[25i-nbome] być częścią fraktala oraz przemiana w filozoficzny absolut
detale
[25i-nbome] być częścią fraktala oraz przemiana w filozoficzny absolut
podobne
25I-NBOME nie ma smaku, ale nie je się go dla kulinarnych walorów. Pozwala za to zostać fraktalem.
Pisane z pamięci mniej więcej po roku. Jeden karton, 1000ug, około godziny trzynastej wylądował w moich ustach. Żując papier przez pół godziny czytałem o ewentualnych efektach ubocznych na erowidzie, poczym włączając muzykę położyłem się na łóżku. Jako, że robiłem sobie przerwę od psychodelicznych rockowych klimatów i dzień wcześniej konsumowałem jointy w towarzystwie ludzi, którzy żyją kulturą afroamerykanów w USA puściłem pierwszego lepszego ASAPa na spotify. Była to piosenka Puprle Swag i chociaż na codzień raczej stroniłem od tego typu muzyki specyficzny klimat przypadł mi do gustu. Przez przypadek go zapętliłem, ale nie od razu się zorientowałem, gdyż Nbome zaczęło działać.
Przy otwartych oczach działo się niewiele. Mój pokój delikatnie się poruszał. Zawsze jednak stawiałem na zamknięte oczy przy psychodelikach więc je zamknąłem. W tym momencie mój mózg zapętlił się pod rytm piosenki. Zobaczyłem masę kolorowych fraktali, a mój umysł stał się jego cząstką. Wirowałem i wirowałem, cały czas w miarowym tempie. Czułem się oczkiem w kalejdoskopie, który non stop się obracał tak jak utwór. Wirowałem długo, przynajmniej godzinę lub dwie. Wtedy zapukał do mnie współlokator ze swoją siostrą, który chciał podpisać umowę. Siląc się na trzeźwość przeczytałem umowę 2 razy i ją podpisałem, uśmiechając się jak głupi. Zdawało mi się, że z dywanu unosiły się kulki materiału, ale wciąż nie uznałem tego za godne obserwowania i wróciłem do barwnych CEVów. Wcześniej chyba wyłączyłem całkowicie muzykę, zmęczony monotonnym bitem.
Zaczęło robić się ciekawiej. Wirowanie słabło, ale poczułem się bardziej uduchowiony, zdolny do roztrząsania wyższej abstrakcji. Każda jedna myśl, wtedy genialna stymulowała moje ciało w taki sposób, że po sformułowaniu jej w głowie czułem olbrzymi nacisk na czoło. Poczułem się istotą wyższą, nadbytem. Jakkolwiek to nie zabrzmi stwierdzenia układane w mojej głowie dawały mi Zrozumienie. Niestety było ich wiele i umykały mi, dlatego też postanowiłem zacząć je spisywać. Wtedy zorientowałem się, że ja po narkotyku jestem inną osobą niż ja na trzeźwo, która nie zrozumie tej pierwszej. Musiałem znaleźć sposób, żeby się ze sobą porozumieć. Na kilku kartach papieru zostawiałem sobie wskazówki, które miały mi przypomnieć o myślach, które miałem wtedy. Kartki mam jak się okazało do dzisiaj więc wiem dokładnie co sobie pisałem. Teraz, po czasie brzmi teksty w stylu: "zrozumienie nie jest opisywalne, ale jest doznawalne", "patrz na to szerzej, szukaj w sobie", "geniuszu i piękna nie da się odtworzyć", "świadomość to stan umysłu" czy "wszystko jest częścią całości" (zapewne inspirowane fraktalami) brzmią infantylnie, lecz wtedy miały być drogowskazem do większej głębi. Resztę wieczoru do zejścia NBOME spędziłem na zapisywaniu kartek. Notatek było wiele, przytoczę te jakoś brzmiące, z pewnością najdziwniejsze.
1. Czy myśl jest limitem? A jeżeli tak to jak możemy myśleć o niej abstrakcyjnie?
2. Co jest ponad "szerzej", tzn ponad myślą? Spróbuj wyjść poza myśl.
3. Czy istnieje istota istoty?
Czułem, że tworząc filozoficzne konstrukty nareszcie byłem wolny, czego dawałem wyrazowi na papierze. Ubolewałem jedynie nad tym, że słowa są zbyt ubogie, żeby to opisać. NBOME z godziny na godzinę słabło, aż potem zeszło zupełnie o bliżej nieokreślonej godzinie wieczoru, zostawiając mnie z kartkami. Zaczął się zjazd, klasycznie bez snu. Oglądałem jakieś filmy, by następnie wziąć 2 tabletki na alergie i spróbować się położyć. Nad ranem zapadłem w półsen. 25i NBOME pod względem efektów wizualnych okazał się być wysoce przeciętnym. Dał mi jednakże kilka godzin wątpliwego rozjaśnienia umysłu czym zaskarbił sobie moją sympatię.
- 8176 odsłon