Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

trzeci wymiar - aviomarin i acodin

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
150 mg - dimenhydrynat
240 mg - dekstrometorfan / podzielone na 2 dawki przyjęte w odstępie godziny
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
pokój w wynajmowanym ze współlokatorami mieszkaniu
Wiek:
20 lat
Doświadczenie:
alkohol, sporadycznie nikotyna, raz gałka muszkatołowa i dosy… dużo dosów…

trzeci wymiar - aviomarin i acodin

Wiek około 20 lat waga 54 kg

Stan zdrowie – przeziębienie i źle przespana noc

Więc cóż… Naprawdę nie przypuszczałam, że to wszystko się tak skończy. Zapiski początkowo prowadziłam tylko dla siebie, bo do głowy by mi nie przyszło, że to będzie miało taki przebieg ale że stało się jak się stało to naprawdę wrzucam to tutaj przede wszystkim żeby pokazać że nawet średnia dawka tych leków ogólnodostępnych może na człowieka podziałać bardzo, bardzo bardzo mocno. No bo ile to w sumie jest trzy aviomariny i jeden niepełny syrop acodin 300?

Więc cóż… do rzeczy. Tak to wyglądało.

„13:00 - 3 tabletki aviomarinu

13:05 - 20 ml syropu (w przeliczeniu 60 gram dex )

13:10 – 20 ml syropu

13:00-13:20 – jem w międzyczasie  płatki owsiane, które przez smak syropu za szczególnie smaczne nie są, ale przynajmniej nie będzie mi się po nich sam syrop odbijał

13:30 - chyba coś się zaczyna dziać albo mi się wydaje... ale chyba na serio  mi się wydaje bo trochę tego wzięłam wiec efekt powinien być chyba „konkretniejszy”

13:35 chyba jest mi trochę ciężko...

13:37 mam jakby trochę ciężka głowę

13:40 coś się zaczyna dziać , jest lekki zawrót głowy

13:42 tak… lekka karuzela i gorąco ale przyjemnie

13:50 jest mi generalnie „dobrze” jak po kilku piwach plus oczywiście piekielnie duże źrenice i więcej…. chyba już nie będę już brała…

13:54 hmn… „to” się chyba jeszcze trochę wkręca, położę się na trochę…

14:45 - weszło jest generalnie dziwnie, gigantyczne źrenice, ciężka głowa, ale to właściwie czuje się normalnie

14:49 – mam wrażenie że „schodzi” więc w sumie to wezmę jednak tą druga działkę - 20 ml syropu

14:56 - ciężkość głowy odeszła zrobiło się jakoś tak lekko, luźno

14:58- i jeszcze drugi kieliszek 20 ml syropu

15:00 - uczucie czystej myśli pije wodę

15:00 – odstawiam pustą miarkę

15:02 - wizyta w toalecie w zasadzie jest normalnie, czuje się już praktycznie „trzeźwa”

15:08 - jem owsiankę i tymczasem jakby  uczucie ciężkością powracało

15:10 - jakby cos się znowu zaczęło dziać

15:12 - zastanawiam się czy to już wszystko weszło

15:20 no i chyba weszło w sumie tylko trochę otępiała jest no ale nie kaszle :)

15:24 coś się dzieje jakby muzyka w głowie  (walc?), serce mi trochę wali i jest gorąco, odprężam się… jest przyjemnie…

15:30 I….  

Gdy patrzę na  drzwi to pojawia się czarna dziura załamująca powierzchnie i tak po nich podróżuje, aż zatrzymuje się  i formułuje się z niej twarz potwora (goblina?), dziurę rozszerza się, świat się jakoś rozczepia. Patrzę na komputer. Komputer faluje czarnymi oparami i…

15:40 BUM uderzenie, szok, moment,  nigdy w życiu nie byłam w takim stanie

15:45???  Czuje się jak bym była zamknięta, taka mała a wszystko jest takie duże

Powieki ciążą mi do dół jestem jakoś rozciągnięta, ciężko trafić i w klawisze

TERAZ NAPRAWDĘ ROZUMIEM PSYCHODELEDELE

I… Zaczyna się. Ciągle mam oczy szeroko otwarte i to po prostu się dzieje. Odwiedzają mnie różni ludzi wychodzący przez drzwi ale są na pół przezroczyści.

Potem „materializuje się” jedna dziewczyna. Widzę bardzo wyraźnie w bluzie z czarnymi włosami opadającymi na twarz stojąca w kącie, plecami do ściany.

Potem widzę same ubrania bez ludzi.…

Te ubrania są bardzo wyraźne. Jedna z nich czerwona spódnica i żakiet podchodzi do mnie bardzo blisko wydaje się trochę „agresywna” , a gdy podchodzi na wyciągnięcie ręki to widzę ją bardzo dokładnie każdą nitkę ubrania.

I potem zaczyna się podróż. Tylko ja siedzę na krześle a wszystko wokół mnie się zmienia. I naprawdę. Czuje się jak podróżnik siedząc na moim siedzisku bo raz jestem tu w pokoju, raz w innej lokacji. Pamiętam jeszcze jak przez pokój (mój pokój) przesuwa się migoczący płaski dysk i był na wyciągnięcie mojej ręki. A potem…

Potem… zaczyna się dosłownie trzeci wymiar. I… I nie ma już krzesełka tylko ja. Trafiłam jakby „wpłynęłam” do futurystycznej wersji alternatywnej przyszłości jako obserwator. W tym świecie ludzie żyli już razem z „magią”, której właśnie doświadczałam. Będąc tam intensywnie myślałam nad tym jak udało im się to pogodzić. Jak można oswoić ten „subiektywny wymiar poszerzonej egzystencji” tak by móc się po nim swobodnie poruszać. I…. Zastanawiam się czy sztuczna cyberprzestrzeń mogłaby być jego stabilnym odwzorowaniem i czy dragi i cyberprzestrzeń są właśnie kluczem do jej istnienia. Rozważam to wszystko ciągle będąc tam w tamtej rzeczywistości która była kilkupłaszczyznowa. Po kilku rzutach miasta, zaczęłam poruszam się po opuszczonej stacji metra gdzie tańczyły różne „magiczne wzory”. W końcu natknęłam się na powidok jakieś postaci z tamtego świata. To był mężczyzna w płaszczu, który miał bardzo zwinne, półprzezroczyste, migoczą niebieskie dłonie i unosił się w powietrzu.

I… Potem dalej jestem przenoszona. Znowu jestem  w wielu miejscach  wielu domach w wielu grotach. Na serio… Skąd ja znam te wszystkie miejsca?

15:50 Jakoś pomiędzy jedną a drugą sekundą udało mi się ustalić ten moment kiedy jestem w swoim pokoju by udać się do łazienki by się załatwić. I kiedy tak siedzę „robiąc swoje” to jest mi tak przykro że ten magiczny stan będzie musiał minąć, że aż łzy same mi ciekną. Drzwi na które patrzę tymczasem rozciągają się pod jakąś dziwną perspektywę. Fisheye?? Chyba coś w tym stylu...

Wróciła. Usiadłam znowu na krześle i dalej podróżuje po miejscach i nagle po kilku lokacjach jestem w dziwnej pozycji, siedzę… jak siedziałam ale wydaje mi się że jestem do góry nogami jakoś dziwnie powykręcana  i świat zewnętrzny też stara się teraz do tego dostosować.

16:40???  Nie ogarniam. Z oryginalnego zapisu z notatek zacytuję „NIESAPQ/SIVI”. Wszystko się po prostu dzieje, a ja jestem „biernym podróżnikiem”, który po prostu „podróżuje”. Mój pokój już właściwie nie istnieje.

17:00 Trochę ogarniam. Już jestem w stanie „znajdywać” drogę do pokoju.

17:20 wc - trudna akcje. Gdy wstaje to tak jakbym była na sprężynach. Taki bum i jest już wyprostowana. Klamka jest jakoś dziwnie dalej… Trochę się zataczam cały korytarz w czerwonym świetle…

17:26 Ogarniam fazę całkowicie wychodzę już z tego  krzesło-tripa

17:30 idę pisać na facebooku z koleżanka

17:30 ale hmn… w sumie to „bomba” ciągle trwa… Jednak ja ją teraz ignoruje.

18:00 Kładę się i zaczynają się jazdy sufitowe – najpierw wzorki, potem sufit zmienia się w pulsująca masę i na kształt budyniu która wyciąga się i chce mnie dotknąć

18:40 czuje się już naprawdę normalnie tylko mam lekkie halucynacji uciekający/kurczący się  żyrandol

19:40 żyrandol jak to piszę to w sumie jeszcze jak tak na nim zawiesić wzrok to pomału powolutku trochę się kurczy no i na klawiaturze pojawia się czerwone światełko

I generalnie to około 21 wszystko zeszło całkowicie.”

 

I… Cóż jeśli chodzi o dzień następny to spałam dobrze. Zejścia jako takiego nie miałam. No fakt faktem dzisiaj, czyli dnia następnego wystąpiła u mnie miesiączka co mogło wpłynąć na dużą „podatność”, która zaowocowała tymi wszystkimi „przeżyciami”.

A teraz… Czy było warto? Nie wiem jakie to będzie miało konsekwencje zdrowotne, ale wydaje mi się, że nie strułam się tym jakoś szczególnie mocno (brak tragicznego zejścia).  Więc od strony zdrowia powinno być raczej okey. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Czy to powtórzę? Nie. Naprawdę nie. To jest zbyt niebezpieczne. Widziałam co chciałam. Otarłam się o cały trzeci wymiar, poznałam uczucie silnej psychodelik. Ale cóż… Jakby nie patrzeć, to 2 godziny spędziłam gapiąc się na ścianę.  A to nie jest zbyt „normalne”.

Jadnak... Nie żałuję. :)

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
20 lat
Set and setting: 
pokój w wynajmowanym ze współlokatorami mieszkaniu
Ocena: 
Doświadczenie: 
alkohol, sporadycznie nikotyna, raz gałka muszkatołowa i dosy… dużo dosów…
Dawkowanie: 
150 mg - dimenhydrynat 240 mg - dekstrometorfan / podzielone na 2 dawki przyjęte w odstępie godziny

Odpowiedzi

Raport napisany dobrze, ale kredek to chyba sobie nie żałowałaś, bo przekoloryzowany jak ja pierdole. Kiedyś też miałem tendencje do bujnego ubierania w słowa tego co się dzieję dookoła mnie, robienia raporta na bierząco w swojej głowie, co często kończyło nadinterpretowaniem i dorabianiem treści, które nie do końca miały pokrycie z faktycznym stanem rzeczy. Różnica jest taka, że ja wtedy miałem 14 lat do chuja. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że w takiej dawce i w takich warunkach przeżywałaś to, co opisałaś powyżej. Chyba że to faktycznie zasługa Aviomarinu, ja osobiście nie łączyłem tych substancji, także ciekaw byłbym opinii jakiegoś eksperta

Uwaga jestem ekspertem

Aviomarin bardzo znacznie podbija działanie DXM w kontekście wizuali choć zwyczajowo niestety również kosztem amnezji różnego stopnia. Przy jej masie nie musiała wcale mocno używać wyobraźni, ażeby zobaczyć to co widziała

W takim razie z pokorą przyznaję się do swojej niewiedzy, pozdrawiam wszystkich eskpertów

Więc cóż... przyszedł czas na żałowanie tego "tripa" i napisanie że tych specyfików nie można ze sobą łączyć bo jest to poprostu NIEBEZPIECZNE. 3 dni od tego "nieszczęsnego zażycia" zaczęłam odczuwać coś co można nazwać drżeniem w głowie i no niepowiem niepokoi mnie to i to nawet bardzo. Dlatego napradę nie warto się tak "bawić", potem można mieć duży problem i naprawdę żałować.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media