moje tripy po dxm
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
moje tripy po dxm
podobne
No wiec tak. Pewnego dnia przeczytalem o dxm. Kupilem i godz. 8
wieczorem zjadlem 10 tabletek. BB sie skonczyl i cos zaczelo mnie
brac. Poszlem do kibla i jak szedlem i pozniej wracalem to tak
dziwnie grawitacja dzialala, troche
polazilem po pokoju, poskakalem se i poszlem spac(bylem potwornie
zmeczony po dniu wczesniejszym). Nastepnego dnia zjadlem 20 razem z
kumplem i dorzucilem jeszcze 10. Ja 30, on 20. Bylo calkiem fajnie.
Kumpel zaczal biec w srodku miasta po chodniku. Pozniej poszlismy do
klatki. Powiedzial ze nic mu nie jest juz i ze to jakies chujowe. No
to powiedzialem mu zeby se skoczyl ze schodow. Jak skoczyl to tak
skakal jeszcze z 15 minut i mowil jak zajebiscie :))) Specjalnie
jeszcze poojechalismy winda na 10 pietro i zbiegalismy po schodach
zeby se poskakac. Pozniej poszlismy na inne osiedle. Droga wiodla
przez lake i malutki lasek. Polowe drogi przebieglismy, a pozniej
szlismy. Bylem juz bardzo zmeczony. Se myslalem jak ja wroce do domu?
Ledwo szedlem, myslalem ze zaraz se usiadne na lace i bede siedzial i
oleje wszystko. No ale tak nie wiem czemu nie zrobilem. Poszlismy na
inne osiedle. Weszlismy na mala gorke i wchodzac grawitacja dziala naprawde
swietnie. Nastepnie weszlismy do jakiejs klatki zeby isc na 11
pietro{zawsze jak cos wezmiemy z tym kumplem to idziemy na 11 zeby se
pochodzic :))}. Niestety na tym osiedlu w wiezowcach byly domofony.
Wtedy myslelismy ze nie zrobili windy no i usiedzlismy na schodach.
Nagle zaczalem troche myslec o zyciu i o tym ze ten caly swiat nie ma
czegos co by go napedzalo. Nie ma nie wiem czego. Ale jest pusty.
Wyobrazalem sobie kolege ktory obok siedzi tez jaka pusta istote,
siebie rowniez, nie moglem dojrzec niczego co by cos mialo w sobie tak
aby zawieralo choc odrobine magii... Nagle slysze: "Rafal, rafal,
rafal, no rafal no" ocknalem sie, patrze kumpel stoi i mnie wola
zebysmy juz szli. Mowie zaraz i znowu zamknalem oczy. teraz
dostrzeglem tak jakby niebieska podloge widziana z gory, ktora sie
ciagle rusza i nie ma konca i zaczynala do czegos dojezdzac i
mnie znow kurwa kumpel wola zebysmy szli. Mowie do niego ze zaraz i
znowu zamknalem oczy to ten nawet nie pozwolil mi sobie posiedziec i
znowu zaczal mnie budzic. No dobra. Wstalem, grawitacja dzialala tak
wspaniale ze nie da sie tego opisac. W ogule jak siedzielismy w tej
klatce to ludzie chodzili ale nie zwracalem na nich uwagi, po prostu
se siedzialem (co przy mniejszych dawkach tez mam, ale jak idzie
nauczyciel to sie spokojnie moge opanowac i nic nie robic tylko go
przeczekac - po 30 by sie to nie udalo, jakby mnie wolal chyba bym nie
zareagowal). No ale wyszlismy z klatki i nie wiem czemu siadlem na
lawce. Strasznie bylem wkurwiony na kumpla ze nie da mi spokoju tylko
ciagle " no chodz juz" itp. Mowie rzeczywiscie trzbea isc, bo juz
pewnie pozno. Spojrzalem na zegarek. Odkad weszlismy do klatki minelo
kurwa tylko 15 minut. Przeciez moglismy tam siedziec spokojnie godzine
i bym super wizje mial no ale nic. Zaczelismy wracac do domu. Idziemy,
nagle patrze kurwa trzepak. Przestraszylem sie i chchialem go ominac.
Wpadlem w jakis dziwny wir nie wiem czego, potwornie dziwne miejsce.
Budze sie nagle. Uff, cieplutki domek, jestem u siebie, zaraz do
szkoly, otwralem oczy. Kurwa gdzie ja jestem!!!??? leze gdzies na
ziemi, kumpel zbiera jakas kase z ziemi i gada jaki idiota ze mnie. Po
chwili sie skaplem gdzie jestem i co sie stalo. Myslalem ze walnalem w
trzepak i rozwalilem se leb, ale kumpel powiedzial ze nie. Rzucilem
sie na niego zeby wyminac trzepak i walnalem go gdzies ze go teraz
boli no i wysypalem cala kase z kieszeni. Po drodze
wstapilismy do sklepu i kupilismy chipsy najwieksze jakie byly. Troche
ciezko sie kupowalo ale kumpel ktory zjadl mniej tabli jakos je kupil
i poszlilsmy teraz do nastepnej klatki posiedziec. Zjadlem jednego
chipsa, mowie kurwa jakie niedobre, chociaz normalnie sa pyszne. No
nic jemu tez nie smakowaly to wzial je pozniej do domu. Opowiadal mi
ze jak siedzielismy w tamtej klatce co ni chcialem wyjsc, to mial
wizje stworzenia swiata, widzial biblie ale bardzo rozmyta, mimo ze
normalnie jest ateista. Poszlismy do domow. Jestem przed mieszkaniem.
I kurwa nie mam kluczy. Pewnie wypadly z kieszeni przytym trzepaku. No
to sie wrocilem i kolo kazdego trzepaka szukalem kluczy. Jak na zlosc
znalazlem przy ostatnim, a szukanie troche trwalo. No ale szczescie ze
w ogule znalazlem. Jak bylem w domu to sie
polozylem na materacu i pomyslalem troche poleze i pozniej pojde
spac ale najpierw musze polezec, pozniej myc sie i spac. Lezalem juz
dlugo, nagle wchodzi tata, i cos sie pyta, ja na niego patrze i se
mysle gdzie on mi kurwa o 5 rano do pokoju wchodzi. A on sie cos
zapytal i czeka na odp. Pytam sie "co"? A on do mnie co ja taki
rozlazly "piles cos"? Mowie nie, przybiega mama, ale zaraz poszli.
Patrze na zegarek minelo 20 miut odkad sie polozylem, jest godz. 9.45
a ja myslalme ze juz rano. No nic poszlem spac. Jeszcze dwa razy bylem
tak w szkole ale po 15 tabletkach. Bylo spoko, ale czas wolno bardzo
lecial i na lekcjach sie troche nudzilem, z tym ze nie na wszystkich,
bo niektore bardzo przykuwaly moja uwage. Za to przerwy byly bombowe.
Strasznie mi sie chce gadac ze wzystkimi i czuje jakas spojosc ze
swiatem. ----- Za 2 dni moi rodzice wyjezdzaja na noc do rodziny.
Bedzie tylko siostra. Cool. Umowilem sie z nia ze wychodze do kolegi i
zeby nie mowila rodzicom. Kumpel powiedzial swoim starym ze idzie do
mnie na noc. Mielismy razem 110 tabletek. Ja zjadlem 70, on 40. W
ogule najpierw zjadlem 10 w domu i czekalem na telefon od starych.
Zadzwonili to poszlismy na dwor. Poszlismy na jedenstae pietro i
zaczelismy lykac. Kumpel lyknal juz te 40, a ja 70. Strasznie dziwnie
sie czulem, bylo bombowo, najpierw troche chodzilem po jedenastym
pozniej patrze a kumpel zaczal zygac slina. Smialem sie z niego to sie
koles przewrocil w ta sline i lezy. Mowie mu ze wpadl w swoje
wymiociny a on nic. po chwili wstal i usiadl gdzies obok. tez sie
przysiadlem bo mi sie nie chcialo chodzic. Byla godzina 0.15. jestem
gdzie indziej. Widze jakby gre komp., ale w zyciu w nia nie gralem,
nie wiem co to jest. Ogolnie bardo ciemno i z takiej jakby perspektywy
jak w diablo jakis robot chodzi i skacze po kwadratach. Wszystko w 3d.
Ale strasznie ciemno na okolo. Potworne dzwieki slysze. Takie dziwne
zgrzyty ktore nie maja konca. Powtarzaja sie w kolko i w ogule sobie
ni zdaje sprawy ze istnieje cos takiego jak swiat rzeczywisty. nawet
nie mysle o tym kim jestem. W ogule nie mysle. Jestem wylaczony. I ten
dziwny robot. Zauwazylem ze on chodzi calyczas tak samo ale nie widac
zeby chodzil w kolko. Nie wiem jak to opisac. Troche sie balem tych
dziwekow ale tylko chwile, bo pozniej przestalem kompletnie myslec o
tym kim jestem. Zapomnialem o rzeczywistosci, niczym sie nie
przejmowalem. W ogule nie wiedzialem co sie dzieje. Nie bylo we mnie
duszy. Bylem samym istnieniem, bez niczego w srodku. Nie mialem mysli.
Nagle sie budze. Widze strasznie romazany obra. Slysze kumpla :
"Rafal, rafal, rafal". Leze gdzies na sniegu kolo jakies bloku, przede
mna boisko.Nie wiem skad sie tu wzialem. Pomyslalem kurwa trzeba
wracac do domu. Co bedzie jak sie rodzice dowiedza ze mnie nie ma.
Zapomnialem ze wyjechali, myslalem ze sa w domu i sie martwia o mnie.
Zasnalem. Znowu ten robot i dzwieki. Lek mnie przeszyl po calym ciele.
Zapomnienie. Znowu nie mam duszy. Nie martwei sie niczym. Ogladam
sobie rozmazanego robota w ciemnosciach i pustka. Nawet nie pomyslalem
ze to smierc. A zblizala sie wielkimi krokami. Ale ja nie potrafilem
tego zauwazyc. Komletnie nie mialem rozumu. Ten robot nie mial zadnego
sensu ale nie myslalem o tym. Patrzylem slepo jakby on tam mial byc i
juz. Tak jak matki tlumacza rozne rzeczy sowim dzieciom: "tak ma byc i
juz". Czulem na ciele i z tylu glowy dziwne dotykanie i jezdzenie nie
wiem czego. Nie zastanawialem sie co to jest ,po prostu to czulem.
Dziwne uczucie. Ciagle cos mnie dotykalo od tylu i dziwnie zmienialo
pozycje. Leze w windzie. Mowie do kumpla "Kurwa w windzie jestesmy".On na
to: "no". Otwarlem noga drzwi. Zasnalem. Znowu robot. Wbiegam po
schodach. Kumpel mnie wola z dolu. No to schodze. Patrze moje
mieszkanie. Mowie: "Co my kurwa w mojej klatce jestesmy????!!!!!" On
ze tak i zebym otworzyl drzwi. Otwarlem, dalej nie pamietam. Budze
sie, patrze leze u siebie na lozku w kurtce a kumpel mowi ze juz
idzie. Odprowadzilem go do drzwi, zamknalem i poszlem spac. godzina 12
w poludnie jeszcze mnie troche trzyma dziwnie sie czuje. Za jakis czas
kumpel do mnie dzwoni i mowi co sie wczoraj dzialo:
No wiec po tym jak siedzielismy na pietrze jedenastym poszlismy do
innego bloku. Usiedlismy na kaltce i siedzielismy. Nagle dostalem
jakichs drgawek. Caly sie trzaslem. Kumpel sie przestraszyl ze
przedawkowalem. Zaczal mnie wolac. Po chwili ustapilo. Siedzielismy
chwile i do klatki weszlo jakiej malzenstwo. Zaczeli cos gadac ze
pilismy i dzwonia na policje. Kumpel sie przestraszyl i sila mnie
wyciagnal na dwor. Szlismy chwile i nagle sie przewrocilem kolo bloku
i tak siedzialem. Bylo -10 stopni a ja lezalem z gola glowa na
sniegu(dobrze ze mam dlugie wlosy). On sie przestraszyl, nie mogl mnie
obudzic. Pobiegl do znajomego. Bylo ok. 1 w nocy. Walil do drzwi ale
nikt nie otwieral. jak sie pozniej okazalo, ten znajomy akurat byl z
laska i nie otworzyl. No to moj kumpel wrocil z powrotem. Za chwile
podszedl jakis kol. Zaczal mnie budzic i mowic do mnie czy cos pilem.
Zapytal kumpla, a kumpel powiedzial ze nie. No to ten kol wzial mnie i
zawolal mojego kumpla zeby mu pomogl mnie przeniesc do kaltki. Kumpel
zaczal zygac slina i kol sam mnie przeniosl. Wniosl mnie na 3 pietro i
razem z kumplem siedzielismy tak. W tym czasie okazalo sie ze ten kol
to jakis zlodziej ktory niedawno wyszedl z wiezienia, siedzial 3 lata.
Za jakis czas przyszedl znajomy kola. Akurat wracali z imprezy i ten
jeden zobaczyl ze tak leze na sniegu z gola glowa w mroz i pomyslal ze
mnie bedzie mial na sumieniu jak mi nie pomoze. jak juz byli ze mna na
gorze to tam byli troche przypici. Kumpel powiedzial ze cpalismy.
Kolesie pokazywali mu rozne tatuaze z wiezienia. Kol znalazl mnie
polzywego. Nogi mialem sztywne, bo jak mi podniosl za udo to w kolanie
sie nic nie zginalo. gadali cos, ze w wiezieniu byli kolesie, ktorzy
cpali tak ze nie kapowali co sie dzieje, ale nikt az tak bardzo jak
ja. Kol podobno krzyczal do mnie, szarpal mnie wrzeszczal
:"policja!!" a ja nic. Mowil ze nigdy nikogo w takim stanie nie
widzial. powiedzieli ze za to ze mi uratowali zycie to
chca bolsa 0,75. Pozniej poszli, bo mieli zony ktore na nich czekaly,
i sie umowili na jutro o 18. Kumpel pomogl mi wstac i "doczolgal" mnie
do mojego domu, a to dosyc spory kawalek. Po drodze jakas facia
wyprowadzala psa. Akurat wtedy sie przewrocilismy i gosciowka uciekla
bo sie przestraszyla. No i kumpel doprowadzil mnie do mieszkania.
Nagle patrzy a ja gdzies na wyzsze pietro biegne. Zawolal mnie,
zeszlem. Zdziwilem sie ze to moj dom. Zaczalem otwierac drzwi.
Probowalem trafic kluczami ale nie moglem. jak trzymalem klucze to
wlalem glowa w drzwi i kumpel mowi zebym mu dal klucze to on otworzy.
Otworzyl. Zostaly jeszcze jedne drzwi. Nagle wrzasnalem zeby mi oddal
moje klucze. No to dal mi. Otwarlem jakos drzwi, pozniej zamknalem i
poszlismy spac."
Jeszcze tak za tydzien wziolem do szkoly 20 tabletek, lepiej w szkole
nigdy nie mialem. Bylo naprawde spox. jak juz gdzies pisalem to
ludzie po mnie poznali, ale to mnie w ogule nie obchodzilo.
A teraz skutki negatywne na psychice:
Odkad zaczalem brac dxm nie moge usnac. Jak juz usne po 2
godzinach lezenia, to sie budze o 2 w nocy i leze do rana. Pozwolcie
ze zacytuje Nirvane:
"I`m so tired I can`t sleep"
Ale to jeszcze nic. Mam potworne leki. Jak wyjde gdzies wieczorem to
sie boje doslownie wszystkiego, nawet ludzi, wydaje mi sie ze nie sa
ludzmi lecz obcymi w cialach ludzi . A jak leze
w lozku to juz po prostu nie do wytrzyamia. Tak sie napisalem ze nie
bede wszystkiego pisal, ale napisze cos co mnie przerazilo
najbardziej:
Kiedys jak staralem sie usnac, przewrocilem sie na drugi bok, twrza do
sciany. Nagle uslyszalem bardzo dziwny odglos wychodzacy z tej sciany.
Przestraszylem sie. Odwrocilem sie w druga strone. Patrze a tu na
fotelu w moim pokoju siedzi moj starszy. Po ok. 1/2 sekundy znikl, ale
fotel zostal, razem z czyms czarnym obok stojacym. Nie wiem czym bo
bylo ciemno. Wtedy nie zwracalem na to uwagi. Balem sie ze iwdzialem
starszego i balem sie tego dzwieku. Jakos usnalem. jak sie rano
obudzilem (o dziwo o godz 7 a nie 2 w nocy) dopiero wtedy uzymslowilem
sobie ze u mnie w pokoju nie ma fotela ani nic nie stoi w tym miejscu
fdzie stalo to cos czarnego, a bylo to bardzo duze, prwaie na pol
pokoju.
- 8032 odsłony