magiczna ręka bastet zaprowadziła mnie do zaczarowanej krainy
detale
Nastrój psychiczny: Pozytywny, bezstresowy, byłam ciekawa, co mi się przytrafi jak do wilca dodam całą paczkę dxm.
Substancje, które próbowałam, ale nie znam ich mocy, albo znam ją trochę: Nikotyna, THC, Jakieś dopalacze, 4-ho-met, Gałka muszkatołowa, Benzydamina, Dimenhydrat, Kodeina.
magiczna ręka bastet zaprowadziła mnie do zaczarowanej krainy
podobne
Ta noc była dla mnie nadzwyczaj miłą niespodzianką. Do tej pory na myśl o niej wypełniam się falą radości. Wszystko zawdzięczam Peterowi Carollowi, który w swojej książce „Psychonauta”, doradził, aby spożycie substancji chemicznych poprzedzić inwokacją.
t – 10
Koło południa wybrałam się na miasto. Z racji moich dziwnych lęków dotyczących tego, że zostanę uznana za ćpunkę, kupiłam Acodin w centrum, a po Powój Błękitny Heavenly Blue pojechałam, aż za miasto. Lęki te były irracjonalne, ponieważ na osiedlowej aptece plus nie kupowałam dxm od miesiąca. Od LSA też miałam czterotygodniową przerwę. Okazało się, iż niepotrzebnie jechałam tak daleko po LSA, bo w owym sklepie ogrodniczym nie mieli moich kochanych nasionek. W końcu kupiłam piękny, błękitny wilec w agrocentrum na samym końcu miasta . Tam mieli bardzo, bardzo dużo powoju. Potem zobaczyłam, że minęła godzina odkąd kupiłam bilet i postanowiłam, że wrócę do domu na nogach. Przeszłam całe moje 200 tysięczne miasto od wschodu do zachodu. Zajęło mi to dwie godziny, ale nie żałuję. Idąc zachwycałam się nad piękną, psychodeliczną muzyką, odgrywaną przez moją MP3, nad liliowym powojem oraz malwami, które rosną wszędzie dookoła. Poza tym marzyłam o tym, żeby założyć sklep „zaczarowany ogród” , w którym sprzedawałabym legalne narkotyki i udawała przed państwem, że to agrocentrum. (Przy okazji denerwowałam się na dopalacze, że tak nie zrobiły, tylko od razu się obwieszali z tym co robią i przez nich szałwia została zdelegalizowana).
t od -6 do -1
Wróciwszy do domu pomogłam mamie, przy robieniu soków, poczytałam „Annę Kareninę”, umyłam się i zabrałam za rytuał inwokacji. Najpierw przepisałam listę rzeczy, które muszę zrobić, namalowałam w zeszycie mnóstwo symboli i stworzyłam wiersz inwokacyjny przywołujący Bastet – boginię, która jest patronką mojego piątego imienia.
t 0
Potem włączyłam na komórcę utwór Entheogenic – Pagan dream machine. Następnie trochę medytowałam, powiedziałam dwa razy wiersz inwokacyjny, zaśpiewałam i przystąpiłam do uroczystego spożycia powoju. Jednak cały czas denerwowałam się, że mama wejdzie do pokoju i to zauważy. Postanowiłam, że lepiej jeść w bardziej potajemny i mniej uroczysty sposób.
Zajrzałam do lodówki w poszukiwaniu soku porzeczkowego, który ponoć wzmacnia moc powoju. Zamiast niego znalazłam kompot śliwkowy i serek porzeczkowy. Nalałam, więc do szklanki trochę kompotu, a nasiona powoju zmieszałam z serkiem, przyrządzając sobie pyszny deser. (Nie wiem, dlaczego ludzie narzekają na smak).
Przy okazji włączyłam komputer.
t + 0,5
Pół godziny później odczuwałam ledwo zauważalne efekty. Tak jak wcześniej planowałam, wzięłam Acodin. Myślałam o 30 tabletkach, ale trochę się bałam i wzięłam 25.
t + 1
Minęła godzina. Faza była mało ciekawa i ledwo dostrzegalna. Zasmuciłam się. Stwierdziłam , że dla takich efektów to lepiej już nie ćpać. W lodówce znalazłam trochę piwa. Wypiłam łyk, ale więcej nie mogłam, bo nie chciałam, żeby mama zauważyła. Pomyślałam, że przydałby mi się jakiś alkohol na poprawę nastroju. Zegarek wskazywał 23. W mojej głowie pojawił się szalony pomysł, żeby pójść do sklepu po jakieś piwo. Idea ta wydała mi się niezwykle intrygująca. Z drugiej jednak strony bałam się. Mama spała, a tata był w Anglii. W mojej głowie pojawiły się paranoiczne myśli dotyczące tego, że mama pewnie popełniła samobójstwo. Szybko je jednak uciszałam.
Miałam naprawdę olbrzymią ochotę na spacerek nocny. W końcu zaryzykowałam i opuściłam mieszkanie. Na klatce usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Przerażona, zaczęłam się drżeć: „Mamo, mamo, ja przepraszam!”. Odwróciłam się i weszłam na górę. Wtedy zobaczyłam, że drzwi są zamknięte. Odetchnęłam z ulgą. Być może to byli sąsiedzi. Słyszałam u góry szczekanie jakiegoś psa.
Gdy znalazłam się na dworze, wszystko było takie dziwne, acodinowe, jakby z innego świata. Miałam wyostrzony wzrok. Nie byłam jednak w stanie się nad tym zachwycać, ponieważ moje serce drżało z przerażenia. Bałam się, że mama obudzi się i zdenerwuje o to, iż wyszłam o tak późnej porze. Widziała, że czytam „Psychonautę” i robię jakieś dziwne rzeczy na środku pokoju. Pewnie uzna, że przez książki okultystyczne zupełnie zwariowałam.
Biegłam bardzo szybko. Niestety sklep monopolowy był zamknięty. Postanowiłam pobiec w stronę Żabki. Po jakimś czasie zrezygnowałam. Już mi w ogóle nie zależało na żadnym alkoholu. Pragnęłam tylko, żeby mama nie dowiedziała się, że wyszłam. Po drodze jakaś pijąca młodzież krzyczała do mnie „O której to się do domu wraca?”.
Gdy wróciłam, zorientowałam się, że mama nadal śpi. Nie mogłam w to uwierzyć. Przez długi okres czasu nie byłam w stanie wrócić do siebie, bo przeżyłam naprawdę sporą dawkę adrenaliny. Czułam, że znajduję się pod opieką, którą zapewniła mi inwokacja.
t + 2
Zjadłam jeszcze 10 tabletek Acodinu i zaczęłam rozmawiać na gadu-gadu. Omówiłam z kolegą, którego poznałam na forum o OOBE, nasze przyszłe plany. Potem zeszliśmy na ciekawą, filozoficzną rozmowę. Przez cały czas w ciekawy, inny niż zwykle sposób rozmyślałam nad wszystkim, tak jakbym była mądrzejsza.
t + 3
W pewnym momencie to właściwie tylko on rozmawiał, ponieważ ja... nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Cały ekran zmienił się w morskie fale. Muzyka wydawała mi się niezwykle piękna. Każdy dźwięk przenikał w całości rzeczywistość, kierując jej losami. Położyłam się na środku pokoju i zaczęłam wpatrywać w sufit. Widziałam piękne niebo, po którym latały kłębiaste obłoki. Cień lampy wyglądał jak łysiczka. Natomiast stojący na szafie kwiat przypominał psychodeliczną roślinę, tańczącą w rytm hipnotyzującej melodii. Na szafie pojawiały się twarze szamanów i etniczne wzory. Gdy zbliżałam do niej twarz, znajdowałam się w zupełnie innym świecie. Niestety nie potrafię powtórzyć tego, co wtedy czułam, bo po prostu nie pamiętam. Było to zbyt dziwne, żeby mógł pojąć to mój mózg. To samo działo się, kiedy zamykałam oczy. Cevy były niezwykle wyraźne i zabierały mnie w kosmos. Nie miały nic wspólnego ze znaną mi rzeczywistością.
Poza nimi, w mojej głowie pojawiało się wiele ciekawych przemyśleń. Zachwycałam się nad możliwościami mojego mózgu. Każda z rzeczy, które sprawiają mi przyjemność, wydawała mi się niezwykle różnorodna i intrygująca.
t + 5
Pomimo, iż godziny upływały, trip nie ustawał, lecz z każdą chwilą robił się coraz mocniejszy. W końcu znalazłam się w zupełnie innym świecie. Spacerowałam po mieszkaniu i zupełnie nie mogłam go rozpoznać. Moja kuchnia wyglądała jak mieszkanko siedmiu krasnoludków i królewny Śnieżki.
Właściwie to wszystko było baśniową krainą. Poza tym szafki wyglądały jak wygłodzeni murzyni z Afryki. Ciekawa sprawa, że identycznej halucynacji doznałam po zmieszaniu DXM z 4-ho-metem. Miałam wrażenie, że muszę im dać coś do jedzenia, żeby nie umarły z głodu.
Cały czas miałam wrażenie, że te halucynacje są tak jakby „malowane” przez moją wyobraźnię i właściwie, to mogłoby w ogóle ich nie być, gdybym tego nie chciała. Zmienił się mój sposób postrzegania świata, ale nie miałam żadnego delirium. To wyglądało tak, jakbym kreowała świat za pomocą umysłu.
Pomimo, iż było wspaniale, poczułam silny stres. Zegar wskazywał godzinę czwartą, a ja nadal byłam w zupełnie innym wymiarze. Bałam się, że nie zdążę wytrzeźwieć, zanim mama się obudzi. Niby byłam spokojna i normalna, ale potrafiłam wpatrywać się w jeden punkt z niezwykłym zachwytem, co z pewnością wyglądało bardzo dziwnie.
Postanowiłam wyłączyć komputer. Zgasiłam światło i włączyłam MP3. Każdy dźwięk był zdecydowanie piękniejszy i głębszy niż zwykle.
t + 8
W końcu nastała godzina szósta. Świat stawał się coraz dziwniejszy i dziwniejszy. Nie za bardzo wiedziałam, co zrobić. Próbowałam czytać „Annę Kareninę”, by zobaczyć jak czyta się książki na psychodelikach, ale stwierdziłam, że nie jestem w stanie się skupić. W końcu postanowiłam wziąć się za wiersz. Układanie kwiecistych zdań i rymów wydawało mi się strasznie banalną rzeczą. Na tyle prostą, że nie widziałam w tym, co robię żadnej sztuki. Coś tam jednak wyskrobałam, nie wiem, dlaczego przerwałam. Olbrzymie podniecenie połączone ze stresem sprawiało, iż nie wiedziałam, na czym się skupić. Jakiś czas później usnęłam.
t + 12
Mama obudziła się o 10:00. Była zdenerwowana na siebie o to, że tak długo spała. Ja nieco wytrzeźwiałam. Nadal postrzegałam świat na psychodeliczny sposób, ale potrafiłam normalnie rozmawiać. Wszystko wyglądało tak, jakby ktoś opiekował się moim tripem i specjalnie uśpił mamę. Przecież ona przeważnie wchodzi do pokoju o pierwszej czy drugiej i krzyczy, że nie wyłączyłam komputera.
Przez cały dzień sprzątałam. Właściwie to z mojej winy, bo rozlałam lakier do paznokci na biały dywan. Poza tym zniszczyłam kontakt i mama lekko poraziła się prądem. Jednak cały czas byłam w niezwykłej euforii. Sprzątając, podziwiałam magiczną psychodelę.
t + 18
Pod koniec dnia poszłam na randkę. Mój chłopak i ja jak zwykle filozofowaliśmy. Cały czas dochodziłam do nowych wniosków, na które wcześniej nie wpadłam. Na przykład wymyśliłam, że ludzie najpierw dostali wolność, lecz nie umieli z niej korzystać i sami sobie ją odebrali. Teraz ich zadaniem jest zdobycie mądrości, która pozwoli im odzyskać utracony skarb i rozsądnie się z nim obchodzić.
Poza tym towarzyszyło mi uczucie, utwierdzające mnie w przekonaniu, że rozwijam się duchowo i zbliżam się do jakiegoś mistycznego przełomu i oświecenia.
Podsumowanie
Uważam ową podróż za jedno z najpiękniejszych przeżyć w moim życiu. Myślę, że zadziałała tu magiczna ręka Bastet. Poza tym to wszystko miało miejsca 23 lipca, a każdy kto orientuje się w dyskordianiźmie zdaje sobie sprawę z potęgi tej liczby.
- 45984 odsłony
Odpowiedzi
19 lat
piszę właśnie książkę pt "dxm a degradacja umysłowa i dewiacje"
zostaw te gusła i idź do kościoła. 19 lat to chyba wciąż nie za dużo.
gdzie do kodsciola? jeszcze
gdzie do kodsciola? jeszcze sie potem zacznie puszczac z jakimis bogami, jak ta marylka, co se dala bachora zrobic jak jozio poszedl do roboty!
.
Okultyzmem zajmowałam się, zanim zaczęłam się interesować DXM. Właściwie to na forum okultystycznym dowiedziałam się o dxm, więc Twoja książka o degradacji będzie nie na miejscu.
Poza tym jestem dumna z powodu tego, że jestem okultystką, która stworzyła własną religię opartą na magii chaosu, thelemie, hinduizmie, buddyźmie i szamaniźmie. Lepiej tak niż słuchać , co mówi ksiądz. A racjonaliści nawet nie wiedzą, co tracą. Przecież to oczywiste, że istnieje duchowy, mistyczny wymiar i moim celem jest dążenie do niego. Jesteście bardzo nietolerancyjnymi ludźmi.
Psychedelic :)
re: .
masz do tego swiete prawo, jednak jest to kontrowersyjne, musisz sie z tym godzic, i zawsze znajdzie sie ktos kto bedzie krzywo to spostrzegać,
ja jestem człowiekiem tolerancyjnym, jednakże mimo całej mojej postawy pro-europejskiej uważam okultyzm za brednie,
Oczywiste jest, że na marsie
Oczywiste jest, że na marsie żyją różowe jednorożce. Ale fakt - może to nie powinien być odrzucony TR?
:(
Błagam, niech ktoś mi powie, co jest nie tak z tym trip raportem :( Bardzo mi zależy na tym, żeby został umieszczony.
Psychedelic :)
>
Nie lubię tego egocentrycznego podejścia społeczności zadufanych w sobie narkomanów.Niech ta dziewczyna żyje sobie w swoim świecie jeżeli jest jej tak dobrze i nie krzywdzi innych to poco to negować.Robicie to dla przyjemności, cieszy was wytykanie błędów a ile zrobiliście ohydnych rzeczy w swoim życiu by się naćpać.Jesteście warci tyle co wymiociny ćpuna z dworca.
Lęk przed wymagająca mamą
Ja Chaotka z Twojego trip raportu wyczytuje m.in. lęk przed zawiedzeniem oczekiwań mamy. Ciągle powtarzałaś, że bałaś się, że ona coś zauważy, że jest nie tak. Skakała ci do góry adrenalina, co utrudniała zupełne zapadnięcie się w doznaniach. Rozumiem, trzeba brać pod uwagę to co mówią rodzice, ale bez przegięć dziewczyno :-) Pozdro
Jak tak to czytałem to
Jak tak to czytałem to pomyślałem sobie, że aż chętnie bym sobie z Tobą potripował Chaotko :) Tylko było sobie jeszcze jakiś bardziej mistyczny klimat załatwić typu las albo domek nad jeziorem. Obecność rodzicielki wyraźnie Ciebie rozpraszała.
Wogóle trzeba zrobić jakiś zlot psychonautów :)
Pokój.
tryptyty
Ojj juz niedlugo. Chaotka, ewidentnie masz problem z odpowiednim s&s. Wygospodaruj weekend tylko dla siebie, bierz tobolek z narkolakami do lasu i zafunduj sobie prawdziwego tripa, w ktorym nie dopadnie Cie klatwa mamy. Jak nie, to ja Cie uprowadze. ;P
Przyzwoite
Nieprzyzwoite jest to, że zainteresowało mnie to okultyzmem. Wpadłem na pomysł, by sobie taki konkretny setting zrobić... Jak cholera. Będę czarował.
Fan mocnych wrażeń, z życiem tragicznym.