mieszanki ziołowe - trip, którego się nie spodziewałem.
detale
raporty blueplanetgenerator
mieszanki ziołowe - trip, którego się nie spodziewałem.
podobne
Był to czwartek a następnego dnia miałem wolne, więc w bardzo dobrym nastroju. Postanowiłem udać się na mały melanż do znajomych. Mieliśmy coś zjarać a potem pójść na miasto się napić. Do jarania mieliśmy świeżo zakupioną maczankę Melmac Invaders, którą już znaliśmy (kilka miesięcy wcześniej często ją przypalaliśmy). Wszytko działo się w mieszkaniu u kolegi Sebastiana a potem u drugiego kolegi Tomka, który mieszka w tym samym bloku, tylko parę klatek dalej.
Tak więc usiedliśmy sobie w kuchni u Sebastiana i przyjaraliśmy tę maczankę. Bardzo szybko okazało się, że nie ma ona nic wspólnego ze sprzedawaną pod tą samą nazwą parę miesięcy wcześniej maczanką!!! Ta, którą teraz paliliśmy wywaliła nas właściwie od razu w kosmos!!! Bardzo szybko zrozumiałem, że to coś zupełnie innego - jakaś totalna psychodelia włączyła sie po kilku średnich buchach. Wszyscy nagle poczuliśmy się nietęgo, nie było mowy, żeby rozmawiać, każdy z nas natychmiast zagubił sie w ciągu paru minut gdzieś w otchłaniach mózgu.
Przewracaliśmy się na podłogę próbując wstać i tylko od czasu do czasu mówiliśmy, "o kurwa, co to jest???" Po jakiś 15 minutach prób wstania na nogi i podjęcia jakiejś decyzji (ustaliliśmy, że pójdziemy do mieszkania Tomka). Wytoczyliśmy się więc do windy, jazda tą windą to byl kosmos! Tysiące jakiś dziwnych myśli atakowało mój mózg, czułem, że rozumiem wszechświat, że wiem o wiele więcej niż normalnie. Jednocześnie zupełnie nie byliśmy w stanie rozmawiać, każdy z nas był zagubiony gdzieś we wszechświecie, skupiony na tym co aktualnie odczuwał. Niepokoiło mnie to, bo bałem się, czy ktoś z nas nie zacznie robić jakiś dziwnych rzeczy. Jechaliśmy tą windą i właściwie porozumiewaliśmy się telepatycznie, nie trzeba było żadnych słów - wystarczyło spojrzec w oczy i rozmowa sama sie działa w mózgu. To było bardzo intensywne niesamowite i niepokojące uczucie, nie należało ono wcale do przyjemnych. Było to zupełnie nowe dla mnie i dlatego tak niepokojące.
Gdy dotarliśmy do mieszkania Tomka, zajeło nam to jakieś pietnaście minut, (zamiast trzech) gdyż droga nie była prosta - z mieszkania A do B, tylko była to jakaś wielka wyprawa, jak z Tolkiena, gdzie po drodze często zapominałem po co własciwie i gdzie idziemy, bo intensywne przeżycia wewnętrzne uniemożliwiały nam skupienie sie na tak prostej czynności jak dojście do mieszkania Tomka.
W końcu dotarliśmy do mieszkania Tomka!!! Dla wszystkich było oczywiste, że nie ma mowy żeby gdzieś iść jeszcze na miasto się napić. Najważniejsze stało sie, by powrócić z tego tripu!! Skupiałem sie na szukaniu znaków, że trip się kończy, bo każda nawet najmniejsza i najprostrza czynność wywoływała lawinę skojrzeń i znaczeń i przez to nic nie byliśmy w stanie normalnie zrobić. Sebastian położył sie na podlodze, a my z Tomkiem czuwaliśmy nad nim, rozmawialiśmy z nim bo baliśmy sie czy powróci. Oczywiscie wszyscy powróciliśmy po jakiejś półtorej godzinie. Byliśmy bardzo zaskoczeni tą mieszanką, bo pare miesięcy wcześniej musiały znajdowac sie w niej zupelnie inne ziola , gdyz nie bylo w nich nic z psychodelii, za to była to mieszanka energetyzująca na imprezę. Stwierdziliśmy zgodnie ze więcej tej mieszanki już nie kupimy. :-)
- 19982 odsłony
Odpowiedzi
Zioła były może i te same ale
Zioła były może i te same ale namoczone roztworem innej chemii niż wcześniej. Czytałem gdzieś niedawno, że syntetyczne kanabionoidy można łatwo przedawkować więc ostrożnie
Tylko siano bylo to same, chemia inna
Może nie napisałem tego jednoznacznie, ale chemia, która polali tę mieszankę, była zupelnie inna chemią, niż ta, ktorą producenci stosowali pare miesiecy wcześniej. Podczas wcześniejszych tripuw była to chemia z rodzaju euforyzujących, a podczas opisanego, chemia psychodeliczna. Po prostu gdzies w manufakturze było im wszystko jedno co leją.