zrozumieć życie
detale
raporty wiktorsky
zrozumieć życie
podobne
Zrozumienie życia i stanie się Bóstwem
Będąc na wakacjach nad morzem, wraz z moją dziewczyną Martą planowaliśmy kolejny wspólny trip, dla niej było to drugie takie doświadczenie, jednak dla mnie nie było to coś nowego.
Planowaliśmy to już od dawna, kilka tygodni wcześniej wpadłem na pomysł, że chciałbym zjeść grzyby razem z nią na plaży. Tylko ja, ona, grzyby i piękny malowniczy krajobraz. Na miejscu szukaliśmy odpowiedniego miejsca, musiało być to miejsce z daleka od ludzi, ale jednocześnie z widokiem na morze i w połączeniu z naturą. Zajęło nam to kilka dni, ale w końcu zdecydowaliśmy się zjeść grzyby wieczorem na plaży, kiedy większość ludzi będzie już w domach, a słońce idealnie zajdzie za horyzont.
Udaliśmy się na plażę z porcją grzybów. W moim przypadku było to 3 gramy odmiany golden teacher, w jej przypadku 2 gramy. Po zjedzeniu grzybów (ok. godziny 19:00), usiedliśmy na kocu w okularach przeciwsłonecznych z zapasem wody, pepsi i małym głośnikiem. Jednak zaraz po konsumpcji okazało się, że Marta zapomniała z hotelu leków, które były jej niezbędne. Musieliśmy więc szybko wrócić do hotelu, a następnie przyjść z powrotem na plażę.
Pośpiesznie udaliśmy się w drogę, kiedy wracaliśmy przez tłum ludzi, poczułem lekkie skołowanie, jakbym wypił jedno piwo. Gdy dotarliśmy na plaże, była już godzina 19:30 a na nierównym piasku zacząłem widzieć zarysy liczb, jednak nie przejąłem się tym jakoś szczególnie, ponieważ na wcześniejszym tripie również widziałem liczby.
Kontynuowaliśmy nasz spacer ku miejscu, z którego dopiero wyruszyliśmy, kiedy w końcu udało nam się usiąść wygodnie na kocu, poczułem lekki niepokój związany z moim stanem, uświadomiłem sobie, że siedzę na plaży po 3 gramach grzybów a wokół jeszcze pełno ludzi, którzy czekali tylko na zachód słońca.
Zaraz przed godziną 20:00 moje odczucia zaczęły się zmieniać. Czułem, że panuje nad wszystkim. Stałem się tylko bardziej pobudzony, a liczby, które widziałem na piasku, zaczęły się uwyraźniać. Zapytałem wtedy Martę czy również ma podobne odczucia, jednak odpowiedziała, że totalnie nic nie czuję. Minęło kolejne 15 min, po czym sytuacja przed moimi oczami diametralnie się zmieniła. Liczby zaczęły pojawiać się nie tylko na piasku, ale również ich zarysy widziałem na niebie. Moje zmysły zaczęły wariować, zacząłem czuć więcej i rozumieć ludzi, którzy nas otaczali.
Na początku myślałem, że ludzie, którzy chodzą obok nas, wiedzą, że zjedliśmy grzyby, ale po chwili ta myśl wydała się absurdalna. Po chwili przemyśleń zapytałem również Marty czy zaczęło jej coś wchodzić. Po pewnym czasie przebytym w milczeniu odpowiedziała, że strasznie mocno odczuła działanie grzybów, a z minuty na minute potęgowało się.
Chciałem przeprowadzić Martę przez tripa bardzo bezpiecznie, bo wiedziałem, że w końcu jesteśmy na plaży a wokół pełno ludzi, więc zacząłem opisywać, co czują inni ludzie. Zacząłem ich rozumieć pomimo tego, że widziałem tych ludzi pierwszy raz w życiu. Marta wciągnęła się w opisy i stwierdziła, że nasz naród i my jako Polacy jesteśmy bardzo nieszczęśliwi, każda osoba, która przechodziła, miała swoje problemy, które wtedy z mojego punktu widzenia były całkowicie błahe i bezsensowne. Żony kłóciły się z mężami, żeby szli szybciej, rodzice krzyczeli na dzieci, że nie mogą chodzić po mokrym piasku, a cierpienie na ich twarzach widzieliśmy z odległości 50 m. Była jednak jedna szczęśliwa rodzina, był to ojciec z matką i dwójką małych córeczek. Widziałem i czułem ich radość jak własną, dziewczynki śmiały się i cieszyły ze swojego pieska, a ich tata opowiadał żarty mamie, która również była bardzo rozbawiona — była to rodzina całkowicie przepełniona szczęściem.
Nagle około godziny 21:00 trip zaczął się nasilać i czułem, że będzie tylko mocniej. Liczby, które widziałem na niebie i piasku, były tak wyraźne, że wydawały się prawdziwe. Układały się w nie chmury, domy, ludzie, każda rzecz, na którą spojrzałem, była stworzona z liczb, a moje obawy wobec ludzi powiększyły się.
Po zachodzie słońca, czyli przed 22:00 zaczęły dziać się rzeczy nie z tego świata. Niebo stało się czerwone i niebezpieczne, ale jednocześnie po jego drugiej stronie panował błękitny spokój, oddzielała je swego typu granica, której nie jestem w stanie opisać, ale w głębi duszy czułem, że jest to medium pomiędzy piekłem a niebem. W tym momencie niebo się rozstąpiło, a ja poczułem, że staje się osobą Boską, że doznałem oświecenia.
Zacząłem rozmawiać z Martą o jej doświadczeniach, które aktualnie przeżywa. Mój głos stał się boski, jakbym słyszał go z 3 osoby, ale jednocześnie rozchodził się on po całej mojej głowie i nie potrafiłem określić jego głośności, nie wiedziałem, czy krzyczę, czy mówię normalnie, ciągle pytałem się Marty czy aby na pewno nikt mnie nie słyszy. Dochodziły do tego bodźce zewnętrzne takie jak liczby i głosy innych ludzi, zacząłem przedstawiać Marcie swoją rzeczywistość, mówiłem, że staliśmy się Bogami i możemy wiele osiągnąć dzięki temu doświadczeniu.
Po chwili niebo stało się spokojne, poczułem, że jesteśmy poza czasem i na granicy wszechświata, poza nieskończoną ilością liczb, które ciągle się zmieniały. Na niebie widziałem również fale, które wyglądały zupełnie jak stare klisze do aparatu, na każdej części kliszy widniały twarze znanych artystów przeplatane przez liczby oraz zmieniające swoje położenie, byli to artyści wyłącznie ci którzy zmarli, Freddie Merkury, Michael Jackson i wielu innych, których moja podświadomość zna. Niemniej nie byłem w stanie określić, kim byli ci ludzie.
W głowie zacząłem przeżywać całe swoje życie, zacząłem myśleć o osobach, które kocham, byli to moi rodzice, których twarze miałem przed oczami pomimo setek dzielących nas kilometrów, był to mój najlepszy przyjaciel i pies, za którymi bardzo tęskniłem, a emocje, które mi towarzyszyły były bardzo wyraziste i prawdziwe. W parę chwil przemyślałem swoje życie, swoje problemy i swój życiowy cel, podzieliłem się odczuciami z Martą i poczułem się zupełnie innym człowiekiem, jakby wartości, którymi się kierowałem, były ukryte głęboko we mnie a po grzybach były tuż na wyciągnięcie ręki.
Była już godzina 23:00 i postanowiłem, że chciałbym pójść przejść się brzegiem plaży, poczuć wodę, jednak ciężko było nam się zebrać. W pewnym momencie spojrzałem na twarz Marty, która naglę się rozlała i nie miała punktu odniesienia, było to coś, co ciężko jest opisać, jej oczy, uszy, nos i usta zmieniały swoje położenie bardzo szybko po całej twarzy, nieraz miała troje oczu albo dwa nosy i jedno ucho, za każdym razem jak ruszała głową, widziałem w zwolnionym tempie swego rodzaju poświatę podążającą za jej ruchem, kiedy ruszała oczami na prawo i lewo w normalnym tempie, ja widziałem jakby trwało to co najmniej kilkanaście sekund.
Kiedy po godzinie udało nam się zebrać na spacer po plaży, brzegiem morza, odkryłem, że woda była bardzo ciepła a każdy krok niezwykle przyjemny. W tle dalej widziałem mnóstwo liczb, w szczególności na liściach drzew, ale były to już zaledwie zarysy takie same jak na początku tripa.
Po pewnym czasie zaczęliśmy wracać do hotelu, była już godzina 1 w nocy. Po powrocie poszedłem pod prysznic i patrząc w lustro myślałem o całym doświadczeniu, widziałem w nim zupełnie inną osobę, jakbym patrzył na kogoś innego, ale czułem radość i zrozumiałem, że był to najmocniejszy i najlepszy trip, jaki kiedykolwiek miałem i jestem pewny, że jest ogrom rzeczy do odkrycia i że następna dawka będzie jeszcze większa, ale na razie mój zmęczony doświadczeniem umysł potrzebuje odpoczynku i snu.
- 8204 odsłony
Odpowiedzi
Bardzo fjany TR. Bardzo
Bardzo fjany TR. Bardzo podoba mi się przemyślenie o wrodzonej "nieszczęśliwośći" naszego narodu. Widzę wiele wspólnych punktów z moimi własnymi doświadczeniami oraz przemyśleniami. Pozdrawiam i życzę powodzenia
Miło usłyszeć że ktoś myśli
Miło usłyszeć że ktoś myśli podobnie
Powodzenia