kodeina
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
kodeina
podobne
ok...kiedyś musiałem to napisać...przeglądałem Wasze komentarze na temat używania (nadużywania) kodeiny i chcialem w tym miejscu opisać moje osobiste doświadczenia związane z zażywaniem w/w substancji. zacznę może od ilości i częstotliwości. otóż do pewnego momentu używałem tego w ilościach od ok. 250mg (na początku) do ok. 450 mg na jeden trip. zwiększanie dawki powodowane było tolerancją organizmu. okres experymentów wynosił ponad rok z częstotliwością prawie codzienną. można przyjąć że mój organizm przyjął ok. 300 dawek kodeiny w jednorazowych ilościach podanych wyżej. działanie... (:-))trudno to obiektywnie opisać, wejście po ok. 15-20 min. (ważne! zapodanie na pusty żołądek), przez 30-60 min magiczny wyż, kiedy nie czuje się nic innego poza wszechobecną symbiozą i wyrozumieniem dla wszystkich, (oraz pięknego wewnętrznego ciepła i spokoju) również dla ludzi kompletnie obojętnych a nawet raczej nielubianych. potem kilka godzin niesamowitego wewnętrznego spokoju i obojętności dla wszystkiego, a następnie niczym nie zmąconego snu (bardzo często czyste, cudowne, pozytywne sny). muszę przyznać że był to chyba najprzyjemniejszy okres mojego życia. to tyle cukrowania. po tym okresie zaczęły się problemy. pierwszy: ogólny wygląd zewnętrzny ciągle naładowanego człowieka, którego nic nie interesuje, a którym niezdrowo zaczynają się interesować inni; drugi: pomimo zwiększania dawek, nie pojawiały się już te niesamowite tripy jak na początku, tylko raczej poczucie, że w przypadku odstawienia, można niechcący z nudów wyskoczyć z okna; trzeci....
...najważniejszy...uff.. problemy zrowotne, najpierw fizycznie zauważalne kłopoty z oun, a potem udowodnione badaniami medycznymi zmiany w strukturze mózgu, które nie rokują pozytywnie na przyszlość, a oprócz tego poważne, liczne problemy gastrologiczne, które jeszcze szybciej mogą pomóc mi wyciągnąć kopyta... jest szansa że tego się nie leczy...
może to jest jebany przypadek, może nie. może to po kodeinie, a może ona gówno tu znaczy.nie wiem. nie jestem lekarzem i nie znam się na tym i nie chcę o tym z nimi gadać. faktem jest że mam problem...
kończe z tym postem... najgorsze jest to że po moich experymentach z kodą (i wcześniejszymi z herą) wiem że takiego stanu ciała i ducha nigdy już nie uświadzczę i to jest kurwa problem...
live & let die
póki co piję piwko i palę papieroski, ale nie wiem jak będzie...ciężko jest...
tak więc przemyślcie to dobrzy ludzie, bo po Waszych wypowiedziach widze że sie nieźle bawicie, później mogą być problemy, ale zawsze jest możliwość że się mylę.
pozdr, deadman
- 13034 odsłony