Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

trip na pograniczu bad tripa po mefie/emce

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Chemia:
Dawkowanie:
0,7 łącznie zjedzone, 0.2 w napoju, reszta w kreskach
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Mieszane, lekki strach bo dawno nie żarłem ale jednoczesnie lekkie podekscytowanie.
Wiek:
24 lat
Doświadczenie:
Sporo
kilka lat Marihuany, bardzo dużo ecstasy na imprezach i mdma, potem niestety wciąganie typu mefedron i inne syfy, gdzies kiedyś tez zdarzyło się koks i fete spróbowac, był też etap fazy na xanaxy i zioło, mieszane z alkoholem, lsd 7 razy, grzyby 6 razy, ketamina 2 razy, changa kilka razy

trip na pograniczu bad tripa po mefie/emce

Witam, to mój pierwszy trip raport, kiedyś spędziłem wiele nocek na fazie czytając wszystkie trip raporty i sam dopiero po latach wpadłem na to aby opisać i stworzyć mój własny. Mam nadzieje że opisze to w miarę czytelnie, biorąc pod uwagę fakt że na fazie często się gubi rachube czasu oraz własnego siebie.

Mam 24 lata, sporo w życiu poleciałem na temacie, można powiedzieć że byłem wpierdolony w temat, głownie zioło, potem z czasem zakochalem sie w mdma. Uważam że MDMA jest zajebistą używką jednak z mojego punktu widzenia jest niemożliwa do dostania czysta  mdma bo zaczeli ją bełtać z mefedronem i innymi dziwactwami co spowodowalo u mnie  wiele niepotrzebnych lęków w życiu. W każdym razie przechodze do tripa.

Wieczór na chacie, nastawienie mieszane, brałem tą emke 3 tygodnie wczesniej w ilości 0.2 do picia i spędzilem fajny wieczór z kobietą na głebokiej rozmowie przez 4 godziny, bez dorzutki, na miękko i wypiłem 2 piwka. Miałem wrażenie że emka jest czysta i udało się dorwać czystą emke stąd wydawało mi się że następny trip będzie również przyjemny ale taki nie był.

Zarzucam 0.2 emki do picia, troszke wody na dno, mieszam emke i pije, biore rower i w planie mam jechać (miastem) do kolegi posiedzieć i poczillować. 

Godzina 19:30

+5min- wyciągam rower z piwnicy i ruszam. Już zapaliła mi sie czerwona lampka bo mineło ledwo 5 min a ja już czuje sie lekko przyspieszony, biore poprawkę na to że może to efekt placebo i sobie to wkręcam jednak jak sie okazało nie był to fałszywy alarm. Jade rowerem i czuje że coś ewidetnie już na mnie działa, pierwsze co rzuciło się w oczy to że każde światło w bardzo nachalny sposób mnie oślepiało, miałem jakby efekt lasera, tak jakby każde światło było skierowane takim strumieniem na mnie, jakby ktoś mi świecił laserem w twarz, bardzo nieprzyjemne uczucie prawodpodobnie zwiększające efekt poczucia bycia obserwowanym przez wszystkich. Jadąc dalej, jest dziwnie, czuje jak mnie wygrzewa ale bardzo w nieprzyjemny sposób, daleko nie pojechałem bo dosłownie kawałek dalej poczulem że musze bełtnąc wiec pojechałem za krzaki i próbowałem sie wyrzygać. Kilka razy splulem sliną, nic nie wyrzygalem, poleciała łezka, poczulem się jakby lekko mi ulżyło ale tylko trochę bo dalej czulem że w nieprzyjemny sposób wygrzewa mi głowę. Jadę dalej, jedzie sie bardzo słabo, poczucie pustki i bezsilności, pojawiają się dziwne myśli czy aby na pewno chce jechać do tego kolegi czy nie lepiej wrócic na chatę i się walnąc na wyro. To nie byl dobry pomysł więc stiwerdzam że jade dalej, efekt wygrzania się zwiekszył, jest mi kurewsko ciepło i jedzie się coraz ciężej ale mówie że dam rade i jade dalej. Normalnie jeżdze bardzo dynamicznie i raczej czerwone światło dla mnie nie istnieje, tym razem jednak zatrzymywałem się na każdym chcąc uniknąc ewentualnego przypału bo miałem wrażenie że totalnie  łatwo o przypał.

 

Po kawałku drogi wjechała tak jakby mdma, lekko mnie wymiękczyło i troszeczkę mi zjechały negatywne myśli, dalej miałem pustkę ale nie byłem poschizowany, czułem sie bardzo neutralnie. W pewnym momencie pojawilo się bardzo dziwne uczucie, stojąc na czerwonym świetle, czas jakby się zatrzymał, bardzo dziwne uczucie, porównywalne do uczucia na lsd, miałem wrażenie że na światłach stałem 5 min, bardzo dłuzył mi się ten czas i gdy pojawiło się zielone, czas wrócił do normy.

Gdy już dotarłem do ziomka czułem się jak ogłupiony, ciężko mi się gadało i generalnie to utwierdzilo mnie w tym że to nie mdmka, po emce bajera się aż sama klei tutaj czułem się spowolniony i zmęczony także dziwne. Posiedziałem z 2h u kolegi, ogólnie biore snusy i saszetki nikotynowe, strzeliłem sobie snusiwo które mnie zawsze konkretnie wypierdala w szczegolnosci na fazie. Potem nic ciekawego się nie działo. Gdy wracałem do domu rowerem jechało się bardzo przyjemnie, jechało sie z poczuciem speeda ale czulem ze mam ciska na wiecej juz pomimo ze obiecałem sobie że nie biore dorzutek. W domu praktycznie odrazu skurzyłem i zajebalem do nochala sporą kreske chcąc się wyćpac jesczcze bardziej, ciekawe jest to że do nosa nie wchodzi odrazu ten materiał tylko po 15 minutach około co by wykluczało mefedron w teorii , w każdym razie potem wyćpało, ta 2 dawka już wjechała bardziej mdmkowo na miekko, ogolnie totalnie odmózdzenie, bylem tylko skupiony na sluchaniu muzy siedząc na balkonie na leżaku. Potem potripowałem troche jesczcze po patio mojego bloku z kotem na spacerze, dośc nietypowo ale lubie takie aktywności a kot tylko czekał jak mu pokazałem smycz żeby pochodzić. Z dziwnych rzeczy  był taki moment siedząc na balkonie po jeszcze jednej kresce że widzialem na niebie drona i tak jak kiedyś bym sie zooorał że to po mnie tak tym razem miałem totalny spokój i go sobie obczaiałem bez wiekszych obaw. Dziwne ale ciezko mi stwierdzic czy tak bylo czy nie, w nocy na niebie czasem widać jakieś małe świetełka, długo mu sie przyglądałem ale te drony to często na fazach sie pojawialy kiedys, i to te schizujące gdzie byłem pewien ze psy mnie sledzą.

Ogólnie tragicznie sie szło spać, z 3 czy 4 godziny sie wierciłem, sen taki 2/10. Nad ranem zwała bardzo konrketna, ogólnie pancerny zawsze bylem jesli chodzi o zjazdy i dla mnie to nie było nic nadzwyczaj złego jednak ta była tragiczna, bardzo pokrewna z kacem po alkoholu. Ryjec lekko obolały, jak ogladalem snapy które nagrałem to widziałem jak mi mocno zacisneło poliki, do tego stopnia że miałem troche ten ghost face, tak tez mnie opisał kumpel do którego wbijałem na rowerze, mówił że wyglądam jakby coś się stało komus z mojej rodziny. Nie dziwie się, tak też czułem. Cały trip oceniam jako bardzo chujowy. możliwe że ten trip znowu sprawi że na rok czasu przerzuce się na grzyby. Winowajcom znowu ten jebany mefedron obstawiam albo inne pokrewne gówno które zalało nasze piękne państwo, szkoda, dałem sobie nadzieje ale nawet te grupki telegramowe to też scam tylko w ładnym opakowaniu i miłej otoczce.

Jeśli chciałbyś abym opowiedział o innych moich sytuacjach daj znać.

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
24 lat
Set and setting: 
Mieszane, lekki strach bo dawno nie żarłem ale jednoczesnie lekkie podekscytowanie.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Sporo kilka lat Marihuany, bardzo dużo ecstasy na imprezach i mdma, potem niestety wciąganie typu mefedron i inne syfy, gdzies kiedyś tez zdarzyło się koks i fete spróbowac, był też etap fazy na xanaxy i zioło, mieszane z alkoholem, lsd 7 razy, grzyby 6 razy, ketamina 2 razy, changa kilka razy
natura: 
chemia: 
Dawkowanie: 
0,7 łącznie zjedzone, 0.2 w napoju, reszta w kreskach
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media