benzydamina, schizy i krok od śmierci
detale
raporty benzastop
benzydamina, schizy i krok od śmierci
podobne
Doświadczenie: Marihuana
Ilość wziętej benzydaminy: 4 saszetki
Wiek: 18 lat
Wzrost i waga: 172cm, 56kg
Witam. Jest to mój pierwszy trip raport mam nadzieję, że będzie przestrogą dla wielu chętnych wzięcia benzydaminy. Trip będzie bardzo długi ale zachęcam do przeczytania go w całości. Opisuje tyle co zapamietałem z wieczoru i z samych opowieści, o których dowiedziałem sie na drugi dzień. Trochę tego będzie a zamierzam opisać każdą halucynacje i schize. Późniejszy czas jest podawany w przybliżeniu i może się różnić o 0,5-1h, ponieważ nie miałem poczucia czasu w czasie tego tripu.
Zacznijmy od tego, że wszystko wydarzyło się w wieczorem o 22:00 w czwartek. Wykonałem ekstrakcję z 4 saszetek. Wyszło ok. 2g. Ok 22:20 zarzuciłem w siebie 2g benzydaminy. Odpaliłem stoper no i zacząłem grać w gierkę z kumplem.
T+0,5h (~23:00)
No i zaczęły się się pierwsze objawy. Rozmycie obrazu, smugi zostawiane za ruchem ręki. Zaczęły się też pierwsze halucynacje. Mam w pokoju rolety "dzień i noc". Są to takie rolety które mają puste miejsce poźniej część rolety i tak dalej. Patrzyłem w szparkę wolna przez która widać było balkon. Zacząłęm widzieć różne kształty, które po chwili zmieniły się w jakaś twarz, jakby postać stojącą na balkonie. Momentalnie odwróciłem zwrok i grałem dalej. Po skończonej grze powiedziałem kumplowi, że idę się położyć.
T+1h (~23:30)
Leżałem na łożku i tak naprawdę dużo nie pamiętam. Nagle drzwi balkonowe się otworzyły i wstawiona była przez nie tylko ręka i usłyszałem głos taty: "Masz tu kombinerki i idź otwórz psu kojec". Uznałem, że to pewnie halun więc zignorowałem to. Sytuacja powtórzyła się ponownie, a ja znowu to zignorowałem. W końcu powtórzyło się to 3 raz: "Ile razy mam Cię wołać masz te kombinerki i otwórz mu kojec" powiedział ojciec rzucając mi je na kołdrę. W tym momencie zacząłem się zastanawiać czy to było naprawdę czy jednak halucynacje. Zacząłem szukać kobinerek na kołdrze. Nagle w ręku trzymałem scyzoryk do tapet (tak naprawdę go tam nie było)
To co widziałem to pikuś. Teraz zaczyna się prawdziwa jazda.
O godzinie ok 00:00 rozmawiałem z moim przyjacielem K. przez telefon (nie pamiętam tej rozmowy). Ponoć bełkotałem tak, że nie dało się mnie zrozumieć po czym rozłaczyłem się i nie dawałem znaku życia. Siedziałem i nagle mam myśl w głowie, że musze przynieść kieliszki ziomkom do wódki (byłem sam). No to wstaję i nogi cieżkie jak cholera. Ale dobra. Poszedłem do siostry pokoju nawet nie wiem po co. Ona wiedziała, że wziąłem benze. Powiedziała tylko, że cały się trzęsę i, żebym wracał do pokoju. Ja nie posłuchałem jej i schodzę na doł po schodach (w 1 pietrowym domku) pierwsze 2 schody okej i nagle straciłem czucie w nogach. Spadlem na dół po schodach, w miedzy czasie chciałem się zerwać obróciło mnie na plecy i przez pół schodów leciałem na doł plecami do dołu i uderzyłem głową w kaloryfer. Dodam tylko tyle, że brakowało 5-10cm, żebym trafił na kant kaloryfera i mogłoby mnie nawet już nie być. Rodzina się zerwała w jednej chwili zobaczyć co się stało. A ja leże i nadal nie mogę ruszyć nogami, nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Po ciężkiej szybkiej rozmowie siostra kazała mi powiedzieć wszystko. Ja nie byłem w stanie nic powiedzieć więc ona zrobiła to za mnie. Powiedziała, że wziąłem benzydamine. Rodzice zadzwonili po karetke.
T+ 2h (~00:40)
Karetka przyjechała na miejsce. Przeprowadzili, krótki wywiad, ale nie pamiętam z niego dużo, gdyż nie szło się już ze mną dogadać. Żyłem w swoim świecie. Wzięli mnie do karteki. W kartce pamiętam tyle, że zacząłem rozmawiać sam ze sobą i nie mogłem znaleźć telefonu. Posądziłem gościa od karetki, że zabrał mi telefon i żeby oddał. Okazało się, że telefon leży obok mnie. Widziałem również w kartece moje dwie koleżanki z klasy, które w jednym momencie zaczęły się całować.
T+ 3h (~1:30)
Znalazłem się na sorze. Na miejscu była już mama z tatą i siostra oraz mój przyjaciel K.
Nie pamiętam co mówiłem zbytnio ale pamiętam, że ochroniarz strasznie się pluł do mnie, a później zaczął mnie wyzywać od ćpunów. Nie wiem tak naprawdę o co mu chodziło, a jakoś mu zbytnio nie zawadzałem. Zaprowadzili mnie na badania. Przeprowadzenie badania nie było proste, gdyż nie chciałem zbytnio współpra z lekarzami. Następnie pamiętam, już tylko jak nagle leżałem na sali z innymi pacjentami w łożku. Mojego przyjaciela nie chcieli wpusić do mnie bo nie był z rodziny ale mimo tego został do godziny 3.
T+ 3,5h (~2:00)
Leżałem sobie w łóżku i zapytałem mamę gdzie jest moja kurtka bo w niej miałem portfel i telefon. Usłyszałem odpowiedź "W garderobie". No to dobra już nic nie mówiłem. W miedzy czasie zacząłem wyzywać moja mamę (nigdy bym tego nie zrobił na trzeźwo) i krzyczeć na całą sale, że jak to możliwe, że nikt nie może mieć ładowarki do telefonu, który mi się rozładował.
T+4h (~2:30)
Leżałem, dostawałem kroplówki i różne leki ale nie mogłem zasnąć. Obok mnie leżał jakiś koleś za takim parawanem, który miał taką chorobę, że gdy chrapał i wydychał już powietrze brzmiał jakby się śmiał przez sen. Zacząłem wkręcać sobie krzywe fazy, że może on jest opętany. I nagle usłyszałem chrapnięcie, śmiech i jak gość obok mnie wymawia jakieś słowa w niestworzonym języku. Nieźle się wystraszyłem. Oczywiście to był halun ale w moim stanie nie potrafiłem już rozróżnić rzeczywistości od fikcji.
Następnie pamietam jak leżałem i przyszła do mnie pięlegniarka z takimi małymi naklejkami kart, które probowała nakleić na mnie. Było to tak prawdziwe ale nieralne więc zgaduję, że to była halucynacja.
Zapomniałem dodać, że od początku z niewiadomego powodu myślałem ze przyjaciel K. leży ze mną na sali za takim parawanem. Nawet jak, już usypiali zacząłem szeptać do niego "ej K." "ej" ale usłyszałem tylko chrapanie.
T+4,5h (~3:00)
Dostałem jakiś zastrzyk po którym momentalnie usnąłem ale to nie pomogło zbyt wiele bo obudziłem się około (podaję około, bo nie miałem ze sobą ani telefonu ani zegarka a każdy zegar na jaki patrzyłem podawał inna godzine o ile tam w ogóle były jakieś zegary, sam nie wiem) godziny 4:30
T+6h (~4:30)
Nie byłem w stanie już dłużej spać więc po prostu rozglądałem się i myślałem o tym co się wszystko stało tej nocy. Zauważyłem, że ktoś siedzi za parawanem tam gdzie wcześniej mój przyjaciel K. więc szepnałem do niego, żeby podszedł bo chce mu to wszystko opowiedzieć. On odowiedział tylko: "no zaraz". Poczekałem chwile.. nic. Zawołałem go znowu, a on ponownie odparł, żebym poczekał chwilę. W końcu już nie miałem siły na niego czekać wstaję patrzę za parawan, łóżko było puste, nikogo tam nie było. Mój przyjaciel K. przyjechał samochodem jak się dowiedział co się stało ale nie był ze mną na sali. Pomyślałem, że pójdę do ubikacji bo po tych kroplówkach chce mi się strasznie sikać. Wszedłem i były tam 2 pomieszczenia. Jedno z umywalka drugie z ubikacja. Niestety światło w tym drugim nie świeciło się. Bylem jeszcze mocno na fazie i zobaczyłem dziwny przycisk. Pomyślałem, że od światła. Wcisnąłem. Okazało sie, że byl to alarm przeciwpożarowy. Po chwili przybiegła pielegniarka, a ja wytłumaczyłem jej, że pomyliłem się.
T+8h (~6:30) Postanowiłem podejść do kogoś, żeby dał mi klucz do garderoby, żebym mógł wziąć swój telefon i pożyczyć od kogoś ładowarkę. Podszedłem do lekarza z pytaniem "Dałby mi pan klucze od garderoby?" Na co on odpowiedział tylko "nie". Ja zapytałem go dlaczego, przecież to moja własność. On kazał mi iść do łóżka a telefon dostanę później. Okazało się kilka godzin później, że tak naprawdę moją kurtkę i wszystko wzięła moja mama, a oni nie mają tam żadnej garderoby.
T+12h (~9:30) Rodzice przyjechali mnie odwiedzić. Dziś ponoć mieli wypisywać już ludzi z soru. Liczyłem, że mnie wypuszczą bo już ogarniam powoli co się dzieje. Po krótkiej rozmowie z psychologiem dostałem wypis z soru. Pojechałem do domu
T+24h (~22:00) Spałem tylko 1,5h godziny i nadal nie czuję zmęcznia. Po 24h widzę nadal lekkie smugi, gdy poruszam ręką. Ale występuja one głownie, gdy stoję ponieważ na siędząco, lężaco ich nie ma.
Podsumowując ten raport. Mam nadzieję, że będzie on przestrogą dla chętnych doznań i halucynacji. Kto wie jak mogło się to potoczyć. Niewiele brakowało do tego bym się przez jakiś syf zabił. Myślę, że zastanowicie się 10 razy za nim zdecydujecie się na benzydaminę. W 100 % wam odradzam. Ja po tym nie potrafiłem rozróżnić fikcji od rzeczywistośći, nie wiedziałem co się ze mną dzieję. Pamiętałem mniej więcej, gdzie się znajdowałem ale nie pamiętam nic co mówiłem. W takim stanie człowiek jest zdolny zrobić wszystko. Moglibyście zrobić sobie krzywdę nie tylko sobie ale nawet komuś z powodu tak mocnych halucynacji. Ja już nigdy więcej nie tknę tego gówna jakim jest benzydamina i wam też radzę.
Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia co do prawdziwości tripu to mogę wysłać zdjęcie wypisu z SOR'u :)
- 21129 odsłon
Odpowiedzi
Ja
Sorki ale zapomniałem progrubić czcionkę czasu.
Uwaga
benzostop
Nie próbowałeś niczego poza marihuaną, a zarzuciles 2 g benzy gdy rodzice byli w domu. Następnym razem bardziej zadbaj o set&setting biorąc jakiekolwiek psychodeliki. Nie dziw się ze faza skonczyła się tak jak skończyła jeśli nie byłeś do nien przygotowany.
Dzięki za komentarz, ale to
Dzięki za komentarz, ale to była moja ostatnia przygoda z psychodelikami i jakimikolwiek innymi substancjami :3
Brawo ty!
Brawo ty!
Już tu mnie nie będzie. Perm log out.