Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

k-hole - niezwykła podróż po ketaminie....

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
w kolejności chronologicznej czyste MDMA (ok.150g) jako bomba, półtorej godz. później 2 ścieżki ketaminy (ok. 300-350g), 1.5 godz. później druga bomba MDMA
Set&Setting:
klub the Egg, Londyn, sobotnia noc; nastawienie czysto imprezowe, relaks ze znajomymi po pracowitym tygodniu
Wiek:
26 lat
Doświadczenie:
to był mój pierwszy raz z ketaminą, co do innych dragów to próbowałem MDMA, amfetamina, kokaina, marihuana, poppersy.

k-hole - niezwykła podróż po ketaminie....

Waga 80kg; 
 
Witam.
Na tą stronkę trafiłem już wiele lat temu, ale mimo doświadczenia z kilkoma substancjami nigdy nie zebrałem się na to, żeby coś tu napisać. Aż do dzisiaj, kiedy to wrażenia po wczorajszym (właściwie dzisiejszonocnym) tripie są jeszcze świeże.

No ale po kolei. Wczoraj wybrałem się z trójką znajomych do klubu The Egg w Londynie na imprezę house/techno. Jako, że od początku planowaliśmy bawić się na dragach kumpel, nazwijmy go L., załatwił nam gram czystego MDMA, a dla siebie dodatkowo gram ketaminy jako, że od pewnego czasu to jego ulubiona używka.

Spotkaliśmy się u niego około 23. Parę piwek, gadka-szmatka, rozdzielenie prochów (przygotowaliśmy bomby MDMA do zapicia piwem). Miałem plan bawić się tylko na MDMA (300g na całą noc – 2 bomby) ale znajomy przekonał mnie żebym jeszcze przed wyjściem spróbował K. Wciągnąłem malutką kreskę (pierwsza K w życiu), jednak oprócz małego chillout’u nic się ze mną nie działo. Przed samym wyjściem połknąłem pierwszą bombę i w drogę. W końcu parę minut po pierwszej dotarliśmy do klubu.

No i tu zaczyna się najciekawsza część tej nocy. Niemal od razu po wejściu do klubu zaczęła działać na mnie MDMA. Faza była bardzo czysta i przyjemna. I wtedy właśnie za namową L. postanowiłem wziąć konkretną ilość K. Z torebeczką ledwo napoczętego grama udałem się w zacisze klubowej toalety. I tu nie wiem co mnie tknęło, ale w moim nosie wylądowała zdecydowanie za duża ilość proszku. Oceniając po długości i grubości obu kresek, wciągnąłem ok. 300-350mg. Wiem, że za dużo, ale dałem się ponieść myśleniu, że przecież to tylko K, znieczulacz dla koni, więc cóż takiego może się stać :) Jakież było moje zdziwienie, gdy ledwo wróciłem do znajomych, zaczęła się najbardziej niezwykła i intensywna narkotyczna przygoda mojego życia.

Uderzyło mnie nagle – wyciszenie, a następnie niesamowite wyostrzenie barw i dźwięków (coś jak przy pierwszym razie z MDMA). Po chwili poczułem, że moje stopy jakby przyssało do podłogi. Po chwili poczułem niesamowite wibracje, jak by trzęsienie ziemi przechodziło przez moją głowę, po czym poczułem, jak mój umysł odrywa się od ciała i wędruje w nieokreśloną dal. Zobaczyłem jeszcze swoją małą, coraz mniej wyraźną sylwetkę na parkiecie. Ta jednak z każdą sekundą oddalała się i stawała czymś zupełnie mi obcym. Poczułem, że stałem się nagle tworem zupełnie niematerialnym – osobowością, bez żadnego zakotwiczenia w materialnym świecie, w którym żyjemy. Tu nastąpił jeszcze szereg halucynacji, unoszenie się nad parkietem, itp. jednak detali nie pamiętam. To unosiłem się nad roztańczonym tłumem, to widziałem postać L., który śmiał się i coś do mnie mówił, a po chwili zza jego pleców rozlały się przed moimi oczyma żółto-czerwone promienie, niesamowicie kontrastowe i wyraźne, niczym wyjęte ze stron amerykańskich komiksów.

A po chwili ogarnęła mnie ciemność. Nie była to jednak pustka – bardziej czarna ściana nocnego nieba, tu i ówdzie rozjaśniona przez odległe gwiazdy. Czułem, że znalazłem się w nieznanym mi dotąd miejscu – w wymiarze, który leży u podstaw znanej nam rzeczywistości. Czułem, że nie jestem tam sam, a towarzyszy mi dziwna, wszechobecna energia. No i nagle wypełniło mnie przeświadczenie, że zrozumiałem konstrukcję wszechświata, choć teraz niestety z tej wiedzy nic już mi nie zostało. Wtedy jednak to poczucie "oświecenia" było bardzo silne.

Wszystko działo się niesamowicie szybko. Mimo to przez cały ten czas zachowywałem świadomość. Byłem przestraszony skalą i szybkością tego co się wydarzyło, ale jednocześnie byłem niesamowicie podekscytowany tym nowym światem, który właśnie poznałem, a który mimo to wydawał mi się dziwnie znajomy.

Dalej wszystko odbywało się równie szybko, z niesamowitą realnością, niestety z uwagi na natłok wrażeń nie potrafię opisać tu konkretnych detali. Pamiętam jakąś dziwną konstrukcję zawieszoną w przestrzeni. Nie była jednak materialna, ale raczej zbudowana z jakiejś energii. Pamiętam, że widziałem zawieszone w nicości dwuwymiarowe prostokąty, przez które mogłem dostrzec obrazy z naszego świata. Pamiętam też, jak moja narkotyczna wizja przenosiła mnie z miejsca na miejsce. W jednej chwili znalazłem się na jakimś dziwnym przyjęciu, wśród obcych mi ludzi, którzy jednak zdawali się mnie znać. Po chwili znalazłem się na dachu jakiegoś budynku w jakimś dużym mieście. Byłem jeszcze w kilku innych miejscach, ale szczegółów nie pamiętam. W tamtym momencie byłem przekonany, że podróżuję po nieznanych mi wcześniej równoległych wymiarach. Za każdym razem przenosinom towarzyszyły podobne wibracje, jak przy początku tripu. Cały czas wszystko było niesamowicie realne, do tego stopnia, że w pewnym momencie zacząłem jak najbardziej na serio myśleć, że nie będę w stanie odnaleźć drogi z powrotem do mojego świata.

A jednak znalazłem. W pewnym momencie poczułem, jak jakaś siła ściąga mnie do mojego świata i po chwili poczułem, że z powrotem jestem w swoim ciele. Odzyskanie pełnego kontaktu z rzeczywistością zajęło mi jeszcze chwilę. Pamiętam, że naprzeciwko mnie stał L. i coś do mnie mówił. Początkowo nie mogłem go poznać – jego twarz zmieniała się w moich oczach. Jak mi później powiedział, zdążyłem w tym momencie zadać mu 2 pytania – „Czy to ty L? Zmieniłeś się…”, a później „Czy to już jest na prawdę?”. Na koniec świat przed moimi oczyma nabrał znanych mi kolorów i kształtów. Otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia – znajdowałem się teraz w otwartej części klubu, na świeżym powietrzu. Uniosłem ręce i spojrzałem na swoje dłonie z niedowierzaniem – ale tak, zdecydowanie byłem już z powrotem.

Podsumowując, było to najbardziej intensywne i głębokie przeżycie po dragach, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem. Pozostawiło mi w głowie wiele pytań ale i świadomość, że otarłem się o coś naprawdę niezwykłego. Ketaminę jeszcze pewnie wezmę, choć zapewne już nie w takich ilościach. Z drugiej strony wiele bym dał, żeby znów tam wrócić i postarać się to wszystko lepiej zrozumieć. Ketamina to zdecydowanie nie igraszka, a narkotyk, któremu należy okazać szacunek. Jeśli to była tylko projekcja mojego odurzonego mózgu, to była bardzo realna. Jeśli jednak to przeżycie miało wymiar realny, to cieszę się, że było mi dane to przeżyć ale i, że jednak odnalazłem drogę z powrotem.

Substancja wiodąca: 
Wiek: 
26 lat
Set and setting: 
klub the Egg, Londyn, sobotnia noc; nastawienie czysto imprezowe, relaks ze znajomymi po pracowitym tygodniu
Ocena: 
Doświadczenie: 
to był mój pierwszy raz z ketaminą, co do innych dragów to próbowałem MDMA, amfetamina, kokaina, marihuana, poppersy.
Dawkowanie: 
w kolejności chronologicznej czyste MDMA (ok.150g) jako bomba, półtorej godz. później 2 ścieżki ketaminy (ok. 300-350g), 1.5 godz. później druga bomba MDMA

Odpowiedzi

szkoda że w polsce stosunkowo trudno o dostęp do ketaminy.
bardzo fajne przeżycie

Ja akurat z ketaminą nie miałem do czynienia, ale 3-krotnie doświadczyłem spontanicznej eksterioryzacji podczas przebudzenia ze snu w nocy. Bardzo zacne doświadczenie. Choć za pierwszym razem bałem się cholernie, bo nie miałem pojęcia co się dzieje, tym bardziej, że byłem czysty jak łza.

Free yourself, from yourself...

"czyste MDMA (ok.150g) jako bomba, półtorej godz. później 2 ścieżki ketaminy (ok. 300-350g)"
podejrzewam, że zaszła mała pomyłka i chodziło o mg?

Lola

zazdroszczę fazy :)) chcę wziąsc K. od dawna ale cięzko w pl dostać

i smoke, i drink i do my thing

taak,mozna poznac i zrozumiec konstrukcje swiata.lubie znales sobie dobre miejsce w klubie i doznac k-hole,najlepej w kilka osob.jestem jednak pewny ze keta nie jest dla dzieci,mozna sie wystraszyc za pierwszym razem/

komentowanie po 8 latach pewnie nie ma większego sensu ale gdybyś jednak znów się tu pojawił i natknął na ten komentarz, to niezwykle intryguje mnie jak to całe doświadczenie wyglądało od zewnątrz tj. co się z tobą działo w tym klubie, jak się zachowywałeś, co mówili twoi przyjaciele później?

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media