ktos nam wylaczyl baterie
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
ktos nam wylaczyl baterie
podobne
Substancja: CHLORPROTHIXEN SPOFA
Doswiadczenie: alkochol, ganja, kwasy, feta, efedryna, dxm, tabaka + wiele wynalazkow z apteki
Dawka: 4 x 50mg
Kolejny nudny dzien wakacji jakies 2 lata temu. Siedzimy z kumplem B. na laweczce i kombinujemy
co tu przyczesac zeby nude zabic :) (czyli standard). B. dostal naglego przeblysku, przeciez
wczoraj po raz kolejny sprawdzal apteczke mamuski i znalazl cos "nowego" (na twarzach zaraz
zagoscily BANANY :)). Galopem do domu i wraca szybciej od swiatla z opakowaniem
CHLORPROTHIXEN'u. Szybki look na opakowanie - "JEST WYKRZYKNIK!!!" (czyt. znaczy ze mocne i pewnie kopie). Zabieramy sie za ulotke... lek produkcji czeskiej. No tak, niemrawe pepiki to
pewnie light bedzie. Ale CHWILA!!! Na ulotce jest ze to przeciwdepresant :) Pare dni wczesnej
nawijalem z nasza znajoma pielegniarka na sieci i wspominala ze ciagle lyka antydepresanty.
Mowila o efektach "takie jak po piwie, ale na drugi dzien nie masz kaca". No, moglo byc lepiej
ale lepszy rydz niz nic :D
Na ulotce bylo napisale ze leczy schizofrenie itd. (oczywiscie kto by sie tam dokladnie
wczytywal) wiec pewnie "cos tam bedzie czuc".
"Leczenie zaczynac od 1 tabletki", no to my po dwie, zawsze HARDCORE!! Popilismy jakas cola i
smigamy na miasto. Lazimy, drepczemy, chodzimy...20 minut mija i nic!!! Po godzinie juz niezle
wpienieni na kolezanke pigule. Ale CHWILA!!! Cos zaczyna nas mulic. Czyzby pierwsze efekty jak
po chmielu??? Dla pewnosci dowalamy kolejne 2 tabletki :) No, i tu sie nasze BANANY zaczely
konczyc. W drodze powrotnej kazdy krok zaczal sie robic coraz ciezszy.
Zaczynamy sie snuc na
maxa. Doszlismy do parku niedaleko naszego osiedla i klepnelismy na lawce. Rozwaleni jak 2
emerytow po kolejnej wizycie listonosza.
Siedzielismy tak jakies 5 min. Mowie do kumpla ze mimo to nadal czuje ze trace sily i jezeli
sie nie podniesiemy w przeciagu 2 minut to moge juz nie wstac. B. wpadl na pomysl zeby zrobic
maly spacerek dookola osiedla to moze sie "rozruszamy" (naiwny jak ja ;). Oczywiscie w 1/4
spacerku stwierdzilismy ze trzeba wracac bo zaczynamy sie niezle zataczac. Teraz zaczela sie
prawdziwa masakra, wejscie po schodach na 4 pietro. Nie wiem ile mi to zajelo, ale bylo CIEZKIE
I BOLESNE!!! Po wejsciu, kiedy juz stanalem pod drzwiami to dyszalem jak po maratonie. Resztkami
sil otworzylem drzwi i z mysla o tym zeby jak najszybciej sie polozyc. Nagle wolanie ojca zebym
smieci wyniosl. Ja "OK" ale i tak ledwo bo ledwo ale czlapie do pokoju. Za chwile mamuska
"Wynies smieci!!!". "Jaaasssnneee!!!!" (resztkami sil). Kiedy wpadlem do pokoju to padlem na
wyro jak kloda. Nawet nie podpieralem sie rekami (lecac mialem je przy ciele). I tak wbity morda
w tapczan zastanawialem sie dlaczego nie moge ruszyc zadna czescia ciala!!!!????!!!!. Szczerze mowiac to chyba dotarlem do pokoju w ostatniej
chwili, inaczej lezal bym gdzies pod jakims krzakiem na dworze.
No i tak w tej pozycji jakos udalo mi sie usnac (oczywiscie w pelnym ubraniu, butach itd. :).
Przebudzilem sie ok. 5 i stwierdzilem ze moge jakos ruszac konczynami. Zwloklem sie i kleczac
poscielilem wyrko + zrzucilem ciuchy. Wtargalem sie spowrotem i probowalem usnac. OCZYWISCIE NIE
MOGLEM!!!! TO co wtedy przezywalem bylo podobne do wczesniejszego lykania jakis tabsow (nie
pamietam nazwy :) tylko ze 100 razy mocniejsze!!! Po prostu...CHCIALEM UMRZEC!!!! Czulem POTWORNY
dyskomfort psychiczny. Jak bym nie lezal zawsze bylo zle...POTWORNIE SIE CZULEM!!! Meczylem sie
tak ze 2 godz. zanim nie przywalilem kimy. TO naprawde bylo wybawienie.
Budzac sie na 2 dzien ok 14 nadal ledwo lazilem. Najgorsze bylo to ze czulem "niedowlad" miesni
twarzy. Jak gadalem to gorna wara mi wisiala, dolna tez. Ogolnie strasznie ciezko sie mowilo, chodzilo itd.
Kumpel wpadl do mnie ok. 18. Zeby bylo ciekawiej opowiadal ze musial wstac o 6 rano!!!! Ojciec
obudzil go do pracy!!! Do lazienki smigal na czworaka :D Zobaczyl ojca i probowal wstac. Szedl
chwiejnym krokiem, mowil ze dopoki myslal i mocno koncentrowal sie na chodzeniu to jakos szlo.
Ojciec o cos zapytal i kumpel gleba. Zostal podniesiony z ziemi, oparty o sciane i zachwile z niej "zjechal".
Podsumowanie: Ogolnie nie polecam, chyba ze chcecie kogos skutecznie unieruchomic :D
- 11824 odsłony