wielki mogoł z m-5;)
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
wielki mogoł z m-5;)
podobne
Subst: fosforan kodeiny w ilości 200 mg (na 100kg masy)
- S&s ; ciekawość w warunkach zmiennych ,
- Dośw: z opiatami ? makowiec overdose;P
Na wstępie :
Z uwagi na możliwość UZALEŻNIENIA I ROZPIEPRZENIA ŻYCIA SOBIE I BLISKIM autor , mając na względzie przede wszystkim obserwacje poczynań niektórych swoich byłych znajomych , odradza używanie opiatów. Ton, styl i treść tej wypowiedzi nie powinien dla nikogo stanowić zachęty do podejmowania samodzielnych prób pozamedycznego używania tych naprawdę niebezpiecznych substancji, które to w większości przypadków uzależnienia od nich kończą się biedą, upokorzeniem ,chorobą i cmentarzem.
Nadszedł wiekopomny moment by dokonać ekstrakcji i spożyć opiat pierwszy w pełni świadomy w życiu. Zaopatrzony w wiadome środki umieściłem je w moździerzu i rozdrobniłem dokładnie . Następnie wody dodałem...itd. Oczywiście targały mną przemyślenia iście monarowskie ,że oto kolejny szczebel w drabinie upadku ,że może powiniem zastanowić się co będą czuli rodzice na pogrzebie moim . Cóż, każdy sięgając po jakąś nową ?zabawkę? powinien przez to przejść . A dlaczego nie ? Koniec tylko zadowolonych kretynów.
Ale kiedy zaczynałem filtrować to uderzyło mnie zgoła inne skojarzenie . Heh,. przypomniał mi się obrzęd badajże po dziś dzień praktykowany w Indiach, a mianowicie poczęstunek opium, które się cedzi podobnie jak ja to czynię. Moje ego wystrzeliło. Wow!!! jestem tutaj skromny mieszkaniec bloku częścią wielowiekowej tradycji i co prawda czasy, lejki , środki się zmieniły ale co tam jestem jak maharadża ...ba jestem jak sam WIELKI MOGOŁ , otoczony wręcz niewyobrażalnym przepychem orientalny Pan życia i śmierci ...no tak pomyślałem harem to mam pod numerami 0-700...a takich idiotów jak ja to Koterski filmuje ale dopiero jak zacznie robić filmy w Bollywood. Jako,że się przesączyło i co prawda nie była to czysta , przezroczysta wypiłem . Eghhh...dobrze by mieć cuksa...bo Pan zgotował bodajże ?kielich goryczy?. Soczkiem zapiłem. Zresztą nie było , aż takie arcyfatalne.
Hmm...i co dalej. Usiadłem . Czekam ja sobie. Jednocześnie zastanawiam się czy wszystko dobrze zrobiłem. Po 5-10 minutach robi mi się ciepło i to tak szczególnie w twarz. Tak mój ryj jest gorący, czuje jak od niego bije ciepło. Uczucie jest nawet miłe . Przez chwilę mam wrażenie ,że to może efekt źle wyfiltrowanego paracetamolu . Wiem , nie byłoby zbyt fajnie . Ale nie, bo to inny rodzaj ciepła nie taki odzatruciowy tylko raczej rozgrzewczy , jak po mrozie , jak po kuligu się herbaty napiję , ale jeszcze milej. Mija może pół godzinki przed oczami wizja zaczyna się znieostrzać, jakbym gorzej widział, albo między przedmiotem a okiem była brudna, kłaczkowata mgiełka. Sprawa wizji jakoś się nie rozwija , a wręcz niezauważalnie po kościach się rozchodzi. Postanawiam posłuchać muzyki . Co by tu... , hahaha złota epoka hery ...Led Zeppelin. Nic specjalnie się nie dzieje , ani nie porywa , ani nie przestrasza . Jakoś specjalnie inaczej nie reaguję .
Właściwie to nic na mnie wrażenia nie robi, nic nie bulwersuje, trochę to może niedostrzegalne ,ale zwykle mam dystans , a teraz oddzielenie od rzeczywistości(od jej psychicznej percepcji?) ... jednak nieco inaczej ...popadam w coś w rodzaju sarkastycznego stuporu . Zwykle nastrój mam obojętny albo nieco melancholijny ale sarkazm przechodzący w mizantropię i to tak bez zmian przez czas jakiś ? Czuję,że to sztuczne tym bardziej, że nie potrafię się od tego wyzwolić . A może wcale nie chcę ? Dzwonią rodzice ze zwykłą pogawędką ...i tutaj tym bardziej uwidacznia się moje przekręcenie. Heh, napewno teraz nie jestem uosobieniem empatii. Trudno. Narzekam do tej słuchawki jak jakbym miał 80 lat.
W czasie rozmowy , a może przed nią uzmysławiam sobie ,że za tą przyrosłą, skrzywioną maską mam coś jeszcze ?no cóż całą głowę z tyłu - tylko , że w tej chwili jest tam przestrzeń tylko zimną, pustą i całkowicie pozbawioną uczuć do innych. Podobnie jest z ciałem, bo tak powierzchownie to czuje je trochę inaczej niż zwykle-silnej różne gniecenia , naprężenia. Ale znowu to przytłacza ta przestrzeń w środku ,?pustka wypełniająca?-właśnie oksymoronu tu trzeba... Z drugiej strony , jakby tego stanu z dzisiejszej perspektywy nie oceniać , wtedy miał on jakiś niewytłumaczalny czar i przyjemność (sądzę,że chorą) trwania w nim.
Po upływie trzech godzin od wypicia mikstury postanowiłem się wybrać przyjemnie spędzić resztę wieczoru. Kodeina , którą cały czas jeszcze czułem nie utrudniała w żaden sposób przygotowań ni nie mąciła zmysłu praktycznego. Dziwne ,nie miałem zamiaru wchodzić w interakcje z kimkolwiek a jednak chciałem się bawić . Trafiłem w miejsce idealne. Dosyć duży klub , a w nim nikogo znajomego...tylko ok. 40 ,za to bardzo rozbawionych osób ( w tym wielu z sarkastyczną maską na twarzy) . Miejsca wystarczająco nawet do wymyślnych podrygów a i dystans widokowy. I tak powiem szczerze mój sarkazm powoli się zaczął rozpuszczać chociaż bariera międzyludzka był jeszcze duża . Wypiłem dwa redbulle , które bardzo miło mnie podkręciły w lekką lotność myśli i ciała (rzadko mi się zdarza tak dobrze się po nich czuć) i wyruszyłem dalej na spacer nocno-wiosenny bo taki był mój prawdziwy cel. Byłem przekonany ,że to definitywny koniec działania opiatu , bo w końcu nie spożyłem go zbyt wiele , ale po spaleniu ok.szkła poczułem ,że moje upalenie nie jest jak zwykle chaotyczne ale bardziej uporządkowane. Rozmyślania nie wyskakiwały jak króliki z kapelusza, tylko pojawiały się po kolei jako konkluzje poprzednich i dotyczyły bodajże bardziej kwestii psychologiczno-praktycznych. Przyznam, nieco byłem zbity z tropu ,jednocześnie przyjemnie zaskoczony, a nastrój uczynił się sympatycznie podniosły . Dalsze swoje poczynania opiszę może w skrócie , gdyż oczywiście dotyczyły dalszych klubowych rozrywek i powiem tyle ,że ożywienie oraz chęć rozmowy utrzymywały się do godz. 4.00(redbule wypite do północy) . Pogawędki tak ze znajomymi jak i nowo poznanymi osobami stały się jak najbardziej pożądane , a jasność myśli była znaczna. Mam wrażenie ,że wszystkie przyjęte substancje współdziałały ze sobą wzmacniając się i przedłużając szczególnie uczucie ożywienia. Wróciwszy do domu zjadłem tabl.malatoniny ,która pozwala bezproblemowo zasną . Jednakże obudziłem się dosyć wcześnie i dalej już w stanach drzemki przetrwałem do 12.00.
Konkluzja jest taka, że kodeina sama w sobie wydaje działać dziwnie i niezrozumiale dla mnie przyzwyczajonego do innego rodzaju jazd . Nie jest to euforyk , czy też empatogen ?żadnych tam chwil szczęścia bezrozumnego i orgazmów istnienia , chociaż zapewne jest jaki rys egzystencjalny cos w rodzaju ?bezkrytycznego bycia sam ze sobą przy świadomości własnej ułomności?. Znacznie przyjemniejsza była jak schodziła w połączeniu i może dlatego trochę do niej ciągnie.
- 8234 odsłony