiedziec farmaceutce wiec zapytał "Czy są jakieś suplementy diety, witaminy? -no, vigor i podobne -acha, to poproszę acodin..."
Gdy juz mieliśmy cały ekwipunek zaraz po wyjsciu z tesco jebneliśmy aco zapijając jagorutem:P Do autobusu mieliśmy jakąś dobra godzine i cały czas czekaliśmy na autobus. Po jakichś 40 minutach zaczynamy czuć desnat na nogi komandosów:P Autobus cos nam szybko przyjachał wiec wsiadamy:P jedziemy juz jakies dobre pól godziny a juz dawno powinnismy byc na miejscu. Wszyscy juz na niezłej bani nie wiemy co sie dzieje, gdzie jestesmy i zaczynam w panice pytac pasażerów gdzie jestesmy:D Odpowiadaja że we wsi obok naszej miejscowości( ok 4km) A w autobusie wszyscy sie dziwnie na nas patrza:O No to wysiadamy, nie wiemy gdzie jesteśmy, ale nagle kogos olśniło"wiem gdzie jesteśmy!-idziemy.."
Po drogdze kupiliśmy kilka piwek(desperados) i wracamy do internatu powolnym krokiem nie wiedząc co sie dzieje, a pizdzi jak w kieleckim,ostatecznie doszlismy do celu szczęsliwi,zmarznięci i spizgani:D
Bania nr 2
Nastepnego pieknego zimowego dnia oczywiście standardowo jebiemy ako po szkole:P Jak zwykle po 15 na leb. Jest wesoło. Zajebiście sie słucha muzyki, łeb swędzi jak sam skurwysyn-standard... Ale mi jest wciąz mało, mam niedosyt po jakichś 2 godzinach, pozyczyłem wiec od kumpla 2 paczki aco i jebiemy dalej:) Wziałem drugie 15 żołnierzyków i było juz naprawde wesoło, muza wchodziła jak nigdy, w nogach paraliż, w głowie totalne gówno, nic nie kumałem. Pora kolacji... Ciężko zejś po schodach ale daje rade. Na kolacji pogadałem troche z kumplami, pózniej poprawiłem jeszcze 15 tabletami i juz było zajebiście:P Wtedy juz byłem zajebany na maxa. Leżąc na łózku wydawało mi sie ze nogi i ręce mam spięte kajdankami, muzy jeszcze nigdy nie słuchało mi sie tak zajebiście:) Te dzwięki sa poprostu nie do opisania, trzeba spróbowac samemu:) Ok, ide spac...
Wstaje rano i ide na śniadanie, wchodząc na stołówke wszyscy zaczynają sie smiac. Pytam kumpli o co chodzi. No i zaczeli mi opowiadać jak to wczoraj na kolacji gadałem im jak do szkoły jeżdże tratwą:P (a do szkoły mam zaledwie 50 metrów) Poprostu byłem skurwiony w maras:P
Bania nr 3
Wszystkich naszych akcji nie da sie opisac bo by chyba czasu nie starczyło na pisanie:P Ale teraz bedzie najlepsze:P
Kolejnego dnia po szkole jak zwykle nuda... Wiec, co? Jebiemy! :)
Teraz juz nie bierzemy po 15 bo juz za bardzo nie działa, wiec dajemy po 20 a moze i wiecej:) Jest godzina 15, siedzimy w pokoju i czekamy az bania sie wkręci. i jest... doczekalismy sie.Na wieczornym apelu stoimy i czekamy na sprawdzenie obecności, rozglądam się po ludziach, a tu pizd kolega tańczy, macha rękami i improwizuje "Siejeeeemyyyyyyyyyyyy, rowyyyyyyyyyyyy" Wszyscy w brecht, ataki śmiechu, swędzi głowa, pozytywnie. Drugi kolega zssuwa się po ścianie. -Ciekawie. Godzina 21:00 chodzimy po internacie szukamy szczęścia i jedzenia, wbijamy się do koleżanek z klasy, mały przytulny pokoik, SĄ MANDARYNKI! Śmiejemy się jak barany, kolega siedzi przy grzejniki kumuluje energię, ja zajadam mandaryny. Siedzę w pokoju, drugi kolega poszedł za czymś na internat, i tam przyjebał go wychowawca. Pyta się, -co brałeś ?? Koka, marycha, hasz ?? - Nieee, acodin. Zdziwienie ze strony wychowawcy, coś nowego. Przeszukanie pokoju, "wizja lokalna" wyciągneli z kosza blistry z aco z całego tygodnia, z 60??(mała reklamówka).
I telefon na 999. Przyjeżdża karetka, lekarz mówi do kolegi "Jedziemy do szpitala" a on w barani śmiech. No to spoko 3 typów spizganych jedzie karetką cały internat na nas patrzy przez okna ale jest ok++
Ledwo wsiedliśmy do karetki, i tu dziwne uczucie wszyscy mieliśmy dziwną suszę w mordzie, normalnie jakby łopate cementu nam wsypali. Do dziś nie wiemy czemu. Kolega pyta czy jest coś do picia, pani odpowiada sucho "To nie bar" potem całą drogę w milczeniu, w oczekiwaniu na wyrok.
Wypłukali nam żołądki (woda z węglem) żyganieee, w wannie czarne tsunami. Pobrali krew, mocz, podłączyli kroplówy (sól fizjologiczna, glukoza) pogadaliśmy z pielęgniarkami, leżeliśmy na oddziele dziecięcym, bania jeszcze trzymała, myśli samobójcze :o Pielęgniarki nazywały nas "gwiazdy" (gwiazdy tańczą na ako) ale nic. Na drugi dzień przyjazd rodziców, afera, wiadoma rzecz. Wylot z interatu, rozdanie nagan - dyplomów, wszyscy nas mogli obejrzeć. Obiecaliśmy sobie że już nigdy nie weźmiemy, ale już 7 września tego roku, na urodzinach kumpla był alkohol w internacie i aco. Potem tylko lepiej xD (My czterej pancerni hit wieczoru) Bania Sezonu...
A Ty po ilu się usmiechniesz??
- 11867 odsłon
Odpowiedzi
xxx
Popraw literówki, przecinki przed "że", to nie konkurs języka polskiego ale też nie śmietnik. I zmnień wulgarny tytuł
Salvinoria