lasvypas parano. grzybowo.
detale
raporty 0ozaru
lasvypas parano. grzybowo.
podobne
EXP 21 lat; MJ, hasz, alkohol, łysiczki, amfetamina, extasy
S&S: las jesienną porą, część przygody na osiedlu. 2 osoby [ja z kumplem], pierwszy raz w życiu- po 75 sztuk świeżych łysiczek. Ostro. Opisuje tylko to co ja czułem i widziałem.
Od początku podekscytowani- po kilku wcześniej nieudanych próbach znalezienia, w końcu udało się nazbierać odpowiednią ilość. Po powrocie z łąki, na małym placu zabaw podzieliliśmy się po równo, zjedliśmy surowe, świeże grzybki niczym nie zapijając, ani nie zagryzając, po czym udaliśmy się w stronę szkółek leśnych, sąsiadujących z dobrze nam znanym parkiem, do którego udaliśmy się w następnej kolejności.Przygoda życia, mocna.
Właściwie nie wiedzieliśmy czego mamy się spodziewać, to była nasza pierwsza grzybowa faza. Pierwsze objawy pojawiły się stosunkowo późno, bo dopiero po ok. 1,5-2h od zjedzenia.Idąc przez park roześmiani, wyczekując na większą jazdę trafiliśmy na miejscówkę na której spotkaliśmy kilka znajomych osób z osiedla. Akurat trafiliśmy z kumplem na akcję nagonki na pewnego typa, który coś zbroił- siedział na drzewie i bał się zejść (18 lat), a reszta czekała na niego na dole. Rozśmieszyła mnie ta sytuacja, czułem, że grzybki zaczynają coś działać, byłem niesamowicie wesoły. Zostaliśmy pogadać z kumplami, było ok. Wpatrując się w pewne krzaki, zauważyłem jakby 'oddychały'. Gdy gościu zszedł z drzewa byliśmy świadkami jego nokautu przez jednego z kumpli. Koleś się rozmazał;((płacz!:O)...było mi go trochę żal, grzyby już bombardowały moje uczucia. Jakoś pozytywnie się już wtedy czułem, podnieśliśmy typa i poszliśmy z nim do sklepu na osiedle obok- gościowi zrobiliśmy totalne pranie mózgu. Gdy tylko wyszliśmy z parku i ujrzeliśmy osiedle zaczęła się lawina zdarzeń... Któż nie zna akcji z LasVegasParano- poczatkowej sceny filmu, gdy bohaterowie zabierają autostopowicza- podobne pranie mózgu zrobiliśmy naszemu nowemu fumflowi ;). Przepiękny widok ulicy oświetlonej słońcem był nie do opisania, zachwycaliśmy się wszystkim dookoła; kładliśmy na ziemi na brzuchach, bo jakoś w ten sposób wszystko wyglądało 'fajniej'. Kolory były niesamowite, wszystko bardzo wyraźne. Krzyczeliśmy na głos o tym jak się czujemy, gościu który był z nami patrzył na nas jak na idiotów, ale bał się powiedzieć złe słowo. Dotarliśmy do sklepu- typ kupił fajki i się zmył. Zostanie mu uraz do 'narkusów'.
DO RZECZY!!
Gdy już wracaliśmy do parku, zaczęło się robić powoli ciemno. Pastelowe barwy osiedla sprawiały wrażenie, jakby wszystko było z plasteliny, wszystkie krzewy i drzewa bardzo wyraźnie falowały...
Na skraju osiedla, przy wejściu do parku zatrzymaliśmy się na dłużej. Zrobiło się ciemno, a ja zacząłem robić się dziwnie niespokojny... Ciemny las wydał mi się przerażający, ale bardzo chciałem znaleźć się w nim jak najszybciej.
Zaczęło dziać się ze mną coś dziwnego, poczułem, że apogeum jest blisko. Nogi miałem jak z waty, czułem że drżę, przed oczami wszystko falowało coraz mocniej, zacząłem widzieć wszystko, jakby przez mgłę. W końcu udało mi się namówić kumpla na wejście do lasu. Poszedłem przodem.
Poczułem NAGŁY, totalny rozpierdol w bani, prawdziwe apogeum potężnej bomby ciężkiej do opisania. Obraz zaczął mi 'skakać", patrząc w ziemię czułem, że "maleję"(zoom mi się włączył?!) miałem szybki oddech, dziwne myśli o tym, że za chwilę nie wytrzymam tej bomby; nie wiedziałem co się dalej stanie. Odwróciłem się za siebie luknąć czy kumpel za mną idzie- widziałem wtedy jeszcze kawałek osiedla- na niebie żarzyło się mnóstwo czerwonych świateł, których nie widziałem w środku parku. Było tego tyle, że przypominało spadające meteory, przestraszyłem się tą apokalipsą i zacząłem biec przed siebie ze strachu, kumpel za mną. Obraz przestał skakać, zacząłem widzieć wszystko mocno "oddychające, falujące", poczułem, że to koniec apogeum trwającego ok 3 minuty (!!!???), uspokoiłem się, ale bomba nie ustawała..
Przemierzając park podziwialiśmy kołyszące się drzewa, wszystkiego byliśmy ciekawi 'jak to wygląda teraz'. Gdy doszliśmy w miejsce gdzie było widać światła osiedla, przeżyłem coś zajebiście ciekawego... widząc linię świecących latarń na tle okolicznych pól rozłożyłem szeroko ręce "zgarniając' wszystkie światła w jedną świecącą kule światła, którą chwile trzymałem w dłoniach i wpatrując się w nią. Gdy spojrzałem w stronę osiedla znów wszystko było normalne... Chwile potem postanowiłem odpalić szluga- gdy machnąłem zapalonym, zostawił za sobą smugę czerwonych, wirujących światełek. Pomachałem kilka razy więcej i było ich coraz więcej. Zacząłem machać między nimi ręką, a światełka zaczęły wokół niej wirować i przesuwały się w stronę ramienia przestraszyłem się tego - machnąłem ręką, a one spadły na ziemię i zgasły...
Na niebie gwiazdy ganiały się nawzajem, i strzelały do siebie jakby laserami, widziałem gwiezdne wojny! Jasne chmury układały się w przeróżne kształty... Zacząłem widzieć dziwne kształty przed oczami.
Bardzo jaskrawo-kolorowa masa, przypominająca pixele telewizora z bardzo bliska, lecz zmieniająca kształty. Widziałem to BARDZO WYRAŹNIE i w 3D, przy zamkniętych, jak i otwartych oczach, ciężko mi opisać... Układało się to na kształt różnych twarzy, w tym moją, bardzo płynnie się zmieniało- w pewnej chwili masa przyjęła kształt twarzy jakby wampira, który zaczął otwierać szczękę, przeraziło mnie to, chciałem żeby to zniknęło, ale potrafiłem do tego doprowadzić- długo to mnie męczyło..
Ciekawe opcje widziałem w najciemniejszym miejscu parku. Gdy szliśmy gęsiego wąską dróżką, zobaczyłem jasne światło, którego źródło znajdowało się za mną- zobaczyłem nawet swój cień z przodu. Gdy się obróciłem, zobaczyłem, że mój kumpel świeci ostrym światłem oświetlającym wyraźnie okoliczne drzewa! Po chwili to ustało. Idziemy dalej. Patrze pod nogi. Nagle podobne światło z lewej, lecz gdy tam spojrzałem wszędzie znów zrobiło się ciemno...
Niesamowity był dotyk; to niesamowite, że psylocybina potrafi tak mocno go wyczulić... Wszystko było niesamowicie miękkie, czułem wyraźnie żyłki każdego macanego liścia, starałem się macać wszystkie rośliny, ich liście, korę drzew, ziemię, kamienie, swoje dłonie.. zachwycałem się tym bardzo...
To tyle z ciekawszych doznań, ogólnie było ich całe mnóstwo. Dodam jeszcze, że mój kumpel nie miał tak ostrej bani jak ja. Podobało mi się jak cholera. Do tego wszystkiego mogę dodać, że myśli na tej bombie bardzo pozytywnie zmieniły mój późniejszy światopogląd i charakter; m.in. od następnego dnia na kilka tygodni rzuciłem palenie ganji i fajek i przystopowałem z alkoholem, bo w czasie Grzybo-Bani sporo rozkminiałem o tym, że używki te nie mają żadnego sensu, że mnie zabijają itp; a świat jest przecież taki piękny... Wspaniale było móc przenieść się na chwilę w krainę czarów... Za chwilę kolejna wyprawa. Polecam gorąco
- 13262 odsłony
Odpowiedzi
Dobry TR ale lepiej wysuszyc
Dobry TR ale lepiej wysuszyc te substancje ogolnie niszcza myslenie bardzo szybko watrobe czy nery i ujawniaja sie dopiero przy dluzszej przerwie tak zwaną ciezka shizofrenia czy tez depresa. Pozdro
RESETIMEK
Ciekawy i wciągający raport.
Ciekawy i wciągający raport. Fajnie się czyta. Ja bym się bał jeść taką ilość grzybów na osiedlu.
I mijając kiści liści zapuszczam się do iści tajemnego świata...