benzo, kwasy, wygibasy
detale
Towarzysze: 1/3mg clonazolam, łyżeczka kurkumy z Prymatu z pieprzem i olejem, 100μg ALD-52 od Lizard Labs, 100μg 1P-LSD od Lizard Labs oraz sporo piwek w ciągu całego doświadczenia
Otoczenie: Mieszkanie w bloku, potem centrum miasta
zdarzyło się: 4-HO-MiPT, LSD-25, 1P-LSD, ALD-52, LSA, DXM, MXE, szałwia wieszcza, kurkuma, bufedron, 3mmc, pentedron, klefedron i kilka innych beta ketonów, których nazwy nie poznałem, MDMA, amfetamina, 2CB, 25c-NBOMe, Am-2201, Inne syntetyczne kanna w specyfikach takich jak Tajfun z dopalaczy, jakieś substytuty konopi ze smartszopa i innych tego typu sklepów, bromazepam, diazepam, etizolam, clonazolam.
benzo, kwasy, wygibasy
podobne
Niestety oznaczenie czasowe będzie dość słabe, bo nieczęsto spoglądałem na zegarek.
Jakoś po południu, powiedzmy koło 16, Zadzwonił Antoni i ustawiliśmy się na browarka na dworze. Z Antonim przyszedł jeszcze Bohdan. Wypiliśmy po dwa czy trzy piwa gadając o pierdołach. Luźno nawinął się temat kwasa, ale w zasadzie nikt nie chciał zarzucać. Mnie tydzień wcześniej zostawiła dziewczyna, Antoni czuł już lekkie znudzenie, bo jadł parę razy w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a Bohdan miał kolejnego dnia na 11 do pracy. W końcu Antoni rzucił pomysł: benzo! Zgodziłem się w miarę bez oporów. Ostatnie kilka dni czułem się dość beznadziejnie i zrezygnowałem z ćpania w samotności, gdyż wiedziałem, że benzo i alko są idealne by sobie poradzić w tym stanie, a znając potencjał uzależniający tych substancji, wiedziałem, że jest to oczywista droga do wjebania się. Zioło nasilało by gonitwę myśli, a kwas w takim stanie to raczej badtrip, albo przynajmniej dość ciężka przeprawa przez własne myśli. No ale nie byłem sam, więc w ramach melanżu można. Ruszyliśmy na kwadrat.
Rozkruszono tabletkę 0,5mg clonazolamu i rozpuszczono ją w odrobinie spirytusu rektyfikowanego, po czym dodano wody, rozlano do trzech kieliszków i wypito. Nie mamy tolerancji na benzo, dla mnie taka dawka jest w miarę, Antoni miał wcześniej po takiej dawce i kilku piwkach urwany film. Mimo to Antoni zaproponował: dawaj jeszcze jedną, więc procedurę powtórzono.
Siedliśmy sobie wygodnie, wzięliśmy jeszcze po piwku, odpaliliśmy TV i jedliśmy sobie słonecznika. W TV zaczął lecieć film "Karol, człowiek, który został papieżem" Mówię, że nie chcę tego oglądać, ale Antoni: Dawaj, zobaczymy. Dobra. Tak żenującej propagandy prokościelnej i antykomunistycznej dawno nie widziałem. Nie jestem jakimś komunistą, ale to była tak chamsko czarno-biała propaganda, że ja pierdole, Goebbels się w grobie przewraca. Z punktu widzenia sztuki filmowej film też był chujowy, dialogi strasznie sztuczne i widać było, że jedyny cel tego filmu to jak najszybsze i najskuteczniejsze odcinanie kuponów od śmierci Wojtyły.
Gdzieś w międzyczasie zażyliśmy podjęzykowo kurkumę z pieprzem i olejem by zniwelować benzową zamułkę. Pomysł zaczerpnięty z hajpa, jak tylko o tym przeczytałem, sam stestowałem na trzeźwo i działało lekko euforyzująco i antydepresyjnie, jednak w tej benzowej karuzeli wpierdalania czegokolwiek chyba nie odczuliśmy wyraźnego działania.
Benzo już wyraźnie działało, więc pomysł zarzucenia kwasa został przyjęty bez oporów. Było to jakieś 0,5h do 1h po zażyciu benzo. Znaleziono 2x 100μg ALD-52 i 4x 100μg 1P-LSD. To niesamowite, jak benzodiazepiny, mimo braku odczuwalnego działania, nakręcają na ćpanie czegokolwiek. Antoni wolał ALD, Bohdan miał na jutro do roboty, więc też wybrał ALD bo lajtowsze. Więc mi przypadło 1P. Po zarzuceniu Antoni zaproponował zarzucenie od razu drugiego, bo benzo i tak spłyci doświadczenie, więc się zgodziłem i dorzuciliśmy po kartonie 1P. Bohdan odmówił, ale za pół godziny się jednak zdecydował.
Gdy zaczęliśmy odczuwać pierwsze efekty stwierdziłem, że trzeba gdzieś iść, zużyliśmy kwasy przez benzo, to trzeba to jakoś wykorzystać, idziemy na miasto. Antoni się dopytał: Chcesz iść na miasto? Chyba trochę nie dowierzając. Ja ogólnie po kwasach mam większą chęć kontaktu z ludźmi niż on, ale tu jeszcze w grę wchodziło benzo, więc nie miał większych oporów. Dodatkowo potrzebowałem tego po rozstaniu i uznałem, że to będzie najlepszy sposób spędzenia wieczoru i wykorzystania stanu , w którym się znajdujemy. Bohdan nie chciał z nami iść, więc mieliśmy jeszcze posiedzieć na osiedlu i może wypić jakieś piwko. Bohdan chciał zajść do domu po baterię do e papierosa więc poszliśmy. Tam jego współlokatorzy zbierali się właśnie na jakąś imprezę. My się coś długo ogarnialiśmy, wzięliśmy jeszcze korka na potem i wychodzimy.
Chwila nieogaru pod blokiem, zastanawiamy się co robimy, przypominam im, że idziemy na miasto. Pytam, czy jeszcze jakiś browar na osiedlu przed wyjściem, Antoni mówi że nie, jak na miasto to na miasto. Dobra, to do sklepu po szlugi i ruszamy na przystanek. Bohdan był z nami, przypominamy mu, że miał z nami nie iść, stwierdził, że chuj tam, jednak idzie.
T+1,5h
Zaczęliśmy już chyba czuć pełnię efektów i dopiero teraz spojrzałem na zegarek, było jakoś po 21 więc założyłem, że kwasy wrzuciliśmy jakieś 1,5h wcześniej. Idziemy na przystanek, już było dość ciemno, ulice rozświetlone latarniami i w ogóle cały krajobraz wyglądał jak malowany farbą olejną. Dochodząc do przystanku podjeżdża akurat autobus, który nam pasował, więc szybko wsiadamy. W autobusie podziwiam sobie kolorowe światełka, obraz zaczyna mi już wyraźnie skakać/klatkować, siadam sobie i się zachwycam. Antoni zauważył, że przednim wejściem wsiedli współlokatorzy, których wcześniej widzieliśmy i poszli z Bohdanem z nimi gadać. Chwilę posiedziałem, poszedłem do nich i długa rozkminka gdzie jesteśmy i gdzie mamy wysiadać, raczej ludzie w okół wiedzieli, że coś jest grane. W końcu w śmiechach z naszego nieogaru wysiedliśmy i ruszyliśmy w stronę deptaka.
Na mieście olejny widok ustąpił miejsca wyostrzonym światłom z wszelkich lokali, niektóre rzeczy wydawały się poruszać, choć były nieruchome, Antoni stwierdził, że mix ALD z 1P wizualnie jest bardzo ciekawy, falowanie i oddychanie po ALD świetnie się komponuje ze światłami, kolorami i fraktalami po 1P. Chodziliśmy sobie w tę i z powrotem podziwiając widoki. Co rusz zaczepiała nas jakaś laska namawiająca nas na kluby go go. Jedna zaczepiała nas kilka razy. Trochę z nią rozmawialiśmy i jakieś heheszki sobie robiliśmy, no ale tłumaczymy jej, że nie jesteśmy typem klientów i że nas nie namówi, ona się pyta dlaczego, to jej tłumaczę, że możemy ją na dużo lepszą imprezę zaprosić do mnie. Ja pierdolę, to trzeba być strasznym przegrywem, żeby wypierdalać kupę siana w takich miejscach tylko dlatego, że Ci jakaś laska gołą dupą macha. Gdzieś tam w międzyczasie Bohdan stwierdził "Ej chłopaki chodźmy". Ja tego nie słyszałem, potem mi Antoni powiedział, a Bohdan nie miał tej nocy żadnego hajsu ze sobą. Jebany skurwiel. W końcu Antoni powiedział jej "Taka ładna dziewczyna, a w takim miejscu pracuje" i chyba wywołał u niej jakąś śladową aktywność mózgową. Ja jeszcze powiedziałem, żeby nie traciła na nas czasu bo w tym czasie może kogoś innego namówić, jak coś to może do nas zagadać, żeby się pośmiać i pogadać o głupotach, ale tam nie pójdziemy. W końcu odpuściła.
Dobra wybraliśmy w końcu jakąś miejscówkę i wbijamy. Ja już czułem się przytłoczony tym łażeniem w tę i z powrotem i chciałem znaleźć swoje miejsce. Oni przeciwnie, wchodząc do knajpy gdzie światła, muzyka poczuli się przytłoczeni, więc zamawiam piwa a oni czekają na ogródku. Chwilę im zajęło, żeby wpaść na to, że z trzema piwami się nie zabiorę i w końcu przychodzą mi pomóc. W między czasie w środku jakieś tańce zaczynają się odpierdalać, a barówa mała, tylko korytarz, żeby przejść do kibla albo podejść do baru. Muzyka to jakieś oldschoolowe klasyki lat 70, 80, 90. Zaczyna mi się podobać.
Szukamy miejsca na ogródku, ale nie możemy znaleźć. Antoni chce wyjść z browarami po za teren, ale gruby ziomek który pilnował tam interesu mówi, że nie wychodzimy. Obok siedziały jakieś dziewczyny z ekipą i zajmowali 1,5 stolika, zaproponowały, że możemy się dosiąść. Chwilę gadamy, coś zaczynamy też gadać z dwoma dziewczynami, które siedziały przy tym samym stoliku, przedstawiamy się i zaczynamy jakąś pogawędkę. Bohdan zaczyna jęczeć, że chce wracać, bo jutro do roboty, prosimy, aby zostawił nam tego korka na potem, on chce jakieś benzo na zaśnięcie, nic przy sobie nie mieliśmy, a nie chciało nam się jeszcze ewakuować. Po za tym na tym etapie benzo nie tyle pomogłoby mu zasnąć, co raczej nie wstać rano do roboty. Mam ochotę coś potańczyć, wyciągam Antoniego i dwie dziewczyny które z nami siedziały, Bohdan zostaje i ma pilnować browarów. Coś tam się gibamy trochę w kółku, trochę z tymi dziewczynami, trochę z innymi, ogólnie miejsca tam zero, żeby jakiś sensowny ruch wykonać, ale i tak jest fajnie. Dostrzegam zalety tego z pozoru bezsensownego mixu. Fakt, benzo strasznie spłyca mentalnie kwasy, ale dało taki fajny chill, brak zahamowań i pewność siebie, co w połączeniu z kwasowym wykręceniem, odbiorem muzyki, kolorów, świateł, dotyku sprawiło, że jest to świetne do imprezowania czy do tańca, wydaje mi się to nawet lepsze od MDMA (candyflippa jeszcze nie próbowałem) bo bez tej stymulacji, bruksizmu i nadmiernej gadatliwości i szczerości.
T+4,5h (mniej więcej)
Wracamy do stolika, Bohdana nie ma. Znając go pewnie odjebał angielskie wyjście, ale jeszcze się pytamy jakiegoś typa obok czy wychodził, czy może poszedł gdzieś do kibla czy coś, typ nie jest pewny, ale chyba wyszedł. Antoni do niego dzwoni, nie odbiera, trochę się wkurwiamy, że mógłby coś powiedzieć, bo w sumie nie wiadomo co się z nim stało, pewnie nie chciał nam tego korka zostawić bo stwierdził, że się nim uśpi. Ale w sumie spoko się bawimy więc chuj z nim, po jakiejś godzinie napisał smsa, że wszystko ok i wrócił do domu, więc spoko.
Ciągle lecą kolejne piwka, gadamy z tymi dwoma dziewczynami, ich ekipa się trochę rozpadła, zostały jeszcze jakieś dwie ich koleżanki, które ciągle były gdzieś w środku i szukały bolca, my też czasami szliśmy potańczyć, trochę pogadaliśmy o tym czym się kto zajmuje itp. ogólnie poznajemy się. One są sporo starsze od nas, ale dla mnie spoko, bo przynajmniej można z nimi pogadać. Coś tam tańczyłem z jakimiś młodszymi, jakaś chyba nawet chciała bym do niej coś więcej zagadał, ale ja raczej nie wyznaję zasady "czym się strułeś tym się lecz" więc wyjebane, wolałem sobie pogadać ze starszymi, przynajmniej jest o czym i bez ciśnienia na ruchanie.
Coś tam sobie jeszcze robiliśmy podśmiechujki z murzyna co zajebiście śpiewał (bo karaoke też tam było) i ogólnie kupa lasek koło niego i się śmiejemy, że po co on tak długo tam jest jak już może połowę lasek z tego lokalu sobie zabrać, ale pewnie dla murzyna to żadna nowość i przyszedł się po prostu pobawić. My z nowymi koleżankami też spoko się bawimy, one nie dowierzają, że my tacy młodzi i w miarę normalni, robią sobie z nami jakieś foty, my pijemy piwko, one wolą wódę. Były chyba zainteresowane czymś więcej, nam też się coś chyba włączało, ale nie bardzo miałem ochotę podążać w tym kierunku, bo to jednak zasługa benzo raczej. Zgłodniałem, więc poszedłem po kebsa do knajpy obok, jedna z koleżanek też, gdzieś ją zgubiłem, zobaczyłem, że z kimś tam gada to wracam do pierwszego lokalu, jednak nie chcieli mnie wpuścić z własnym żarciem, to sobie siedzę na zewnątrz i jem, Antoni w tym czasie gada z tą drugą, fajniejszą i już mu się chyba jakieś bajerowanie włączyło, zjadłem to wracam, ta druga gdzieś poszła, gadam z Antonim, on mówi, żeby je na chatę zawijać, ja mu mówię że chujowy pomysł. Mówi, że jak gadał z tą jedną ona coś tam mówiła, że teraz to wszyscy tylko naćpani, on się pyta czy my przez to jacyś źli jesteśmy czy coś, ona, że nie, nie i tak sobie rozkminiamy, że chujowy jest ten stereotypowy obraz ćpuna jako zjebanego stymulantowca albo innego pojeba. Z resztą wystarczy wejść na hajpa, kurwa większość osób z jakimiś zaburzeniami psychicznymi i się za ćpanie biorą, a potem zdziwko, że odklejenie i pojebanie, no takiej ćpuńskiej patologii jaka na hajpie wydaje się typowa, to w swoim ćpuńskim otoczeniu raczej nie zaobserwowałem. I weź tu człowieku dawaj przykład porządnego ćpuna, jak cała ta banda pojebów ma za nic nawet własne życie.
T+7h
Dobra, dość dygresji, siedzimy, gadamy, wróciły te dwie koleżanki naszych koleżanek po rzeczy, bo dorwały jakiś bolców i się zwijają, tamte też się pojawiły i zwijają się z nimi, Antoni trochę zawiedziony, bo już chciał coś z tą jedną kombinować, dopijamy piwo i też spadamy, jest jakoś po trzeciej, po drodze stwierdzamy, że w sumie można było jeszcze coś pokminić na mieście, ale już chuj, za daleko uszliśmy, już faza też schodziła powoli. Poszliśmy do mnie, jeszcze złapaliśmy jakiegoś bucha z opału, pogadaliśmy chwilę i poszliśmy spać gdzieś koło piątej.
T+14h
Wstałem jakoś przed 10, obraz jeszcze tak trochę skakał, jak patrzyło się na tekst to literki uciekały. Nie chciało mi się spać, a Antoni jeszcze kimał, to wziąłem się trochę za sprzątanie. Nie mogłem doczyścić blatu ujebanego w kurkumie, w końcu barwniki się z tego robi, powinienem to sprzątnąć od razu. Trochę się pomęczyłem z tym i w miarę nie widać. Pomyłem naczynia, ogarnąłem śmieci, Antoni wstał koło 11. Zrobiłem mu przelew, bo to on za wszystko płacił na mieście i wychodzimy na dwór by nie zamulać w domu. Antoni proponuje jeszcze browarka, ja odmawiam, bo wieczorem mam jeszcze pić z rodzinką, więc chciałem trochę odpocząć. Kupujemy więc po napoju izotonicznym i Antoni browarka i idziemy na miejscówkę, gdzie dzień wcześniej się wszystko zaczęło. Gdzieś koło 13, 14 zauważamy, że skakanie obrazu i ostatnie zauważalne efekty kwasa ustępują. Obgadujemy ubiegłą noc, analizujemy wydatki, czy wszystko się zgadza, śmiejemy się, że na pewnym etapie chcieliśmy stare raszple na chatę zawijać i że to zasługa benzo i zastanawiamy się jak tam Bohdan sobie radzi w pracy. Ogólnie stwierdzamy, że zajebista impreza, że trzeba tak robić częściej i zauważamy też, że benzo zaczyna nam się za bardzo podobać i trzeba uważać, stwierdzamy, że powinno się udać podobny efekt uzyskać wylajtowując kwasy kilkoma piwami, ale jeszcze nie sprawdziliśmy. Gdzieś między 14 a 15 się rozchodzimy.
Wnioski końcowe:
- Benzo daje silną chęć ćpania czegokolwiek, nawet przy braku zauważalnych efektów, dostrzega się to dopiero po kilkukrotnym użyciu. Zdradliwa grupa substancji.
- Benzo+kwas ciekawy miks do kwaszenia na mieście czy wyjścia na imprezę, jak ktoś na samym kwasie nie jest w stanie, jednak mimo wszystko i tak jest to marnowanie kwasa.
- ALD-52 + 1P-LSD ciekawy miks pod względem wizualnym z tego co Antoni opowiadał (bo ja zjadłem 2x 1P), mentalnie oczywiście nie możemy tego ocenić, bo benzo.
- Ogólnie ALD jest słabsze, bardziej lajtowe i wizuale są inne, bardziej oddychanie obiektów, falowanie i łatwo zauważyć różnicę między tym a LSD-25. 1P jest właściwie nie do odróżnienia od LSD-25 przynajmniej dla nas (prawdziwe LSD-25 jedliśmy z 10 razy w życiu, może więcej). Bardziej aktywne od ALD i tańsze, bardziej się opłaca 1P. ALD warto spróbować mimo wszystko dla eksperymentu, dobre jest też dla kogoś na pierwszy raz z psychodelikami, mniej intensywne wizuale, faza lekka i chyba najmniej badtripogenna ze wszystkich psychodelików jakie próbowałem.
- Kwas przywraca pamięć po benzo. Nie jest to może zbyt korzystne z punktu widzenia opłacalności, ale może ktoś będzie w takiej sytuacji, że trzeba komuś przywrócić film. Myślę, że można założyć, że w mniejszych dawkach i z innym psychodelikiem też to zadziała. Antoni nie pamięta nic od wejścia benzo do wejścia kwasa, po za tym normalnie.
- 8286 odsłon