Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

dzień i noc niezwykłych doznań

dzień i noc niezwykłych doznań


  • nazwa substancji: DXM (Tussidex), Benzydamina (Tantum Rosa)

  • poziom doświadczenia użytkownika: poczatkujacy - mj, hasz, efka, xtc, galka, dxm, benza, relanium, absynt, etanol, guarana.

  • dawka, metoda zażycia: DXM - 450 mg, benzydamina 0,5 g - doustnie

  • set & setting: wolna chata, chec spozycia mixa dwoch w/w substancji


Byl 1 sierpnia roku pańskiego 2004. Woodstock skończył się o drugiej, a może trzeciej nad ranem. Rano po przebudzeniu się postanowiliśmy się ulotnić z pola namiotowego aby zdążyć na pociąg o 12 do naszego miasta. Tak się złożyło że kumpel miał jeszcze trochę ziółka (ogólnie mieliśmy na te cztery dni 7 worków). Więc postanowiliśmy przypalić sobie z rańca. Jednak nie bylo takiego śmiechu jak dzień czy dwa wcześniej. Poza tym gdy szliśmy z pola namiotowego do stacji w tym upale to cała faza szybko zeszła tak że w pociągu już nic nie było czuć.


Moi rodzice pojechali z bratem nad morze i mieli wrócić 1 sierpnia wieczorem. Okazało się że wrócą dzień później. Długo się nie zastanawiałem. Spojrzałem do ogłoszen która apteka pełni dyżur i po kąpieli oraz posiłku udałem się do dyżurnej apteki po specyfiki. Naszła mnie schiza że koleś może nie sprzedać bo jakoś tak się dziwnie patrzył i biegał po całej aptece jak z pęcherzem ale udało się. Zadowolony z zakupów poszedłem do domu aby rozpocząć całonocną farmaceutyczna eskapade :)


Najpierw wypilem Tantum Rosa bo smak tego leku jest naprawdę kurwesko ohydny, ale dało radę. Na to Tussidex i czekanie na pierwsze efekty. Była godzina 19:30. Nie był to mój pierwszy raz z DXM i zauważyłem że wszedł szybciej niż przy pierwszym spotakniu z tą substancją - kiedy to z moim najlepsztym kumplem zażylismy Argotussin. Pomimo że efekty czułem już koło 20, najmocniejsze uderzenie poczułem koło 21, kiedy pojawiły się problemy z chodzeniem (przekonałem się o tym gdy chciałem iść za potrzeba do WC). Wstałem z pufy i ... zaczęło mną strasznie telepać, a co więcej czułem jakby moje całe ciało mieściło się w mojej glowie i jakby próbowało się z niej wydostać - może trzeba było zażyć 600 mg :)? Jednak gdy chodziłem czułem że powraca do mnie świadomość i że w miare ograniam to co dzieje się dookoła. Gorzej było gdy się usiadło - zaraz wkręcały się filmiki i pojawiały halunki (pewnie wpływ miała na to benza, która zaczęła się ładować bo przed oczami oprócz tego że przedmioty wydawały się przybliżać i oddalać, oraz plam (krwi!) i różnego rodzaju tekstur na ścianach, suficie i meblach pojawiały się charakteystyczne świetliki i matrixy. Trochę oglądałem TV i siedziałem przy kompie (właściwie to bardziej słuchałem telewizor niż go oglądałem :)). Wtedy zadzwonił do mnie mój ojciec i zdałem wtedy sobie sprawę że bełkocę jak po dwóch albo trzech wińskach, ale ściema że wyrwał mnie ze snu musiała okazać się skuteczna bo na drugi dzień nic nie mowił a moi starsi są kurwesko wyczuleni na tym punkcie. Chodząc po domu miałem wrażenie że jestem w nim po raz pierszy i chodzenie od pokoju do pokoju sprawiało mi wielką frajdę a szczególnie zaglądanie do szaf :) Ale zawsze musiało gdzieś się świecić światło bo jak było ciemno to wkrecały sił schizy - wrażenie że gdzieś w domu jest ktoś jeszcze oprócz mnie itp. Podobnie było gdy np.: coś stukło u sąsiadów itp. - zaraz włączała się jakaś schiza że np.: wracają starsi albo coś. W czasie zwiedzania domu postanowiłem udać się do lustra by sprawdzić jak wygaladają moje oczy - nie było to ciekawe doświadcznie. Źrenice szerokie, oczy wyłupiaste i szklane. Poza tym strasznie chciało mi się palić i co chwila sięgałem po szluga. Nie patrzyłem na zegarek, więc dokładnie nie wiem co kiedyś się działo. W każdym bądź razie między północą a pierwszą w nocy postanowiłem położyć się spać.


Zaczął mnie boleć brzuch, więc w razie czego koło łóżka była w pogotowiu miska. Jednak nie dane mi było tej nocy zmrużyć oka a przydało by się po Woodstocku, kiedy na dobe śpi się po 3-4 godziny. Było mi gorąco a gdy zamykałem oczy wkręcały się dobre historyjki - głównie związane z przystankiem Woodstock, w stylu granie w karty w namiocie z ekipą albo spacery po terenie przystanku i rozmowy z napotkanymi ludźmi. Gdy się mocniej w to wkręciłem miałem wrażenie że zamiast w domu na łóżku, leżę w namiocie. Wizje były bardzo wyraźne, ale łatwo szło z nich wyjść jednak zaraz wkręcało się coś innego. To coś jak sen tyle że się jest świadomym na tyle, że można tym snem "sterować". Koło godziny 5 rano stwierdziłem że już raczej chyba i tak nie zmrużę oka i postanowiłem pobuszować sobie w necie.


Z perspektywy czasu wiem że było warto choć na drugi dzień po tej psychojeździe nie bylem tego taki pewien. Myślę że może trip byłby jeszcze lepszy gdyby był ktoś ze mną na chacie of korz taki kto by też zarzucił podobną dawkę do mnie. Po DXM przynajmniej w moim przypadku pojawia się silna potrzeba wygadania się w zasadzie o wszystkim i o niczym :). Na pewno jazda byla mocniejsza niz po Argotussinie (300 mg) i różnica ta była całkiem spora. Podsumowujac:


pozytywy

halunki, dobre wkrętki, sny na jawie :), uczucie że chcemy opuścić ciało, brak dolegliwości na drugi dzień, a nawet polepszony humor :)


negatywy

bezsenność, może wystąpić ból brzucha (chociaż ponoć wiele osób po DXM wymiotuje), schizy, problemy z mową i chodzeniem, palić się chce


Ocena: 
apteka: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media