dxm - mistyczne 900mg, czyli acodin mnie zażył.
detale
raporty fujin
dxm - mistyczne 900mg, czyli acodin mnie zażył.
podobne
Witam wszystkich. Chciałbym opisać wszystko z jak największą liczbą szczegołów, które zapamiętałem z wczorajszego tripu oraz trochę czasu przed rozpoczęciem tripowania, żeby przybliżyć Wam moje nastawienie i przygotowanie wszystkiego (czyli Set and Setting). Znaczenie słów "Acodin zażył mnie" w tytule wyjaśnię przy opisywaniu tripu na 900mg.
Jedna sprawa przed spisaniem wrażeń: nazwy gier i imiona z jednej gry zostaną ukryte i zastąpione zupełnie przypadkowymi zmyślonymi na poczekaniu, ze względu na to, że chcę mieć poczucie bezpieczeństwa przed znajomymi mi osobami. Dlatego np gadanie z osobami w Hitmanie będzie się czytało absurdalnie tak jak coś innego w innej grze, ale wiadomo, że chodzi o zupełnie inne gry. Jedynie gra w Set and setting jest prawdziwa i tytuł filmu będzie taki jaki faktycznie wczoraj oglądałem, bo też jest w set and setting wymieniony.
2 opakowania Acodinu spoczywały w bezpiecznym miejscu i czekały aż je zażyję. W ciągu całego dnia miałem takie dziwne uczucie, że ten trip będzie zupełnie inny niż te wszystkie, które miałem przez całą swoją "karierę" z DXM.
19:30
Ta godzina była już bliższa chwili prawdy. Zastanawiałem się jak będzie wyglądać mój trip. Grałem w Hitmana i Gothica i czekałem tylko na tą 22:00, bo planów co do DXM nie zmieniam i jeśli te plany ustalam to się nie zmienią.
20:40
Popatrzałem właśnie o tej porze na zegarek. 1:20 do wzięcia pierwszej działki. W Hitmanie kłóciłem się jak zwykle z osobami na grze, potem dostałem bana.
Tu zaczyna się dopiero TR.
22:00
Zażywam 30 tabletek Acodinu zapijając sokiem pomarańczowym. Siedzę na Hitmanie i gadam i grałem w Gothic. Tam dostałem też bana potem za WH (kto grał to powinien się domyślić co to jest, a i przy okazji dowiedzieć o jaką grę chodzi, a znajomi nie wiedzą co to jest WH ;]).
22:50
Czuję pierwsze efekty (W/g mnie 450 patrząc przez pryzmat mojej "kariery" nie jest warte spisywania do TR, ale będę opisywał, bo 900mg wziąłem.). Mam zimne palce, co jest normalne (bromowodorek te zimno powoduje, ale nie wiem na jakiej zasadzie), mam lekką głowę, gram w Ruletkę z ludźmi, słucham muzyki.
23:30
Czas leci przyjemnie wolno. Mam tą słynną "banię", wszystko wokoło wydaje mi się sympatyczne m.in zapalniczka, szlugi, komputer, szklanka z sokiem itp. Dosłownie wszystko. Byłem już pewien na 100%, że znowu ominie mnie bad trip.
0:00
Wypiłem kakao, pogłaskałem psa, umyłem zęby i poszedłem do siebie. Włączyłem Starcrafta i odpaliłem Trainera. Wybrałem w nim swojego najtrudniejszego przeciwnika (wykorzystuje ten trainer do utrudniania i jednocześnie uprzyjemniania sobie walki ;]) i zaczęła się jazda (a 450 miałem narazie w zołądku, a nie 900!). Marcosem grałem przeciwko Alickowi (czteroręki zółty grubas - większość wie o jakiego przeciwnika i grę chodzi ;]) I jak zacząłem robić to combo Marcosa z atakiem z kolana to w głowie coś mi mówiło: "Dostojny rycerz na koniu". Później miałem jazdy w FarCry. płynąłem w oceanie na zachód wyspy, żeby ominąć najemników, którzy do mnie strzelali i kiedy byłem na wyspie jeden z nich mnie zauważył i paru do mnie biegło to centralnie ich nie widziałem! A wiedziałem, że stali, bo strzelali do mnie z bliska (nie to nie żaden bug gry, bo gra jest oryginalna, a ja mam bardzo dobry sprzęt ;]). Ogłupiałem, a potem mnie zabili. Jakoś wybrnąłem z opresji, bo potem ich widziałem. Kiedy później skradałem się do ich obozu, żeby ukraść Jeepa to ukryłem się w krzakach i wbiło mi się do głowy, że oglądam siebie - nie Jacka Carvera, którym gram - z jednej z tych chatek jak czaję się w krzakach... Kto nie zrozumiał to trudno ;p Później już nie było wkrętów żadnych, więc przechodzę dalej ;] Do mojej mistycznej wędrówki :D
1:00 - godzina przed godziną lekcyjną mistycznych przeobrażeń w moim chorym umyśle.
Dawkuję drugie 450mg. Włączam film Creep.
1:45
Zacząłem czuć się jakbym znikał i - jakby DXM miał zejście ze mną (wiecie o co chodzi? Tak ;p Chodzi o te zejście co się ma na drugi dzień po DXM). Właśnie dlatego w tytule jest "Acodin mnie zażył". Brama do kosmosu otwarła się z momentem pierwszej halucynacji WZROKOWEJ w życiu. Poczułem się wtedy na chwilę sobą, bo poczułem radość, że doznałem omamów wzrokowych. Widziałem jak obraz z monitora się trzepoce (wychodził poza ekran na obudowę monitora) i pozdało mi się, że ma padaczkę xD. Oglądałem sceny jak ten cały Craig (ten mutant z kanałów) tą bezdomną Mandy "operował" i wydawało mi się, że jest moim ojcem i doznałem potem dziwnego uczucia jakby szok, smutek, żal. Wszystkie 3 uczucia w jednym czułem w stosunku do mutanta. Później jak te zmutowane dzieci w słoikach były i było słychać płacz to czułem szok, przerażenie i uczucie pewności, że tak też będę wyglądać. Potem (albo wcześniej już teraz naprawdę nie pamiętam :D) widziałem w klatce tą dziewczynę i tego murzyna jak rozmawiali i czułem, że jestem z nimi i im myślami mówiłem, że mają uważać na Craiga. Późniejszym czasem miałem następną jazdę. Ta dziołcha przywiązała do łańcucha tego Craiga i czułem jakbym to ja był przywiązany. Wkręcił mi się obraz mnie samego w wieku 90 lat i jak sobie "uświadomiłem" (byłem przekonany, że sobie uświadomiłem, ale sobie nie uświadomiłem bo tego nikt nie wie, dlatego piszę to w cudzysłowie), że Ziemia jest w czarnej dziurze i, że cały nas wszechświat jest w czarnej dziurze, a poza nim jest inny wszechświat, to "zresetował" mi się mózg. (słaby komputer sie restartuje jak za dużo musi "myśleć" albo jak coś jest zbyt silne jak na jego procesor i właśnie z tego powodu "zresetował" mi się mózg). Nie wiedziałem chwilę gdzie jestem i jak się nazywam, ale to minęło po 3 sekundach. Zobaczyłem jak Craig umiera po tym jak go pociąg walnął i czułem paniczny szok i pierwszy raz od dłuższego czasu dezorientację. Poczułem się jak roztopiony w mikrofalówce żółty ser na chlebie (przyjemne uczucie ;]). Kiedy film się skończył wgrałem muzyczkę na mp4 i wyłączyłem komputer. Potem rozkminiałem gdzie jest chusta, którą daję na telewizor. Wydawało mi się, że robię to już trzecią godzinę, ale okazało się, że szukałem jej 2 minuty. Kiedy się położyłem zacząłem gwałtownie i bardzo szybko przebierać głową na poduszce na prawo i lewo aż poczułem prąd na włosach z tyłu (drugi i ostatni raz poczułem się na chwilę sobą). Kiedy słuchałem muzyki to DXM mnie "obracał", "wyginał" itp. Potem zdjąłem słuchawki i kminiłem znowu co będzie jak będe miał 90 lat.
Tyle zapamiętałem! Potem jedynie pamiętam, że obudziłem się rano z dxmowym kacem. Może Wam się ten trip nie wydać mistyczny, ale ja go tak odebrałem ;]. Mam nadzieję, że przyjemnie się czytało! Jutro albo pojutrze opiszę kolejny TR ;]
Pozdrowienia!
- 30554 odsłony
Odpowiedzi
poskręcało mnie
dzień po tym miałem dziwaczną jazdę, dlatego TR nie mogłem opisać. Można powiedzieć, że oprócz DXM "wziąłem" Fenyloetyloaminę i dopaminę... Chyba nie muszę tłumaczyć co to oznaczało :))
Wcinacz DXM
Gruba Bania :D
he dobry pomysł żeby wziąć 900mg i oglądać "LĘK" xD sama bym na to nie wpadła superr się czytało , czekam na więcej takich ;P
"Kiedy słuchałem muzyki to
"Kiedy słuchałem muzyki to DXM mnie "obracał", "wyginał" itp."
Skąd ja to znam. Stwierdzam jednak, że 900 mg jak dla mnie to było zdecydowanie za dużo. Szczególnie, że ważyłem wtedy (4 lata temu) 65 kg :p Zmiotło mnie to z powierzchni Ziemii :D
I tak zamknięty w błędnym kole - czułem się źle, bo brałem i brałem, by nie czuć się źle.