wielki bad trip po aco...
detale
raporty trip_raportuje_tylko
wielki bad trip po aco...
podobne
Set & Setting - Wakacje, piękna pogoda, około 19:00 kiedy zarzuciłem z kumplami, nastawienie jak najbardziej pozytywne, sceneria piękna las nieopodal rzeki ;p
Dawkowanie - nie pamiętam zbyt dobrze, ale wiem, że 60 tabsów aco, a ważę 68 kilo i miałem wtedy 16 lat, 2 co dwie minuty
Doświadczenie - MJ, hasz, amfa, %, DXM ale nie w tak kolosalnej dawce ;)
- Ej, a co po tym będziemy mieli??
- HAHA, zobaczycie xD
Razem z moimi trzema kumplami, niech będą nazwani w moim tripie R M i K paliliśmy sobie szanti od dłuższego czasu, pewnego dnia Pan M.- najbardziej zafascynowany substancjami psychoaktywnymi z nas, poinformował nas o istnieniu takiego specyfiku jak DXM ;). Planowaliśmy spróbować tego polecanego przez wielu środka. Niestety M wyjechał do rodziny. Nie zraziło nas to jednak i postanowiliśmy zarzucić aco sami. Pominę już jak to ogarneliśmy bo to oczywiste, wypad do apteki - poproszę acodin, dostaliśmy co chcieliśmy i wracamy na nasze tereny ;).
Zarzucamy i czekamy na efekty. Wielka nie pewność, był to mój drugi raz z DXM, z tym, że za 1 razem oszamałem zaledwie 15 tabsów ;(. przygotowaliśmy sobie miejsce na ognisko, jak to zwykle bywa ja i K siedzimy i gadamy a R zapierdziela i rozpala ognisko ;).
Ognisko rozpalone, gadamy gadamy, aż tu nagle, standard całe ciało swędzi jak opętane, śmiejemy się drapiąc bo wiemy co się niedługo stanie, mnie troszkę zmuliło i zbierało mi sie na wymioty wstałem i pierwsze oznaki, że coś jest nie tak.
Czuję się dziwnie zakręcony, kompletnie nie ogarniam co się dzieje, kiedy K i R śmieją się w najlepsze i drą ryja.
Świat zaczął mi się przechylać, nawet mi się to podobało, podkręślę że była to tak ostra schiza, że kilka razy wywaliłem się do tyłu ;p
No nic dziwne rzeczy dzięją się w mojej głowie
- Gdzie ja jestem?
- Co to za miejsce, i Ci ludzie mają takie dziwne wykrzywione twarze.
Zacząłem się trochę bać, całe otoczenia falowało i kręciło się a ja poczułem straszny ból w klatce piersiowej, który z każdą chwilą coraz bardziej narastał aż w końcu........... KOMPLETNIE SIĘ WYŁACZYŁEM, no mówię wam, dziura w pamięci jakiej nigdy nie doświadczyłem, nie jestem nawet w stanie powiedzieć ile to trwalo, ale gdy się wybudziłem, stało się coś czego nigdy nie zapomne......
Świadomość powróciła, ale zaraz, ja już nie siedzę tylko stoję w dodatku tak obsrany, że nie wiem kompletnie co się dzieje. K i R stoją z nożami w ręku i wpatrują sie w las....
Z lasu słychać odgłosy złego dużego zwierzęcia, które napewno nie mialo dobrych zamiarów, chrząkał jak świnia więc myśleliśmy, że to dzik!!
Kurwa co się dzieje ?! Nie tak miało być! Cofam się coraz bardziej w krzaki a R i K z kosami w rękach stoją przedemna gotowi na najgorsze...
Wiecie jakie to uczucie mieć tylko jedną myśl w głowie?? a na dodatek taką, że zaraz coś Cie zapierdoli?! czułem się kompletnie bezsilny, DXM odwagi też mi nie dodawał...
R wyciągnął latarkę i zaświecił w las, dziwne dźwięki nie ustawały. Nagle poczułem przeraźliwy strach, ej kurwa! tu w krzakach coś jest, praktycznie dotyka mojej nogi!!!
Wziąłem latarkę od R i zaświeciłem w to miejsce....
To co teraz napisze jest tak nieprawdopodobne i śmieszna a zarazem cholernie dziwne, że jeżleli nikt mi nie uwierzy nie będe miał mu tego za złe, sam bym nie uwierzył w takie coś, ale ja piszę tylko jak było...
Kiedy zaświeciłem latarką w krzaki, zaniemówiłem. Było to uczucie na które jeszcze nie znaleziono określenia....
Nie będe trzymał was dłużej w niepewności...z karzaków wyszedł FACET UBRANY W MORO!!! spojrzał na nas, zaśmiał się i poszedł!!! KURWA!!! CO TO BYŁO DO CHUJA!? przepraszam za wulgaryzmy ale zrozumcie...
Staliśmy jak debile wymienialiśmy głupkowate spojrzenia, i nie wiedzieliśmy co się dzieje...
DXM spotęgował się po tym zdarzeniu tak, że gdy postanowiliśmy iśc do baru nieopodal tego miejsca dopiero zaczęły się akcje...
w głowie już nie miałem pojebanych ludzi w moro udających dziki, nie... W głowie miałem taki pierdolnik jak nigdy. Widziałem różne rzeczy po drodze. Głupie świerszcze przerażały mnie jak nic innego, widziałem kroczące dziwne zjawiska (nie wiem jak to okreslić inaczej) jak gdyby nigdy nic a gdy szedłem po ulicy, miałem ogromne poczucie zagrożenia. Nie wiem czego się bałem, ale szedłem w chuj obsrany.
Doszliśmy do baru, usiadłem tyłem do ludzi a przodem do ulicy, Chłopaki zamówili mi kebaba, wziąłem gryza i mało co nie zwymiotowałem, doszedłem do wniosku, że jedzenie w tym stanie nie jest najlepszym pomysłem.
Ciągłe poczucie zagrożenia nie dawało mi spokoju... na dodatek na ulicy słyszałem takie trzeszczenie jakie jest gdy nadjeżdża pociąg, wiecie o czym mówię. Ulica trzeszczała niczym tory, a ten głos był coraz bliżej, jaki głos? NADJEŻDŻAJĄCEGO POCIĄGU.
Powiedziałem o tym chłopakom.
JAKIEGO KURWA POCIĄGU?! NA ULICY!?
I RZECZYWIŚCIE POCIĄG PRZEJECHAŁ, ROZUMIECIE TO? BO JA NIE... WIDZIAŁEM POCIĄG JADĄCY PO ULICY! SŁYSZAŁEM GO, CZUŁEM TEN PODMUCH WIATRU!
NIE wytrzymam tu idziemy stąd. Nie był to najlepszy pomysł...
Usiedliśmy pod czyjąś siatką K i R sobie gadają, ja siedzę na przeciwko nich i schizuje, cienie śmigały mi przed oczami, czułem ogarniający mnie strach, w życiu bym nie pomyślał, że mój umysł jest w stanie tak mnie oszukiwać widziałem nie stworzone rzeczy. patrze na R który sidzi po turecku, i sie mnie pyta co jest? nie widziałem jego nóg, miałem wrażenie jakby ich wogole nie miał, jak gdyby były wrośnięte w ziemię. Prosiłem go, niemal błagałem żeby od czasu do czasu poruszył nogami, niby nimi ruszał ale ja jakoś nie widziałem zeby mial te nogi.... nadal siedzialem zesrany jak frajer w wiezieniu...
Potem było już tylko zejście, standardowo chód robota, fajnie się ziewa i błogie poczucie spokoju, jak wróciłem do domu po ciężkiej podróży, i spojrzałem do lustra postanowiłem iść jak najszybciej spać żeby nie robić przypału, nie dość ze miałem nie swoją twarz to jeszcze bylem cały obśliniony...
P.S. jak wróciłem do domu to była godzina 4:30 więc to co dla mnie było wiecznością trwało zaledwie kilka godzin... Pozdrawiam wszystkich tripujących, mam nadzieje że miło się wam czytało mojego tripa, którego raczej wolałbym nie powtarzać xD
Acodin to coś na kilka razy, przy dłuższym kontakcie z nim i większych dawkach, zaczynamy być inni niż kiedyś, środek DXM znacznie wpływa na nasze myślenie i poglądy na świat, ja wraz a moimi kolegami ostro się w to wpieprzyłem ale na szczęście z tego wyszliśmy, niestety dziury w pamięci są kolosalne.
Podsumowując DXM jest to wspaniała rzecz, robi z człowiekiem co jej się tylko zechce, potrafi wmówić nam wszystko, ja miałem jeszcze dwie dziwne sytuacje po tej substancji, może jak będę miał czas to napisze swoje 2 kolejne tripy.
Ale na podstwie własnego doświadczenia, zdecydowanie odradzam dłuższe cugi z aco
Pamięć i wspomnienia to piękna rzecz, a aco lubi je odbierać
Pozdrawiam ;p
- 23752 odsłony
Odpowiedzi
*
Jak czytałem Twój opis, to wyobrażałem sobie, co Ty widziałeś i co czułeś. Przejebane uczucie, he, he. Pozdro
;-)
to podsumowanie substancji bardzo do mnie trafiło... Bo ja również wraz z ekipą kumpli swego czasu się w to troszkę wpieprzyliśmy ale dajemy już radę! Po za tym masz racje Dekstrometorfan to naprawdę wyjątkowa substancja o wielkim potencjale ale trzeba jej używać z rozsądkiem i szacunkiem. (Jak ktoś gdzieś napisał "Szanuj DXM to DXM uszanuje ciebie" czy jakoś tak) I masz racje też z tym że dxm czyni zmiany w naszym charakterze i światopoglądzie może nie jakieś drastyczne ale są, dla mnie świat już nie będzie taki sam jak jeszcze tego nie spróbowałem. A co do dziur w pamięci to osobiście nie doświadczyłem, mnie akurat zaatakowało coś takiego że wiele wspomnień mi się gdzieś pochowało i dopiero jak ktoś o tym wspomni to tak nagle się przypomina wszystko, porównałem to kiedyś do "przeprowadzki w amerykańskich filmach" że w kartonach są nieużywane rzeczy, które ktoś znajduje po paru latach akurat przed przeprowadzką i dzięki nim wspomina (np. zdjęcia).
Ale sie rozpisałem no ale trudno :p
Fajny TripRaport, zapraszam do moich i POZDROWIONKA dla Ciebie i ekipy ;)
Dokładnie to miałem na myśli
Dokładnie to miałem na myśli mówiąc o dziurach w pamięci a te Twoje "przeprowadzki w amerykańskich filmach" - sam lepiej bym tego nie ujął. A ja z ekipą od tamtego czasu nie mieliśmy żadnego kontaktu z DXM przestraszyliśmy się, bo to bardzo potężne doznania i nasza przygoda się z tym skończyła na zawsze. Pozdro
: )
...
To ma być badtrip? lol
według mnie, tak :)
Może Ciebie nie przeraża jak czytasz, ale Ja kiedy to panowało nad moimi myślami byłem kompletnie "ZGNIECIONY" tym co działo się ze mną i w mojej głowie, nie spodziewałem się tego po leku na kaszel, a opowieści kumpla, myślałem, że były ostro przesadzone : )Teraz już wiem DXM to potężny środek i nie wolno pod żadnym pozorem go lekceważyć i brać takich ilości, dla mnie był jeszcze łagodny, bo wiem że tyle co tego zjadłem, było głupim pomysłem :)
: )
kontynuacja
Jestem panem R. Nie skończyło sie tak jak napisał mój kumpel tylko na tym. Praktycznie całe wakacje zarzywaliśmy DXM. Czasem co dzien, czasem co 2-3 dni. Po tych wakacjach każdy z naszej paczki sie zmienił. Ja i jeden z kumpli nie zdaliśmy w szkole. dradzam zarzywania tego środka więcej niż raz. Dla mnie skończyło się to depresją, różnego rodzaju lękami, poważnymi problemami z pamięcią. To jest świetna substancja ale i bardzo niebezpieczna moim zdaniem i dla tego szczerze odradzam.