grzybowe oświecenie
detale
grzybowe oświecenie
podobne
Trip był w zeszłym roku
Pewnego pięknego dnia przeczytałem na wujku Google, że wypicie soku porzeczkowego na godzinę przed grzybami mocno spotęguje ich działanie. Zachęcony tą opinią, jak najszybciej pobiegłem do sklepu i zakupiłem wynalazek. Po powrocie wypiłem na hejnał całą butelkę i przygotowałem porcje grzybów, których było 5g odmiany McKennai.
Około godziny 19.30 poszedłem do małego, przytulnego pokoju na strychu i zacząłem się szykować do zażycia. Wybiła godzina 20, pogryzłem i połknąłem garść grzybów (matko, jakie one są niedobre :P). Dyskomfort brzucha ustąpił po około 20 minutach, zacząłem czuć się lekko, niczym balonik. Dochodzi godzina 21, dywan zaczyna lekko falować, nastrój jest zdecydowanie lepszy niż wcześniej. Jestem przepojony euforią. Od tej pory czas stał się mało ważny, więc nie zwracałem na niego uwagi. Wciągnąłem dużego lajna świętej tabaki rápe.
Położyłem się na łóżku, puściłem na słuchawkach płytę twórcy AK47 "Źródło", zamknąłem oczy i zacząłem lecieć przez tunel pełen fraktali. Obraz przy zamkniętych oczach zaczął się formować w dżunglę, bardzo dużą dżunglę. Byłem tam ja, leżący na tratwie, i czarnoskóry mężczyzna posiadający plemienne białe "tatuaze" na rękach. Płynęliśmy przez jakąś ogromną rzekę, leżałem i patrzyłem się na korony drzew. Czułem ogromny spokój, utraciłem na chwilę kontakt ze światem, a co za tym idzie - nie słyszałem muzyki, tylko dźwięki ptaków oraz szelest liści. Płynęliśmy tak dość długo. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam z tej wizji, było to, że się podniosłem, zobaczyłem tego gościa i ogromną przestrzeń pokrytą wodą. Następnie kontakt z rzeczywistością został przywrócony, powoli zaczynałem słyszeć muzykę. Gdy się obudziłem i otworzyłem oczy, zobaczyłem, że wszystko wokół mnie oddycha, staje się większe i mniejsze, przybliża się i oddala. Płyta dobiegła końca, ledwo wstałem z łóżka, usiadłem na fotelu i zacząłem formować kolejne lajny rápe. Nagle usłyszałem głos w głowie, ten sam co przy pierwszym tripie (ale to innym razem). Był to głos ducha grzybów, kazał mi podejść do okna i otworzyć je. Gdy już to zrobiłem, głos pokazał mi, co ludzie zrobili z tym światem i z naturą. Ludzie zapomnieli, że są częścią natury i z każdym rokiem coraz bardziej się od niej oddalają, przy okazji ją niszcząc. Żyjemy w betonowych aglomeracjach jak w więzieniu, nie dbamy o naturę, dzięki której tak naprawdę żyjemy. Na koniec grzyby dały mi do zrozumienia, że jeżeli czegoś nie zmienimy, to nastanie koniec rasy ludzkiej i nie tylko, spowodowany katastrofą ekologiczną. Zrozumiałem, jak dużą rolę w życiu człowieka gra właśnie natura. Gdy byłem w trakcie uświadamiania tego przez grzyby, łzy leciały mi jak z kranu. Plakałem przez dobre 10 minut przy oknie, patrzyłem się z obrzydzeniem na ten cały beton i powtarzałem słowa "co my zrobiliśmy z tym światem". W końcu po pewnym czasie się ogarnąłem, usiadłem, zaciągnąłem linie tabaki i mnie oświeciło. Zrozumiałem, że moim celem w tym życiu jest odcięcie się od tego zjebanego społeczeństwa i zjednoczenie się z naturą. Zrozumiałem, jaką mamy w sobie moc do kreowania naszej rzeczywistości. Kiedyś chciałem posiadać bogactwo materialne, myśląc, że to jest prawdziwe bogactwo. Ta wędrówka duszy dała mi do zrozumienia, że prawdziwe bogactwo to natura i świątynia mojego ciała oraz umysłu. Gdy stan "oświecenia" ustąpił, wciągnąłem szybko dwie linie rápe. Zaczął mnie nosić z bólu, a gdy kichnąłem, to metr przede mną pojawiła się postać około 185 cm, bardzo chude ręce i nogi, mały tułów, głowa ze dwa razy większa ode mnie oraz ogromne czarne, przepłnione pustką oczy. Po kilku sekundach jej nie było.
Resztę tripu spędziłem siedząc i słuchając muzyki.
- 4226 odsłon