kolejna podróż
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
kolejna podróż
podobne
I stal sie cud, a moze tylko tak ja to odbieram
Rano wpadl do mnie przyjaciel, rzucil dwa zdania
ze nie mozna na mnie patrzec i wreczyl mi prezen,
powiedzial ze moze to mi pomoze....
Usiadlam w pokoju, w dloni male puzderko z symbolem
czi na pokrywce, doskonale wiedzialam co w nim
jest, on zawsze daje mi taki sam prezent.
Otworzylam, w srodku male zawiniatko aluminiowej
foli i karteczka, zjedz i potraktuj to jak sesje
u psychonalityka.... usmiechnelam sie do siebie, pytajac sie
jednoczesnie czy moge sobie na to pozwolic, czy to
dobry moment, pomysl. Rozwinelam zawiniatko i
moim oczom ukazal sie malutki kamyczek, usmiech stal sie
wiekszy. A co tam to zawsze pomagalo. Zlapalam plecak,
wrzucilam do niego ciely sweter, termos z kawa, maly
notes, pastele kilka arkuszy kartonu i wyszlam z domu.
pojechalam na wzgorza morenowe. usiadlam sobie w lesie
wdychajac swierzosc wiosny i zrobilo mi sie cudownie dobrze,
czulam ze nic wiecej mi nie trzeba, ale zamiar byl inny.
Nalalam sobie kawy, wyciagnelam puzderko. Chwila wachania
i kwas znalazl sie pod jezykiem. Siedzial skupiona wpatrujac
sie w ledwo rysujaca sie zielen otoczenia. Blogosc rosla
co sugerowalo ze magiczna substancja zaczela dialac,
lek powoli zmniejszal sie, mysli ustawaly, nasilily sie
zmysly powoli przepelniac zaczelo mnie uczucie jednosci,
czulam jak moje komorki chlona powietrze mieszaja
sie z nim tworzac kosmuiczny koktajl. Po chwili nie
wiedzialam gdzie konczy sie moje cialo a gdzie zaczyna
sie pien drzewa na ktorym siedzialam. Czulam jak
przeplywa energia pomiedzy mna a tym kawalkiem drewna.
Otworzylam oczy, a moze tak tylko
mi sie wydawalo i zobaczylam to. Dziwne w ulamku sekundy
zobaczylam jak wszystko do okola mnie zaczyna rozkwitac
i budzic sie, drzewa puszczaly paki, widzialam jak powoli z
tych pakow rozwijaja sie liscie, rosna, slyszalam
trzaskanie, krople wody spadjace na liscie, soki krazace
wewnatrz pni drzew, szum wyrastajacej
trawy, lopot skrzydel motyli, ogluszajacy spiew ptakow,
wszystko to mieszalo sie z ogluszajacym lomotem mego
serca. Potem pojawily sie kwiaty, feria barw mnie
przytloczyla, a potem zobaczylam jak liscie czerwienieja
zaczynaja spadac z drzew, a zielen przeradza
sie w szarosc. I swiat stal sie taki jak na poczatku. Nie
wiem ile tak siedzialam, nie nosze zegarka. Podnioslam
sie z pnia, wrzucilam termos spowrotem do plecaka i
ruszylam w droge, chodzilam po lesie, dotykajac drzew,
galezi, kielkujacej trawy, ziemi. I czulam sie szczesliwa.
Swiat zatacza kregi, pory roku, budzi sie i umiera, by znowu
sie przebudzic, moje zycie tez akie musi byc, to nic ze
teraz
jest sroga zima klopotow, niedlugo przyjdzie wiosna,
znowu zobacze kolory. jakiez to proste, wrecz banalne,
czy musialam brac kwas by to zrozumiec?
Zaczelo robic sie szaro i chlodno, zarzucilam na siebie
swetr, i poszlam spowrotem na autobus. Powrot do
domu przez miasto byl koszmarny
ludzie-mrowki-automaty, nieczuli, niemyslacy,
wszechobecna szarosc,
z ulga dotarlam do domu. Teraz siedze rzed kompem, wiem ze
jeszcze nie wrocilam do realnego postrzegania swiata,
bo uczucie jednosci trwa, jakzebym chciala by pozostalo.
Slucham muzyczki z Pi i wiem ze juz jest duzo lepiej.
To byl jeden z intensywniejszych tripow w mym zyciu, ale
dawno nie
zarzucalam kwasu, wiec moze dlatego.......
- 8114 odsłon