3 godziny silnych przemyśleń.
detale
3 godziny silnych przemyśleń.
podobne
http://www.youtube.com/watch?v=f5M_Ttstbgs&feature=related
Przygotowuję się do klasowego wyjścia na łyżwy, robię grzane piwo które nastepnie wlewam do termosu. Ubieram się, myję zęby i ok godziny 7:40 zjadłem 300mg 3,4-DMMC na pusty żołądek. Delikatne podniecenie i dreszczyk emocji przed czymś nowym, nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z ketonami. Nastawienie bardzo pozytywne, tym bardziej że wiedziałem iż kumple załatwili co nie co THC, więc w razie jak by coś poszło nie tak, bądź substancja mi nie podpsowała zawsze mółbym sobie przypalić buszka. Wsiadlem do autobusu i pojechałem w kierunku lodowiska, po niecałych 30minutach poczyłem "coś". Wiedziałem że substancja zaczyna wchodzić i jeszcze bardziej się ucieszyłem. Zacząłem spoglądać na ludzi i miałem wrażenie jakby ich twarze promieniowały blaskiem, jakby w danym momencie nie panowało zło. Euforia stawała się coraz większa i pizda również ponieważ miałem kłopoty z orientacją w terenie i wysławianiem się. Co ciekawe ciężko mi było z kimś rozmawiać, ale w myślach zdania układały się cudownie, nie za szybko nie zawolno, stymulacja była dosłownie delikatna. Kiedy nadszedł czas na wysiadkę z autobusu, doznania były już bardzo intensywne, coś jak motylki w brzuchu wwiercające się z każdej strony od środka, mało tego zacząłem odczuwać zaburzenia grawitacji.Do tej pory muzyka w słuchawkach była nijaka, ale kiedy zacząłem się nad nią zastanawiać i analizować przy zamkniętych oczach nabrała żywszego i bardziej intensywnego znaczenia oraz brzmienia. Całkiem inaczej niż po mahomecie. Zaobserwowałem jeszcze jedną ciekawą rzecz, jak zapatrzyłem się w jakiś obiekt i nagle spojrzałem w inna stronę, kolory się jakby przesuwały tylko w jednym oku. Takie delikatne lagi, jakby mózg nie miał wgranego odpowiedniego kodeka video i co jakiś czas przeskakiwały klatki. Jak doszedłem na lodowisko spotkałem kumpli, którzy byli zjarani jak świnie, gały czerwone i ten wzrok :) Namawiali mnie abym przypalił z nimi lufkę ale jakoś nie miałem ochoty, bo odczuwałem jeszcze silną euforię i empatię a minęła jakieś 2 godziny od wrzucenia a w takim stanie mógłbym nawet przeżyć kilka dni. Nauczycielka nas obcięła i chciała żebyśmy zapłacili za wejście, mi "pizda" zeszła i byłem w stanie normalnie rozmawiać, liczyć, płacić i byłem zmuszony pomóc kumplom bo byli w swoim zielonym świecie. Po zapłaceniu, usiadlem na ławeczce i napiłem się grzańca, tak popijałem go sobie z dobre 30minut i nagle nadszedl najgorszy moment fazy, wszystko się kończyło, euforia coraz mniejsza i smutek że to "już". Z drugiej strony dobrze że nie miałem przy sobie więcej bo na 1000% bym wziął aby tylko ten stan przedłużyc. Pozostał mi subtelny afterglow, wogóle się nie pociłem, serducho pracowało zdecydowanie za szybko tylko podczas ruchu, dlatego zdecydowałem się nie jeździc na łyżwach - szkoda mi pikawki. Nikt nic po mnie nie poznał, ale podcas wejścia wystąpił średni nieogar. Ogólnie substancja bardzo mi się spodobała, Takiej euforii jeszcze nigdy nie przeżyłem, to jak by porównać radość dziecka które dostało swoją wymarzona zabawkę + radość człowieka który wygrał milion w totku X 100 = 3,4-DMMC. Minusem jest chęć dorzucania i to straszliwa, dlatego potencjał uzależniający ma.
- 10865 odsłon