gumisiowy świat
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
gumisiowy świat
podobne
Pewnego zimowego poranka wybrałem się na imprezę na drugi koniec polski. Po
kilku godzinach podróży do przedziału wprosiło się dwóch nieciekawie
wyglądających typów z browarami, którzy po chwili wyciągnęli lufkę i spytali
się czy jaram. Po paru buszkach przyszedł konduktor i ich zabrał (nie mieli
biletów). Patrzałem sobie za okno i wyłączyłem się rozmyślając o jakiś
dziwnych rzeczach. Naprzeciwko siedział jakiś koleś, który nie palił. Ciągle
mnie zagadywał, ale niezbyt byłem rozmowny. Po jakimś czasie nieciekawi
goście wrócili, spalili jeszcze nabicie, po czym zaczęli się dziwnie
zachowywać, co wkręciło mi dość nieciekawy film i postanowiłem wyjść z
przedziału. W Warszawie centralnej miałem 40 minut czasu na przesiadkę.
Zacząłem chodzić i się trochę pogubiłem, nastrój miałem cały czas niezbyt
ciekawy. W końcu przyjechał pociąg, wpakowało się do niego full ludzi.
Pozostało mi stać na korytarzu. Po pewnym czasie wdałem się w rozmowy z
pociągowymi imprezowiczami :), jednak potrawkowy schiz istniał nadal.
Po 7h podróży dotarłem do celu. Na dworzec przyszedł po mnie znajomy z sieci
(pozdro, F. :)), po czym poszliśmy na miasto czekając na przyjazd kolejnego
imprezowicza (pozdro dla H. :)). Zjadłem sobie cosik na mieście, wypiłem
herbatę. Poszliśmy na dworzec. Przyjechał pociąg i bez problemu odnaleźliśmy
się z nowoprzybyłym. Poszliśmy do domu F. Na autobus musielibyśmy trochę
czekać, więc pomaszerowaliśmy na piechotę. Po jakimś czasie poczułem się
strasznie zmęczony (i ciągle miałem dziwne filmy). Na miejscu czekało na nas
trochę kanapek oraz herbata. Siedzieliśmy, gadaliśmy i szukaliśmy dziwnych
stron na sieci. Na koniec zaparzyliśmy sobie (H. i ja) mocną Yerbę Mate.
Na imprezę dotarliśmy autobusem. Po opuszczeniu tego środka lokomocyjnego
dorwały nas z nieba wielkie płaty śniegu. Impreza była w jakiejś fabryce,
czy coś i trzeba było szukać odpowiedniej bramy. Po jakiś 15 minutach
byliśmy już w środku. Niestety na miejscu nie było szatni, więc wrzuciliśmy
rzeczy w rogu za głośnikami, obok DJki. Na początku nie działo się nic
ciekawego, muzyka też była nienajlepsza. Usiedliśmy przy stole. Ktoś skręcił
jointa i zrobiło się ciekawie. Udało się też nabyć kilka kółek marki
Motorola. W końcu zmiana DJ`a i...muzyki! - czy to się dzieje naprawdę?
Ukochane dźwięki TB303, szybkie tempo. Acid, acid! Poszedłem na parkiet. W
międzyczasie zgubiłem gdzieś okulary :(, cały czas myślałem, że schowałem je
do etui. Po pół godziny kupiłem sobie napój energetyzujący i rozpuściłem w
nim jedną Motorolę. Kręciłem się, tańczyłem. Jednak strasznie odczuwałem
zmęczenie. Drops powoli wchodził. Stwierdziłem - a co mi szkodzi - poszedłem
w ustronne miejsce i wrzuciłem drugą pigułę do lufki. ściągnąłem kilkanaście
chmur, jednak niezbyt dało się to trzymać w płucach - strasznie gryzący
dym... Wróciłem na salę główną, nieźle już nabuzowany. Od tego momentu
niezbyt wszystko pamiętam. Zobaczyłem dwóch kolesi z balonami. Spytałem F. o
co chodzi, a on mi pokazał gościa z butlą i masą balonów! Od razu podszedłem
i nabyłem jeden balon :)). Usiadłem obok, spytałem się H., czy potrzyma mi
balon gdybym odleciał. Zaciągnąłem się. Poczekałem chwilę. Kontaktuję.
Zaciągnąłem się jeszcze kilka razy, oddałem balon...zamykam oczy...kosmos.
nie mogę usiedzieć (to u mnie normalne :(), wstaję i od razu wyskakuję na
parkiet wykonując dziwne akrobacje. Później chyba zamknąłem oczy. Barwne
wizje, kolorowe wzory, tylko to widzę. wszystko obraca się wkoło powoli.
Jestem przerażony na maxa - co ja zrobiłem! Już nie powrócę do normalności,
aaa! Miałem taką samą wizję kiedyś po mocnej MJ, browarze i fajkach,
siedziałem w pokoju ze znajomymi i nie mogłem słowa wydukać. Dół, schiza. A
tu tylko przerażenie. Ale trwało to chwilkę - nagle muzyka się zmieniła,
otworzyłem oczy (jeśli miałem zamknięte ;)) i...AAA !! Jestem w gumisiowej
krainie! Mam wrażenie, że widzę wszystko z góry, obraz się kręci. Widzę
wszystko co się dzieje na parkiecie! Widzę moje ciało jak tańczy, choć
jestem całkowicie od niego odłączony (i nie czuję zmęczenia, bólu, nie czuję
że nim steruję - ono tańczy samoczynnie). Muzyka...ACH! To była muzyka
generowana w mojej głowie. Płynny wkręcający bas i dziwne hałaśliwe dźwięki
zamiast hihatów! I to wszystko leciało tu i teraz. Nie chciało zniknąć.
Czułem się zjednoczony z całym tańczącym parkietem. Wszyscy mieli mój film -
tańczyli do mojej muzy. Straszna masakra, pozytywna! Poszedłem gdzieś, muza
cały czas dziwna. Dopiero później mi przeszło. Ale szalałem - co mi
przechodziło to kupowałem balon :)). Pojawili się goście z prezentacją ogni,
nie wiem o co tam chodziło do końca. Dwa razy prawie na nich wlazłem, ktoś
mnie odciągał, nie wiem. Po jakimś czasie połowa ludzi chodziła już z
balonami i wszyscy byli wywaleni w kosmos :)). A ja zjadłem kolejną
Motorolę. W międzyczasie F. i H. poszli po J. (pozdro! :)), który w końcu
dojechał stopem na tę imprezę :)). Przywitałem go balonem. Czas mijał,
tańczyć w ogóle nie mogłem - co najwyżej podrygiwać lekko nogami w rytm.
Dorwałem jeszcze czerwone słoneczko, nie wiem po co i dlaczego...Zacząłem
się bezsensownie kręcić i zalegać. Co zamykałem oczy to miałem kolorowe
wizje, masa systematycznych kolorowych tworów. a to całe pole widzenia
posiekane kolorowymi sześciokątami (jak wzór strukturalny benzenu :), a to
jakieś wypełnione kształtne twory. Nie potrafię tego opisać.
Potem zaczęła się zwała - strasznie mnie cały czas rozwalało, a ja zalegałem
na krześle i nie miałem z kim gadać ani nic...Przesiedziałem tak chyba ze
dwie godziny, po czym razem z F., H. i J. się zmyliśmy. Na dworze było
zimno. Mieliśmy drobne problemy z odnalezieniem bramy wyjściowej. Z kieszeni
wyciągnąłem 16 balonów ;). Na przystanku poczekaliśmy na autobus. Czułem
totalną pustkę. W autobusie poczułem się lepiej. U F. wypiliśmy herbatę, ja
zjadłem kanapkę. Pośmialiśmy się z jakiś bzdur, sprawdziłem pociągi powrotne
i położyłem się. Nic mi się nie śniło (co jest dziwne, bo po pigułach sny
mam dość przyjemne i intensywne). Otworzyłem oczy po dwóch godzinach. Czułem
się jeszcze gorzej, ale pomogła "poranna" toaleta. F. sprawdził autobus i po
chwili wybyliśmy do domów. Na autobus nie zdążyliśmy - jak się okazało, F.
podał nam złą godzinę ;)). Poszliśmy z buta na dworzec. Trochę się
zgubiliśmy i poszliśmy okrężną drogą, ale udało mi się cudem zdążyć na
pociąg. Nabyłem bilet i dobity siedziałem. Łyknąłem sobie "Filomag B6"
(600mg wodoroasparginianu magnezu i 5mg witaminy B6). Po 2h byłem w Wawie.
Na przesiadkę miałem 3 minuty, ale się udało. Nabyłem bilet u konduktora
(albo kierownika pociągu - nie wiem). Usiadłem w przedziale i przekimałem
1.5h. Obudziłem się i...surprise! Powróciła mi piguła. Oczy miałem strasznie
rozszerzone (o wiele bardziej niż rano u F.). Zrobiło mi się bardzo ciepło i
przyjemnie. Zacząłem czytać książkę. O 20 dotarłem do domu, gdzie byłem już
zupełnie nieżywy. Zjadłem obiad, napiłem się cytryny, mleka i poszedłem
spać. Następnego dnia byłem jeszcze trochę zmulony i dziwnie kontaktowałem.
To był mój pierwszy kontakt z N2O. Kilka razy próbowałem DXM, jednak moim
zdaniem N2O jest o wiele ciekawsze. Trip jest krótki (moim zdaniem to
pozytywna cecha) oraz "czysty". Jazda na DXM trwa dłużej i poza samymi
efektami odcięcia dostaję strasznej schizy oraz lęków, które pozostają na
jakiś czas... Do tego DXM jest bardzo neurotoksyczny. Prawdą jest, że
człowiek pod wpływem N2O traci kontrolę - pod wpływem MDMA też, ale na pewno
nie kupiłbym tyle tych balonów pod wpływem samego MDMA :).
Po MDMA często miewam CEVy (te wzorki itp.), jednak teraz N2O bardzo je
wzmocniło. Osobiście spróbuję jeszcze nieraz N2O - pociąga mnie ten "odlot"
z ciała pod wpływem dissociatives, przy jednoczesnym zachowaniu pełnej
świadomości. Co do MDMA mam odwrotne uczucia - za każdym razem coraz
bardziej nie lubię tej substancji i jej chorych filmów.
Wiem, że ostro przesadziłem z używkami na tej imprezie. A Tobie, szanowny
używkowiczu, życzę Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku. Obyś
zachowywał zdrowy rozsądek w kwestii używek!
- 9404 odsłony