sparaliżowani śmiechem
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
sparaliżowani śmiechem
podobne
Wczesniej nigdy nie mialem zamiaru jeść grzybków, choć doświadczenie z innymi Dragami mam spore bo na koncie oprócz MJ, amfetaminy, XTC, znalazły się także papierki (LSD), a przeciez to także mocne psychodeliki, a raczej najmocniejsze. Grzybków poprostu bałem się zjeść, że trafią mi sie jakieś trujące......ale do rzeczy jak już się trafiły to jeszcze w dodatku na uczelni załatwiła mi koleżanka od swojego kumpla bo akurat przywiózł świerze z południa Polski. Były świerze więc zakupiłem od niego dwie porcje (dla mnie i dla kolegi). Było ich po około 30 sztuk na głowę. Więc odrazu plan był taki że jemy jutro rano na śniadanie zapiekanki z grzybkami....:))).
Wpadam rano do kumpla o 10:00 i robimy zapiekanki, wyszło po 2 na osobe. Konsumujemy i popijamy gorącą herbatką i ruszamy do lasu, celem wyprawy była Ambona położona kilka kilometrów w lesie. Po drodze jeszcze kupujemy fajki i kierujemy sie w stronę lasu. Kolega juz po ok. 20 minutach mówi mi, że czuje jakby coś mu wchodziło, niczym extasa. U mnie narazie spokoj. Kierujemy sie na "ścieżke zdrowia" położoną w lesie przechodząc obok stadionu. Przez cała powolną droge siadamy sobie na barierkach przypalamy 2 lufki dobrego ziółka. Po spaleniu ich odczuwam pierwszy raz w życiu taką dużą bombę jak po MJ, bardzo ciężko mi sie idzie ale coraz bardziej zaczynamy wraz z kumplem poruszać bardzo ciekawe tematy rozmów. Minęło może ok. 45 minut od zjedzenia i pierwszy raz odczuwam działanie tego psychodelika (pamiętałem działanie LSD które je zaczynało przypominać). Coraz bardziej byłem zafascynowany naturą, drzewa stawały się coraz piękniejsze, chmury zaczęły sie pięknie poruszać nad liniami wysokiego napięcia, ktorych linie tworzyły sciany domków.....10 minut poźniej nasz wzrok przykuła na leśnej drodze Boża Krówka (taki niebieski robaczek), był przecudowny, miał sześć nóżek którymi zgrabnie poruszał, oczkami do nas mrugał, skorupę jak żółw Ninja, sam kładłem się nad nim by widzieć go jak najblizej gdyż był tak piękny! Nad robaczkiem spedziliśmy z kolega z 20 minut, zachwycając się nim i rozmawiając do niego, a on nas słuchał sie uśmiechał do nas! Idziemy dalej.....a tam nie wiadomo skąd pojawia się krasnal z 50 metrów od nas , który idzie w naszą stronę! Beka z kumplem na całego, jak sie okazało z bliska był to śmieszny człowieczek w czapeczce i ze śmieszną brodą i w dresach, który się na nas dziwnie patrzył. Odrazu po nim napotykamy na śmieszną babę z wózkiem, oczywiście zwała ale mijając ją pytam się o godzinę i jak sie okazuje jest 12:00! Czyli minęło 1,5 godz. od czasu zjedzenia. I w tym momencie zbliżamy się do ambony (wieża w lesie) i wtedy nagle odczuwam straszną lekkość swojego ciała...normalnie płyne aż do samej ambony. Wbiegamy szybko z kolegą na nią i tam sie zaczyna prawdziwa jazda! Najpierw zaczynają się problemy z komunikowaniem się, przechodząc w narastający śmiech z niczego. Trace uczucie nad swoim ciałem, czuje że ciało mnie opuściło, co chwilę powracam myślami do swojego ciała żeby jakoś nad tym zapanować. Spoglądam na cały las ktory widać z góry, jest piękny, drzewa zaczynają falować, kolory starasznie żywe, małe choineczki sie świecą na około, poprostu bajecznie. Nagle wpadam na pomysł zeby oprzeć sie o ściane z desek w ambonie, ale ponieważ była brudna, sięgam ręką do plecaka kolegi po reklamówke i wtedy następuje prawdziwe BOOM. Zaglądam do środka reklamówki a ona jest taaaka piekna, zakładam ją sobie na głowe, wśrodku jest pięknie, widze kolorowe ściany, wzorki, poprostu piękny świat w reklamówce! Kolega robi to samo i od tego momentu zapadamy w stan paraliżu śmiechowego! Tylko gleba...śmiejemy się z kumplem już pół godziny, bez przerwy z niczego ale tak że aż wszystko boli ze śmiechu, nawalami nogami i rękoma w deski, gleba na całego. Pić browaru się nie dało bo wszystko leciło buzią, a zioła także sie nie dało palic bo cały dym ulatywał wraz z narastającym smiechem! Mam już dosyć tego śmiechu, czuję jak przeskakują mi wszystkie mięsnie na brzuchu... i jak się okazało ogarnęliśmy się z kumplem po 3 godzinach śmiechu z niczego...kolega zużył 2 paczki chusteczek do łez ze śmiechu, miał cała fioletową twarz od płaczu! Ciało to odczuwałem swoje strasznie od tego śmiechu wszystkie mięśnie mnie bolały! W pewnym momencie podczas tej całej akcji glebowej życia, zachciało nam sie sikać ale miałem problem żeby zejśc z ambonki, bo jak zchodzilem to sie zatrzymałem w polowie drabiny bo juz nie wyrabiałem ze śmiechu, a jak zszedłem to miałem problem z chodzeniem a o sikaniu już nie nic nie mówie, bo gleba na całego, a jak kumpel poszedl też podlać krzaczki to zgubił fajki gdzieś w lesie, po czym jak juz faza powoli zaczęła schodzic poszedł i je znalazł w tym lesie, troszke ugrzybionym niemożliwe a jednak...:) Powrot do domu przez las bardzo sympatyczny, wszystko nadal było piękne, kolorowe a ludzie jacyś strasznie dziwnie wyglądający! Po 17:00 wróciliśmy do nas na osiedle i od razu na boisku mały halun, siedzi trzech kolegów a my widzimy tylko dwoch, bo tzreci zlał się jakoś barwami z tamtymi. Ogolnie jeszcze tego dnia zapaliłem MJ, ale nie byłem w stanie rozmawiac z kolegami, bo mysłami byłem jeszcze w lesie! Tego dnia miałem jeszcze bardzo fajne myśli aż do zaśnięcia a rano byłem nowo narodzony! Ogólnie Trip bardzo pozytywny, można nawet powiedzieć ze bardzo śmieszny...)))
P.S napiszcie jak możecie w jakie miejsca warto odwiedzic by nazbierać troszke grzybków do konsumpcji, ale dopiero za rok wyprawa na grzybki!
Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy, szczególnie halunków...:)))
- 7253 odsłony